14. So, where are we going?

Jungkook's POV:

- Taeyong! Co ty robisz? - pisnął Jaemin i zaraz do mnie podbiegł. - Nic się nie stało hyung? - zapytał, a ja pokręciłem głową.

- I po co mu mówiłeś? Mieliśmy o tym zapomnieć. - powiedziałem do blondyna lekko wkurzony. Mogliśmy wszyscy z tym żyć, nigdy nie wracając do tego tematu. - Ustaliliśmy coś.

- Musiałem mu powiedzieć, przecież jesteśmy razem. - oburzył się Jaemin i przytulił się do ramienia Taeyonga.

- A czy ty też przyjebałeś tej jego dziewczynie? - powiedziałem trzymając się za policzek, a chłopak pokręcił głową czując się widocznie niezręcznie. - Mam dość. - oznajmiłem po czym wyszedłem z pokoju młodszego i udałem się do kuchni po jakieś mrożone warzywa, żeby przyłożyć je do bolącego miejsca.

---

W poniedziałek rano przed pójściem do pracy próbowałem wszystkiego, żeby tylko nie było widać siniaka na mojej twarzy, ale nawet pomimo starań moich i Jaemina było go widać.

- Kto ci tą mordkę śliczną pobił? - zapytała Momo tak szybko jak mnie zobaczyła podczas przerwy na lunch. Zdecydowałem, że właśnie z nią go spędzę i opowiem jej o ostatnich wydarzeniach mojego życia. Tak też zrobiłem, a ona trochę mnie zwyzywała za tą akcję z Jaeminem, ale bardziej jednak fangirlowała na moje opowieści dotyczące Jimina.

Kiedy przerwa na lunch się skończyła poszedłem do pokoju, w którym pracowałem razem z innymi osobami. Miałem dzisiaj naprawdę mało pracy odkąd odkryliśmy kto stoi za oszustwami. Wyrobiłem się ze wszystkim przed pierwszą i to było naprawdę wcześnie, bo większość osób siedziała zwykle do jakiejś siedemnastej. Ja przyzwyczaiłem się do pracowania na pełnych obrotach, bo musiałem szybko kończyć moje obowiązki, żeby pomóc Jiminowi. Swoją drogą nie widziałem rudowłosego od rana. Postanowiłem pójść do niego i zapytać czy nie potrzebuje może pomocy, ale jako że jego gabinet był zamknięty, to poszedłem do Momo w tym samym celu. No i może trochę po to, żeby ją podpytać.

- Hej Momo, potrzebujesz jakiejś pomocy? - zapytałem po tym jak wszedłem do jej biura i usiadłem na przeciwko.

- A co za to chcesz? - odpowiedziała pytaniem mrużąc oczy.

- Nic? Nie mogę po prostu z dobrego serca pomóc przyjaciółce? - uśmiechnąłem się do niej uroczo, ale ona uniosła brwi. - No dobra, nie wiesz gdzie jest Jimin? - zapytałem w końcu.

- A co, chciałeś go wziąć na biurku? - parsknęła śmiechem, a ja rzuciłem w nią jakimś długopisem, który akurat był pod ręką. - Dobra, dobra. Z tego co wiem to załatwia jakieś ważne sprawy, no i jeszcze ma spotkanie z prawnikiem odnośnie Yoongiego i tego wszystkiego. Mają składać sprawę do prokuratury w tym tygodniu tylko Jimin musi przekazać wszystkie dowody. - pokiwałem głową na znak, że rozumiem. Podniosłem się i już miałem zamiar wychodzić, jednak głos dziewczyny mnie zatrzymał.

- Hej! Jak już przyszedłeś to mi pomóż! - zażądała, a ja westchnąłem teatralnie i odwróciłem się. Naprawdę nie miałem problemu z pomaganiem jej, ale wolałem się z nią podroczyć.

- Magiczne słówko. - powiedziałem patrząc wyczekująco.

- Expecto patronum. Siadaj na dupie i mnie nie denerwuj. - zaśmiałem się słysząc jej słowa i zrobiłem to o czym mówiła.

Segregowałem papiery podczas, gdy ona ciągle wypełniała nowe. Było tego naprawdę dużo i nie wiem jak ona robiła to sama. 

- Dobra skończone. - powiedziała, kiedy zegarek wskazywał, że było już po osiemnastej. Nawet nie widziałem kiedy zleciało tyle godzin, bo nie licząc tego, że musieliśmy pracować było bardzo śmiesznie. Noona opowiadała mi historie swojego życia i choć w niektóre ciężko mi było uwierzyć, to teraz wiedziałem, że po Japonce można było spodziewać się wszystkiego. - Dzięki Kook. - podeszła do mnie i uszczypalnęła mój zdrowy policzek, jak jakaś stara ciotka. 

- Utnę ci tą rękę Noona. - oznajmiłem, a ona się zaśmiała, po czym wspólnie opuściliśmy jej biuro. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli i mogłem się tylko domyślać jakie jutro będą szaleć o nas plotki, ale miałem to w dupie. Zresztą tak jak Noona, która ogólnie nigdy nikim, ani niczym się nie przejmowała.

---

Nim się obejrzałem minęły dwa tygodnie. Jaemin wyjechał z Taeyongiem na wakacje, więc w mieszkaniu było wyjątkowo pusto. Dodatkowo przez ten czas prawie w ogóle nie widziałem Jimina, który większość czasu spędzał z firmowym prawnikiem. Kilka razy zaproponowałem mu spotkanie, ale za każdym razem odmawiał więc postanowiłem dać sobie z tym spokój. Nie wiedziałem czy czuł się głupio przez to, co zrobiliśmy, czy naprawdę nie miał czasu, ale nie było mi dane się dowiedzieć, bo nawet nie mieliśmy okazji dłużej pogadać.

- Jungkook, jutro lecimy w delegację na tydzień. - powiedziała Momo, kiedy w czwartek przyszedłem do pracy. - Weź sobie jakieś ubrania na gorąc. - doradziła.

- To gdzie jedziemy? - zapytałem marszcząc brwi.

- Zobaczysz. - uśmiechnęła się, a ja przewróciłem oczami.

---

Stałem właśnie na lotnisku czekając na Momo. Nie wiedziałem czy Jimin będzie z nami leciał, czy nie, ale miałem nadzieję, że jednak tak, bo wtedy na pewno byłoby ciekawiej. Nagle mój telefon zadzwonił.

- Słuchaj Jungkook ja nie dam rady jechać, złapało mnie okropne przeziębienie. - powiedziała kaszląc co słowo.

- Więc lecę sam? - uniosłem brwi nawet jeśli nie mogła mnie zobaczyć. - Nie wiedząc gdzie?

- Przecież jedziesz z Jiminem. - powiedziała, a dopiero po chwili zaczęła znowu kasłać. - Muszę kończyć Kookie, miłej zabawy. - rozłączyła się, a ja westchnąłem.

Już miałem wybrać numer Jimina, ale zaraz poczułem szturchnięcie w ramię.

- Czemu jesteś tak ciepło ubrany? Momo ci nie powiedziała? - uśmiechał się do mnie szeroko. Dawno nie widziałem tego uśmiechu. Był ubrany w krótkie spodenki i zwykłą koszulkę, podczas gdy ja miałem koszulę i czarne, długie spodnie.

- Właśnie tak mówiąc o Momo to nie jedzie, bo jest chora albo udaje, że jest chora. - powiedziałem, a on zachichotał i pociągnął mnie do naszej bramki. Dowiedziałem się w końcu, że lecimy na Malediwy, ale jakie niby biznesy mielibyśmy robić na Malediwach? Szybko przeszliśmy odprawę i zaraz byliśmy w samolocie. Klasa biznes zawsze była moją ulubioną.

- Jimin co my będziemy robić na Malediwach? - zapytałem lekko zdenerwowany, bo mimo wszystko nie do końca posłuchałem Momo i nie byłem przygotowany na panujące tam upały.

- Zobaczysz na miejscu. Czeka nas piętnaście godzin lotu, prześpij się czy coś. - powiedział, ale ja nie zamierzałem się poddać.

- Jimin-aaaaaah. - dźgnąłem go palcem w brzuch. - Jak mi nie powiesz to będę tak robił przez całe piętnaście godzin. - chłopak westchnął i poddał się po kilku razach wiedząc, że nie żartuję.

- Możliwe, że ten wyjazd to wcale nie delegacja. - powiedział opuszczając wzrok, a ja wytrzeszczyłem oczy zdziwiony.

- Ale jak to?

- Pomyślałem, że należy nam się odpoczynek po całej tej akcji z Yoongim. Uznajmy to za zapłatę, za wszystkie nadgodziny, pasuje? - moje zdziwienie przerodziło się w szeroki uśmiech.

- Dziękuję. - miałem ochotę wstać i go wyściskać, ale to byłoby raczej nie na miejscu. Chłopak założył słuchawki i zamknął oczy czekając na start, a ja napisałem do Momo.

Jungkook: Wiedziałaś!

Momo: Oczywiście, że tak.

Momo: Plus jeszcze ci powiem, że wycieczka od początku była dwuosobowa. My zaraz ruszamy do Mediolanu.


Czy to znaczy, że Jimin tak po prostu zaplanował dla nas wakacje? Po co te kłamstewka wokół? Ehh.

Jungkook: Tylko ostrożnie tam, bo jestem za młody na bycie wujkiem. I jestem obrażony, że mnie tak kłamiesz parówo.

Momo: Oj Kookie jakiś ty głupi, gdzie byłeś na WDŻ? Nie jesteś. :* Lecę już, bo się spóźnimy.

Z uśmiechem włączyłem swoją najnowszą playlistę i podziwiałem widoki z okna, które pochłonęły moją całą uwagę tak szybko jak wystartowaliśmy.

~•°•~•°•~•°•~•°•~

Mam dzisiaj okropny dzień.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top