UnderFÅÎĻ I (Rozdział VI)
Sans i Papyrus szli szybkim krokiem do komnaty Asriela. Byli tak przejęci, że nue zauważyli Asriela i Betty siedzących u Grillbiego i jedzących hamburgery.
- Chodź szybciej Papyrus, nie ma czasu...
- Idę, idę...
- Serio mówię... jeżeli nie zdążymy to może... już być koniec.
- No idę przecież, no...
- Naprawdę musimy się pośpieszyć...
- Ech... to mogło być naprawdę pyszne spaghetti.
- I wtedy zobaczyłem grób... - Asriel był w trakcie opowiadania o swym koszmarze - na grobie było... - Asriel przełknął ślinę - imię i nazwisko mojej mamy. Była tam data narodzin i... śmierci.
- Mhm... - Betty przesunęła rękę do przodu - a jaka to była data? Ta... ta data śmierci...
- 25 lutego 2020 - odpowiedział Asriel
- To przecież dzisiaj!
- Tak, ale... - Asriel również położył rekę na stole - to tylko sen Betty...
- Wiem... było na tym grobie coś jeszcze?
- Niestety tak... pod nazwiskiem było napisane "zginęła tragiczną śmiercią",
a na samym dole, tuż przy ziemi " to twoja wina".
- To okropne... - Betty jeszcze troche podsunęła rękę do przodu - co... było dalej?
- Następny grób... a na nim... twoje nazwisko. Data śmierci taka sama jak u mamy. 25 lutego 2020.
- To dość niepokojące. Co było pod nazwiskiem i na dole?
- Ech... pod nazwiskiem... "nic już nie dało się zrobić" na dole "dlaczego nic nie zrobiłeś?"...
Betty spojrzała Asrielowi w oczy.
- Asriel... wiesz, że to tylko sen, prawda? NIGDY nie dopuścimy, żeby się tak stało. Nie pozwolę na to.
Pojedyncza łza spłynęła po policzku Asriela. Betty ją zauważyła.
- Azzy... - pogłaskała go po policzku - proszę cię, nie płacz... Wszystko jest w porządku... żyjemy Asriel...
- Dzięki, ale ja... - Asriel odetchnął głęboko - ten głos, o ktorym ci mówiłem... on... przemówił do mnie przed wyjściem tutaj. Myślałem, że to jakiś żart ale... To wszystko jest ze sobą powiązane. To jakby puzzle. Te groby, ten głos, katrki... Większość kawałków jest ułożona. Brakuje jednak jedego małego kawałka. Kawałka, który ukazuje cały obrazek, całą odpowiedź...
- Co jest tym kawalkiem Asirel?
- Ten, kto za tym wszystkim stoi...
Sans wbiegł do zamku. Już nawet nie czekał na Papyrusa. Wyłamał drzwi do komnaty Asriela. Było pusto. Wrócił do brata.
- Papyrus! Nie ma go!
- Hmm... Żeby wrócić, on potrzebuje czegoś z laboratorium... Prawdziwego Labolatorium...
- Idziemy.
Rzecz, o którą chodziło Sansowi i Papyrusowi nazywała się Wyrwa Czasoprzestrzenna. Pozwalała na przenoszenie rzeczy, czy też osób z AntyPróżni do miejsca w którym owa Wyrwa się znajdowała, lub na odwrót. Była taka tylko jedna we Wszechświecie. Znajdowała się w ukrytym pokoju, ktory to był w Prawdziwym Laboratorium, gdzie pracuje Gaster.
Weszlido windy i zjechali na właściwy poziom. Przeszli parę pomieszczeń i trafili do pracowni, gdzie znajdował sięukryty pokój. Zastali tam Gastera.
- Cześć. Gdzie jest Wyrwa?
- Jest na swoim miejscu. O co chodzi?
- Sprawdź na wszelki wypadek...
Gaster wcisnął ukryty przycisk i ze ściany wypadła jedna z cegieł. Za nią znajdowała się pomarańczowa kula wielkości piłki od tenisa. Świeciła nieprzerwanie i wydzielała dziwne zgrzyty.
- Wszystko w porządku - powiedział Gaster odkładając Wyrwę i zamykając skrytkę - ale o co wam chodzi?
- Gaster... - zaczął Sans poważnym tonem - ON WRÓCIŁ.
- Co zamierzasz z tym zrobić Asriel? - zapytała Betty
- Nie wiem... Może to wszystko to rząd zbiegów okoliczności... na przyklad przez to ciśnienie... nie da się wytrzymać. Ja osobiście uważam jednak, że to jest jakoś powiązane.
- Damy radę Asriel... Nic się nam nie stanie... obiecuję... - Betty pocałowała Asriela w policzek i wyszła.
- Znajoma, tak? - zaśmiał się Grillby, który długo się nie odzywał
- Oj odczep się Grillbz - Asriel uśmiechnął się i również wyszedł.
- Jakim cudem? - Gaster szedł podenerwowany - on nie ma prawa się komunikować! Nie może... rozmawiac z-
- Tak, tak wiemy i sami tego nie rozumiemy - przerwał mu Sans
- Sans przerwał mi robienie spaghetti.
- Oj przestań już z tym spaghetti - zachichotał Gaster - to nie kuchnia tylko laboratorium... Musimy znaleźć jakieś informacje dotyczące komunikacji z AntyPróżni... Chodźmy do archiwum. Tam na pewno coś znajdziemy...
Zeszli krętymi schodami do pomiszczenia z mnówstem szuflad.
- Sans, ty poszukaj przy K jak komunikacja. Ja poszukam przy A jak AntyPróżnia, a ty Papyrus, patrz czy ktoś się nie zbliża - wydał rozkazy Gaster. Widać, że miał zdolności przywódcze.
- Aj-aj kapitanie! - zaśmiał się Sans.
Po chwili szukania Sans krzyknął:
- Mam! - zrzucił wszystko z pobliskiego stołu i położył na nim teczkę podpisaną "Komunikacja - AntyPróżnia".
- Z AntyPróżni można się porozumiewać jedynie za pomocą komunikatorów. Aktualni posiadacze komunikatorów:
• Undertale Sans
• Inktale Sans (Ink)
Można się jednak porozumieć korzystając z mocy jednej osoby. Musi mieć ona jednak energię minimum trzech dusz, aby osiągnąć sukces - przeczytał na głos Gaster.
- Czyli wiemy już jak się porozumiewa... ASRIEL ma energię aż szesciu dusz. I to ludzkich. Plus fragment siódmej niezbędny do życia.
Wszytstko jasne - stwierdził Sans
- Chodźmy do komnaty Asriela - zarządził Gaster
- Byliśmy tam - powiedział Sans - nie było go tam. Wtedy przyszliśmy tutaj.
- Chodźmy jeszcze raz - Gaster był utwierdzony w swym przekonaniu.
- No dobra - powiedział Sans - Papyrus, idziemy.
Sorry, że nieco krotszy rozdział, ale chyba i tak już macie następny. BAYO!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top