Zastąpiona

Irene upadła, ciągnąc za sobą obrus. Kilka kieliszków i teka rży spadło na nią i obok niej.

Pierwszy podbiegł Sherlock.

- Irene!

Kucnął przy niej, a w tym czasie wszyscy zdążyli podejść.

Wszyscy, oprócz Eurus, która z uśmiechem na twarzy jadła sałatkę. Dziwaczka.

- Trzeba rozpiąć jej gorset. Molly, przynieś wodę! Jim, pomóż mi ją podnieść. - John przejął kontrolę nad sytuacją. Jako jedyny zachował zimną krew. Spanikowana Hooper pobiegła po wodę, Sherlock siedział na podłodze patrząc na to wszystko, a ja myślałem już o jednym...

Kto zastąpi Irene w sztuce o miłości? Potrzeba tam przecież niebywałej urody, pełnej kokieterii, wspaniałego głosu, wysokiego głosu... kobiety....

Mój wzrok powędrował w stronę roztrzęsionego Holmesa. Zirytowało mnie to, jak ten dzieciak wszystkim się przejmuje. Jakby sam miał zaraz...

Zemdleć. Jak dama. Jak pannica.
Wysoki głos.

O, tak. W mojej głowie rozkwitł już piękny plan, którego możecie się pewnie spodziewać.

Wcale nie będę musiał odwoływać przedstawienia. Zastąpię Irene Sherlockiem i tyle.

Eurus uśmiechnęła się uroczo, jakby czytając mi w myślach. Jakby. Takie miałem wrażenie, przez te jej świdrujące, niebieskie oczy. Zatrzepotała rzęsami i wyszła z jadalni, swoim dostojnym krokiem. W miarę pddalającego się stukotu obcasów, myślałem co ona kombinuje.

Jedyną osobą, która ma prawo snuć intrygi jestem ja - król Londynu.

***

Dopiero wieczorem uświadomiłem sobie, że Eurus wyszła, gdy cuciłem pannę Adler.
Może to i dobrze?

Irytuje mnie.

Nie żeby coś, ale jest przerażająca. Jest piękną, mądrą kobietą, lecz jej charakter pozostawia sporo do życzenia. Chciałabym kogoś z wigorem, kogoś pociągającego, pracowitego i mądrego. To ideał mojej żony.

Lecz trza brać co dają, także...

Około osiemnastej Jim zwołał wszystkich na zebranie.

***

Poszłam na zebranie jak inni... Irene spała...

Kiedy weszłam na salę wszyscy już tam byli.
Jim stał na krześle, reszta siedziała na fotelach i scenie. Był tam nawet Moran i pani Hudson.
To musi być ważne.

Odłożyłam mopa i usiadłam w kąciku, po czym pomachałam do Sherlocka. Posłał mi smutny uśmiech.

- Pewnie się zastanawiacie po co was zebrałem. - zaczął pan James.

- No tak, ciasteczka się pieką, więc się pośpiesz. - powiedziała pani Hudson. Wszyscy się uśmiechnęli. Nie ma osoby, która nie lubi tej kobiety. Po prostu nie ma. Jest dla mnie jak matka, której nie mam.

- Jak wiecie, Irene dziś rano zemdlała i nadal czuje się źle...

- Ktoś ją otruł. - odparł głośno Sherlock. Widziałam,  że to wydedukował. - Można to zauważyć po...

- Nieważne! - uciszył go Moriarty. - To nie ma znaczenia. Ważne jest to, że nie mamy kobiety, która zagra główną rolę, a przedstawienie już za trzy dni! - Jim załamał ręce.

W moim sercu pojawiła się mała iskierka nadziei... może... może wreszcie...

- Ale. Irene zostanie zastąpiona. Rolę Julii zagra...

Muah

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top