UnderFÅÎĻ I (Rozdział III)
- Co powiesz na to abym to teraz ja opowiedział ci co nieco o swojej przeszłości? - zapytał Asriel swoją rybią przyjaciółkę (sub to Eleven) biorąc łyk herbaty ze złotych kwiatów
- Jestem ciekawa. Opowiadaj.
- Zaczekaj. Moja przeszłość nie jest taka jak twoja. Moja przeszłośc nie jest w stu procentach znana nikomu oprócz mnie. Jeżeli mi uwierzysz, moja przeszłość nie dzieje się w jednym czasie... Byłem w wielu jak to nazywamy liniach czasoprzestrzeni.
- Brzmi dziwnie, ale nie mam powodu aby ci nie uwierzyć.
- Zaczynając... Ostatnia rzecz jaką pamiętam... rysowałem kwiatki w bloku rysunkowym. Miałem chyba z osiem lat. W rysowaniu przeszkodziła mi Toriel, moja mama. Powiedziała, żebym wyszedł na dwor się pobawić z moim dobrym przyjacielem Monster Kidem. Problem polegał na tym, że tego dnia Monster Kid nie mógł wyjść, ponieważ - z tego co mi wiadomo - był akurat przeziębiony. Postanowiłem pospacerować po Ruinach. Spacerowałem dośc długi czas. Gdy nagle usłyszałem jakby huk, tak jakby coś spadło z dużej wysokości. Podszedłem do miejsca z którego dochodził owy dźwięk. Tam znalazłem człowieka. Była to dziewczyna. Pomogłem jej wstać. Przedstawiliśmy się sobie. Miała na imię Chara. Tak, to była ta nasza Chara. Nie będę ci opisywać jej wyglądu, bo wiem, że bardzo dobrze ją znasz. Miała obdarte kolana i łokcie. Zaprowadziłem ją do mojego ówczesnego domu w Ruinach. Mama i tata bardzo ciepło ją przyjęli. Nakarmili, zdezynfekowali rany i opatrzyli. Spytali Charę jak zamierza wrócić do domu, do rodziny. Odpowiedziała, że nie chce tam wracać. Mówiła, że chce zostać z nami, bo jesteśmy dla niej dobrzy nie to, co ludzie. Polubiliśmy ją. Ona polubila nas. Miałem razem z nią pokój. Często się razem bawiliśmy. Kochaliśmy się jak rodzeństwo. Nie czuliśmy jednak do siebie nic więcej. Pewnego dnia podczas zabawy, znaleźliśmy na strychu kamerę i zaczęliśmy nagrywać różne filmy. Pewnego razu Chara oznajmiła mi, że mam nagrać jak ona zjada trujące kwiaty. Nie znalismy konsekwencji tego czynu, bo byliśmy młodzi. Przynajmniej ja nie znałem. Podczas nagrywania filmu kamera się zepsuła. Wyleciała mi z rąk i rozbiła się w drobny mak. To jednak nie był jedyny problem. Wkrótce Chara zachorowała. Ja wiedziałem, że to od tych złotych kwiatów, chociaż bałem się to powiedzieć rodzicom. Chara chyba też... niedługo potem Chara zmarła. Byliśmy wtedy sami, bo rodzice byli w pracy. Chara powiedziała mi, że jeśli umrze, to mam wziąć jej duszę złamać Barierę oraz położyć ją na łoże ze złotych kwiatów w jej rodzinnej wiosce, na Powierzchni. Zrobiłem, jak kazała, gdyż bardzo ją kochałem. Wziąłem jej duszę i złączyłem ze swoją. Podszedłem do Bariery. Wiedziałem, gdzie jest, bo tata mi kiedyś ją pokazywał. Była fascynująca. Nie zwróciłem na to wcześniej uwagi... Nie było jednak na to czasu. Chara. Gdy przeszedłem przez Barierę, moim oczom ukazała się piękna jak nic Powierzchnia. W oddali zobaczyłem wioskę o której mówiła mi Chara. Wiedziałem, że to ta, bo Chara mi ją dokładnie opisała. Gdy do niej wszedłem, ludzie poznali Charę i myśleli, że to ja ją zamordowałem. Zaczęli do mnie strzelać z łuków. Rzucali we mnie włóczniami, dzidami, a nawet toporami czy sztyletami i nożami. Za każdym razem trafiali. Jednak ja zmierzałem wciąż w stronę opisanego jak wioska łoża ze złotych kwiatów. Położyłem na nim Charę. Usłyszałem w głowie głos Chary: "Zabij tych ludzi. Nie zasłużyli na życie..." Nie chciałem tego zrobić. Wziąłem ciało Chary z powrotem do Podziemia, gdyż uznałem, że tam będzie mogła spoczywaćw spokoju. Gdy wróciłem do Podziemia, nikt mnie nie zauważył. Położyłem Charę w naszym ogrodzie, a sam padłem obok niej. Czułem jak opuszczają mnie wszystkie siły. Nie czułem potrzeby życia. Czułem wszystkie te wbite we mnie ostrza. Było ich tyle, że nawet potęga duszy człowieka i potwora złączona w jedno nie zdołała mnie przed nimi uchronić spojrzałem na Charę. Leżała bezwładnie na kwiatach. Poczułem mrowienie na ręce. Spojrzałem na nią. Zmieniała się w pył. Potem druga ręka, nogi, a potem... Pamiętam tylko ciemność... Obudziłem się jako... kwiat? Tak... wiem, że to dziwnie brzmi, ale byłem kwiatem... Co się stało. Chara? Wołałem po nią. ALE NIKT NIE PRZYSZEDŁ. Bałem się. Nie wiedziałem co robić. Potrafiłem się poruszać pod ziemią. Tylko pod ziemią. Zauważyłem, że mogę wystrzeliwać z ziemi pnącza które przebijają prawie wszystko. Poszedłem do domu. Do mojego domu. Bez Chary. W ogrodzie spotkalem mojego tatę. "Tato?" Zawołałem. Spojrzał na mnie. "Asriel?" Spytał. "To... to naprawdę ty?". "Tak, to ja, tato. Co się stało?". Tata opowiedział mi wszystko, co działo się w ciągu ostatnich kilku miesięcy, kiedy mnie nie było. Byłem zdezorientowany. Zauważyłem, że nic a nic nie czułem. Ani radości, ani miłości do ojca. Spędzaliśmy dużo czasu razem, ale za każdym razem nic nie czułem. Zorientowałem się, że nie posiadam duszy. Już wszystko stało się jasne. Poszedłem do Hotlandu. Stanąłem nad morzem lawy. Pomyślałem: "Jaki ma sens życie bez miłości? Jaki ma sens życie bez ciebie, Chara?" Skoczyłem. Kiedy spadałem, pomyślałem: "Co się z toba dzieje po śmierci kiedy nie masz duszy? ". Krzyknąłem, że nie chcę umierać! Nagle, zapadł mrok. Znów pojawiłem się tam, gdzie pierwszy raz otworzyłem oczy jako kwiat. Od razu pobiegłem do ogrodu. Zastałem ojca w tej samej pozycji, co wtedy. Zdziwiłem się. Powiedziałem: "Cześć, tato!" Asgore zląkł się. "Kim jesteś kwiatku?"
Zdziwiłem sie raz jeszcze. "To ty mnie nie pamiętasz?". Asgore zamyślił się. "Eee... ty jesteś... Flowey! Kwiatek... Flowey!" I WTEDY ZROZUMIAŁEM. Po pierwsze, Chara to wszystko zaplanowała. Po drugie: To było dokladnie to samo! Po prostu po śmierci cofnąłem się w czasie! Byłem zdenerwowany tym, że mnie nie pamiętał. "Tak... Jestem Flowey. Kwiatek Flowey". Przebiłem jego ciało pnączem. Zmienił się w proch. Dalej nic nie czułem. Nawet żalu do samego siebie za zabicie swojego ojca. Jednak nie przestawałem. Zabijałem innych. Chciałem poczuć cokolwiek! Przy każdym morderstwie wzrastało pożądanie czucia czegokolwiek...
Nigdy nic nie poczułem. Do podziemia zaczeli spadać ludzie. Wszyscy ginęli predzej czy później. Jednak wkrótce do podziemia spadł człowiek o imienu Frisk. Wtedy przestałem móc "cofać się w czasie". Zrozumiałem, że aby znowu to zrobić muszę Frisk zabić. Jednak w tym przeszkodziła mi moja mama. Toriel. Nie poznała mnie. Oprowadziła Frisk po Ruinach jak ja niedgyś Charę. Byłem bardzo zdezorientowany. Nie wiedziałem co robić. Wkrótce Frisk, z tego co zauważyłem zyskała przyjaźń wszystkich potworów. Na koniec przyszedłem ja. Tak naprawdę też chciałem przyjaźni. Chciałem aby ktos znów mnie pokochał. I nie tak jak Chara. Ona mnie zdradziła. Jednak wyszło z tego tyle, że zabrałem dusze wszystkich potworów i sześć dusz ludzi którzy wpadli tu między Charą, a Frisk. Zmieniłem się spowrotem w Asriela. Jednak nie tego którym jestem teraz. Była to forma Absolutnego Boga Hiperśmierci. Walczyłem z Frisk. W końcu coś czułem. Czułem ulgę. Na końcu walki zmieniłem się w normalnego Asriela. Oddałem wszystkie dusze. Powiedziałem Frisk aby o mnie zapomniała, bo już niedługo będę z powrotem morderczym kwiatkiem. Frisk jednak dała mi fragment swojej duszy dzięki czemu teraz żyję. To samo Frisk zrobiła z Charą podobno Frisk nawiedzał duch Chary. Dała duchowi fragment duszy i teraz Chara też żyje. To tyle...
- Łał... Asriel... to niesamowite... Jednak wierzę w to co mówisz. Nasz świat jest pełen cudów...
- Już trochę późno. Milo było podzielić się z tobą historiami. Do zobaczenia Undyne!
- Pa Asriel...
Asriel wyszedł z domu Undyne, wrócił do zamku i padnięty zasnął w swojej komnacie...
Wow! To największy rozdział dotychczas aż 1184 słowa! To chyba mój rekord. Cóż jadę dziś do Szklarskiej Poręby i nie wiem czy w moim pensjonacie jest darmowe Wi-Fi jeżeli to widzicie, to znaczy, że jest i rozdziały będą kontynuowane, bo nie wiem czy codziennie będę pisał cały rozdział, będą kontynuowane od 20 do 23 lutego. Taki mini maraton dla popularności. ( º ᗜ º )
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top