Rozdział 15
Rozdział 15
– Czyli, żeby plan Sam-Wiesz-Kogo wypalił, musisz naprawić tę szafkę? – spytał Ron, oglądając mebel.
Draco potrzebował około tygodnia, żeby rozważyć wszystkie za i przeciw związane z ujawnieniem wszystkich szczegółów swojego zadania. Ostatecznie doszedł jednak do wniosku, że więcej korzyści dla nie wyniknie z przyznania się do wszystkiego. Już wcześniej powiedział, na czym miało polegać jego zadanie, ale ostateczne szczegóły zdradził dopiero teraz.
– Dokładnie tak – powiedział blondyn.
– To szafka zniknięć – przyznał Dumbledore. – Kiedyś były bardzo popularne wśród rodów, które mieszkały w kilku rezydencjach. Umożliwiały przesyłanie przedmiotów pomiędzy dwoma meblami. Nie wiedziałem, że mamy taką w Hogwarcie.
– Mnie ciekawią te wszystkie rzeczy wokół – odezwała się Hermiona, rozglądając wokół. – Nie sądziłam, że Pokój Życzeń może przybrać taką postać. Tu może być dosłownie wszystko.
– Możliwe, ale radziłbym niczego nie dotykać, panno Granger – odezwał się Severus. – Nie wiadomo, jakie zaklęcia mogą ciążyć na tutejszych zbiorach. Niektórzy czarodzieje lubowali się w zabezpieczaniu swojej własności.
– Nawet jeśli wylądowała ostatecznie tutaj? – spytała.
– Severus ma rację – powiedział dyrektor. – Te rzeczy ukrywano tutaj od setek lat. Mogą mieć na sobie zaklęcia, o których już dawno nikt nie pamięta, ale same w sobie są nadal aktywne. To, że zdołał wyleczyć moją rękę, jeszcze nie znaczy, że dałby radę z innymi. Mogą mieć działanie natychmiastowe.
– Czyli pańska ręka była w takim stanie przez klątwę?
– Byłem zbyt ciekawski i dotknąłem przedmiotu, którego nie powinienem dotykać – wyjaśnił. – Gdyby nie Severus, mogłoby mnie już nie być wśród was.
– Na szczęście nadal pan z nami jest – odezwał się Ron. – Bez pana byłoby nudno.
Dumbledore roześmiał się głośno.
– Bardzo dziękuję za komplement panie Weasley. Nuda to bardzo denerwujący stan. Nic kreatywnego z niej nie wynika.
– Dla niektórych nuda nie jest wskazana – odezwał się Mistrz Eliksirów, który właśnie sprawdzał jedną z zakurzonych ksiąg przeciwzaklęciami. – Wpadają i wtedy do głów bardzo ryzykowne rzeczy.
– To było do mnie? – spytał nagle Harry, nie odwracając się nawet od skrzyni, którą znalazł.
– Poniekąd. I masz tego nie dotykać, zanim nie sprawdzę, czy jest bezpieczne – zastrzegł od razu.
Harry mruknął tylko pod nosem, ale zastosował się do polecenia swojego męża. Wiedział, że mężczyzna jedynie się o niego martwi i nie chce, żeby coś mu się stało. Złoty Chłopiec był w końcu wybitnym magnesem na kłopoty. Nie z własnej woli, ale nic nie mógł poradzić na to, że przez Voldemorta ciągle narażony był na niebezpieczeństwo. Gdyby to zależało od niego, Czarny Pan mógłby iść do diabła i nie wracać, ale nie sądził, że doświadczył aż takiego szczęścia.
– Naprawa takiej szafki jest o dziwo dość prosta – powiedział nagle Dumbledore. – W którejś księdze widziałem zaklęcie aktywujące. No i trzeba też odświeżyć runy – dodał, widząc znaki podtrzymujące zaklęcie.
– Ale jak je otworzymy, to Śmierciożercy zjawią się tutaj od razu – zauważyła Hermiona.
– Spokojnie panno Granger. Zgotujemy im odpowiednie powitanie. Nie martwy się na zapas.
– Ty i ten twój optymizm Albusie – mruknął Mistrz Eliksirów, zdejmując zaklęcia z kufra, który znalazł Harry. Chłopak bardzo chciał do niego zajrzeć.
– Ktoś musi myśleć pozytywnie Severusie – uśmiechnął się w odpowiedzi. – Też mógłbyś spróbować. Może Harry cię tego nauczy, skoro zdecydowałeś się spędzić z nim resztę życia.
– To jest sensacja roku. Dobrze, że Rita Skeeter o tym nie słyszała, bo szkoda gadać, jakie głupoty by wypisała – mruknął Ron. – Ja nadal jestem w szoku – przyznał i popatrzył na dyrektora. – Jak była uczennicą, to też ją tak wyobraźnia ponosiła?
– Ron! – syknęła z oburzeniem Hermiona.
– Tylko pytam. Poza tym to ty zabroniłaś jej pisać przez rok, grożąc, że ją ujawnisz – przypomniał jej.
– Czym takim jej pani zagroziła, panno Granger? – zainteresował się Severus.
– Rita jest niezarejestrowanym animagiem. Zmienia się w żuczka. Pod koniec czwartego roku złapałam ją na podsłuchiwaniu.
– Złapałaś ją dosłownie – zauważył Harry. – Trzymała ją w słoiku, żeby nie mogła uciec.
– To już wiemy, czemu nagle Prorok Codzienny przestał drukować artykuły jej autorstwa – zachichotał Dumbledore. – A odpowiadając na pańskie pytanie, panie Weasley, Rita zawsze potrafiła zdobyć informacje, ale jednocześnie dość mocno je koloryzowała. Miała jednak bardzo wysokie wyniki na egzaminach i nauczyciele ją chwalili za wiedzę. Jednak wśród kolegów ze szkoły nie była popularna, a po zakończeniu edukacji, napisała szkołę wyjątkowo szkalującą mojego poprzednika. Pokuszę się o stwierdzenie, że kiedyś o mnie też napisze książkę, której połowa będzie kompletną bzdurą. Mam jednak zamiar ją przeczytać i świetnie się bawić, czytając o moich rzekomych wyczynach – przyznał z rozbawieniem.
– Bardzo lekko pan do tego podchodzi – zauważyła Hermiona.
– Wyobraźnia może dostarczyć sporo rozrywki i nowego spojrzenia na świat, moja droga. Ty też wykazałaś się wyobraźnią, zamykając Ritę w słoiku. Przypuszczam, że nie była zachwycona? – Dumbledore zachichotał ponownie. Nawet Draco lekko się uśmiechnął, chociaż sam dostarczał Ricie sporo informacji.
– Ja to nadal zachodzę w głowę, jakim cudem ci dwaj zdecydowali się na ślub – mruknął Ron, wskazując na Harry'ego i Severusa, którzy spokojnie otwierali właśnie skrzynię. Najlepszy przyjaciel rudzielca wyjmował właśnie jej zawartość. – Oni kompletnie do siebie nie pasują.
– Na tym to czasem polega Ron. Przeciwieństwa często się przyciągają – stwierdziła Hermiona.
– Czyli co? Mam szukać kogoś, kto jest moim kompletnym przeciwieństwem? – zdziwił się. – To, o czym mielibyśmy wtedy rozmawiać?
– Sztuką w związku jest się dogadać, panie Weasley – powiedział Dumbledore. – Miłość nie jest logicznym stanem. Myślę, że wie pan, jak się zachowują pańscy rodzice?
Ron pobladł momentalnie. Jego rodzice nie szczędzili sobie czułości ani nie wstydzili się publicznego okazywania uczuć. Momentami zachowywali się, jakby nadal byli nastolatkami. Ich najmłodszy syn czasem czuł się mocno zażenowany ich zachowaniem.
– Czasem mogliby się powstrzymać – mruknął.
– Nie ma nic zawstydzającego w okazywaniu sobie uczuć – stwierdził dyrektor, zerkając na Severusa i Harry'ego. – Sam nie do końca rozumiem, jak skrzydlaci podróżnicy patrzą na takie sprawy, ale wiem, że więź z towarzyszem jest dla nich tak ważna, że po jej zawiązaniu, odcinają się od tego, co było wcześniej. Wybaczają sobie wszystko na poczet tego, co razem stworzą.
– To bardzo specyficzne podejście – przyznała szczerze Hermiona. – Ale może dlatego się tutaj sprawdziło – dodała, również zerkając na Harry'ego. Ich przyjaciel wyglądał na szczęśliwego i to się dla nich liczyło. Złoty Chłopiec nie miał w swoim życiu zbyt wielu radosnych chwil, dlatego uważali, że jeśli ktoś zasługuje na szczęście to właśnie on.
– Hermiono! To może na ciebie pasować! – powiedział Harry, wyjmując z kufra jakąś damską suknię rodem sprzed kilkuset lat. – Dziwna moda wtedy panowała – przyznał, podając jej strój. Dziewczyna obejrzała go dokładne.
– Jest haftowany runami, w które wpleciono zaklęcia ochronne – przyznała po chwili.
– Interesujące – przyznał Dumbledore. – Ciekawe, do kogo należała. Na skrzyni nie ma inicjałów?
– E.S. – odczytał Harry.
– Ach! To pewnie Edessa Sakndenberg – powiedział Dumbledore. – Była dyrektorką Hogwartu w XV wieku. Jej portret wisi w moim gabinecie. Możemy ją spytać, czy to znalezisko należało do niej.
Hermiona skinęła głową i wróciła do próby dokładniejszego odczytania haftu. Harry wyszczerzył się tylko do Rona na ten widok. Gryfonka mogła być na co dzień typowym kujonem, ale jak widać, nawet ona nie zawsze zdołała się tak do końca oprzeć magii ubrań. W przenośni i dosłownie.
Po wyjściu z Pokoju Życzeń rozdzielili się i różnymi drogami skierowali do Wielkiej Sali na kolację. Draco może i zaczął z nimi współpracować, ale prędzej pozwoliłby coś na siebie rzucić, niż pozwolił na zobaczenie siebie w towarzystwie Złotej Trójcy.
– Jeszcze mam trochę godności – prychnął, ruszając pierwszy. Severus udał się z Albusem inną drogą, a Harry z przyjaciółmi przeszli korytarzem od strony wieży Gryfonów.
Złoty Chłopiec uprzedził swoich przyjaciół, że po kolacji ma zamiar spędzić wieczór z mężem, więc nie muszą się martwić, gdzie się wymyka.
– Dla mnie to nadal kompletna abstrakcja, że z nim jesteś – powiedział szczerze Ron. – Ale jeśli jesteś z nim jakimś cudem szczęśliwy, to ja nic nie mówię.
– Dzięki Ron. – Harry wyszczerzył się do niego. – Myślałem, że gorzej to przyjmiecie. Ta różnica wieku i w ogóle.
– Różnica wieku to najmniejszy problem. Czarodzieje żyją zdecydowanie dłużej od mugoli, więc bardzo szybko przestaniesz ją odczuwać – przyznał. – Moja ciotka Muriel już ma ponad setkę, a nic nie wskazuje na to, żeby nie chciała żyć więcej. Najgorsze jest, że uwielbia pisaninę Rity Skeeter.
Harry i Hermiona popatrzyli po sobie niepewnie. Takiej osoby na pewno należało się wystrzegać. Ron przyznał, że na pewno pojawi się na ślubie Billa i Fleur i żeby nie brać do siebie niczego, co ona mówi.
– Na pewno się przyczepi do każdego – przyznał szczerze. – Przychodziła do nas na święta, dopóki Fred i George nie podłożyli jej łajnobomby. Nie, żeby ktoś żałował braku jej obecności. Jest wredna i opryskliwa.
– Ja kiedyś wysłałem do banku list z pytaniem, czy mam jeszcze innych krewnych – przyznał Harry. – Miałem dalszych, związanych z rodziną Black, ale ta linia wygasła. Szkoda. Jestem skazany na Dursleyów.
– Ale już nie musisz chyba do nich wracać – zauważyła Hermiona i rozejrzała się wokół szybko. – Masz męża. Dyrektor na pewno wszystko załatwi.
Harry uśmiechnął się lekko. Już nie mógł się doczekać na lato w towarzystwie Severusa. Planowali pierwszą ze swoich wypraw. Jeszcze nie uzgodnili, w jakim kierunku polecą, ale to nie miało dla Harry'ego większego znaczenia. Cieszyła go już sama perspektywa wyrwania się gdzieś. Zawsze chciał gdzieś pojechać, ale krewni nigdy go ze sobą nie zabierali na wakacje. Zawsze wtedy oddawali go do pani Figg na przechowanie jak jakiś przedmiot.
Nie wspominał specjalnie źle pobytów u charłaczki. Mógł wtedy spokojnie oglądać telewizję i odpocząć od Dursleyów. Wprawdzie było tam kilka kotów, które ciągle go zaczepiały, ale nawet one miał swój urok. Jeśli miał być szczery, to wolał koty od psów. Na szczęście nigdy nie powiedział tego Syriuszowi.
Uśmiechnął się smutno na wspomnienie ojca chrzestnego. Już nic nie mógł poradzić na jego odejście, ale przynajmniej mógł jeszcze coś zrobić, żeby nikogo więcej nie spotkał taki los. Syriusz nie był bez was i Harry doskonale o tym wiedział. Pobyt w Azkabanie sprawił, że był trochę jak duże dziecko. Zdawał sobie sprawę, że animag nigdy nie zaakceptowałby jego małżeństwa z Severusem. Pomiędzy nimi było zbyt wiele gniewu, żeby ten mógł ot tak zniknąć. Syriusz miał w głowie zbyt zakorzenioną niechęć do Ślizgonów, żeby spojrzeć na wszystko z innej perspektywy.
Mimo wszystko brakowało mu ojca chrzestnego. Był jedyną osobą przed Severusem, która z miejsca zaoferowała mu prawdziwy dom. Jednak przez stare konflikty pomiędzy obojgiem mężczyzn nie udało się zrealizować tego planu. Wtedy Harry miał o to wielki żal, ale od kiedy obudziła się w nim jego natura podróżnika, zaczął inaczej patrzeć na niektóre sprawy. Nie mógł przywrócić życia tym, którzy odeszli. Severus miał rację, że nic z tego, co się stało, nie było jego winą. Winę za wszystko ponosił Voldemort i jego poplecznicy. Harry najlepiej uszanuje poświęcenie swojego ojca chrzestnego, pozbywając się zagrożenia i układając sobie potem życie.
Oczywiście rozmawiał któregoś wieczoru z mężem na temat jego konfliktu z Huncwotami. Severus z początku nie był chętny do rozmowy na ten temat. Od kiedy związał się z Harrym, przeszłość była dla niego zamkniętym tematem. Rozumiał jednak, że ta rozmowa mogła pomóc z kolei jego małżonkowi zamknąć pewien etap w życiu. Dlatego zgodził się opowiedzieć mu o tych niemiłych doświadczeniach z przeszłości.
Przyznał wprost, że Potter i Black byli czystokrwiści i wynieśli z domów zupełnie inne wartości niż on. Severus nie miał łatwego ani przyjemnego dzieciństwa. Jego ojciec był jak Dursleyowie. Nie tolerował magii, a żonę i syna traktował jak zło konieczne. Mistrz Eliksirów nie miał pojęcia, czemu jego matka nie zostawiła jego ojca. Możliwe, że miała nadzieję, że mężczyzna jeszcze się zmieni. Nic takiego jednak się nie stało i skazała tym samym swoje jedyne dziecko na okrucieństwo ze strony ojca. Sama zresztą też nie była wiele lepsza. Była bardzo zgorzkniała i niespecjalnie interesowała się synem, pochłonięta ciągłymi kłótniami z mężem. Severus miał nadzieję, że w Hogwarcie odetchnie od ciągłych awantur, ale zamiast tego musiał mierzyć się z głupimi dowcipami Huncwotów, którym wszystko uchodziło na sucho.
– A co się stało z twoimi rodzicami? – spytał Harry.
– Rozeszli się, kiedy kształciłem się na Mistrza Eliksirów i wyjechali. Każde poszło w swoją stroną i od tego czasu ich nie widziałem. Nie mam pojęcia, czy żyją.
– Przykro mi – powiedział, wtulając się w niego.
– To już przeszłość – powiedział Severus, obejmując go. Siedzieli właśnie na dachu jednej z wież i patrzyli na Zakazany Las. – Może to dziwne, ale jestem wdzięczny losowi, że jestem skrzydlatym podróżnikiem. Dzięki temu mogłem łatwiej ze wszystkim się pogodzić i zostawić to za sobą.
– Coś w tym jest – zgodził się Harry. – Może dlatego ja też pozwoliłem w końcu pozostać przeszłości tam, gdzie jej miejsce? Już nie czuję niesprawiedliwości, że moi rodzice nie żyją. Nie zmienię tego, ale mogę zmienić inne rzeczy. Tak jak próbujemy zmienić przyszłość Malfoya.
– Przejąłeś się losem Draco?
– Nadal za nim nie przepadam, bo jest nadętym i egoistycznym dupkiem. No taka prawda – mruknął, widząc oburzoną minę męża. – Ale nie zasłużył na bycie sługą Voldemorta. Jest egoistą, ale nie mordercą.
– To prawda, ale wyrósł, słuchając opowieści Lucjusza o chwalebnej służbie u Czarnego Pana. I kiedyś faktycznie mogło tak być, ale teraz tylko nieliczni pragną nadal mu służyć. Reszta robi to, bo Mroczne Znaki nie dają im innego wyjścia. Robią to ze strachu, a kiedy człowiek się boi, jest zdolny do strasznych rzeczy, byle tylko przeżyć.
– Tak – zgodził się Harry. – Człowiek to dziwna istota. Cieszę się, że jesteśmy razem, nawet jeśli nasze początki były dość nieprzyjemne.
Severus skinął głową na potwierdzenie jego słów. Ich historia była naprawdę pełna zawirowań, ale mimo to doprowadziła ich do tego miejsc. Obiecał dawno temu, że będzie chronił Harry'ego dla Lily. Teraz miał zamiar robić to dla nich obu i dla ich wspólnej przyszłości.
Zawsze sądził, że będąc szpiegiem jasnej strony, nie dożyje końca wojny i pogodził się z tym, ale teraz sytuacja nabrała innego wyrazu. Teraz miał męża, z którym chciał być, a nie zostawić go, zanim ich wspólne życie nie zaczęło się na poważnie. Planowali wspólne podróże i nie miał zamiaru z nich rezygnować. Kto wie, gdzie mogli trafić i jakie czarodziejskie miejsca odkryć?
Severus okrył Harry'ego skrzydłem, a młodzieniec wsunął głowę pod jego brodę i zamruczał cicho. Tak było idealnie i nikt nie miał prawa zabierać im tego.
---
Jak tam minęły wam święta? Robiliście coś ciekawego?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top