°°Rozdział 2°°

21 Maj 2007

     Reginald Hargreeves od przeczytania artykułu w tamtej gazecie myślał nad Spopielaczem i tym jak ukrócić jego proceder. Dzięki swoim znajomością zrobił listę najbardziej bogatych ludzi z mieście, którzy mogli komuś zajść za skórę. Próbował też zdobyć jakieś informacje o samym mordercy ale jedyne co udało mu się odkryć to adres e-mail do przysyłania zleceń. Starał się namierzyć go po mailu jednak to się nie udało. Przestępca miał naprawdę dobre zabezpieczenia.

     Spojrzał na kartkę z nazwiskami bogaczy i polityków którzy wkurzyli wiele osób. Wytypował szóstkę ludzi, któryś z nich najprawdopodobniej będzie na celowniku zabójcy. Udał do sali treningowej, gdzie jego dzieci aktualnie ćwiczyły walkę w ręcz pod okiem Pogo. Wszedł tam.

- Przestańcie na chwilę mam dla was ważną informacje - jak powiedział tak się stało, nastała w sali absolutna cisza.

- Będziecie mieć nocną misje . Musimy wykorzystać to, że Spopielacz jest w naszym mieście i go złapać. Rozdzielicie się każdy z was będzie obserwować dom prawdopodobnego celu. Jestem pewny że każde z was da sobie rade samodzielnie. Po kolacji powiem wam o szczegółach
i dostaniecie kartki z adresami - ogłosił i wyszedł z pokoju.

     Jako, że i tak przyszła już pora kończyć zajęcia. Wszyscy opuścili pomieszczenie i udali się w stronę swoich pokoi.
- To może być ciekawe solo misja. Jestem pewny że z łatwością złapię Spopielacza - powiedział Diego z pewnością. Nikomu nie chciało się z nim teraz kłócić, więc nawet tego nie komentowali. Rozeszli się do swoich pokoi.

     Ben podszedł do biurka i wziął z niego książkę, pod nią leżała świstek papieru z numerem telefonu Emmy. Przed wczoraj po jego powrocie Klaus znalazł kartkę od dziewczyny i chciał ją teraz poznać z niewiadomych powodów.
Postanowił do niej napisać :
"Hej. To ja Ben Hargreeves. Może chciałabyś spotkać się w Griddy's Doughnuts."

     Nie musiał długo czekać na odpowiedź która brzmiała:
"Oki około 16 będę na miejscu."
Uśmiechnął się i poszedł znaleźć Klausa by mu powiedzieć, żeby się zbierał do wyjścia.

°°°°°°°

     Emma już wiedziała że Sir Hargreeves jej szuka. Uświadomił jej to Harold - informatyk, który przesyła do niej maile od klientów i jednocześnie chroni ją przed namierzeniem dostaje za to 15 procent od każdego wykonanego zlecenia.

     Brunetkę nawet cieszył fakt bycia celem Akademii Umbrella. Nie mogła się doczekać by się z nimi zmierzyć . Nie zamierzała zmieniać planów na dzisiejszy wieczór bo była już  przygotowana do zabicia Michela  Brandson'a na którego głowę dostała zlecenie tydzień temu od ( co zaskakujące ) jego żony. Okazuje się, że Mike choć miał wielu wrogów to najbardziej wkurzył żonę. 

     Jak opisuje  Katrina  w wiadomości " Mój mąż ciągle mnie zdradza. Nie zauważa nawet mojej obecności w domu. Poślubił mnie tylko dla pieniędzy i firmy mojego ojca. Mam już tego dość. Pozbądź się go raz na zawsze i niech gnije w piekle." Nie mogła zawieść tej kobiety. Pani Brandson potrzebuje odzyskać wolność i rodzinny biznes który był został jej odebrany przez tego zachłannego dupka.  

     Musiała załatwić sobie tylko jeszcze jedną rzecz "modulator głosu". Nie chciała przecież wyprowadzać z błędu cały kraj, który ma ją za około 20-letniego białego dobrze zbudowanego mężczyznę cytując  słowa profilera z wywiadu dla telewizji. Napisała do Harolda by załatwił jej dobry modulator głosu który mogła by zamontować w swoim kostiumie. Znudzona postanowiła poczytać.

     Gdy siedziała pochłonięta książką od Bena, usłyszała charakterystyczny dźwięk który dobiegał z jej telefonu. Wzięła urządzenie i zmarszczyła brwi widząc wiadomość od nieznanego numeru. Jednak w trakcie czytania SMS'a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Odpisała szybko i wstała
z kanapy na której siedziała. Ruszyła do łazienki by się wyszykować na spotkanie. 

°°°°°°°

     Numer Cztery i Sześć szli już w stronę kawiarni. Na szczęście nikt nie zauważył, że wyszli
 z domu bez pozwolenia, a Vanya miała ich kryć jakby była taka potrzeba.
- Ben czy jak będziemy wracać możemy podejść do monopolowego kupiłbym sobie jakąś piersiówkę na wieczór - poprosił. 

     Azjata spojrzał na brata przez ramie. 
- Nie ma takiej opcji. Musisz być trzeźwy w trakcie tej misji bo tym razem nie będzie tam nikogo
z nas by cię obronić .Będziesz musiał radzić sobie sam. - powiedział szczerze. Bał się tego zadania, zawsze działali razem a teraz mają się rozdzielić i walczyć z seryjnym mordercą. 

- Diego uważa, że pokonamy go z łatwością w końcu jeden normalny człowiek nie da rady szóstce nastolatków z mocami. A jak coś to przecież Five przeteleportuje się do mnie i uratuje mi dupę. - powiedział brunet obojętnie po czym zaśmiał się. W końcu doszli do kawiarni, dziewczyny jeszcze nie było, więc zajęli stolik. Numer Cztery zamówił już pączki dla nich wszystkich. Po około 10 minutach do wnętrza Griddy's Doughnuts weszła Em. Od razu odnalazła chłopaków i usiadła z nimi. 

- Przepraszam za spóźnienie. - powiedziała z uśmiechem. Klaus spojrzał na znajomą brata na krześle koło niej siedział dorosły mężczyzna z dziurą postrzałowa w głowie i oparzeniami VI stopnia na całym ciele, miał na sobie trochę spalony czarny garnitur. Był to okropny widok. Chłopak wyjął z kieszeni czekoladę z marihuaną i zjadł jej duży kawałek by przestać widzieć mężczyznę. 

- Miło mi jestem Klaus. Ben wczoraj dużo mi o tobie mówił. - oznajmił wyciągając do niej rękę.

- Zmusił mnie bym mu opowiedział. - wyjaśnił czarnowłosy widząc zaskoczone spojrzenie dziewczyny.

- Cicho. Dziewczyny lubią jak ktoś im mówi że chłopak wiele o niej mówił. - uciszył go numer cztery. 

- A skąd ty to wiesz ? - zapytał go brat. 

- Oglądałem serial z Alison. Grace główna bohaterka była zachwycona, kiedy Anna mama jej chłopaka Peta powiedziała jej, że on dużo o niej mówi, więc dlaczego twoja koleżanka miałaby nie być szczęśliwa słysząc to od mnie. - wyjaśnił Klaus pewny swego. Dziewczyna siedziała cicho słuchając rozmowy chłopców, po czym zaczęła się śmiać.

- Może zostawmy ten temat. - powiedziała i wzięła pączka. Brunet zaczął czuć, że czekolada zaczyna działać, a mężczyzna zaczął znikać zostawiając po sobie puste miejsce. Zaczęli rozmawiać i jeść donaty spędzając miło czas. Jednak po półtorej godziny chłopcy musieli iść by zdążyć na kolacje.

- Miło było cię poznać Klaus i znów się spotkać Ben. Mam nadzieję , że kiedyś to powtórzymy - powiedziała Emma i poszła w swoja stronę. Złapała taksówkę, po tym jak taksówkarzowi został podany adres ruszyli. Wyjechali na przedmieścia miedzy domami mieszkalnymi był teren pełen garaży do wynajęcia. 

     W jednym z nich Harold miał zostawić rzeczy,  o które go poprosiła. Podeszła do odpowiedniego budynku i otworzyła go pilotem. Stał tam piękny czarny motor, którego zawsze używała, żeby przemieszczać się po miastach nocą. Podeszła do stołu leżał na nim modulator głosu i nowy kostium, w którym będzie bardziej przypominać mężczyznę. Cieszyła się, że mężczyzna o tym pomyślał, spakowała potrzebne rzeczy do plecaka i wsiadła na motor jadąc w stronę swojego mieszkania.

°°°°°°°

     Ben i Klaus byli w domu 20 minut przed kolacją. Weszli przez okno niepostrzeżenie. Numer Cztery udał się od razu do swojego pokoju. Szóstka natomiast poszedł rozdać każdemu z rodzeństwa po donacie. Kupił po jednym dla każdego i wyrzucił opakowanie by nikt z dorosłych  go nie zauważył. 

    Równo o osiemnastej wszyscy zeszli do jadalni na kolacje. Jak zwykle okropn i pewnego rodzaju chłód panujący w pokoju. Po zakończeniu posiłku ojciec powstał.
- Za pół godziny macie stać w holu gotowi do misji- oznajmił i poszedł do swojego biura. 

Nastolatkowie ruszyli do swoich pokoi by się przygotować. O wyznaczonej porze czekali na ojca stojąc po kolei od 1 do 6. On zszedł po chwili z 7 kartkami na dół. Stanął przed nimi z poważną miną.

- Numer Pięć podejdź - powiedział a chłopak wyszedł z szeregu i poszedł do niego.  Reginald wręczył mu dwie kartki. Na jednej miał nazwisko osoby którą ma chronić i jej adres, a na drugiej miejsca ,w których będzie jego rodzeństwo. Five wrócił na swoje miejsce. Potem od końca szli do taty po dane swojej osoby  do ochrony na końcu był Luther który miał napisane " Michel Brandson".

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top