•6•
- Całą górną racje ty opróżniasz! - Emilia krzykła a wszyscy wyciągli telefony by to nagrać.
Żono masz przejebane
Podeszłam do tortu i sięgnęłam po szota którego od razu opróżniłam. Odkładając pierwszego na stolik obliczyłam że na tacy pozostało 21 shotów co nie wróżyło dla mnie dobrze. Wlewałam w siebie kolejno kieliszki czując jak moje gardło plonie żywym ogniem. W głowie mi dość mocno już wirowało a fakt że wcześniej paliłam kilka papierosów z zielonym nie pomagał. W końcu tego nie wolno łączyć.
Chwytając ostatni kieliszek odwróciłam się w stronę widowni, kilka osób patrzyło z niedowierzaniem. Mam wrażenie że nie wierzą że ja nadal na nogach stoje {nie dziwię im się w końcu sama w to nie wierzę} inni zaś wiwatowali z każdym kolejnym przechylonym kieliszkiem. Ja jednak wzrokiem odszykałam moje współlokatorki. Patrząc wprost na Emile którą nagrywała całość podniosłam ostatni kieliszek do góry po czym skierowałam go w kierunku emili by następnie wypić jego zawartość.
Po chwilowym skrzywieniu się, otarłam usta i popatrzyłam na zniecierpliwioną grupę. - Zaczynamy imprezę! - krzykłam na tyle głośno że prawie zdarłam sobie gardło. Gdy każdy podchodził po shota ja złapałam za ramię żonke i wyprowadziłam na korytarz.
- Módl się by jedna z nas nie dożyła rana. - Patrzyłam jej w oczy gdy ta śmiała mi się w twarz.
- Niby czemu ?
- Osobiscie cie jutro zabije, mówiłam ze nie chce żadnej imprezy.
- Wiem, ale to nie znaczy że ja cie posłucham.
- Dobrze wiesz czemu nie chce imprez a mimo to je organizujesz ! - Podniosłam głos nie przejmując się tym że może nas ktoś usłyszeć.
- Daj spokój, wyluzuj i baw się. - Położyła dłoń na klamkę kierując się do środka - w końcu to twoje urodziny.
Zaraz po tym znikła za drzwiami a ja stałam oparta o ścianę z zamkniętymi oczami. Zdecydowanie zbyt duża dawka alkoholu.
Wypijmy zdrowie gospodarza... Choć zniknął!
Wypijmy za młodość za hiphop.
Zza drzwi dobiegał rozspiewany głos kilku osób co spowodowało że weszłam spowrotem do środka kierując się na balkon by zaczerpnąć swierzego powietrza.
Impreza coraz bardziej się rozkręcała słychać już było muzykę puszczoną z kilku głośników bezprzewodowych. Czując się trochę lepiej weszłam do środka z nieco bardziej imprezowym nastawieniem niż wcześniej. Alkohol we krwi potrafi zdziałać cuda.
- Żono! - weszłam do kuchni gdzie grali w alkoholową grę. - polej bo trzeźwieje.- Posłałam jej uśmieszek.
- Ktoś tu dryg do picia złapał- podała mi kieliszek po czym nalała do kubka popite.
- Pocieszam się faktem że nie z mojej wypłaty na to poszło. - wypiłam kieliszek przepijając go sokiem. - Impreza na cały akademik?
- Tak - popatrzyła się jak ludzie wchodzą i wychodzą z pomieszczenia. - Dobrze że dogadujesz się z ochroną bo inaczej ciężej by się z nimi było dogadać.
- A skoro już poszli wam na rękę to i z nimi się napije - Wzięłam butelkę wódki i jakiś sok - Postaram się od nich wrócić o własnych siłach. - Uśmiechnęłam się przez ramie i ruszyłam na korytarz.
Idąc do pomieszczenia ochrony zastanawiałam się czy mam jakieś papierosy przy sobie, w końcu dawno nie paliłam.
- Kto się ze mną napije - wleciałam do pomieszczenia ochrony nie siląc się na żadne grzecznościowe zwroty.
- Dotarła i do nas - Zaśmiał się jeden z nich. - To było bardziej niż pewne - odparł drugi chowający talie kart do pudełka.
- Oj no panowie, taki kawał się fatygowałam a wy tak mnie witacie. - Położyłam na blacie napoje które przyniosłam i usiadłam na wolnym krześle.
- Poker? - zapytał się starszy pokazując na talie kart. - A może masz jakąś ciekawą historię z ostatnich dni - zapytał młodszy.
- Nie będę owijać w bawełnę ale mózg już nie ten. - udałam zamyślenie po czym spojrzałam na młodszego - chyba musze napić się czegoś co odświeży mi pamięć.
Wszyscy zaśmialiśmy się po czym zaczynając grę w karty zaczęliśmy opróżniać zawartość szklenej butelki.
Dochodziła północ a naszą beztroska grę w pokera przeplatąna przez zabawne historię została przerwana wejściem Emili do środka. Po pożegnaniu się z ochroniarzami niezbyt zadowolona ruszyłam z Emilą do nas. Jak się okazało impreza była widoczna na każdym kroku, większość drzwi było otwartych i widać w nich było grupy osób z kubkami w rękach.
- Nie ładnie tak znikać z swojej imprezy - Powiedziała żonka wyciągając mnie z zamyślenia.
- Miałam naprawdę wyborowe towarzystwo - Uśmiechnęłam się i zarzuciłam rękę na jej ramie.
- Wyborową to ty masz chyba w żyłach. - zrobiła krótką pauzę. - Przyszła pizza i masz ją kurwa zjeść - zrzuciła moją rękę i zaczęła grozić mi palcem patrząc w oczy.
- Ale... ja głodna nie jestem - zrobiłam oburzoną minę.
- Znając ciebie nie jadłaś nic od obiadu więc to cud że jesze nie klęczysz przy kiblu.
- Już Już spokojnie nie mamuśkuj mi - weszłam do naszego pokoju w którym zdecydowanie było zbyt dużo osób.
Zjadłam pod czujnym okiem żonki wyznaczona ilość kawałków. {Czasami naprawdę mi matkuje } Trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość już dawno straciłam jednak w końcu pojawiło się w mojej głowie pytanie które powinnam zadać już na samym początku imprezy.
- Jak przekonałaś cały akademik ? - spojrzałam na żonke.
- A kojarzysz jak na pierwszym roku zdychałaś prawie tydzień po trzydniowej imprezie ?
- Wolała bym zapomnieć - przewróciłam oczami na wspomnienie najgorszego kaca w moim życiu.
- Wiele osób pamięta jak przez trzy dni podkręcałeś zapał ludzi do picia. A że pierwszaki były ciekawe legendarnej imprezy z przed dwóch lat to się dołączyły. - obie się z tego zaśmiałyśmy. Niestety z tej trzydniowej imprezy pamiętam tylko przebłyski jak przez moment byłam trzeźwa. Jednak wiele osób nagrywało snapy i story co choć w niewielkim stopniu powiedziało mi jak wyglądała cała impreza.
- Skoro już jesteśmy przy wspomnieniach to schowaj to. - podałam jej kluczyki od mojego samochodu nie chcąc powielać błędów przeszłości. - I choć zapalić na balkon.
Ruszyłam przodem wyjmując odpowiednie fajki z kieszeni.
Emila nie skomentowała składu papierosa po prostu paliła go bez żadnego ale. - Kiedy znikniesz ? - powiedziała patrząc na mnie. Nie odwróciłam się do niej po prostu patrzyłam na gwiazdy.
- Przecież nigdzie się nie wybieram.
- A więc jeszcze cie Kasia nie znalazła. - Wyrzuciła papierosa przez balkon i wróciła do pomieszczenia. Wracajac do pomieszczenia otworzyłam szafkę w moim biurku i odkleiłam od górnej ścianki paczuszkę. {Oby emi się nie dowiedziałam bo będę martwa } schowałam dokładnie małą paczuszkę w kieszeni i ruszyłam na najwyższe piętro gdzie znajdę "tańcerzy". Za każdym razem jak robiłam jakąś imprezę dogadywałam się z ochroną i dostawałam klucz na wyjście na dach. Wejście mieli tam nieliczni by zniwelować możliwość spadnięcia z niego. Zawsze też można było ogarnąć sobie kilku abstynentów by w razie czego zapobiegli tragedii. Tak też było dziś znalazłam kilku takich na najwyższym piętrze oddając im dostęp do puszczanej muzyki powiedzieli że ogarną tych debili jak będzie trzeba. Szybko przenosząc imprezę na dach zaczęła się dyskoteka na dachu. Na zewnątrz było zimno jednak nikt nie zawracał sobie tym głowy. Ludzie zaczynali się schodzić a ja odpalałam małe oświetlenie pokazujące do kąd chodzić by nie narobić problemów, głośniki rozłożyli abstynenci. Gdy już każdy dobrze się bawił podeszłam zamienić z nimi kilka słów by móc w miedzy czasie poobserwować świeżynki na parkiecie. Podeszłam do grupki chłopaków by razem z nimi napić się na przysłowiową odwagę i ruszyliśmy na parkiet.
Nie minęła chwila a wokół mnie zaczęła się kręcić jakaś dziewczyna. Nie znałam jej więc musiała być z pierwszego roku. Dopasowałam się do jej ruchów przysuwając bliżej - zdradź mi swoje imię - usłyszałam po chwili spokojny głos.
- Obawiam się, że nie spodoba Ci się - odpowiedziałam spokojnie nachylając się nad jej uchem.
Dziewczyna dość szybko obróciła się w moim kierunku zaczynając analizować wzrokiem moją twarz. - Pozwól że sama zdecyduje. {Młoda ma gadane}
Uśmiechnęłam się na tą słowa mimowolnie. - Anastazja - odpowiedziałam nie przerywając kontaktu wzrokowego. Było widać chwilowy szok na jej twarzy, nic dziwnego w końcu nie każda dziewczyna decyduje się na krótkie włosy wygolone w męskim stylu. Nie zdążyła nic odpowiedzieć ponieważ poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu - w końcu cie znalazłam - usłyszałam szept tuż przy swoim uchu. Już wiedziałam że to Katarzyna.
- Odbijamy - Katarzyna zwróciła się do mojej towarzyszki. Posłałam dziewczynie grzecznościowy uśmiech gdy ta zaczęła się wycofywać odwróciłam się w kierunku koleżanki od razu kładąc dłonie na jej biodra.
- Stęskniłaś się? - zapytałam dość cicho przez małą odległość jaka nas dzieliła.
- I to nie wiesz jak - wyciągła paczke papierosów z tylniej kieszeni moich spodni i ruszyła w jakieś spokojne miejsce. Bez zastanowienia poszłam w jej ślady.
- Ana nie spodziewałam się takiego składu- odwróciła się z odpalonym papierosem w moją stronę.
- A ja nie przypominam sobie bym wyraziła zgodę - Wyjęłam jej papierosa z ust i przyłożyłam do swoich.
- Chodźmy z tąd, mam wolny pokój. - Powiedziała po chwili ciszy.
- Myślę że nie powinnam znikać z własnych urodzin - starałam się udawać poważną.
- Musisz spłacić swoją przysługę. - szepła mi na ucho po czym ruszyła w stronę zejścia z dachu.
Cdn.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top