UnderFÅÎĻ I (Rozdział XLI)
Hej, przypominam, żeby przed czytaniem, zapoznać się z rozdziałem XL, czego mogliście jeszcze nie zrobić przez to, że nasz ukochany Wattpad miesza mi kolejność rozdziałów... Tak czy siak... Miłego czytania!
___________________________
Raviak nagle zniknął.
- Co się dzieje G? - spytał Sans zaniepokojony.
- Nie jestem pewien - odparł naukowiec.
Nagle dało się słyszeć głośny dźwięk przypominający ryk jakiegoś zwierzęcia. Żarówki na zniszczonym żyrandolu zaczęły mrugać. Fragmenty zniszczonych naczyń delikatnie się uniosły. Betty poczuła jak z jej ciała wychodzą kłujące porcelanowe drobinki. Strugi krwi pociekły z jej ran.
- CO SIĘ DZIEJE G?! - Sans ze strachem w oczach spojrzał na Gastera.
- Ja... Nie mam pojęcia. - Gaster stał wpatrzony w ciemność przed nimi. Nagle ziemia zadrżała. Gaster, Chara i Betty stracili równowagę i runęli na podłogę. Obraz w oczach Betty stracił ostrość gdy uderzyła głową o twardą posadzkę. Ledwo widziała. Po chwili zauważyła, że coś wyłania się z ciemności. Coś dużego.
Sans spojrzał na stwora. Był wysoki chyba na cztery metry. Wyglądał jak Amalgamaty w Prawdziwym Laboratorium. Był jakby połączeniem Raviaka i Errora, ale... Chyba nie tylko. Sans zauważył, że w tej ogromnej kupie materii znajdował się pędzel Inka, szalik Outera i parę innych atrybutów jego... Zaginionych kompanów. Wszystkie oczy potwora zdawały się w tamtej chwili na niego patrzeć. Nagle rozległ się krótki świst, a w ciało stwora wbił się miecz Asriela delikatnie lśniący w świetle mrugających żarówek. Asriel stał kilka metrów dalej co oznaczało, że nim rzucił. Miecz po chwili wypadł z ciała potwora i... Przeniknął przez podłogę. Nagle miecz wysunął się z paneli tuż obok dłoni Betty, która nadal leżała na ziemi. Dziewczyna z krzykiem odskoczyła od ostrza i wstała trzęsąc się. Wyjęła swoją kosę nadal spoglądając na miecz.
- MÓWĪĄ, ŻË ŚMĮĖŘĆ ŇİĔ JĒŞȚ WÏÉÇŽÑÅ - powiedział potwór - ÂĽĒ ŮWĮÊŔŽÇĪÊ MĮ... JĖŞŤ BÅŘĐŽØ WĮĖÇŽŇÅ.
Sans spojrzał na leżącego Gastera. Naukowiec nadal nie podniósł się z podłogi, jednak szkielet wiedział, że on żyje, ponieważ wciąż nie zmienił się w pył.
- Ō... ÇŽÝŻBÝ ĶȚØŚ ŢŮ ŞĪĘ ŅÎĖ MÖŻĖ ÕBŰĎŽĮĆ? - stwór wyciągnął jedną ze swoich sześciu łap w kierunku Gastera.
- Nie zbliżaj się! - krzyknął Sans przebijając mroczną łapę tuzinami błękitnych kości.
- Co to jest? - przerażona Chara wstała i podeszła do Asriela.
Chłopak nie odrywając wzroku od potwora oparł:
- Najprawdopodobniej coś w stylu "ostatecznej formy" Raviaka. Nie wydaje się jednak zbyt aktywny...
- Azzy! Wszystko w porządku? - spytała Betty podbiegajac do Asriela i Chary.
Czerwonooka posłała jej wręcz nienawistne spojrzenie którego ta zdawała się nie zauważyć.
- Tak mi się wydaje - odparł chłopak - myślę nad tym jak możemy pokonać to coś...
Charze zapaliła się lampka. Jeśli znajdzie sposób przed wszystkimi, będzie w stanie zaimponować Asrielowi.
"Myśl Chara, myśl...", dziewczyna rozglądała się po pokoju. Kilka centymetrów nad ziemią latały fragmenty porcelany i szkła. Rozbite żarówki żyrandolu bzyczały i "wypluwały" co jakiś czas iskry.
"A co gdybym..."
Chara zakradła się pod żyrandol i złapała za jego spód. Z trudem podniosła go i rzuciła nim w stwora. Gdy ten był jeszcze w powietrzu Chara splunęła w jego stronę.
Ludzka ślina składa się w około 97% z wody, więc przy bezpośrednim kontakcie z elektrycznością mogła spowodować zwarcie. Tego właśnie Chara chciała. Żyrandol przewrócił potwora. Nagle, z żyrandolu posypaly się iskry po czym cały zajął się ogniem podpalając przy tym stwora.
- Hej Chara! To było niesamowite! - krzyknął Asriel z uśmiechem.
Chara spojrzała na chłopaka po czym zarumieniona odwróciła się napotkawszy jego wzrok.
- Dobra robota dzieciaku - Sans wymusił uśmiech. - Ale to jeszcze nie koniec...
Po chwili potwór podniósł się. Żyrandol leżał zmiażdzony obok niego, a jego ciało zajęło się ogniem rozświetlając pomieszczenie.
Undyne w furii cisnęła w niego kilkoma włóczniami. Te wbiły się w ciało stwora jednak po chwili jakby stopiły się i powoli spłynęły na ziemię.
- Co do... - Undyne otarła pot z czoła spoglądając na potwora ze zdziwieniem.
Sans zaczął ładować swój Blaster wypełniając pokój białym, jaskrawym światłem jednak stwór złapał jego broń i uderzył nią o ziemię.
- WĀŞŽĖ ŞŤĀŘÃŅİÅ ŇĀ ŇÏČ ŞĮĘ ŅĪĖ ŽĐÀĐŽĄ - powiedział potwór po czym głośno się zaśmiał.
- Azzy! Co robić? Działania Chary na nic się nie zdały? - Betty podeszła bliżej do Asriela patrząc z ukosa na czerwonooką.
Asriel spojrzał na dziewczynę po czym powiedział:
- Powinniśmy wysadzić ten bunkier.
- Co ci znów przyszło do głowy? - spytał Sans - chcesz nas wszystkich zabić?
- Nie... Sans... - wychrypiał Gaster delikatnie podnosząc głowę - Asriel ma rację. Mieszkańców moglibyśmy ewakuować kapsułami ratunkowymi na powierzchnię oceanu lawy, a sami ucieklibyśmy w specjalnych - Gaster zakaszlał - kostiumach pozwalających na swobodne poruszanie się w lawie.
Sans spojrzał na naukowca delikatnie zdziwiony, po czym spojrzał na stwora. Ten po prostu wpatrywał się w nich. Szkieletowi przeszły ciarki po plecach.
- W porządku - powiedział Sans - ja zostanę tutaj z tym czymś, a... Kto pójdzie po stroje i ewakuuje mieszkańców?
- Ja - zgłosił się Asriel.
- Ja też mogę - zadeklarowała Betty nieśmiało.
Chara nie zdążyła nic powiedzieć.
"Co za su-"
- Dobra - powiedział Sans - wy idźcie a my przypilnujemy Gastera I zajmiemy się tym czymś.
Sans strzelił Blasterem w ścianę przebijając się przez nią i odsłaniając korytarz.
- Kontaktujcie się z G przez radio! - krzyknął do wychodzących Asriela i Betty.
- Dobra Sans, trzymajcie się jakoś - powiedział chłopak po czym wraz z Betty pobiegli wzdłuż korytarza.
- Sterownia jest poziom wyżej - powiedział Gaster przez radio po czym zakaszlał - schody są... Prosto przed wami.
Asriel i Betty szybko wbiegli po schodach na górę.
- Po lewej - powiedział Gaster.
Asriel obrócił się w lewo i dostrzegł drzwi z napisem "STEROWNIA, NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY". Otworzył je i wszedł do środka.
- Dobra, przyłóż słuchawkę do mikrofonu i naciśnij zielony przycisk obok niego.
Asriel wyjął słuchawkę ze swojego ucha, przyłożył ją do mikrofonu, który wystawał z wielkiego panelu sterującego po czym nacisnął zielony przycisk. Rozległo się głośny pisk po czym głos Gastera rozbrzmiał w całym bunkrze:
Uwaga, niech wszyscy pozostawią swoje bagaże i udadzą się do najbliższej kapsuły ratunkowej. Bunkier ulegnie samozniszczeniu za nieco ponad dziesięć minut, miejsca starczy dla wszystkich.
- Teraz idźcie wzdłuż korytarza do pokoju ze skafandrami. Będze oznaczony. Weźcie ich sześć. Nie więcej, nie mniej. A, no i nastaw autodestrukcję bunkra na dziesieć minut. Musisz tylko-
Asriel usłyszał tylko szum w swojej słuchawce.
- Musimy ustawić autodestrukcję bunkra na dziesieć minut i zgarnąć sześć skafandrów - powiedział.
- Tutaj jest przycisk od autedestrukcji - Betty wskazała palcem czerwony przycisk przykryty szkłem.
Obok było pokrętło z cyframi od 1 do 60. Asriel wybrał 10 i wcisnął pokrętło. Szkło przykrywające przycisk otworzyło się. Asriel mocno wcisnął przycisk. Rozległ się dźwięk syreny. Na korytarzu słychać było jak mieszkańcu w panice biegną do kapsuł. Asriel i Betty wybiegli na korytarz i pobiegli wzdłuż niego. Po chwili trafili na drzwi ze skafandrem widniejącym na nich.
- To tu - powiedział Asriel wchodząc do środka.
W pomieszczeniu było bardzo spokojnie. Światło, które zapaliła Betty ledwo je oświetlało, ale było wystarczająco jasno.
Asriel zdjął z wieszaków trzy pomarańczowe kombinezony.
- Betty, weźmiesz też trzy-
Chłopak przerwał, gdyż zobaczył, że Betty stoi tuż przed nim. Niebezpiecznie blisko. Dziewczyna zrobiła krok naprzód i położyła rękę na jego ramieniu.
- Nie jesteś zmęczony tym wszystkim Azzy? - dziewczyna drugą ręką pogładziła jego policzek.
Asriel nie mógł z siebie wydobyć ani słowa.
8 minut do zniszczenia. Za chwilę nastąpi wystrzelenie kapsuł. Prosimy o zachowanie spokoju.
Dało się słyszeć huk po czym wszystko się zatrzęsło. Asriel stracił równowagę i upadł na plecy. Otworzył oczy i zobaczył, że Betty leży na nim wpatrzona w jego oczy. Jej twarz była coraz bliżej. Delikatne światło żarówki oświetlało połowę twarzy dziewczyny. Końcówki jej włosów dotknęły futra chłopaka.
- Miło tu, prawda? - Betty uśmiechnęła się. Jej wargi powoli musnęły wargi Asriela, gdy...
- Słyszycie mnie? Lepiej wracajcie, zaraz wszystko wybuchnie! To coś nadal się nie rusza!
Betty oderwała się od Asriela jak poparzona. Wstała i otrzepała spódniczkę i sweter.
- Chodźmy - powiedziała unikając wzroku chłopaka. Przygryzła wargę. Jej twarz była czerwona jak burak.
Asriel zakłopotany podniósł się z podłogi i pobiegł za dziewczyną wzdłuż korytarza. Nagle zza rogu wyszedł...
- Error? - zdziwił się Asriel po czym zacisnął ręce w pięści.
Betty wyjęła swoją kosę.
- Stój! - krzyknął Error - Wysłuchaj mnie! To ja, ten "dobry" Error Sans! Uwolniłem się z więzienia Raviaka. Musiał zrobić coś na co przenaczył całą swoją moc...
- Chyba wiem co... - powiedział Asriel, a Betty wciąż zawstydzona jednak zaciekawiona przysłuchiwała się rozmowie.
- Ah, jego ostateczna forma? - spytał Error.
Asriel pokiwał głową.
- Nie możemy dopuścić do spotkania Raviaka ze mną, jeżeli to się stanie... Połączę się z nim i stanie się jeszcze potężniejszy!
Asriel spojrzał na Betty.
- Weźmy jeszcze jeden kostium! - chłopak szybko pobiegł z powrotem do pokoju ze skafandrami i po około minucie wrócił trzymając jeden dodatkowy.
- Dobrze - powiedział chłopak - zmywamy się stąd.
___________________________
H3j0! Kolejny rozdzialik, huh? Jesteśmy coraz bliżej końca pierwszego sezonu. Chciałbym z tego miejsca pozdrowić (wstaw nick domiego jak będziesz miał neta) z którym niedawno się poznałem. Jeśli to czytasz to najprawdopodobniej jest już trochę po publikacji tego rozdziału(publikuję go 8 stycznia 2022), ale mam nadzieję, że dotrzesz do tego momentu w książce i że ten drobny Bettriel Ci za bardzo nie przeszkadza ;) Miłej obecnej pory dnia wszystkim Wam życzę! B0i!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top