Epilog
Pół roku później RMS Olympic przybił do portu w Southampton. Po specjalnie podstawionej kładce na stały ląd schodzili pasażerowie, a następnie każdy rozchodził się w sobie tylko znanym kierunku. Wśród nich znaleźli się również ocaleli z katastrofy Titanic'a. Minęło już pół roku, a świat nadal żył tą tragedią.
Syn biznesmena Richard'a Styles'a postawił stopę na ojczystej ziemi wraz ze swoją ukochaną u boku. Przez cały rejs Renee była jednym wielkim kłębkiem nerwów. Oczywiście z wiadomych przyczyn i obaw o to, że katastrofa sprzed sześciu miesięcy się powtórzy. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, a oboje dotarli bezpiecznie do Southampton.
Wszystkie wspomnienia powróciły jak rzucony bumerang i uderzyły w kobietę. Renee skuliła się na wspomnienie radosnego głosu swojego brata, tego jak w porcie pojawił się jego były szef oraz sytuacji z jednym z członków załogi przy wejściu na Titanic'a.
Harry nie przyjmując się etykietą objął ramionami swoją partnerkę i pozwolił się jej wtulić w swoje ciało. Oboje tego potrzebowali. Szczególnie teraz, kiedy stali się sobie jeszcze bliżsi. Może to paradoksalne, ale to właśnie katastrofa statku zbliżyła ich do siebie bardziej niż cokolwiek innego. Również sam pobyt w Ameryce pogłębił uczucie pomiędzy parą, nauczył ich zaufania sobie, radzenia z trudnościami i wspierania siebie nawzajem jedynie obecnością.
W porcie na parę czekał już jeden z pracowników zmarłego Styles'a. Doskonale znał Harry'ego, który od teraz był już jego szefem. Mężczyzna przywitał się najpierw z Renee, a następnie z brunetem, po czym został oddelegowany do zabrania niewielu bagaży pary. Gdyby nie ciotka Niall'a nie poradzili by sobie.
Pracownik wrócił niedługo później z dwoma walizkami w dłoniach. Nie mieli wiele rzeczy. Szybko skierował się w stronę czarnego Rolls-Royce Silver Ghost. Samochód prosto z taśmy produkcyjnej.
Renee już nie raz widziała tego typu samochód jednak za każdym razem na jego widok zatracała się w myślach. Tym razem miała okazję w nim jechać. Pracownik otworzył drzwi i już miał podać kobiecie dłoń, aby pomóc jej wsiąść, gdy wyprzedził go Harry. Skinął głową w stronę mężczyzny, a tamtej odsunął się i ruszył na miejsce kierowcy.
– Harry – szepnęła Renee, spoglądając na swojego ukochanego. – Pobrudzę coś tutaj – szepnęła, czując jak jej policzki nabierają czerwieni. Brunet uśmiechnął się i pochylił, a następnie musnął usta kobiety.
– Od teraz to także twój samochód – wyjaśnił, gestem dłoni zapraszając ją do środka.
Brunetka uśmiechnęła się lekko i z pomocą mężczyzny zajęła miejsce. Przesunęła się w głąb miękkiego siedzenia i poprawiła swoją czarną suknię. Podczas pobytu w Ameryce Harry skorzystał z pomocy przyjaciela ojca i pożyczył od niego pieniądze. Chciał zapewnić na ten chwilowy okres dogodne życie sobie i Renee. Konieczny był zakup odzieży i innych podstawowych środków do życia. Kobieta upierała się, że jej wystarczy materiał i sama uszyje sukienki. Styles był jednak dużo bardziej uparty i ostatecznie wylądowali w sklepie z odzieżą. Brunet kupił partnerce pięć sukienek. Z tego tylko jedna była w innym kolorze jak czerń. Renee wybrała ją tylko dlatego, że wyglądała jak jej stara sukienka, którą dostała od swojego brata, a straciła ją wraz z całą resztą majątku. Pewnie nadal leży w szufladzie w komodzie na zatopionym Titanic'u.
– Teraz zaczynamy wspólne życie – szepnął Harry, kiedy samochód ruszył.
Renee uniosła dłoń i wsunęła ją w rękę bruneta, którą trzymał na swoim kolanie. Mężczyzna splótł palce ich dłoni i nakrył drugą. Następnie zwrócił się w stronę ukochanej i posłał jej szczery uśmiech.
– Teraz będzie już tylko lepiej – westchnęła, obdarzając partnera czułym spojrzeniem.
– Wreszcie pokażę ci Londyn – odezwał się z uśmiechem, po czym musnął czoło partnerki, powodując tym czerwony rumieniec na jej policzkach.
*****
Pewnego słonecznego jak na Londyn popołudnia Harry i Renee wygrzewali się w ogrodzie willi mężczyzny. Do tej pory należała do jego ojca, lecz z jego odejściem przeszła na ręce bruneta.
– Panie Styles – odezwał się nagle głos jednego z pracowników mężczyzny. Harry uniósł głowę znad książki i przeniósł wzrok w lewą stronę. – Przyszedł list do Pani Renee i do Pana – oznajmił, po czym podał swojemu szefowi kopertę, a następnie odszedł.
– Od kogo to? – spytała brunetka, wysuwając się z objęcia partnera i spoglądając na list.
– Od Niall'a – odpowiedział, wskazując nadawcę na kopercie.
Brunetka uśmiechnęła się na wspomnienie o ich przyjacielu. Postanowił wraz z Liam'em pozostać trochę dłużej w Ameryce. Poniekąd jednym z powodów był również zły stan Payne'a. Cała ta katastrofa niezwykle się na nim odbiła, a tym bardziej przeświadczenie o tym, że to z jego winy Louis zginął. Na nic zdały się jego liczne rozmowy na ten temat z Renee, która starała się odwieść przyjaciela od takiego toku myślenia.
Harry wyjął list z koperty i rozłożył go. Cała kartka zapełniona była starannym pismem bruneta. Styles zagłębił się w treści, a na jego ustach widniał lekki uśmiech.
– Niall powrócił już do Irlandii. Najpierw odwiózł jednak Liam'a do jego rodzinnego domu. Horan zaprasza nas do siebie na krótki urlop – oznajmił, spoglądając na Renee, a w zielonych tęczówkach można było dostrzec iskierkę podekscytowania.
*****
– Co z Vivecą? – spytał Niall, siadając na niskim murze, który był częścią jednego z średniowiecznych zamków w Irlandii.
Renee odrzuciła do tyłu włosy, które co chwila rozwiewał jej wiatr i zdjęła z głowy kapelusz. Przy takiej pogodzie ta część garderoby nie sprawdzała się w żadnym aspekcie. Harry westchnął i spojrzał najpierw na ukochaną, a następnie na przyjaciela.
– Odnaleziono jej babkę i została do niej wysłana – wyjaśnił, przeczesując swoje włosy, które znacznie urosły od pamiętnego rejsu Titanic'iem.
– Odwiedzamy ją regularnie. Harry trochę pomógł im finansowo. Babcia Małej wyremontowała swój stary dom. Żyje im się dobrze – stwierdziła Renee z uśmiechem.
Harry podszedł do kobiety i objął ją od tyłu, a swoje dłonie ułożył na jej brzuchu. Brunetka oparła się o tors mężczyzny i ułożyła ręce na tych Styles'a.
– A co z Liam'em? – spytała nagle, odwracając wzrok w stronę oceanu. Byli właśnie na jednym z wysokich wzgórz, na którym znajdował się zamek, a jednocześnie rozpościerał się stąd jeden z piękniejszych widoków w Irlandii.
– Liam. – Niall westchnął i schylił głowę, przenosząc wzrok na trawę pod jego stopami. – Koresponduję z jego rodziną, ale... – zamilkł na chwilę. – Nie jest dobrze. Prawdę mówiąc jest jeszcze gorzej, niż było w Ameryce. Lekarz stwierdził, że Liam powoli wariuje. Zaoferowałem, że mogę go na chwilę zabrać tutaj do siebie. Jest tu dużo spokojniej, piękne widoki. Może akurat wróci do formy – westchnął.
– Jeśli będzie potrzeba my też możemy się nim zająć – odezwała się Renee, spoglądając na Harry'ego. Brunet skinął jej twierdząco w odpowiedzi i spojrzał na Niall'a.
– W końcu jesteśmy przyjaciółmi – skwitował Styles, powodując tym samym uśmiech na zmartwionej twarzy Renee. Wystarczy już tych nieprzyjemnych chwil.
– Nas wszystkich spotkało pechowe szczęście – westchnęła Renee, spoglądając najpierw na Harry'ego, a następnie na Niall'a.
– Ale teraz będzie nas czekać jedynie szczęśliwe szczęście – stwierdził dumnie Styles, powodując cichy śmiech u Tomlinson i Horan'a.
– Nie ma czegoś takiego głuptasie – odparła brunetka, odwracając się przodem w stronę ukochanego. Mężczyzna przewrócił oczyma i uśmiechnął się w kierunku dwójki.
– O tym się dopiero przekonamy – stwierdził z szerokim, pewnym uśmiechem.
Renee zachichotała cicho i wtuliła się w bok ciała Styles'a, a z twarzy Niall'a nie mógł zniknąć uśmiech.
***********
Hej!
Wraz z końcem roku nadszedł koniec ,,Unlucky Happiness"! Dziękuję Wam za obecność, czytanie kolejnych rozdziałów, komentowanie i przyznawanie gwiazdek.
Chciałabym Was zaprosić tym samym na moją nową książkę, której dłuższy prolog pojawił się już na moim profilu. Książka nosi tytuł ,,Love and War" i mam nadzieję, że zagościcie tam na dłużej.
xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top