•4•


8 marca, czwartek. Niby nie szczególne święto jednak ja je bardzo lubię. Wstałam z łóżka i biorąc telefon do ręki ruszyłam do kuchni. Dziewczyny dziś zaczynały wcześniej niż ja więc miałam ciszę i spokój by pozałatwiać kilka spraw. Zrobiłam na spokojnie kawe w miedzy czasie ubierając się. Siedzac na balkonie i paląc papierosa zaczęłam wyszukiwać numerów do poszczególnych kwiaciarni.

Wybrałam pierwszy numer kwiaciarni w moich rodzinnych okolicach. Sprawa została dość szybko ogarnięta i zamówione trzy różne bukiety z karteczkami jeszcze dziś powinnam być dostarczone. Jednak najgorsze przede mną. W okolicy mam tylko cztery kwiaciarnie dostarczające do domu co może sprawić pewne kłopoty.

Jeden bukiet czarnych róż ma się pojawić na siedemnastą jednak ta kwiaciarnia nie posiadała fioletowych. Wkurwiona zapaliłam już któregoś z rzędu papierosa widząc że czas do zajęć nieubłaganie ucieka.

- Dzień dobry kwiaciarnia fiołek z tej strony.
- Witam, potrzebuje bukiet fioletowych róż z dostawą. - powiedziałam nerwowo stukając palcami o barierkę
- Niestety nie dostarczamy bukietów.
- A posiadacie takie róże? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Proszę poczekaj zaraz sprawdzę. - Usłyszałam jak wystukuje coś na klawiaturze po czym odchrząknął. - Tak, możemy stworzyć jeden bukiet.
- Naprawde nie ma możliwości za dodatkową opłatą o dostarczenie ? - zapytałam z nadzieją że pieniądze skuszą rozmówcę.
- Mógł bym przywieźć osobiście jeśli nie był by to drugi koniec miasta, jednak wtedy koszty dostarczenia prosze o uregulowanie gotówką.
Uśmiechnęłam się, Pieniądze działają cuda podałam adres i dogadałam się o formę dostawy oraz godzinę. Zadowolona z swojego sukcesu ruszyłam spakować rzeczy i wyszłam na uczelnie.

Dzień na uczelni minął strasznie szybko pewnie dlatego że wszyscy myśleli o tym że o 18 mamy jakąś uroczystość z okazji dnia kobiet. Szczerze? Totalnie na to nie miałam ochoty posiedzimy z dwie godzinki na auli a później prawdopodobnie jakąś imprezę zrobią. Za niecałe cztery godzinki powinny pierwsze kwiaty trafić do siostry i mamy więc pewnie będzie dzwonić do mnie wolała bym zwykłego SMS-a wracałam na spokojnie do akademika zastanawiając się czy nie pójść jeszcze na siłkę skoro mam trochę czasu. W środy i czwartki bar jest zawsze zamknięty co znaczy że nie mam co robić a jednocześnie w tym czasie mogę sobie nadrobić zaległe materiały na zajęcia. Dziś może być ciężko jak impreza przeniesie się na nasz akademik. Weszłam do mieszkania i odłożyłam buty na swoje miejsce a rzeczy rzuciłam gdzieś pod nogi.

- Co tak ładnie pachnie ? - powiedziałam czując że dziewczyny coś dobrego zrobiły na obiad.
- Obiad - usłyszałam głos emili na co się zaśmiałam.
- To wiem - wyszłam do kuchni i podeszłam do garów - mmm ryż z udkiem kurczaka i sosem... - chwyciłam pusty słoik po sosie by przeczytać etykiete - słodko-kwaśnym.
- Skoro już skończyłaś śledztwo to możesz przygotować wszystko.
- Okeyka - Zaczęłam przygotowywać sztućce i chwyciłam za telarze, biodrem popchałam żonę i zaczęłam nakładać na talerze. - Wszystkie jemy?
- Ta - Emila usiadła do stołu.

Żadko kiedy jemy razem a moim zdaniem powinno tak być częściej. Z racji że mam dwie lewe ręcę jeśli chodzi o gotowanie, więc ja zazwyczaj nakladam a później sprzątam po nas dzięki czemu nie grozi że spłonie nam kuchni i przy okazji pół akademika. Po obiedzie zrobiłam sobie kawe i siadłam do nauki którą co chwilę przerywała mi żonką zaczepianiem mnie. Gdy ogarnęłam sobie wszystkie notatki jakie miałam stwierdziłam że przydało by się uzupełnić braki więc wzięłam telefon ubrałam buty i ruszyłam do akademika obok do pewnej znajomej z którą miałam dosyć luźny kontakt.

Zapukałam do jej drzwi i cierpliwie czekałam aż mi otworzy.
- Akurat ciebie się tutaj nie spodziewałam.
- Lubie zaskakiwać - poruszyłam zabawnie brwiami.
- To już wiem - otworzyła szerzej drzwi bym mogła wejść do środka. - Co się stało że pofatygowałaś się osobiście?
- Masz notatki z służb mundurowych ? - zapytałam siadając na krześle.
- Może mam - usiadła po turecku na łóżku - jakie będę mieć z tego korzyści że ci je dam ?
- Może super dobrego drinka na mój koszt ? - Uśmiechnęłam się mając nadzieje że to wystarczy.
- Coś mało kreatywna jesteś. - zrobiła zamyśloną minę.
- W takim razie powiedz mi Katarzyno - pochyliłam się w jej kierunku - Czego oczekujesz odemnie w zamian - patrzyłam jej prosto w oczy czekając na odpowiedź. Kasia była jedną z dziewczym z którą miałam dość luźne przyjacielskie relację, jednak żadna znas nie nazywa drugiej przyjaciółką. Łączyła nas raczej dziwna relacja patrząc na to że niektóre imprezy kończyły się dla nas wspólną nocą do której się nigdy nie wracało i nie komentowało. Proste "było, minęło ".
- Powiedzmy że narazie nic. - wstała i podeszła do biurka które było za mną.
- Więc jaki jest haczyk? - Śledziłam jej ruchy wzrokiem .
- Bedziesz mi winna przysługę po którą się zgłoszę w odpowiednim czasie. - wysunęła do mnie dłoń na której był pendrive - Na nim mam wszystkie notatki przegraj sobie i oddaj mi go na dzisiejszej uroczystości.
Wzięłam od niej urządzenie i schowałam do tylniej kieszeni w spodniach. Podeszłam i dałam dziewczynie buziaka w policzek po czym ruszyłam do drzwi jednak za nim wyszłam złożyłam jej życzenia z okazji dzisiejszego święta by po usłyszeniu dziekuje ruszyć w stronę swojego pokoju.

Drogę spowrotną przerwał mi dźwięk dzwoniącej komórki widząc że to mama zdziwiłam się bo straciłam rachubę czasu jednak odebrałam telefon i usiadłam na ławce nieopodal.

- Część mamo - Powiedziałam spokojnie już będąc gotowa na chwilę rozmowy.
- Dziekuje za piekny bukiet, młoda też jest swoim zachwycona.
- Haha bardzo mnie to cieszy no i oczywiście nie ma za co, jak tam u was ?
- No co mam Ci powiedzieć, po staremu dalej wesoło w domu opowiedź lepiej jak u ciebie jak ci idzie na uczelni?
- Szczerze mówiąc nie jest tak źle, po pracy siadam do nauki a w dni wolne ćwicze elementy na zaliczenia i nadrabiam zaległości.
- To bardzo dobrze, martwiłam się że przez prace nie będziesz w stanie dobrze rozdysponować czasem.
- Nie ma się co martwic na zapas mamo. Poza tym dobrze dzielimy się obowiązkami z dziewczynami.
- To super, powiedz kiedy planujesz zjechać na dłużej?
- Już tęsknicie? Dwa miesiące temu byłam na tydzień.
- To powinnaś już się za mamusią stęsknić. - zaśmiałam się razem z mamą, żadko kiedy rozmawiamy nasza relacja jakoś nigdy nie była zżyta. Każda z nas raczej patrzyła przed siebie jednak mogłyśmy na siebie nawzajem liczyć.
Zawsze śmiałyśmy się że mamy zbyt podobne charaktery by móc żyć w zgodzie pod jednym dachem.

Rozmawiałam z mamą i rodzeństwem jak się okazało przez czterdzieści minut. Patrząc na godzinę zauważyłam że pierwszy kurier z kwiatami już był a drugi za chwilę się pojawi. Dobrze że mam portfel przy sobie by mu zapłacić za jego dodatkową fatygę.

Po ogarnieciu opłaty dla kuriera od kwiatków wróciłam do domu wcielając się w aktorke by udawać że to kwiaty od tajemniczego adoratora. Oczywiście dziewczyny nie dawały za wygraną co wewnętrznie mnie strasznie bawiło jednak ja swoją rolę odegrałam na miarę Oskara mimo że mi nie uwierzyły. Kwiaty stały na parapecie i prezentowały się naprawdę pięknie.


Zgrałam szybko potrzebne pliki na laptopa i stwierdziłam że umyje się szybciej bo jak laski zaczną się kokosić na wyjście to zdążę obejrzeć jakiś randomowy odcinek na netflixie. Po długim oczekiwaniu na laski ubrana w Jaggery i czarną koszule ruszyłam
szukać czarnych vansów przy akompaniamencie docinek że jak zawsze muszą na mnie czekać... Szkoda że to ja czekałam aż skończą swoje standardowe marudzenie "Nie mam się w co ubrać a na domiar złego szafka mi się nie domyka". Jak to mam często w zwyczaju zatrzymałam się przed bramą uczelni by zapalić, razem ze mną przystanęła Emila a Klaudia ruszyła zająć miejsca. Przy okazji napisałam do Kasi, że czekam przed bramą by oddać jej własność.

Cała uroczystość nawet przyjemnie im wyszła. W trakcie siedzenia na sali usłyszałam jak wiele grupek umawia się na imprezę zaraz po. Dość ciekawe to było że kilka z tych grup stawia na plener bo niby jest ciepło jednak jak by na to nie spojrzeć nadal mamy początek marca co nie sprzyja ciepłym wieczorom.

Wracając do akademika laski zaciągły mnie do ekipy by razem pójść w balet. Na szczęście wypiłam z nimi kilka kolejek i jak już mnie przestały pilnować zawinęłam się do pokoju.

Pov Emilia.

- Widziałyście Ane? - podeszłam do lasek - od dłuższej chwili jej nie widzę.
- Faktycznie nawet się nie zorientowałam. - odezwała się Klaudia rozglądając się po osobach.
- Emila jakie jest prawdopodobieństwo że zawinęła się z jakąś dziewczyną. - Odezwała się jedna z towarzyszk.
- Jak dla mnie zerowe, coś czuje że siedzi w naszym pokoju.

Wyszłam z pomieszczenia i kierowałam się do naszego mieszkanka mając nadzieje że ją tam znajdę. Nie miałam daleko wystarczyło dojść na drugi koniec korytarza. Weszłam do pomieszczenia i od razu ruszyłam do naszego pokoju z którego biło małe światło.

- Czemu zwiałaś? - powiedziałam otwierając drzwi do naszego pokoju. Ana siedziała z słuchawkami nausznymi poruszając głową w rytm muzyki.

Pov Ana.

Siedziałam słuchając jakiejś basowej muzyki i kując przeróżne zagadnienia z służb mundurowych gdy ktoś nagle mi ściągnął słuchawki.
- Co jest kurwa - Powiedziałam odwracając się w stronę intruza którym okazała się żonka. - Co tu robisz?
- O to samo chce cie zapytać - powiedziała stając nade mną czego bardzo nie lubię.
- Ucze się, a ty ?
- Zwiałaś więc przyszłam sprawdzić gdzie jesteś.
- Już wiesz gdzie jestem więc możesz wracać na imprezę. - Powiedziałam nieco podirytowana.
- Choć, ze mną dawno nie imprezowałaś.
- Mam trochę do przerobienia więc jednak się nie skusze na imprezę.
- Raz byś mogła odpuścić skoro masz wolne.
- Właśnie dlatego że mam wolne chce to nadrobić.
- Masz chociaż wolne w urodziny? - zapytała jakby tracąc nadzieje że nie pójdę z nią.
Otworzyłam kalendarz w telefonie patrząc na dni pracy. - Nie mam, wpisałam się na tą sobotę i jestem do zamknięcia więc może o 23 będę. Z resztą mówiłam Ci już o tym chyba.- wzruszyłam ramionami.
- Być może, jak byś jednak zmieniała zdanie to wiesz gdzie jesteśmy.

Powiedziała to i wyszła z pokoju a ja nałożyłam słuchawki i wróciłam do nauki korzystając z chwilowej samotności.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top