UnderFÅÎĻ I (Rozdział XXV)
Asriel rozejrzał się wokół siebie. Pomyślał o tym, że zobaczył Betty na ławce w Waterfallu. Nagle wszystko wokół niego zawirowało i znalazł się... Na ławce w Waterfallu?
- Chyba zauważyłeś jedną ze swoich nowych mocy... Twoja teleportacja ma teraz o wiele większy zasięg. A to dopiero początek twoich możliwości. Z tego co słyszałem, to wszyscy zbierają się teraz w bunkrze w Hotlandzie. Ty nigdy tam nie byłeś ale... Niedaleko jest taki duży, żelazny komin. Znasz go prawda?
Asriel przypomniał sobie, że kiedyś razem z Charą bawili się niedaleko dużego, żelaznego komina gdzieś w Hotlandzie. Obraz w jego oczach rozmył się i po czasie wyostrzył. Przed sobą miał duży, żelazny komin. Zrobiło mu się bardzo ciepło.
- Bardzo dobrze - powiedział Error - zaczynasz się uczyć...
Asriel zauważył w oddali dwie postacie. Chciał się im przyjrzeć dokładniej kiedy nagle to co widział przybliżyło się i dokładnie zobaczył, że dwie postacie to Undyne i Gaster.
- Odkryłeś swoją kolejną moc, twoje oczy są teraz w stanie wyostrzyć część twojego pola widzenia co sprawia, że widzisz ją wyraźniej. Nie sądziłem, że przyda ci się ona tak prędko.
Error zmusił Asriela aby poszedł w kierunku Gastera i Undyne. Zauważyli oni Asriela. Dostrzegł on, że Gaster patrzy na niego jakby ze strachem w oczach. Kiedy Asriel podszedł wystarczająco blisko, Error przemówił jego głosem:
- Cześć!
Gaster przyjrzał się mu uważnie po czym niespodziewanie uderzył Asriela w twarz jedną ze swoich Rąk. Przewrócił go, ale Asriel od razu wstał, a w jego oczach jakby zatliło się jakieś światło. Error powiedział już swoim głosem:
- Po co te nerwy, przyjacielu? Porozmawiajmy... - Error wyciągnął rękę Asriela do przodu i zacisnął ją w pięść.
Wydawało się jakby Gaster pękł. Dało się słyszeć odgłos rozbijanego szkła, a naukowiec krzyknął głośno.
Error zaśmiał się.
- Spokojnie, nie zabiję cię... Pozwolę ci... Bać się. A ty - wskazał na Undyne - zwyczajnie zejdź mi z drogi, denerwujesz mnie - Error machnął ręką i strącił Undyne w dół, do morza lawy. Zdążyła tylko krzyknąć zanim pochłonęła ją gorąca otchłań
Gaster patrzył na Asriela z szeroko otwartymi oczami.
- C-co on ci zrobił? - spytał Asriela
- On to ja, a ja to on - Error uśmiechnął się szeroko i kopnął Gastera w bok.
Ten zwinął się z bólu, a Asriel podszedł do windy. Kiedy miał do niej wejść przed twarzą przeleciała mu włócznia. Obrócił się i zobaczył Undyne. Jej zbroja była prawie całkiem stopiona, jej oczy świeciły złotym blaskiem, a włosy i skóra były spalone. Ledwo stała na nogach. W ręku trzymała rozgrzaną do czerwoności włócznię, z której wydobywały się kłęby dymu.
- T-ty... Czymkolwiek jesteś... - wykrztusiła - stawaj do walki! EN... GUARDE!
Undyne rzuciła w Asriela włócznią. Z łatwością jej uniknął. Asriel rozszerzył oczy.
- Niech ci będzie - powiedział zniekształconym głosem - giń, niedoszły trupie...
Dookoła Undyne pojawiły się setki ogromnych Hyper Gonerów, rozszerzyły swoje paszcze, po czym setki promienj wystrzeliło w Undyne. Kiedy chmury dymu po strzałach opadły, Asriel ujrzał Undyne której ciało wyglądało jakby zaczęło się topić. Zaśmiała się cicho.
- Będziesz musiał się nieco bardziej postarać.
Nagle nad Undyne pojawiło się kilkanaście wielkich włóczni skierowanych w stronę Asriela. Wszystkie naraz jakby rzuciły się na niego. Asriel wyciągnął jakby zwyrodniałą, popsutą wersję swojego Chaos Sabera i odbił wszystkie włócznie w stronę Undyne. Jedna z nich wbiła jej się w brzuch.
- Ngh... - Undyne jęknęła z bólu i upadła. Po chwili jednak wstała i z włocznią w brzuchu podeszła do Asriela, który wciąż stał z wyciągniętym mieczem.
- Nie możesz mnie zabić - powiedziała - nigdy mnie nie zniszczysz... Jestem - Undyne wypluła trochę krwi - niezniszczalna.
Asriel uśmiechnął się i za pomocą telepatii rzucił Undyne o ziemię kilka razy.
Undyne ponownie wstała. Wyglądała na jeszcze bardziej roztopioną.
- Przytrzymam go - wydukała do Gastera - dostań się do windy i schowaj ją... Schowaj wszystkie!
- Ale... - wyjąkał Gaster
- Po prostu idź!
Gaster powoli doczołgał się do windy po czym zjechał nią w dół.
Asriel patrzył na to wszystko jakby go to bawiło.
- Myślisz, że nie dostanę się tam? Do bunkra na dół? To naprawdę żałosne...
Undyne próbowała uderzyć Asriela, jednak bezskutecznie. Wyglądała na jeszcze bardziej stopioną.
Asriel spojrzał na nią
z politowaniem i powiedział:
- Naprawdę nie lubię deptać takich robaków jak ty. Chciałem, żeby temperatura cię wykończyła, ale jak widać nie dałaś się jej. Hmm... Fakt, że to przeżyłaś jesg naprawdę interesującą anomalią. Jesteś jakąś hybrydą człowieka z potworem?
Undyne nie odpowiedziała mu. Jej twarz traciła swoje normalne kształty. Jej oczy czy usta powoli zaczynały się topić.
- Najwyraźniej nie jesteś mi w stanie odpowiedzieć - zaszydził Asriel - jednak myślę, że jeżeli chodzi o ciebie to... Sama determinacja ci nie wystarczy, wiesz? Potrzebujesz jeszcze... Jeszcze czegoś. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi.
Undyne ledwo mogła zebrać myśli. Widziała fragmenty obrazów. Lawę, windę powoli kierującą się w dół, Asriela... Nie wiedziała do końca co mu się stało. Wiedziała jednak, że pokonanie go ocaliłoby jej świat. Jej Podziemie. Wiernie mu służyła przez te wszystkie lata, a teraz miałaby zawieść? Nie. Jej serce należy do Podziemia i zostanie w nim na zawsze. Jej serce ma bić tutaj.
Asriel zobaczył jak Undyne opada z sił i przewraca się na ziemię. Zaśmiał się. To była generał Królewskiej Straży... Śmieszne. Po prostu śmieszne. Zamknął oczy i odetchnął. Nagle usłyszał znajomy, damski głos.
- Cześć Azzy!
____________________________
No hej, koniec maratonu, wiem, że nikt nie płacze ale przynajmniej nie muszę tak tryhardować z pisaniem.
Dzisiaj dość krótko ale co mi zrobicie?
UwU
See ya!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top