11. What now?
Jungkook's POV:
Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo byłem pijany na imprezie u Namjoona, dopóki nie ujrzałem nagiego Jaemina śpiącego sobie smacznie obok mnie tuż po obudzeniu. Nagle wszystkie wydarzenia w wczorajszego wieczora uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Co my najlepszego zrobiliśmy? Wstałem z łóżka, zebrałem swoje rzeczy i poszedłem do swojego pokoju z którego wziąłem czystą bieliznę. Umyłem się i zacząłem ubierać do pracy. Mimo okropnego kaca, przede wszystkim moralnego nie miałem zamiaru zawodzić. Nagle zadzwonił mój telefon. Na ekranie zobaczyłem obcy numer.
- Tak, słucham? - odebrałem nie wiedząc kogo mogę się spodziewać.
- Masz się z nami spotkać o dwunastej w restauracji Hangsang. Jeśli nie przyjdziesz to cię zniszczymy. - usłyszałem w słuchawce tak dobrze znany głos mojego ojca, po którym nastało pikanie sygnalizujące zakończenie połączenia. Usiadłem na łóżku i westchnąłem przecierając twarz dłońmi.
Wybrałem numer do Momo.
- Hej Noona, mogę dzisiaj wolne? - zapytałem Japonki, a ona zaczęła się śmiać.
- Kac to nie wymówka, żeby nie iść do pracy. Po za tym czemu nie zapytasz Jimina? - westchnąłem wiedząc, że teraz nie uniknę pytań. Mogłem pomyśleć o tym zanim zadzwoniłem.
- Nie mogę zapytać pana Parka Momo. - powiedziałem oficjalnie, bo miałem zamiar teraz tak się do niego zwracać. Skoro mamy żyć swoim życiem to chcę zachować całkowity dystans. - I nie chodzi o kaca, muszę się spotkać z rodzicami, jakby naprawdę muszę.
- Dobra, dobra panie Drama. Tylko dzisiaj? - zapytała i usłyszałem, że pisze coś na komputerze.
- Tak myślę. Będę jeszcze dzwonił. - powiedziałem.
- Okej, masz to, ale jak wrócisz opowiadasz mi wszystko, bo Jimin znając życie nic mi nie powie. - westchnęła jakby rozczarowana postawą przyjaciela.
- Właściwie to już nie ma o czym mówić. - mruknąłem i zamierzałem się pożegnać jednak Momo zdecydowanie miała inny plan.
- Ale jak to? Co się stało? Jezus Maria mój ship się wali, co się dz--
- Muszę kończyć pa. - rozłączyłem się nawet jeśli była w trakcie wypowiedzi. Nie miałem ochoty z nią rozmawiać. W ogóle nie miałem ochoty z nikim rozmawiać, a przede wszystkim z moimi rodzicami.
Było dopiero przed ósmą, kiedy się ubrałem i zdecydowałem wyjść z domu. Wolałem trochę odwlec w czasie poważną rozmowę z Jaeminem wiedząc, że i tak będzie ona nieunikniona. Błagam, niech dla niego tak jak dla mnie nic to nie znaczy, bo ja nie dam rady z nim mieszkać, ze świadomością, że jest inaczej. Błąkałem się bez celu przez jakąś godzinę, a później poszedłem do kawiarni. Zamówiłem czarną kawę bez cukru, gorzką jak moje życie.
Boże, kiedy stałem się takim żałosnym poetą?
Piłem zamówiony napój zdecydowanie dłużej niż zwykle. Musiałem jakoś zapełnić czas do godziny spotkania z rodzicami. Chciałem je mieć jak najszybciej z głowy. Kiedy w końcu nadeszła jedenasta zebrałem się w umówione miejsce, na którym byłem dwadzieścia minut przed czasem. Kupiłem paczkę papierosów i zapaliłem jednego przez ten cały stres. Już sam nie wiedziałem co czułem. Rozczarowanie? Złość? Ból? Smutek? Chyba wszystko naraz. Targało mną tak wiele emocji, a z zewnątrz pozostawałem zupełnie obojętny. Ledwo dokończyłem papierosa i zaraz zobaczyłem moich rodziców z..
- A co tu robi Jisun? - zapytałem marszcząc brwi, kiedy dziewczyna uśmiechnęła się do mnie z wyższością.
- Usiądźmy i dopiero będziemy rozmawiać. - powiedział chłodno mój ojciec i wszyscy jak na rozkaz zajęliśmy miejsca. Aż mi się cofało jak patrzyłem na sztuczną blondynkę siedzącą na przeciwko mnie. Ta dziewczyna niezmiennie, całe życie była suką. To musiało być naprawdę męczące. Szczególnie dla mnie gdy musiałem z nią żyć przez tak długi czas.
- Więc o czym chcecie porozmawiać? - zapytałem naprawdę ciekawy. Czekałem na kazanie, jakim to nie jestem złym synem, że uciekłem od narzeczonej i zacząłem nowe życie z dala od całego tego syfu.
- Powiem krótko Jungkook. Albo wracasz do Jisun, albo nie będziesz już dłużej naszym synem. - powiedział mój ojciec, a mnie przeszły ciarki.
- Czy to znaczy-- - nie dokończyłem, bo przerwała mi Jisun z tym swoim sztucznym uśmiechem.
- Wydziedziczą cię.
Jimin's POV:
Po imprezie u Namjoonie-hyunga miałem dość wszystkiego. Poszedłem w poniedziałek do pracy i chciałem wszystko wyjaśnić z Kookiem. Powiedzieć mu, że nie miałem na myśli wszystkiego co wyszło niekontrolowanie z moich ust. Mówią, że po alkoholu mówi się szczerze. Cóż, na pewno nie w parze ze złością. Poszedłem pod pokój, w którym pracuje chłopak i już miałem pukać, ale zatrzymałem się przed drzwiami. Co właściwie mu powiem, przecież to wszystko nie ma żadnego sensu. Nie zostawię całego mojego życia, a Yoongi? Mam go tak po prostu zostawić? Nie jestem w stanie mu niczego obiecać. Westchnąłem, kiedy nagle znikąd obok mnie pojawiła się Momo.
- Jungkooka nie ma. - powiedziała, a ja nie wiem skąd wiedziała kogo szukam.
- Jak to nie ma? - zapytałem marszcząc brwi.
- Musiał wziąć wolne. - wzruszyła ramionami. - Jimin-ah nie chcę wyjść na wścibską, w sumie to jebie mnie to, bo jestem wścibska jak cholera, ale co się stało między wami?
- Przez tą cholerną imprezę? - pokiwała głową. A ja warknąłem sfrustrowany. - Zjebałem. Wszystko zjebałem Noona. Myślałem, że jeśli całkowicie go od siebie odepchnę, to będę czuł się lepiej, ale nie spałem prawie w ogóle. Czuję się jak gówno w tym wszystkim.
Japonka podeszła i po prostu mnie przytuliła. Objąłem ja mocniej mając w dupie, że właśnie prawdopodobnie powstaje milion plotek na nasz temat.
- Wszystko się ułoży Jiminie. - powiedziała cicho. - Bo on i tak cię kocha. - dodała, a mi zrobiło się jeszcze gorzej.
Wtedy podjąłem decyzję. Muszę rozstać się z Yoongim.
---
Jungkook nie pojawił się w pracy do piątku, więc nie mogłem się z nim podzielić radosną nowiną. Zerwałem z Yoongim tak szybko jak wróciłem do domu. Porzucał talerzami, powyzywał mnie, płakał i groził. Było mi go nawet trochę szkoda, kiedy stałem tam niezbyt wzruszony. Pozwoliłem mu zostać w moim mieszkaniu, do końca miesiąca, żeby zdążył znaleźć jakieś mieszkanie. Może byłem dupkiem, ale nie aż takim.
- Noona możesz mi powiedzieć do kiedy Jungkook ma wolne? Bo szlag mnie zaraz trafi. - zapytałem Momo wkurzony. Każdy pracownik ma kilkanaście dni wolnego, które może wykorzystać kiedy chce i zazwyczaj mnie to nie interesuje, ale dzisiaj jest inaczej.
- Ma wrócić w poniedziałek, ale na początku miał wziąć tylko jeden dzień wolnego, więc nie wiem jak to będzie. - powiedziała odrywając na chwilę wzrok od komputera. Zapisała coś na kartce, po czym mi ją wręczyła. - Sam się upewnij. - dodała, po czym wróciła do pracy, a ja spojrzałem na kartkę na której zapisany był adres.
- Dzięki Noona. - cmoknąłem w powietrzu, po czym wyszedłem z firmy. Nie miałem dzisiaj za dużo do zrobienia, chociaż wiedziałem, że nadal powinienem szukać oszusta wśród pracowników, ale przez ostatnie dni zupełnie nie miałem do tego głowy.
Udałem się do miejsca podanego przez Momo i znalazłem się pod blokiem. Nie była to bogata dzielnica, ale nie była też biedna. Wszedłem na odpowiednie piętro i podszedłem do drzwi. Chwilę się zawahałem zanim zapukałem. Mogłem sobie w głowie przygotować co w ogóle mam zamiar powiedzieć. Drzwi otworzył mi chłopak Jungkooka, a mnie zatkało. Czemu tego nie przewidziałem? Blondyn spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jimin?
~•°•~•°•~•°•~•°•~
Jeśli macie jakieś pytania do mnie albo do jakiegokolwiek bohatera możecie zadawać je tutaj. Żadne pytanie nie zostanie bez odpowiedzi.
Buziaki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top