UnderFÅÎĻ I (Rozdział XXXV)

   Asriel nagle znalazł się pośród jeszcze gęstszej mgły. Obok niego ujrzał nie tylko Betty, ale też Charę, Undyne i Sansa. Gdzieś w oddali zauważył dwie osoby leżące na ziemi. Wtem, usłyszał za sobą głos, będący jeszcze dziwniejszym i bardziej przerażającym od głosu Errora:
   - ă WīęČ ţŐ țÝ?
   Przerażony, odwrócił się i zobaczył wysoką na chyba trzy metry, czarną postać przypominajacą człowieka. Jej oczy były czarne jak noc, wpatrzone w niego. Widział w nich swoje odbicie.
   - K-kim jes-
   Asriel nie zdążył zapytać bo z boku wpadła na niego Chara z nożem          w ręku, przewróciła go, a ostrze podłożyła mu pod gardło.
   - Ty podły... Ty... Zabiłeś ją! - Chara wręcz wykrzyczała te słowa ze łzami w oczach. Nagle Chara została od niego odepchnięta przez Betty. Chara spojrzała na nią. Dziewczyna o różowych końcówkach przywołała swoją kosę po czym powiedziała:
   - On nic nie zrobił, zostaw go.
   Chara z niedowierzaniem spojrzała na Betty.
   - On zabił... On zamordował Frisk! - krzyknęła - widziałam to na własne oczy!
   - Asriel by jej nie zabił. Chyba go nie znasz - Betty zakręciła bronią w powietrzu i przyjęła pozycję do walki.
   Chara otworzyła szeroko oczy mimo płaczu zaśmiała się.
   - JA go nie znam? - machnęła nożem jakby chciała ugodzić przeciwniczkę.
   Betty odetchnęła głęboko i powiedziała:
   - Spokojnie Chara, nie chcę cię skrzywdzić. Jestem pewna, że Asriel nic nie zro-
   Nie dokończyła ponieważ Chara zaczęła nagle biec w jej stronę z krzykiem.
   - Zginiesz jak on! Jesteś fałszywa! - próbowała wbić nóż w przeciwniczkę jednak ta wytrąciła jej go z dłoni przy użyciu kosy, przy okazji raniąc ją w palce. Chara krzyknęła, a z jej palców pociekła krew.
   - Wybacz mi - zaczęła Betty - ja naprawdę nie-
   Betty ponownie nie zdążyła dokończyć, gdyż Chara zaczęła ją okładać pięściami.
   - Ał, Chara, przestań!
   Nagle Betty zamachnęła się na nią kosą jednak pod broń wbiegł jej Asriel.
   - Przestań! - krzyknął, po czym pięść Chary uderzyła w jego plecy i popchnęła w stronę ostrza Betty. Ta zdążyła odsunąć kosę tak, żeby Asriel nie nabił się na nią głową. Niestety nie odsunęła jej zbyt daleko i Asriel poczuł piekielny ból w okolicy nadgarstka.
   - Aaaagrh! - krzyknął i upadł na ziemię. Przez to, że różowa kosa była niesamowicie ostra, Betty odcięła nią Asrielowi dłoń. Krew z jego ręki rozlała sie dookoła.
   - Chara... - zaczął - ja naprawdę nie... Nie zrobiłem tego. Nie zrobiłbym... - chłopak z trudem mówił przez przeszywający ból.
   - On naprawdę tego nie zrobił, ogarnijcie się dzieciaki - Sans nagle pojawił się obok nich - osoba która zabiła Frisk mimo, że wyglądała jak Asriel, nim nie była. To Error go kontroluje. Wiedziałem to od dawna.
   - Dobra, nie przechwalaj się tak - Undyne stanęła za Sansem i mimo ran wyglądała naprawdę dobrze - nieźle się nasza młodzież poharatała. Pokaż tą rękę, książe - Undyne uklęknęła prz Asrielu i podniosła jego prawe ramię - jesteś prawo, czy leworęczny?
   - P-prawo...
   - No to mamy większy problem, ale spokojna głowa... Gaster ci to naprawi jak się podniesie. W Bunkrze powinien mieć jakiś swój warsz-
   - ņĪë žĂPømŅįēļīśÇîě Ő çžÝmŚ?
   Wszyscy odwrócili się w stronę głosu. Wysoka, czarna postać dalej stała tam, gdzie przedtem.
   - Raviak... - Sans zaczął delikatnie lewitować, a jego oko zabłysnęło niebiesko-złocistym płomieniem - co cię sprowadza do naszego prymitywnego świata? - ironia Sansa niestety nikomu nie poprawiła humoru.
   - țØ đōPřĂwĐý Īñţĕŕəşůjąčĕ, żé WšŽ śMì몎Ñý ŠWìÂť ŠìĘ jĕšŽçZĕ ťŔŽÝMå - zaczął Raviak po czym nagle znalazł się za Asrielem, odepchnął Undyne, która leżała obok i złapał księcia za głowę.
   - P-puść m... mnie... proszę... - Asriel z bolu ledwo mógł mówić. Poczuł jak coś przepływa przez jego głowę. Było też w jego oczach, otaczało mu uszy, oplatało mu szyję i zaciska się na niej.
Nie mógł widzieć, słyszeć, ani się ruszać. Nagle ból ustał. Tak jak wtedy, gdy wchlonił wszystkie dusze po wymordowaniu tych ludzi. Pamiętał ich twarze gdy to robił. Zastanawiał się czy to nie teraz przyszła na niego kolej.
   - Czy ja umarłem? - zapytał na głos sam siebie.
   Czy ja umarłem? Czy ja umarłem? Czy ja umarłem?
   Echo jego słów wbijało mu się
w uszy. Otworzył oczy. Przed sobą widział Charę walczącą z Betty.
   - Hej, przestańcie!
   Hej, przestańcie! Hej, przestańcie! Hej, przestańcie!
   Ani Chara ani Betty nie reagowały na jego krzyk. Nagle dziewczyny zniknęły sprzed jego oczu i miał przed sobą tylko ciemność. Gdzieś w oddali zobaczył kogoś. Podbiegł tam, a echo jego kroków zadudniało głośniej niż one. Osobą którą zobaczył był on sam. Leżał na ziemi wpatrzony w górę. Nie ruszał się. Asriel pochylił się nad swoją kopią i potrząsnął ją za ramię, gdy nagle kopia podniosła się i patrząc w oczy Asrielowi powiedziała złowieszczym tonem:
   - To ona, jestem przekonany...
   Wtem, obraz w oczach Asriela zawirował. Chciało mu się wymiotować. Z bólu, z osłabienia
i ze strachu. Nie wiedział co robić. Nagle obraz w jego oczach wyostrzył się, a on sam znalazł się w białym pokoju, na białym materacu, na Powierzchni...
___________________________
Chyba może być, co nie?

Mam małą ankietę :P

a) Zrobić 2 endingi, ale tylko jeden kanoniczny, bo nie będę robił dwóch drugich sezonów.

Czy też może:

b) Zrobić tylko ten kanoniczny ending i nie dawać tego niekanonicznego, bo tak.

Odpowiadajcie najlepiej z uzasadnieniem:3 Bajo!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top