UnderFÅÎĻ I (Rozdział XLIII)

Hej, pamiętajcie, żeby przed przeczytaniem tego rozdziału zapoznać się z poprzednimi, bo Wattpad miesza ich kolejność. ZNOWU.
_________________________
Asriel rozejrzał się. Zobaczył dziecko w oddali. Podszedł do niego i zobaczył, że była to mała Betty. Wyciągała łapę kota z wnyk. Kiedy zwierze wydostało się z pułapki, Betty opatrzyła jego łapkę po czym kot kulejąc odbiegł. Betty zupełnie nie zwracała uwagi na chłopaka stojącego kilka metrów od niej. Asriel w końcu zrozumiał.

Asriel Dreemurr
Gatunek: Potwór
Status Duszy: Średni [53%]
Odległość od Bunkra: 410m
Odległość od celu: 2890m

- Czy powinniśmy powiadomić resztę? - zapytał Sans naukowca.
- Nie wydaje mi się... - odpowiedział Gaster. - AntiVirus pewnie i tak już zauważył, a reszta nie powinna spanikować.
- To co w takim razie- - Sans przerwał, bo ciemny, niewielki obiekt przeleciał tuż obok niego. - Widziałeś to G?
- Tak, to pewnie szczątki bunkra - odparł naukowiec. - Sans, powinieneś popłynąć w poszukiwaniach Asriela. Weź ze sobą Undyne. Kiedy dopłyniemy na powierzchnię, weźmiemy odpowiedni sprzęt i wrócimy wam pomóc.
- Niech będzie - zgodził się szkielet - UNDYNE! - powiedział do rybiej wojowniczki przez radio - skieruj się na wschód i płyń za mną.
Undyne odpłynęła od grupy podążając za Sansem.
- O co chodzi? - spytała.
- Asriel gdzieś zniknął - wyjaśnił szkielet. - popłyniesz wraz ze mną na jego poszukiwania.
- W porządku - odparła Undyne.
W końcu coś, co Undyne uwielbiała. Coś się działo, trzeba było komuś pomóc. Czuła, że wreszcie może się na coś przydać.
- Moja mapa pokazuje, - zaczął Sans. - że Asriel jest 780 metrów od nas. Przemieszcza się, ale wolniej od nas. Powinniśmy za kilka minut go dogonić.
- Ciekawe co się mu stało... - Undyne przyspieszyła nieco - Mam nadzieję, że zobaczymy go jeszcze żywego. W końcu jest księciem, nie?
- Mhm... - odparł szkielet - Wiesz, że na jego barkach spoczywa większa odpowiedzialność niż na twoich, Undyne?
- Domyślam się...
Undyne zamyśliła się przez chwilę. Asriel był jeszcze naprawdę młody. Undyne nie była do końca pewna czy chłopak był już pełnoletni, czy nie. Wkrótce będzie ważną częścią Podziemia. Stwierdziła, że książe powinien znaleźć sobie jakąś dziewczynę, Asgore pewnie tego po nim oczekuje. Asriel ma też potężne moce... Takie, jakich Undyne nigdy przedtem nie widziała i takie, którym potęga determinacji nie jest w stanie sprostać.
- Czterysta metrów - powiedzial Sans - zbliżamy się...
- Co do cholery mogło mu się stać?
- Chyba sami będziemy musieli się przekonać... Trzysta metrów.
Sans wyczuł coś. Obecność ogromnej mocy. Większej niż ta, którą władał Asriel, a i o tej Sans nadal prawie nic nie wiedział. Zląkł się nieco. Dwieście metrów.
- Widzisz coś? - spytała Undyne. - ja nic a nic...
- Ja też, ale - zaczął szkielet - wyczuwam obecność jakiejś potężnej mocy. Większej niż moc Asriela czy... Raviaka. Chociaż o Raviaku wiem niewiele. Tak samo z resztą jak
o nowej mocy Asriela... Pięćdziesiąt metrów.
Sans coraz mocniej odczuwał obecność osobliwej, silnej mocy.
Czterdzieści metrów.

Asriel usłyszał jak coś się do niego zbliża. Jego mapa zgasła przestając oświetlać jego twarz. Nie mógł jej włączyć z powrotem.
- Co do... - chłopak rozejrzał się przestraszony.
Nagle coś, czego nie zdążył zauważyć uderzyło w szybę przed jego twarzą i szybko odpłynęło z dala od jego pola widzenia. Asriel zobaczył pęknięcnie przed sobą, co sprawiło, że jego już niewielkie pole widzenia znacznie się zmniejszyło. Słyszał jak coś było coraz bliżej. Zaczął coś słyszeć w lewym uchu.
- A..i..? ..sr..., je...ś .a.? Asri.l, c.y t.. jest.ś?
- Halo? - powiedział wciąż oszołomiony po uderzeniu od tego czegoś Asriel.
- Jes.eś .am .sriel? - chłopak usłyszał głos znajomego szkieleta.
- Jestem tutaj, jestem... Sans, zabierz mnie stąd?
Po chwili Asriel poczuł czyjeś dłonie na swoich ramionach. Po tym jak został odepchnięty przez potężną falę uderzeniową prawie nie mógł się ruszyć. Był jakby sparaliżowany. Został pociągnięty w górę, a niedługo potem zemdlał.

Jaskrawe światło. Była to pierwsza rzecz, która dostała się do oczu Asriela po jego przebudzeniu. Słyszał też głosy, znajome. Nie zapamiętał ich zbyt dobrze.

Regeneracja nerwowa jest prawie ukończona.

Tak, to prawdziwy przełom.

Jeszcze się nie obudził.

Tak, zaraz sprawdzę.

Owszem, będzie pamiętał wszystkich Ludzi i Potwory, które wcześniej pamiętał.

Nie, co do reszty niestety...

Tak, tak, oczywiście.

Oh, jego ręka? Testuję na razie w laboratorium model MK-09.

Mhm, wracając do dziewiątki, wyeliminowałem w niej wady jej poprzedników.

Nie, na razie nie zauważyłem nowych wad.

Tak, będzie pamiętał wszystkich znajomych Ludzi i Potwory.

W każdej chwili może.

Tak, jestem tego pewny. Wszyscy bezpieczni?

Nie mam pojęcia. To było naprawdę dziwne. Chłopak też nie powinien odnieść tak... Osobliwych obrażeń.

Oczywiście, do widzenia Wasza Wysokość.


Betty usiadła na pomoście maczając nogi w wodzie prawie po kolana. Podobało jej się jak jej skóra stykała się z chłodną tonią. Znowu o nim pomyślała.
Delikatny wiatr zaszeleścił pobliskimi trzcinami i uformował fale na jeziorku w przy którym przebywała dziewczyna, które uderzając o jej nogi rozchlapywały się, a kropke zimnej wody lądowały na jej spódniczce, swetrze i włosach.
- Minęły już cztery miesiące... - sama nie wiedziała, dlaczego powiedziała te słowa na głos. Nikogo obok nie było. Chciałaby komuś się wyżalić, ale tak naprawdę... Nie chciała. Wyjęła nogi z wody i skuliła się. Drewniany pomost, powoli zaczął stukać pod naporem kropli deszczu, który właśnie się rozpoczął. Betty wzięła swoje buty leżące na kępce trawy kilka kroków dalej. Woda powoli przesiąkała przez jej ubrania i moczyła jej włosy. Postanowiła udać się do domu Undyne. Po kilku minutach biegu dotarła na miejsce, jednak była kompletnie przemoczona. Powoli zastukała w drzwi przypominające wielkie, ostre zęby po których spływały strugi deszczu. Po chwili drzwi otworzyły się, a zza nich wyłoniła się sama Undyne od razu witając dziewczynę.
- Cześć! Cała jesteś przemoczona! Wejdź i zaczekaj, dam Ci coś na zmianę.
Betty weszła do domu, a zębo-drzwi zamknęły się za nią. Zdjęła buty kładąc je na plastikową tackę leżącą przed wejściem. Dotknęła stopami kafelek. Undyne najprawdopodobniej miała ogrzewanie podłogowe ponieważ były ciepłe.
- Weź to - ryba rzuciła dziewczynie wręcz trzęsącej się z zimna bieliznę, ciepłe skarpety, luźną, trochę za dużą na nią bluzę oraz czarne dresy. Betty przebrała się w łazience, a przemoczone ubrania powiesiła na kaloryferze.
- Siadaj, zaraz zrobię ci herbatę. Nie pytam jaką, bo mam tylko ze złotych kwiatów - Undyne otworzyła szafkę i wyjęła z niej żółte pudełko, a Betty usiadła na ciemnym stołku przy dużym, drewnianym stole po czym oparła głowę na niewielkiej serwetce leżącej na nim.
- Dokąd się wybierałaś w tą ulewę? - spytała ryba dolewając wody do czajnika.
- Do... Nikąd. Siedziałam po prostu nad jeziorem
- Ach, rozumiem... - powiedziała Undyne - dumałaś...
Betty uśmiechnęła się delikatnie. Uśmiech jednak, prawie natychmiast zniknął.
- Mam tego dość - zaczęła różowooka - tej traumy społeczeństwa po tym, co się stało... Chcę, aby to się skończyło.
Undyne położyła czajnik na kuchence gazowej, włączyła ogień i odwróciła sie w stronę dziewczyny.
- Może to się skończy kiedy Asriel w końcu wróci.
Oby... , pomyślała Betty.

- Spoczywaj w pokoju, moje dziecię... - Toriel dołożyła kolejny bukiet róż do już całkiem sporego stosu na grobie Frisk Dreemurr, którego tablica głosiła:

Frisk Dreemurr
* 17.01.200X
+ 31.03.202X
Niech jej dusza w końcu odpocznie...

- Dalej nie wierzę, że to się stało - Toriel powoli otarła łzę.
Chara starała się powstrzymać płacz. Niby wszystko się skończyło, ale nadal musiała mierzyć się z nową rzeczywistością. Było to dla niej naprawdę trudne. Od tamtych czasów nie znalazła chwili żeby porozmawiać z Betty. A może po prostu nie miała odwagi... Tak czy siak, Chara chciała na spokojnie z nią porozmawiać, najlepiej bez Azzy'ego, bez... Nikogo innego. Przedyskutować wszystko i... Odetchnąć w końcu.
Czerwonooka spojrzała na grób siostry. Czy właśnie tak miało być? Pewnie tak. Może to ona mogłaby... Nie, nie powinna tak myśleć. Nie powinna się tak... Niepotrzebnie obciążać. Po chwili zimne krople deszczu zaczęły stukać o jej głowę.
- Szybko, moje dziecko! - Toriel złapała Charę za rękę opuszczając udekorowany nagrobek. - Wstąpisz po drodze do domu Undyne, ja pójdę do domu, a ty przeczekasz tam ulewę i dasz jej to - wyjęła z wiklinowego koszyka wypiek, który Chara bardzo dobrze znała. Ciasto kajmakowo-cynamonowe.
- Dlaczego nie pódziesz ze mną? - spytała zaciekawiona Chara.
- Muszę sprzątnąć dom, wieczorem mamy ważnych gości.
Chara zaciekawiła się.
- Kto przychodzi?
- Gaster i Sans.
_______________________________

Hejo! Zostały dwie części do końca pierwszego sezonu, a konkretnie...

UnderFÅÎĻ I (Epilog A)
02 II 2022r.

UnderFÅÎĻ I (Epilog B - Prawdziwy)
+ zakończenie od autora i mały bonus
09 II 2022r.

To tyle na dziś. Do zobaczenia w środę!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top