Tajemnica

P.O.V:Pedro

Obudziłem się wtulony w Pabla. Czekaj co kurwa?!

Wtulony w Pabla.

W t u l o n y w P a b l a.

W T U L O N Y W P A B L A

Pablo mnie mocno trzymał i miał brodę w moich włosach. W sumie to przyjamnie mi tak było. Ale mam duże motylki.

Postanowiłem nie odzywać się, aby przedłużyć tą chwilę. Jednak Pablo zobaczył że nie śpi i się odezwał.

-Ooo już nie śpisz?-Zapytał z poranną chrypką. Oh jaki cudowny głos. Seksowniejszego nie słyszałem.

-Tak, dopiero co się obudziłem. -Wyjaśniłem, cały zakłopotany.

-Chcesz jeszcze poleżeć?-Zapytał wciągając mnie na siebie i mocno mnie przytulając.

-Moge.-Odpowiedziałem i chyba mam rumnińce na twarzy, bo czuję jak mnie policzki pieką.

Czuje oddech Pabla na swojej szyji, co jest średnio komfortowe pomieważ, czuje teraz jego usta. Zastanawia mnie co on chce zrobić że mnie całuje po szyji.

Jednak nie mam odwagi tego przerwać nawet mi się to podoba i w sumnie podnieca....

Poczółem jego dłonie na mojej tali mocno przyległe.

-A, wienc masz 180 wzrostu? -Zapytałem, tak jagbym niby nie wiedział.

Oczywiście nie może być tak kolorowo... Mama wróciła do domu. Zobaczyła nas wtulonych w siebie.

-Mamo, to nie tak, jak myślisz.-Powiedziałem cały zdenerwowany.

-No ładnie Pedro nie wiedziałam że masz chłopaka, pogadamy jak pójdzie-Powiedziała i poszła na jej twarzy było jakby zarzenowanie własnym synem.

-Przepraszam cię Pablo.-Powiedziałem, siadając się na łóżku.

-Hej nie smutaj mi tu, za ładny jesteś-Powiedział przytulając mnie.

-Jesteś głodny?-Zapytałem go ,aby coś zrobić i nie myśleć co się stało.

-Trochę-Odpowiedział siadając obok mnie.

-To co chcesz zjeść ?-Zapytałem się go, a ten przyciągnął mnie do siebie.

-A co proponujesz?-Zapytał na i przytulił mnie mocno od tyłu.

-No, nie wiem kanapki, albo coś innego.-Powiedziałem czując ,że policzki mnie pieką.

-Masz płatki może?-Zapytał kładąc mi dłoń na udo.

-Tak, mam płatki.-Jestem już tak czerwony że pewnie już wyglondam jak pomidor.

-Wiesz co muszę ci poiwedzieć?-Zapytał i ścisnął moje udo.

-C-o-Jęnknołem na ten gest.

-Przepięknie ci w różu-Powiedział i przybliżył się do mnie na co się jeszcze bardziej Zaczerwieniłem.

-Dziękuję, to ja pujde zrobić ci te płatki.-Tak bardzo mi się podoba ,ale ja się też bardzo wstydzę.

-Okej...-Powiedział nie okazując smutku ale wyczułem go.

Przytuliłem go po czym powiedziałem -Chodź ze mną.-On się tak bardzo ucieszył, tak słodko wygląda, kiedy jest szczęnśliwy.

Poszedł ze mną. Moja mama była w kuchni i raczej nie była zadowolona że przeszedłem z "moim chłopakiem" może kiedyś ale narazie nie...

-Mamo mam 20 lat, a Pablo nie jest mojim chłopakiem.-Wyjaśniłem jej, a Pablo cały czas obejmuje mnie z tyłu.

-Pogadamy jak pujdzie-Zmierzyła Pabla morderczym wzrokiem, a ja miałem ochotę go pocałować w tym momęcie...

-W takim razie nie mam nic do gadania.-Powiedzałem po czym poszedłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Tak strasznie mi przykro moja mama wie że wolę chłopaków ale tego nie akceptuje.Kiedy jej to powiedziałem mniałem 10 lat, a ona zmusiła mnie do oglądania hetero filmów dla dorosłych, aby pokazać co jest „normalne".

-Pedri no już-Pedowiedział Pablo który przyszedł aby mnie przytulać.

-Przepraszam cię Pablo ,za to co się stało.-Powiedziałem z łzami w oczach. Tam bardzo bym chciał poczuć metalowe ostrze, które sunie po mojej skórze zostawiając ślad z którego wylewa się ciepła czerwona ciecz.

-Kochanie spokojnie proszę-Kochanie? Powiedział mocno mnie przytulając.

-Ja się wyprowadzam do mojego nowego mieszkania.-Powiedziałem po czym zacząłem się pakować.

-Pedruś proszę cię-Powiedział czule przytulając mnie.

-Mam już meble tam więc muszę tylko moje ubrania spakować.-Powiedziałem zapinając walizkę pełną ubrań.

-Pomogę ci-Powiedział i pomógł mi poakować resztę rzeczy.

Kiedy byłem już spakowany Pablo zaniusł walizki do swojego samochodu. Nalegałem że mogę to sam zrobić jednak ten się nie zgodził.

-Pedro powiedziałam coś chce ci coś powiedzieć-Powiedziała moja mama zatrzymując mnie z łzami w oczach.

-Tak mamo.-Powiedziałem z łzami i bólem w oczach.

-Ja chciałam ci tylko powiedzieć że mam nadzieje że weźmiecie razem ślub i będziecie szczęślowi razem.. Gratulaję -Dobra teraz się przyznawać kto moją mamusię podmienił.

-Mamo, ale ja nie jestem z Pablem.-Przytuliłem ją mocną i razem zaczęliśmy jescze bardziej płakać. Prawda wiele razy krzywdziła mnie słownie ale go moja matka, która mnie urodził. To ona nauczyła mnie jak być dobrym kochającym człowiekem.

-Wiem że Pablo ci się bardzo, bardzo, batdzo podoba, oraz szalejesz z miłości do niego, dlatego kupiłam ci na urodzinyjego koszulkę-Powiedziała i mnie przytuliła.

-Wiem będę cię codzienie odwiedzać mamusiu.-Powiedziałem, po czym poszedłem do samochodu Pabla.

-Mam zakaz spotykania się z tobą?-Zapytał Pablo żartobliwie.

-Nie.-Powiedziałem, ocierając łzy.

-Pedro a mam takie pytanie-Powiedział, co źeś znowu wymyślił.

-Tak ?-Zapytałem, zapinając pas bezpieczeństwa.

-Duże masz łóżko w mieszkaniu nowym?-Zapytał, yyyy... Co ty planujesz Pablo??

-Tak.-Odpowiedziałem, krótko po czym przeniosłem wzrok na szybę.

P.O.V:Pablo

Mam nadzieje że masz duże bo będzie więcej przestrzeni na naszą zabawę. Nie mam zamiaru przececieć cię i zostawić. Mam zamiar być z tobą do końca życia.

Wiem że znam go dopiero dwa dni ale ja to jest miłość od pierwszego wejrzenia. No dobra kojarzyłem go wtedy, bo po tajemnie opserwuje go na Instagramie

Czekam.aż ten słodziak przyzna że mu się pidobam bo widzę co do mnie czuje. Chce móc go całować kiedy zechce. Całować go tak jak całą noc.

Widzę że wstydzi się tego powiedzieć. Kocham kiedy na jego policzkach pojawia się róż. Ah ten mój malutki.

Pragnę go pocałować teraz w tym momęcie. Jego usta są takie cudne.

Położyłem delikatnie dłoń na jego udo on go zobaczył i się zarumninił. Ooo jaki słodziaczek z niego.

-Kocham cię skarbie -Pomyślałem biorąc jego dłoń i zmieniając bieg.

Pedro cały czas siedzi i jest czerwony na twarzy.-Mały wyszytko dobrze?.-Zapytałem się go a ten nadal milczy.

-Kochanie wszystko okej?-Zapytałem ponownie a ten się zarumienił.

-Mała to jest twoja pała.-Powiedział cały zestresowany, uu chyba to jest jego słaby punkt.

-A chcesz ją zobaczyć? Wcale nie jest taka mała-Powiedziałem chcąc mu udowodnić iż mam dużego.

-Nie muszę jej zobaczyć, aby to stwierdzić, iż owa twoja pała jest bardzo mała.-Ciemawi mnie czy on nadal będzię tak mówić, po pierwszym razie.

-Naprawdę? Napewno nie chcesz jej widzieć?-Zapytałem nie mogąc się już doczekać pierwszego razu.

Ten nic nie odpowiedział tylko szybko przeniósł wzrok z na szybę. Wiem że on mnie kocha i ja wiem że ja go kocham.

Oj skarbię wiem że chciałbyś ją zobaczyć. Tak jak i mnie bez koszulki znowu. W sumie to wezmę cię do aqua parku.

Wkońcu dotarliśmy do nowego mieszkania Pedra. Wziołem jego walizki bo on nie może się przemęczać jeszcze się przewruci z nimi czy coś.

Zaniosłem mu walizki do jego sypialni. Zobaczyłem to ogromne łóżko. Boże jak nam w nim będzie cudownie. Oh nie będziesz chciał z niego wychodzić gwarantuje mu to.

-To ja pujde do sklepu po coś do jedzenia.-Powiedział zakłopotanyn. O nie puszczę go jeszcze mi go porwą zgwałcą po tem zabiją i znowu zgwałcą.

-Idę z tobą-Powiedziałem a on zabijał mnie wzrokiem... No może jednak zostaje...

-Jeszcze ktoś cię rozpozna, a po za tem sklep jest na drugiej stronie ulicy .Będziesz widzieć mnie z okna.-Powiedział po czym poszedł do sklepu, a ja go opserwuje z okna.

Mój wzrok przykuwa jedna rzecz. Otórz różowy przedmiot i zdjęcia.

Czyli Pedruś tak się bawi no nie ukrywam też mam jego zdjęcia hehe 5 mniesiency temu napotkałem się na jego profil i mi się tak kurewsko spodobał założyłem fałszywe konto na który go obserwuje.

Podszedłem do tego i zobaczyłem moje zdjęcia. Obok leżał różowy wibrator. Oh Pedruś mój przyjaciel jest dużo lepszy w środku.

Heh teras to już jest mój i tylko mój zobaczyłem że słowniczek wraza z zakupami do domu. Usłuszałem że przewrucił się na korytarzu szybko do niego podniegłem zmartwiony.

-Nic ci nie jest kochanie?-Zapytałem podnosząc go.

-Nic mi się nie stało.-Powiedział po czym poszedł z skaupamk do kuchni.Moją uwagę przykuło opakowanie żyletek.

-Pedro?-Zapytałem chcąc odwrócić jego uwagę mam zamiar go pocałować i ukryć żytelki w kieszeni.

-Tak?-Zapytał rozpakowując jedzenie.

Nic nie odpowiadając poprostu go pocałowałem. Stado motylków przejeło mój brzuch.

Jeszcze bardziej motyle objęły mój brzuch kiedy Pedro odwzajemnił.

Pedruś tak bardzo mnie Podniecasz. Chyba pójdę do toalety i włącze twoje zdjęcia bo nie wytrzymam.

-To co chcesz do jedzenia?-Zapytał po tym jak oderwał się odemnie bo mu tchu zabrakło.

-Wiesz narazie nic muszę do toalety bo zaraz mi prostata pęknie-Powiedziałem łapiąc się za mojego przyjaciela.

-Dobrze idź gładzić twoją małą piszczałkę tylko potem posprzątaj i umyj rączki.-Powiedział śmiejąc się ah jak ja kocham jego uśmniech.

-Ja nie idę po to-Powiedziałem łapiąc go za "olbrzyma".

-Ee łapy przy sobie.-Powiedział chodzisz widać że mu to podoba.

-Mmmm jaki przyjemny w dotyku-Powiedziałem a ten się chyba podniecił mocno bo zrobił się namiot.

-Pablo no.-Powiedział cały czerwony na twarzy.

-Widzę że ci się podoba-Powiedziałem miziając go tam dłonią.

-Musze ubrania poukładać -Powiedział cały zakłopotany.

-Jęknij dla mnie proszę skarbie zrób to dla mnie-Poprosiłem i zacząłem się z nim obściskiwać cały czas miziając go tam.

-Pablo oh-Jęnknoł cały czerwony na skraju raju.

-O tak dojdz dojdz zrob sobie tą przyjemność kochanie dojdz dla mnie proszę-Powiedziałem mocno go dociskając aby dla mnie jęczał.

Ten się wyrwał i poszedł do pokoju i zaczoł wypakowywać ubrania.No cóż muszę z nim powoli przełamywać lody.

Poszedłem do łazienki, zamknąłem się w niej. Odpaliłem jego zdjęcia i zacząłem to.robić i wyobrażać sobie że to jego ręką. Cały czas cichuto pojękując. Mam nadzieje że to kiedyś będzie jego dłoń. Zaczął powoli pocierać nią i wyobrażać sobie jak Pedro dociska ją mocno i mocno pociara. Doszedłem w końcu mają w głowie obraz całujemy się a mój przyjaciel ocieka spermą.

Zauważyłem że w drzwiach stoji cały czerwony Pedro. Ups chyba usłyszał mnie i tu przyszedł.

-Yyyyy..-Zaniemówiłem trzymając swój 26 centymetrowy sprzęt.

-To ja może już pujde.-Powiedział ,po czym wyszedł z łazienki.

Jezu mój ukochany mnie przyłapał na robieniu sobie dobrze do jego zdjęć. Zaraz się Spale ze wstydu.

-Pablo widziałeś gdzieś żyletki?! -Krzyknoł z kuchni mój słodziak.

-Nie a czemu?-Zapytałem zapinając pasek w spodniach.

-Do fug potrzebuje!-Odpowiedzkał mi a ja do niego poszedłem ale najpierw rence umyłem.

-Kochanie do czego potrzebujesz? -Zapytałem przytulając go od tyłu.

-Do czyszczenia fug -Odpowiedział cały zakłopotany.

-Nie nie widziałem a co skarbie?-Zapytałem znowu i otarłem się "przypadkowo" o niego.

-No to nic.-Powiedział po czym zabrał się za krojenie cukini.

-Pomóc ci?-Zapytałem tuląc go od tyłu.

-Nie, ty sobie pooglądaj telewizję ,albo coś porób na telefonie.-Powiedział troskliwym głosem no dobra gotowanie to nie jest moją mocną stroną.

-To ja zrobię to-Powiedziałem pocałowałem go.

Oczywiście Pedro odwzajemnił po zjedzeniu obiadu pojechałem razem z Pedrem na trening.

-Kochanie-Wyszeptałem mu.

-Tak ?-Zapytał z nieśmiałym uśmniechem na twarzy.

-Lubisz mnie?-Zapytałem żeby może zrobić sobie nadzieje.

-Oczywiście że tak.-Powiedział i się zarumnienił.

-Ooooo ja ciebie też-Powiedziałem a w duchu złamaało mi to serce.

-Wiesz jagby ci to powiedzieć ja cię inaczej lubię, tak no wiesz, nie jak przyjaciela....-Powiedział cały czerwony, po czym wyszedł za auta, tak czyli mnie kocha.

-Pedruś kochanie -Powiedziałem wychodząc.

-Tak?-Zapytał się mnie z letkim uśmiechem na twarzy.

-Chodź ze mną proszę-Powiedziałem i zaprowadziłem go w takie miejsce.

-WoW Pablo ale tu jest pięknie.-Powiedział po czym mnie pszytulił.

-Wiesz Pedruś...-Zacząłem przytulając go.

Chłopak tylko patszy na mnie tymi swoimi oczkami i się uśmiechem oraz rumnini.

-Ja też cię bardzo kocham -Powiedziałem i pocałowałem go.

-Też cię kocham-Powiedział po czym odwzajemnił.

Całowałem go do braku tchu czyli z dwadzieścia minut. Oh skarbie już jesteś mój.

Po tym pocałunku obojię głośno dyszlelismy przytuleni do siebie.

-Chcesz ze mną być czy wolisz przyjaźń?-Zapytałem nie pewnie.

-Chcę być choć znamy się tak wiesz nie internetowo dwa dni prawie trzy to i tak chcę być z tobą.-Powiedział a ja się tak bardzo obudziłem.

-Kocham cię-Powiedziałem i znowu go pocałowałem ale tym razem namiętność wzięła górę.

-Uuuuu Pablo ma chłopaka -Usłyszałem za mojich pleców głos Balde i Ansu.

-No to zajebiście-Powiedziałem sam do siebie i odsunąłem się od Pedra na krok.

-Pablo -wyszeptał cicho Pedro przestraszony.

-Utkajcie mordy zgoda?-Zapytałem obejmując wystraszonego Pedrusia.

-No dobra, dobra w sumnie jest nawet ładny-Poeiedział Balde mieżąc wzrokiem Pedra.

-Moje-Powiedziałem z morderczym wrozkiem całując namiętnie Pedra oczywiście Pedro odwzajemnił.

-No wiem Jezu-Powiedział Balde z tym swoim side eyas.

-Jebne ci zaraz a jak powjesz Torresowi masz wpierdol i jeden i drugi zrozumiano?-Powiedziałem i zagroziłem.

-Bo on rozgada a to ma być tajemnica-Powiedziałem tuląc Pedra.

-Jezu no dobra -Powiedzieli po czym poszli.

-Pepuś-Zrobiłem maślane oczka.

-Tak Pabloś ?-Zapytał mnie się troskliwym głosem.

Pokazuje mślane oczka dopuki Pedro nie zgadnie o co mi chodzi part jeden.

Ten powoli musnoł moje usta o tak jak ja to uwielbiam.

-Pedruś-Powiedziałem z przyjemnością.

-Tak ?-Zapytał mnie się po czym odsunoł bo chyba kogoś zauwarzył.

-Chodźmy-Powiedziałem nie stykając jego dłoni.

-Dobrze.-Oh też mnie to męczy że muszę udawać że z nim nie jestem

-Umiesz tak?-Zapytałem robiąc reinbow.

-Nie umniem.-Powiedział po czym podeszła do mnie Anita i mnie pocałowała.

Odepchnąłem ją i wytarłem usta. Pedruś stał jak osłupiały. Podbiegłem do niego i go przytuliłem.

Po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Prosze Pedruś nie płacz.

-Kochanie prosze-Szeptam mu cały czas i mocno przytulam.

-Porozmawiamy puźniej.-Powiedział po czym zaczoł biedź w stronę do domu.

-Co zrobiłaś dziwko!-Krzyknąłem i pobiegłem za nim.

Zobaczyłem że jakiś zboczeniec zaczoł szarpać MOJEGO PEDRUSIA odrazu uratowałem Pedra i pobiłem zboka.

-Skarbie wszystko dobrze?-Zapytałem czule, obejmując go.

Ten jednak nie odpowiedział ponieważ tszensię się ze strachu.

~~~
Puszekchomik51

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top