UnderFÅÎĻ I (Rozdział I)

Asriel stał w Last Corridorze. Nie wiedział, co teraz. Chciał zagadnąć Betty, ale wciąż nie mógł znaleźć na to czasu... Wziął głęboki wdech. Wszystko będzie dobrze, pomyślał.
Wypuścił powietrze ustami. Tego dnia w Podziemiu było chłodno. Powietrze było jakby gęste. Ciężko się oddychało i chodziło... Asriel spojrzał na zegarek. Czerwone wskazówki jego również czerwonego zegarka wzkazywały godzinę siedemnastą trzydzieści pięć.
Co dzisiaj zrobię? Zastanawiał się.
- Nyeh heh heh! - usłyszał znajomy głos - witaj książe!
- Cześć Pap - przywitał się Asriel - nie trzeba książe. Wystarczy Asriel.
- Oczywiście... Zapamiętam na przyszłość!
- Macie z Sansem jakieś plany na... wieczór?
- Nie Asriel - odpowiedział stanowczo Papyrus - nie mamy.
- Co powiesz na to, że zrobimy imprezkę tylko dla chłopaków? Pogadamy trochę... Pobawimy się...
Papyrus uśmiechnął się.
- Świetny pomysł! Idę zawiadomić Sansa!
Asriel odwrócił się i skierował w stronę zamku. Miał czas na naszykowanie sie na wieczór. Nie chciał zabardzo się stroić, więc ubrał swój ukochany sweter i brązowe spodnie. Czasem myślał, że czas już wyrzucić stare ciuchy, że są już zbyt dziecinne... Ale z tymi ciuchami wiążą się jego wspomnienia... Wiele wspomnień... Dzieciństwo z Charą...
Stare, dobre czasy, pomyślał. Wdzechnął i ruszył w stronę domu braci szkieletów. Kiedy tak szedł, spotkał kilka znajomych osób. Tak naprawdę to jego znali wszyscy... Ale on nie znał wszystkich. W Last Corridorze spotkał Betty. Była nieśmiała jeżeli chodziło o rozmowę, jednak bardzo miła. Po konwersacji, pomachała mu i udała się do jednej z dwóch komnat którą Asriel dla niej przeznaczył. W Hotlandzie spotkał Mettatona nagrywającego właśnie najnowszy teledysk do jego piosenki "Death By Glamour". Nie chciał mu przeszkadzać, więc tylko do niego pomachał. Gdy szedł przez Waterfall napotkał Charę.
- Hej Chara - przywitał się Asriel
- Cześć... - odpowiedziała Chara
- Jak się masz?
- A dobrze, dobrze... Dokąd się wybierasz?
- Do Sansa i Papyrusa. Mam yyy... spotkanie w sprawie yyy... ważnej sprawie... tak, tak... ważnej - skłamał. Nie chciał zdradzić tajemnicy o imprezce.
- Mhm... - odbąknęła Chara - A może - zaczęła lekko uwodzicielskim tonem - wybralibyśmy się kiedyś na kolację? Na przykład do Grillby'ego...
Asriel lekko się zarumienił.
- Eee... dobry... całkiem dobry pomysł Chara...
- Dobrze~ - powiedziała - do zobaczenia!~
Asriel dziwnie się czuł w stosunku do tej sytuacji. Wiedział, że Chara go podrywa... to było oczywiste. Bał się, że będzie musiał wybierać pomiędzy Charą a Betty. Nie chciał tego robić.
Dotarł do sporego domu z drewna. Zadzwonił do drzwi. Otworzył mu Sans.
- Witaj Asriel, brachu! Świetny pomysł z tą imprezką! Wchodź!
Asriel wszedł do przedpokoju, zdjął płaszcz i czapkę po czym wszedł do salonu i usiadł na kanapie.
- To chyba wasze - powiedział, trzymając w ręku ledwo co wyjęte z kanapy 20G.
- Nyeh heh heh! - zaśmiał się Papyrus - ciekawe jak długo tam leżało... Pewnie kilka lat...
Asriel, Papyrus i Sans długo rozmawiali o różnych sprawach, o których zazwyczaj rozmawiali mężczyźni.
- Ej Asriel... - zaczął Sans - a co z tobą i Charą?
Asriel poczuł, że jego twarz oblewa się rumieńcem...
- A co niby miało być?...
- No nie wiem naprzy... - dzwonek do drzwi przerwał Sansowi.
Sans otworzył drzwi. To był Napstablook.
- Siema Blooky! - krzyknął Asriel.
- Cześć... nie wiedziałem, że jesteś Asriel... miło, że wpadłem akurat w takim momencie... Widzę, że organizujecie coś a lá wieczór kawalerski...
- Panie, co ty! - krzyknął Sans - nie ma przecież żadnego ślubu!
- Jednak kto wie, co wydarzy się niedługo... - zachichotał Papyrus
- Może... - zaczął Sans - zagramy w Prawda czy Wyz... a.. zapomniałem, że nie ma pań. No to może... PRAWDA czy PRAWDA!
- Brzmi kteatywnie - powiedział Asriel - czemu nie, spróbujmy!
Sans zakręcił butelką. Wypadło na Napstablooka.
- A więc Blook... - zaczął Sans - Prawda czy Prawda?
- Zaryzykuję prawdę... - zaśmiał się Napstablook.
- W takim razie... zacznijmy od czegoś prostego.. co ostatnio jadłeś?
- Nic prostszego - odpowiedział Napstablook. Duchową Kanapkę.
- Kto by się tego spodziewał... - skomentował Asriel
Sans ponownie zakręcił butelką. Wypadło na niego.
- Prawda czy Prawda Sans? - spytał ironicznie Asriel
- Myślę iż będzie to prawda - odpowiedział szkielet.
- A więc... ile butelek ketchupu wypiłeś w tym tygodniu?
- Serio chcecie wiedzieć?
Pozostała trójka zgodnie pokiwała głowami.
- Szczerze: siedemnaście.
- Woooooo! - krzyknął Asriel.
Tym razem zakręcił Papyrus. Wypadło na Asriela.
- Prawda - powiedział szybko Asriel
- Ok... - powiedział Sans - pojedziemy z grubej rury... Czy całowałeś się kiedyś?
Asriel już otworzył usta aby powiedzieć swoje stanowcze "NIE!", gdy nagle coś mu się przypomniało.

Siedzieli z Charą w ich pokoju i bawili się klockami. Nagle Chara spytała:
- Asriel... co czujesz kiedy na mnie patrzysz?
Asriel zastanowił się.
- Radość, bo widzę dobrze znaną mi osobę oraz ciekawość tego, co dzisiaj wymyślisz... A ty co? Co czujesz gdy się na mnie patrzysz?
- Nie ujmę tego w słowach Azzy...
- No to niby jak?
- Właśnie tak~ - Chara złapała go za głowę i pocałowała w usta... Trzymała go w pocałunku dopóki oboje nie potrzebowali zaczerpnąć powietrza.
- Hihihi... Chara!

- Halo... Ziemia do Asriela... całowałeś się kiedyś?
- Tak - odpowiedział.

Ciąg dalszy nastąpi...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top