18. I need you.
Jimin's POV:
W poniedziałek rano poszedłem do pracy jak zwykle. Od powrotu z naszych wakacji z Kookiem minął tydzień, który chłopak spędził na zwolnieniu chorobowym. Zaciekawiło mnie to, bo nie wiedziałem, czy faktycznie był chory czy po prostu unikał cóż.. mnie. Niestety nie mogłem się tego dowiedzieć, odkąd sam zdecydowałem, że powinniśmy zerwać kontakt. Co do tego.. Zjebałem. Nic nowego. Powinienem iść do Kooka i błagać go na kolanach o przebaczenie, ale wolałem odwlekać to w czasie. Momo krzyczała na mnie za każdym razem gdy się widzieliśmy, ale nic nie mogłem poradzić na to, że bałem się reakcji chłopaka. Co jeśli mnie odrzuci i nie będzie chciał ze mną rozmawiać? To byłoby całkiem logiczne. Z drugiej strony musiałem to zrobić, bo mimo wszystko nie chciałem go stracić. Dzisiaj z nim porozmawiam. Co ma być to będzie. Z tą myślą wszedłem do wieżowca, w którym mieściła się siedziba NAYEON. Od razu skierowałem się do pomieszczenia, w którym pracował Kook, ale niestety go tam nie znalazłem.
- Nie wiesz gdzie jest Kook? - zapytałem Momo, do której teraz się udałem.
- Umm... Jakby ci to powiedzieć.. - przygryzła wargę widocznie zdenerwowana. Westchnęła. - Jungkook dzisiaj rano przyniósł wypowiedzenie.
- Że co? - zapytałem będąc w szoku.
- No Jungkook już tu nie pracuje. - powiedziała, a ja zacisnąłem dłonie w pięści.
- Wiem co to znaczy. Czemu go nie zatrzymałaś? - warknąłem trochę bardziej niegrzecznie niż powinienem, ale byłem naprawdę zły. Kiedy Kook tu pracował nawet jak nie rozmawialiśmy to mogłem przynajmniej go obserwować i wiedzieć czy wszystko z nim w porządku, a teraz?
- To dorosły facet, nie mogę za niego decydować. Po za tym próbowałam, proponowałam mu nawet podwyżkę, ale nic nic chciał wiesz dlaczego? - zapytała, ale nie czekała na moją odpowiedź. - Przez ciebie.
- Nie pozwalaj sobie za dużo. - zacisnąłem zęby, nie chcąc powiedzieć za dużo.
- Bo co? Zwolnisz mnie? Życzę powodzenia samemu tutaj. - powiedziała, a ja uderzyłem pięścią w stół tak, że dziewczyna podskoczyła. Ledwo powstrzymałem kolejne słowa i wyszedłem z biura. Byłem tak wkurwiony na siebie za to, że odrzuciłem Kooka, przeze mnie się zwolnił i jeszcze byłem chamem dla Momo. Gdyby nie to, że miałem ważne spotkanie z klientem za godzinę, to pewnie poszedłbym się najebać chcąc zapić smutki. Opuściłem wieżowiec i udałem sie do mojego samochodu. Wyjechałem na drogę i udałem się do mojej ulubionej kawiarni, żebym mógł sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Kiedy dojechałem na miejsce usiadłem przy wolnym stoliku i czekałem na kelnera przeglądając pliki, które miałem przedstawić klientowi później.
- Witam jestem Kim Taehyung i dzisiaj będę pana obsługiwał. - usłyszałem znajomy głos i uniosłem głowę. Chłopak wpatrywał się w notesik z uśmiechem na twarzy.
- TaeTae? - Kim podniósł głowę i dopiero wtedy dotarło do niego, że to ja.
- O, hej Jimin, co ty tu robisz? - uśmiechnął się tym razem do mnie, a nie do notesiku.
- Przyszedłem na kawę. A ty? Co ty tu robisz? - zapytałem marszcząc brwi.
- Pracuję. To mój pierwszy dzień. - powiedział dumny.
- A co tam u was słychać? - zadałem pytanie, bo nie widziałem ich już trochę.
- A świetnie. - wystawił rękę tak, że mogłem zobaczyć pierścionek za serdecznym palcu. - Zaręczyliśmy się. - pisnął cicho, a ja uniosłem zdziwiony brwi i się uśmiechnąłem.
- Wow, gratulacje TaeTae. - wstałem i przytuliłem chłopaka.
- Dziękuję. A teraz co podać? Nie chcę żeby mnie wywalili pierwszego dnia, kiedy muszę zbierać na ślub. - zachichotał, a ja wybrałem mój ulubiony napój.
Taehyung i Hobi są zaręczeni. Kto by pomyślał? Z drugiej strony, mamy już dwadzieścia sześć lat, to chyba dobry czas na ustatkowanie.
To dało mi do myślenia. Taehyung wybaczył Hoseokowi zdradę od razu, a ja nie potrafię wybaczyć Jungkookowi rzeczy z przed kilku lat. Męczy mnie to wszystko, męczy mnie udawanie kogoś kim nie jestem, męczy mnie odpychanie Kooka i ciągle robienie sobie na przekór. Naprawdę musiałem to zmienić. Mam tylko nadzieję, że Jungkook będzie chciał ze mną porozmawiać.
Spojrzałem na zegarek, a następnie na kawę, która była już zimna. Wypiłem napój duszkiem i wyszedłem wcześniej machając Tae na pożegnanie. Udałem się na spotkanie w międzyczasie umawiając się na wizytę u fryzjera na czternastą. Zacząłem nowe życie zmianą koloru włosów i tak samo zamierzam je zakończyć, pozostawiając za sobą wredotę Jimina. Napisałem jeszcze wiadomość do Momo.
Jimin: Przepraszam Noona, jestem do dupy.
Momo: No jesteś.
Momo: Ale jak mi kupisz dobrą whisky to może ci wybaczę.
Zaśmiałem się na wiadomość dziewczyny. Ona była dla mnie za dobra. Tak samo jak Jungkook.
---
Po udanej rozmowie służbowej i wizycie u fryzjera, który przefarbował mnie na mój ukochany blond kupiłem whisky i wróciłem do firmy. Odebrałem jeszcze wcześniej zamówiony obiad dla dwóch osób i z zamiarem przekupienia Momo udałem się na górę.
Misja oczywiście zakończyła się powodzeniem, bo to jest to co Momo kocha najbardziej w życiu. Jedzenie i alkohol. Japonka zareagowała pozytywnie na zmiany z moim wyglądzie, a wręcz ciągle powtarzała, że Jungkook będzie w niebie. Po obiedzie zająłem się pracą i tak zleciał mi czas do wieczora.
Kiedy wróciłem do domu wziąłem prysznic, pomalowałem się i ubrałem w czarne rurki z dziurami na kolanach oraz luźny sweter. Przejrzałem się w lustrze i dokonałem ostatnich poprawek w moim wyglądzie, po czym skierowałem się do samochodu. Podjechałem jeszcze do kwiaciarni, która mimo później pory była otwarta i kupiłem tam fioletowego hiacynta. Według internetu symbolizuje on prośbę o silniejszą miłość i wybaczenie, więc idealnie pasuje do tego, co chcę przekazać.
Gryzłem nerwowo wargę, kiedy stałem na czerwonym świetle na ostatnim skrzyżowaniu przed mieszkaniem Kooka. W mojej głowie układały się różne scenariusze co do tego jak skończy się dzisiejszy wieczór. Bałem się, że chłopak mnie odrzuci, po tym jak ja robiłem to tyle razy, ale musiałem zaryzykować. Za bardzo mi na nim zależało.
- Wdech, wydech. - powiedziałem do siebie stojąc przed drzwiami do mieszkania chłopaka.
W końcu zebrałem się na odwagę i zapukałem do drzwi.
- Jimin? - powiedział chłopak, kiedy otworzył i zobaczył mnie stojącego tam z jakimś kwiatkiem. Musiałem wyglądać naprawdę żałośnie, w porównaniu do niego, który stał w samych dresach, a ja miałem wrażenie, że ślinię się na jego widok.
- J-ja -- zacząłem, ale ktoś mi przerwał.
- Hyung, gdzie moja koszulka? - Jaemin wyszedł z pokoju Kooka w samych bokserkach, a jego obojczyki były ozdobione malinkami.
Doniczka, w której trzymałem kwiatka rozbiła się z hukiem po tym jak wypadła mi z rąk. Moje usta rozchyliły się w szoku.
- U-um to ja już pójdę. - odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w dół schodów nawet nie chcąc na to patrzeć.
~•°•~•°•~•°•~•°•~
Przepraszam za długą nieobecność.
+ Zbliżamy się do końca UC.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top