17. It's just like me.

Jimin's POV:

W przed ostatni dzień naszego wyjazdu leżeliśmy sobie z Kookiem tak, że byłem wtulony w jego nagą klatkę piersiową i zmusiłem go do oglądania ze mną "Lucyfera". Właśnie wyszedł nowy odcinek, a ja nie lubiłem być w tyle.

- Nie wierzę, że nadal to oglądasz. - zirytowany brunet przewrócił oczami.

- Ćsii. - uciszyłem go, a on westchnął po czym zaczął delikatnie głaskać moje ramię palcami i zaraz pochłonął nas świat tytułowej postaci.

- Naprawdę nie mogę tego znieść. Czemu Lucyfer ciągle odpycha uczucie do Chloe! Jeden krok w przód, dwa w tył. Jak ona musi się z tym czuć? - powiedziałem oburzony, kiedy po raz kolejny losy bohaterów nie poszły po mojej myśli.

- Tak jak ja. - chłopak uśmiechnął się smutno, a ja przeniosłem na niego swój wzrok.

- Masz na myśli? - zachęciłem go żeby kontynuował.

- Nie przypomina ci to naszej relacji Jimin? - westchnął po chwili, a ja przygryzłem wargę.

- To nie to samo. - zaprzeczyłem i położyłem się na nim tak, że teraz bez problemu mógł głaskać moje plecy. Oparłem podbródek na dłoniach, które splotłem na jego klatce.

- Tak? Za każdym razem jak coś między nami się dzieje, potem się nie odzywasz. Zapewne jak wrócimy też będziesz mnie ignorował. Taki miałeś zamiar, prawda mój Lucyferze? - patrzyłem prosto w jego oczy. Widziałem w nich ból. Mnie też to bolało. Najbardziej fakt, że prawdopodobnie to właśnie będę musiał zrobić. Znowu się od niego oddalić.

- Jungkook kocham cię. - powiedziałem mu, a jego oczy błysnęły. - Ale to wszystko już nie jest takie proste jak na studiach. Wiesz, nie mogę sobie pozwolić, żeby ludzie na rynku pracy wiedzieli o mojej orientacji.

- Przecież nie musimy się z niczym obnosić. - przerwał mi Jungkook, z którego oczu zniknął już tamten błysk.

- Doskonale wiesz, że takie rzeczy szybko się rozchodzą. W świecie biznesu nie ma zbyt wielu gejów. Nie w tym kraju. Dlatego-- - przerwałem i odezwałem się dopiero po tym jak przełknąłem gulę w gardle. - Dlatego wybrałem akurat to miejsce. Żeby nie było nikogo po za nami. Jungkook znaczysz dla mnie cholernie dużo, ale nie mogę tak ryzykować. Znajdź sobie kogoś z kim będziesz szczęśliwy. Tak będzie lepiej dla nas obojgu.

- Nie, tak będzie lepiej dla ciebie. - powiedział tylko i wtedy stało się coś, czego nie oczekiwałem. Do oczu Jungkooka napłynęły łzy. Otworzyłem usta ze zdziwienia. Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale chłopak odsunął mnie od siebie i po wzięciu paczki papierosów z walizki bez słowa udał się na taras. Leżałem tak jeszcze chwilę wpatrując się tępo w miejsce z którego chłopak wyciągnął papierosy.

Jungkook płakał.

Jungkook płakał przeze mnie.

Kiedy w końcu otrząsnąłem się z pierwszego szoku, wyszedłem za chłopakiem na taras jednak przy drzwiach coś mnie zatrzymało. Słyszałem ciche szlochanie Kooka i jakoś nie mogłem mu przerwać jego prywatnego momentu, tym bardziej, że nie mogłem mu nic zaoferować. Podjąłem decyzję nawet jeśli mnie ona boli. To dorosłe życie, a nie liceum czy studia.

---

Tamtejszą noc spędziłem sam. Kook poszedł spać na leżaku na tarasie. Następnego dnia rano jego oczy były spuchnięte, a ja śmiało mogłem stwierdzić, że to nie była dla niego łatwa noc. Nie rozmawialiśmy wcale. Kilka razy próbowałem do niego zagadać, ale jedyne co słyszałem z jego ust to krótkie "tak", "nie", "nie wiem" w odpowiedzi. Przez większość czasu jednak skutecznie mnie olewał. Odkąd wstaliśmy wypalił jakieś pół paczki papierosów, wypił jedynie energetyka i spakował walizki. Kiedy był gotowy poprosiłem go jeszcze o wypuszczenie powietrza z jednorożca, bo sam nie zdążył bym tego zrobić.

- Mam tylko jedno pytanie. - powiedział, kiedy zasuwałem walizkę. - Miałeś w ogóle zamiar mi o tym powiedzieć? Uprzedzić mnie, że jak wrócimy będziesz mnie miał w pieprzonej dupie? - był strasznie wkurzony. Naprawdę nie spodziewałem się z jego strony aż takiej reakcji.

- J-ja, t-tak, n-nie wiedziałem jak-- - urwałem, sam nie wiedziałem co powinienem mu mówić.

- Zachowujesz się jak pieprzone dziecko, a mnie traktujesz jak pieprzoną zabawkę. Pomysł czasem o innych ty egocentryczny dupku. - warknął, a ja byłem oniemiały. Łzy zaczęły napływać do moich oczu. Miał pełne prawo tak o mnie mówić, ale to i tak bolało. Od tamtej pory już żaden z nas już się nie odezwał.

- Ile mam ci oddać za wyjazd? - zapytał chłopak, kiedy wyszliśmy z już z samolotu po długiej, wyczerpującej i pełnej niezręczności podróży.

- Daj spokój nie musi--

- No tak, za zabawki się płaci. - mruknął. - Przeleję ci 2 500 000 ₩. Dzięki za super zabawę. - oznajmił po czym tak po prostu odszedł.

Wróciłem do swojego pustego apartamentu wkurwiony na wszystko, wszystkich, a przede wszystkim na siebie. Wziąłem jakiś nic nie warty bibelot, który miałem pod ręką i rzuciłem nim z całej siły w podłogę próbując wylądować swoją złość. Przedmiot roztrzaskał się  na małe kawałeczki, a w płytkach prawdopodobnie zrobiła się dziura, ale kogo to teraz obchodziło? Po raz kolejny odrzuciłem Kooka i zraniłem go tak cholernie mocno. Nie mogąc dłużej znieść samego siebie stwierdziłem, że potrzebuje towarzystwa.

- Momo? - powiedziałem, kiedy usłyszałem głos Japonki w słuchawce. - Mogłabyś do mnie przyjechać? I kupić dużo alkoholu?

- Co tym razem zjebałeś Jimin? - zapytała i dosłownie po chwili usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi w słuchawce.

- Opowiem ci jak przyjdziesz.

---

- No i powiedziałem mu, że jak wrócimy to musimy zerwać kontakt dla dobra firmy i on stwierdził, że traktuję go jak zabawkę, wyobrażasz sobie? - dokończyłem opowieść, zaraz dopijając kolejną szklankę whiskey. Nie wiem, która to była, siódma? Nagle dziewczyna podniosła poduszkę i zaczęła mnie nią okładać.

- Ty. Park. Jebany. Debilu. Jiminie! - krzyczała i biła mnie po każdym słowie. - Jak można być takim pieprzonym idiotą? Czemu nie chcesz z nim być? - jej głos był jeszcze bardziej piszczący, gdy się na mnie darła.

- Przez firmę, przecież mówiłem!

- Gówno prawda Park. Dobrze wiesz, że z teraźniejszą pozycją firmy mógłbyś być pieprzonym nekrofilem, a i tak wszyscy wchodziliby ci do dupy. - powiedziała. - Niedosłownie mam na myśli. Więc? Dlaczego?

- Bo się kurwa boję okej? Boję się, że znowu mnie zostawi! Nie zniosłabym drugi raz tego, przez co przeszedłem! Ciągle mam z tyłu głowy ten pieprzony strach, rozumiesz? Myślałem.. Myślałem, że po tym wyjeździe będzie mi łatwiej. Że nacieszę się nim na zapas. Nie zadziałało, a wręcz zależy mi na nim jeszcze bardziej! Ale nie mogę z nim być, bo się kurwa boję. - nawet nie poczułem w którym momencie łzy zaczęły spływać po moich policzkach. W końcu wyrzuciłem z siebie wszystko, a dodatkowo alkohol nie wpływał pozytywnie na moje emocje.

- Jeju skarbie.. - Momo przyciszyła głos, po czym mnie przytuliła i pozwoliła wypłakać się w swoje ramię. - On cię już nigdy nie zrani, za mocno cię kocha. Naprawimy to razem.

- Dziękuję ci Momo. - powiedziałem, kiedy zaczęło mi przechodzić po czym polizałem jej policzek, a ona zaczęła się śmiać.

- Dobra, dobra fuj. Idź po następną butelkę. - zarządziła i to właśnie zrobiłem.

~•°•~•°•~•°•~•°•~

Rozdział byłby wcześniej, ale nagrywałam IDOLCHALLENGE hahaha.

Mam nadzieję, że wam się podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top