•16•

Obudziłam się wcześniej od kobiety na zegarku dojrzałam że dochodzi ósma rano. Przewróciłam oczami widząc taką godzinę. Niezbyt mi się to podobało ale co zrobić. Kobieta dalej spała na moim ramieniu, spróbowałam poruszyć palcami ale jedyne co poczułam to ból.

Więc przez całą noc ręką zdążyła mi całkiem mocno z drętwieć, będzie bolało jak krew spowrotem zacznie normalnie krążyć.  Przez to że telefon został w salonie to jedyne co mi zostało to obserwacja śpiącej towarzyszki.

Mówiłam już że nie należę do ludzi cierpliwych?

Wytrzymałam w nic nie robieniu zaledwie piętnaście minut. Poruszyłam się delikatnie z nadzieją że kobieta postanowi zmienić pozycje. Za pierwszym razem nie zadziałało za drugim już przyniosło efekt. Zeszłam delikatnie z łóżka i przykryłam spowrotem kobietę. Rozejrzałam się po podłodze w poszukiwaniu koszuli w której miałam spać. Jak tylko ją znalazłam wzięłam do ręki i najciszej jak tylko potrafiłam wyszłam z pokoju. Skierowałam się na kanapę do salonu zarzucając na siebie koszule. Ręka strasznie mnie bolała i mrowiła co było irytujące. Wzięłam prawą ręką telefon z blatu i siadając wygodnie postanowiłam posiedzieć chwilę w social mediach.

8:43
Do Ruda.

Żyjesz po wczorajszej imprezie ?

8:51
Od Ruda.

Skąd wiesz o wczorajszej imprezie ?

8:51
Do Ruda.

Nie pamiętasz jakie snapy wysyłałaś?

8:52
Od Ruda.

Kurwa nie wierzę... Co ja ci wysyłałam?!

I dlaczego zrobiłaś screnshot?

8:55
Do Ruda.

Dowiesz się jak wrócę ; )

A teraz polecam wodę z cytryna i Rosół w barze mlecznym.




Przeciągłam się, biorąc papierosa z zapalniczką ruszyłam na balkon. Więcej wiadomości od niej nie dostałam, nie dziwię się w końcu to ona nie pamięta co robiła nie ja. Wypaliłam papierosa rozkoszując się świeżym powietrzem i pięknym widokiem na budzące się nadal miasto. Weszłam do środka i od razu usłyszałam jak ktoś delikatnie puka do drzwi. Zapiełam jeden guzik koszuli i ruszyłam by otworzyć.

- Przyniosłem śniadanie - chłopak na oko w moim wieku od razu zmierzył mnie wzrokiem. Przejęłam od niego tackę, jednak mojej uwadze nie umkło gdy jego wzrok zawiesił się na mojej szyji a policzki poczerwieniały.  Podziękowałam i zamkłam drzwi. Odłożyłam tackę na stolik i ruszyłam do łazienki sprawdzić co przykuło jego wzrok.

Na mojej szyji widniały dwie małe malinki. Po zobaczeniu ich zaśmiałam się cicho i odkręciłam wodę by obmyć twarz. Po porannej toalecie zrobiłam dwie kawy i kładąc je na tackę ruszyłam do sypialni. Dziewiąta trzydzieści to dobra godzina na pobudkę.  Położyłam tackę na łóżko, tak by się nic nie wylało i siadając delikatnie na skraju już miałam dotknąć Najwy by ją obudzić gdy przerwał mi jej głos.

- Nie śpię. 

- Przynieśli śniadanie, i zrobiłam kawy. - Uśmiechnęłam się delikatnie widząc jak kobieta się odwraca na plecy.

- Bardzo zachęcająca oferta by wstać.

- Też  tak uważam. - kobieta usiadła delikatnie więc przełożyłam tackę bliżej nas.

- Długo nie śpisz? - Zapytała biorąc talerz z jedzeniem do ręki.

- Chyba z godzinkę.  - posiłek minął nam w ciszy, po zjedzeniu odniosłam spowrotem tackę.

- Przyniesiesz mi telefon z salonu ?

- Jasne - odpowiedziałam równie głośno by kobieta mnie usłyszała. Znalezienie przedmiotu nie było trudne więc ruszyłam z nim do sypialni.

- Choć poleżeć jeszcze chwilę.

Odpowiadała mi taka możliwość więc od razu wsunęłam się na miejsce obok towarzyszki. Kobieta wzięła odemnie telefon i zaczęła coś na nim przeglądać.  Ja z racji nudy odpaliłam instagrama i zaczęłam skrolować wyświetlane posty.

9.55
Od Ruda :

Mam rozumieć że jednak poleciałaś?

9.55
Do Ruda :

Tak, o co chodzi.

9.59
Od Ruda :

Wyślij mi tego ss bo zwariuje do twojego powrotu.



Po przeczytaniu ostatniej wiadomości zaśmiałam się cicho. No tak jak ona puści się w wir zabawy to prawie zawsze ma morlaniaka.

- Co cie tak śmieszy? - Najwa odwróciła się twarzą do mnie.

- Przyjaciółka wysłała mi w nocy snapa. - zrobiłam chwile pauzy blokując telefon i kładąc go na pościel. - Jak to bywa pod wpływem alkoholu był on dość odważny więc zrobiłam screnshot a ona teraz nie pamięta co na nim było. - Towarzyszka zaśmiała się pod nosem. - A znając ją to zapewne nie pamięta wielu rzeczy z tej imprezy.

- Mam rozumieć że prosi cie byś jej to pokazała a ty jej robisz na złość.

- Dokładnie. - zaśmiałyśmy się obie.

10.08
Do Ruda :

Marzenie, jak wrócę to MOŻE  Ci go pokaże


- Wspominałaś wczoraj że nie masz ze sobą nic a z góry założyłaś że będziesz tu do niedzieli.

- Dokładnie - przejechałam dłonią po włosach z zrezygnowaniem.

- Nie mam planów na weekend, możesz poznać mije dobre serce i spędzić ze mną ten czas. - Powiedziała wstając z łóżka i ubierając na siebie szlafrok.

Musze przyznać że wyglądała w nim cholernie seksownie.

- Jest w tym jakiś chaczyk ? - zdążyłam zapytać zanim wyszła.  Jednak odpowiedziała mi cisza. Leżałam jeszcze chwile na łóżku bawiąc się na telefonie dopóki nie wyskoczyło mi powiadomienie, że mam niski poziom baterii.  Zostawiłam telefon na łóżku i leniwym krokiem ruszyłam do łazienki by się ubrać w wczorajsze ubrania.

Weszłam do pomieszczenia bez pukania od razu ściągając z siebie koszule.

- Może byś najpierw zapukała, ubrać się w spokoju nie mogę.  - Podskoczyłam słysząc głos kobiety.

- Nie strasz mnie tak - Zmierzyłam ją wzrokiem, zmarszyłam brwi i przyłożyłam rękę do serca udając wystraszoną.  - Co jak bym na zawał tutaj weszła.

- Ubieraj sie bo paradujesz toples.

- Wczoraj ci to nie przeszkadzało - zaśmiałam się i ubrałam sportowy stanik.

Przewróciła oczami i podeszła do lustra przygotowując kosmetyki. Ja odwróciłam się do swoich ubrań, skrzywiłam się na myśl, że muszę ubrać wczorajszą bielizne. Z grymasem niezadowolenia nałożyłam ją na siebie i zarzuciłam spodnie.

- Będzie Ci przeszkadzać jak byśmy się wybrały do jakiegoś sklepu ?

- Nie, chyba nie. A co się stało? - zaprzestała malowania i spojrzała na mnie przez odbicie lustra.

- Spodnie i bluze oraz ewentualne skarpetki moge przeplukać ale chciała bym kupić bielizne i koszulke. Bo przyjechałam w samej bluzie.

- Jak chcesz mogę Ci koszule pożyczyć na dziś byś nie musiała koszulki kupować. - Wróciła do swojej poprzedniej czynności.  - Poza tym w bluzie byś się chyba rozpuściła tutaj. A masz jakiś sklep konkretny co do bielizny?

- Rozejrzałam bym się w ck najchętniej, ale wszystko zależy od cen.

- Rozumiem - przypatrywała się mojemu odbiciu. - Chyba niedomyłam swojej szminki wczoraj, myłaś ty tą szyje rano ?

Słysząc to zaczęłam się śmiać na co kobieta niezrozumiale na mnie patrzyła. Odłożyła kosmetyki i podeszła do mnie. Palcem lekko przejechała po zaczerwienieniu przez co przeszły mnie dreszcze po kręgosłupie.

- Najwa, to jest malinka - Powiedziałam cicho.

- Teraz już widze, przepraszam.  - Powiedziała patrząc mi w oczy.

- Za co ?

- Za to że przezemnie będziesz musiala chodzić z malinką na szyji.

- Nie przejmuj sie tym - usmiechnelam sie delikatnie - Nie pierwszy i nie ostatni raz.

- Myślałam by nie wyjść sobie pochodzić na miast - zmieniła temat zakładając na siebie koszule - Jakaś kawa z ciastem na mieście a później byśmy do tego sklepu wstąpiły. 

- Jasne mi się podoba ten pomysł ale przed wyjściem...

- Papieros - wcieła się w moje zdanie nie pozwalając dokończyć.

Chodziłyśmy od dłuższej chwili po uliczkach, prowadząc przy tym lekką konwersacje. Celowo nie zbliżaliśmy się jakoś szczególnie blisko centrum, chciałyśmy ominąć duże tłumy.

Po dłuższym czasie przystanęliśmy obok kawiarni która nie narzekała na klientów.

- Tutaj może być ? - Zapytała starsza pokazując lekkim skinieniem na kawiarnie obok.

- Jasne, siedziadamy na ogródku?

- Tak, masz jakieś swoje ulubione ciastko do kawy czy ja mam wybrać?

- Przecież pójdę zapłacić za siebie.

- Nie wymyślaj,  ja stawiam a ty znajdź jakieś spokojne miejsce. - Przewróciłam oczami i naburmuszona weszłam zaraz za kobietą.  Z tyłu kawiarni był ogródek więc tam się od razu skierowałam. W rogu był pusty stolik, był oddalony od innych wiec wydawało mi się to najlepszym pomysłem. Skierowałam się do niego i usiadłam na krześle które oświatlało słońce, towarzyszka wspominała że nie lubi siedzieć w słońcu więc było idealnie. Ja w słońcu ona w cieniu a co jakis czas czuć można było  delikatny powiew wiatru. Nie musiałam długo czekać aż do mnie dołączy.

- Za niedługo przyniosą zamówienie. - przytaknęłam na to głową będąc skupiona na wysłaniu dni na snapie.

- Musze przyznać że do twarzy ci w tej koszuli - Uśmiechnęła się delikatnie ściągając okulary przeciwsłoneczne i kładąc na stolik. Schowałam telefon jednak wzrokiem celowo omijałam kobietę. Czułam jak przez jej delikatny komplement moje policzki przybrały różowy kolor.

- Chciałam jeszcze raz przeprosić za tą malinkę.  - powiedziala poważnie i z opanowaniem.

- Nie rozumiem dlaczego tak za to przepraszasz - Powiedziałam odzyskując równowagę wewnętrzną.

- Ponieważ zrobienie jej było głupotą. - Westchnęła opierając się wygodnie na krześle.  - Ja natomiast nie rozumiem dlaczego tobie to nie przeszkadza.

- A dlaczego by miało? Przecież zrobienie komuś malinki w trakcie seksu nie jest niczym złym. - urwałam widząc jak kelner kieruje się  naszą stronę.

Położył przed nami kawy i talerzki z kawałkiem ciasta. Rzucając jakieś grzecznościowe słowa oddalił się do budynku.

- Kończąc - obruciłam szklankę z kawą tak by było mi łatwiej ją złapać - Moim zdaniem malinka, zadrapania, czy ugryzienie nie jest czymś złym. Wręcz wtedy jestem bardziej pewna że nie zrobiłam krzywdy a dałam czystą przyjemność.  - Podniosłam wzrok z kawy na towarzyszkę która słuchała mnie uważnie.

- Nie boisz sie że ktos tobie tym zrobi krzywde ?

- Nie bo nie pozwalam sie dotknąć poniżej pasa. - palnęłam szybciej niż zrozumiałam zadane pytanie przez towarzyszkę.


                     Cholera



Oparłam się na krześle odchylając głowę, zamkłam oczy i wzięłam głęboki wdech po czym powoli wypuściłam powietrze.

- Zjebałam,  więc jeszcze raz odpowiem poprawnie - spojrzałam na nią po czym nasz wzrok się spotkał i tak zatrzymał - Nie boję się że ktoś mi tym może zrobić krzywdę. 

- Teraz bardziej wolała  bym rozwinąć ten przypadkowy temat. Coś mi tutaj nie pasuje patrząc na noc.

- Moge udawac że nie wiem o czym mówisz? - wziełam mały kawałek ciasta na łyżeczkę by spróbować.

- Ana,  Wytłumacz tylko dlaczego pozwoliłaś mi złamać tą zasadę? - Nie spuszczała że mnie wzroku. Co sprawiło że odechciało mi się brać łyka kawy wiec odstawiłam szklankę na podstawkę.

- Jak ci na to odpowiem to temat zniknie ? - zapytałam z nadzieją w głosie.

- Dobra - Powiedziała biorąc łyka kawy i zaczynając jeść swoje ciasto.

- Sprawa jest banalnie prosta. - Westchnęłam - Pozwoliłam by podniecenie wzięło górę nad umysłem a fakt że nie wiedziałaś o tej zasadzie sprawił że wszystko było naturalne. - Wzięłam łyka kawy. - Poza tym gdzieś tam z tyłu głowy miałam, że to się nigdy nie powtórzy - dodałam szeptem i wypiłam kawe do połowy.

- Teraz już rozumiem. - patrzyła jak zaczynam jeść swoje ciasto.  - Tak w ogóle smakuje Ci? - Zapytała opierając twarz na dłoni. 

- Jasne że  tak,  w życiu nie jadłam tak pysznego Tiramisu.  - Uśmiechnęłam się delikatnie wracając do jedzenia.

- Znasz nazwę tego ciasta ? - zapytała zaskoczona.

- Oczywiscie że tak. Uwielbiam je, ale to jest zdecydowanie najlepsze jakie w życiu jadłam - Posłałam jej szczery usmiech który odwzajemniła .

- Jednak dalej musisz nauczyć się rozkoszować kawą.  - spojrzała na moją pustą szklankę po kawie. Obie się z tego zaśmiałyśmy i prowadząc jeszcze luźną rozmowę siedziałyśmy przy stoliku.

- Późno już się robi, Chodźmy do tego sklepu. - posłała mi delikatny uśmiech.

- Wiesz może w która stronę mamy iść? - zapytałam totalnie nie odnajdując się w tym jakie alejki minęłyśmy aby tutaj dotrzeć. Kobieta zapłaciła kelnerowi i wyszłyśmy.

- Jasne, tutaj niedaleko jest alejka z sklepami lubiana przez turystów więc napewno Calvina Kleina tam znajdziemy.

- Tak zmieniając temat, naprawdę masz cały weekend wolny ? 

- Tak, zdjęcia do reklamy zaczynam dopiero w poniedziałek więc weekend to mój czas by wypocząć.

- Ale masz fajnie - westchnęłam odchylając glowe do tyłu by popatrzeć chwilę na niebo - Też bym chciała w przyszłości mieć prace która pozwala latać po świecie. - Kobieta zaśmiała się z moich słów przez co sturchłam ją barkiem i również wybuchłam śmiechem.

- Jesteśmy - powiedziala zatrzymując się.

- Woooo  - spojrzałam na tętniącą życiem alejke. Tłumy ludzi chodzących od sklepu do sklepu. W oddali zlokalizowałam napis Calvin Klein  - Tam jest - Podskoczyłam pokazując palcem w tłum i patrząc na towarzyszkę. 

Ruszyłam szybkim krokiem nie tracąc z oczu sklepu, słyszałam jak kobieta tuż za mną śmieje się cicho z mojego zachowania. Zatrzymałam się przed wejściem czekając aż Najwa do mnie dołączy. Jak tylko podeszła poczochrała moje włosy i jak by nigdy nic weszła do sklepu. Prychnęłam cicho wywracając oczami i weszłam zaraz za nią.  Wzrokiem zlokalizowałam kolekcje Pride więc podeszłam obejrzeć jaką bielizne moją na wystawie. Mój wzrok przykuła czarny komplet z tęczowym napisem firmy. Odszukałam swój rozmiar i ruszyłam w kierunku kasy. Kasjerka zapakowała mi dokładnie w małą reklamówkę rzeczy gdy już miałam przyłożyć telefon do terminala usłyszałam dźwięk transakcji. Spojrzałam wściekła na towarzyszkę zaciskając mocno szczękę. Wysyczałam w stronę kasjerki dowiedzenia i wyszłam przed sklep. Od razu odpaliłam papierosa.

- Chciałam za to sama zapłacić - Powiedziałam gdy tylko kobieta przekroczyła próg. 

- Oj już się tak nie wściekaj, to nic takiego. - Powiedziała przekręcając oczami i ruszając w kierunku hotelu.

- Może jeszcze zaczne cię nazywac sugar mamy - Powiedziałam kipiąc sarkazmem. Zaś kobieta zaczęła się z tego śmiać.

- Jak chcesz - wzruszyła ramionami i puściła mi oczko.

Droga do hotelu minęła szybko i w sterylnej ciszy między nami. Starałam się uspokoić bijącą we mnie złość ale jak na złość nie potrafiłam. Nie lubię takich sytuacji, nienawidzę.  A kobieta bezczelnie jeszcze się ze mnie śmieje.   W windzie miałam wrażenie że swoim wzrokiem wywierci mi dziurę w głowie co mnie strasznie irytowało.

- Uspokój się bo ci jeszcze żyłka pęknie - Wzięłam głęboki oddech mając nadzieje że choć trochę się uspokoję. 

- Jak sobie mamy życzy - Posłałam jej sztuczny uśmiech przez co znów zaczęła się śmiać. 

- Nie sądziłam że potrafisz się tak denerwować - to zdanie zbiło mnie trochę z równowagi, totalnie nie wiedziałam o co jej chodzi .

- Że  niby jak ? - szłam zaraz za nią do pokoju. Ta zaś bez pośpiechu wyciągła kartę magnetyczną i otworzyła drzwi.

- Jak dziecko, po prostu uroczo.

Nie ma szans zaraz dokonam morderstwa. Ona się ze mną droczy a ja jak debil daje się ponieść emocją.  Ale jak mam się uspokoić jak za każdym razem gdy mi się udaje ona znowu to robi. Rzuciłam torbę z zakupów na kanapę w salonie i ruszyłam na balkon gdzie obecnie przebywała kobieta.

Zacisnęłam rękę na barierce stając tak by z balkonu nie było wyjścia.

- Irytujesz mnie

- Tak ? Nie zauważyłam - oparła się o barierkę i patrzyła z lekkim uśmiechem na mnie.

- Jaki masz w tym cel ? - patrzyłam cały czas kobiecie w oczy jednocześnie zbliżając się do niej.

- Musze jakis mieć? - wyprostowała się i stanęła tuż przedemną.  Chwilę stałyśmy w ciszy nie przerywając kontaktu wzrokowego.

Kobieta postanowiła przerwać tą ciszę, nachyliła się i wyszeptała wprost do mojego ucha - Pytałaś jaki jest chaczyk, właśnie powinnaś go zrozumieć .

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top