4
*perspektywa Elevena*
Drzwi wreszcie się otworzyły.
Ujrzałem w nich o 2-3 centymetry wyższego bruneta z roztrzepanymi włosami, pomalowanymi na czarno paznokciami oraz komórką w ręku, która mało co nie wypadła, jak mnie zobaczył.
-Niespodzianka!- powiedziałem przepełniony entuzjazmem nagrywając.
Od jego reakcji szczerzyłem się od ucha do ucha. Cały czas patrzył na mnie zdziwiony z otwartą buzią.
Podszedłem do niego trochę nieśmiało aby go przytulić. Chyba od razu wyczuł co chciałem zrobić ion objął mnie pierwszy. Zachichotałem jak mała, szczęśliwa dziewczynka na ten czyn z jego strony. Odwzajemniłem uścisk (no bo jak inaczej, ja jestem miły i przyjacielski, nie to co Pan "Śmierdzi kupą" Neskot) i poczułem, jak Daniel zaczął się szczerzyć, na co uśmiechnąłem się jeszcze bardziej (o ile to w ogóle możliwe).
Myślałem że reakcja ciemnookiego będzie mniej energiczna. Strzelałem, że będzie coś typu "o, proszę, przyjechałeś wcześniej, wchodź i rozgość się" albo "kurwa stary mój dom to kompletny śmietnik a ty z dupy postanawiasz wbić do mnie dzień wcześniej, man that's fuckin illegal ". Po Zeronie można się spodziewać wszystkiego. DOSŁOWNIE.
Wcześniej musieliśmy się nacieszyć jedynie rozmowami przez Discorda, gdyż jeden by musiał przejechać pół Polski aby spotkać drugiego. Ale teraz, jak on przeprowadził się do Wrocławia to mamy już do siebie nieco bliżej. Meh, trzy godziny pociągiem z obcymi ludźmi, których już nigdy nie spotkasz w jednym przedziale. Nic takiego.
NO ALE WRACAJĄC - Odsunąwszy się od siebie, zaczął się cieszyć jak małe dziecko, które po bardzo długim czasie oczekiwania dostało swoją wymarzoną zabawkę. Przepraszam, że aż tak bardzo was wszystkich rozczaruję, ale to porównanie nie miało podtekstu seksualnego.
Wreszcie, brunet odzyskawszy dar mowy powiedział z promiennym uśmiechem
- Dude. Mówiłeś, że dopiero jutro będziesz. Plany się pozmieniały? Coś złego się stało?-.
- No wiesz,praktycznie ratujesz mi teraz dupsko. Rodzice Zhalii przyjeżdżają do naszego mieszkania and well... nie miałbym o czym z nimi gadać ani nic. Poza tym to chciałem Ci zrobić taki mały prezent-. Uśmiechnąwszy się sam do siebie na wspomnienie o przywitaniu dopowiedziałem - Nie wiedziałem że ty jest tak bardzo samotny -. Po sekundzie od wypowiedzenia mojego jakże zabójczego żartu obaj się zaśmialiśmy.
-O stary, jakbyś posłuchał co ja do siebie gadam jak mi jest gorzej na bani to oH BOY...- oznajmił.
-Damn- zachichotałem. Rozumiałem to aż za dobrze, ale nie dawałem tego po sobie poznać.
Jeszcze chwilę pożartowaliśmy sobie z tego, jak wielkimi przegrywami jesteśmy stojąc wciąż pod drzwiami.
Wreszcie Zeron wpadł na jakże GENIALNY pomysł aby mnie wpuścić do środka.
Nie muszę wspominać o tym, że na dworze było jakieś -10 stopni, co nie?
O
NIE WIEDZIELIŚCIE?
No cóż...Przynajmniej nie żyjecie w niewiedzy sami. Zeron również nie wiedział.
A czym to zaowocowało? Oczywiście, że bólem gardła i katarem po krótkiej drzemce, którą sobie urządziłem niedługo po przyjeździe.
Ale... wracając do chronologicznego biegu tej historii...
W dość szybkim tempie oprowadził mnie po swej posiadłości i zaprowadził do mego nowego "schronu", w którym zamieszkam. Pokój wyglądał dosyć przytulnie, chociaż był pusty. Widać było, iż Daniel bardzo się starał...
...No dobra, po prostu pościelił moje łóżko...
Po tym, jak brunet wyszedł z pomieszczenia, postanowiłem się wreszcie rozpakować i jakoś urządzić. Oczywiście zrobiłem z tego mini-timelapse.
Po wyjęciu wszystkich rzeczy z mych bagaży, uznałem, że ten pokój w tym stanie wygląda jeszcze gorzej niż ten w moim mieszkaniu. Naprawdę. Jest jeszcze większe śmietnisko. Ehh...przynajmniej moje śmietnisko tutaj jest przytulne.
Zszedłem na dół do Daniela zobaczyć co robi. Widziałem zaskakujący, a zarazem śmieszny widok.
Daniel leżący na podłodze cały uwalony jajkami i mąką. Dookoła niego jakieś garnki i patelnie z czego jedna miała połamaną rączkę. Najlepsze było to że brunet sam się z tego śmiał więc ja też nie mogłem odpuścić...
Wiem, jestem bardzo dobrym i miłym przyjacielem.
- Oh shit dude, nic ci nie jest?-.
-Co? Nie, spokojnie... tylko noga i głowa mnie lekko bolą ale przejdzie...-. Wtedy uświadomiłem sobie, że czarnooki jest niestety z sortu "zaraz przejdzie". Jakim kuźwa debilem trzeba być, żeby po zajebaniu w podłogę, z bólem głowy i kończyny mówić, że "przecież przejdzie"? Tego człowieka to ja nawet nie.
-Te swoje "przejdzie" to możesz sobie wsadzić z dumą w dupe kolego- powiedziałem.
- Ty dosłownie zajebałeś głową w podłogę i mówisz, że przejdzie... no debil no, debil w chuj-. Kucnąłem przy nim i wyciągnąłem do niego rękę, aby podniósł się do siadu.
- No teraz powiedz mamusi, gdzie cię boli główka kochany - zażartowałem, na co ciemnowłosy się zaśmiał i wskazał mi miejsce cierpień. Wskazał na tył głowy, w sumie nie wiem czego się spodziewałem. Znalazłem jakieś resztki lodu w jego zamrażarce. Usiadłem obok bruneta na podłodze i kazałem mu trzymać kostki w miejscu p o t ę ż n e g o bólu nie do zniesienia. Zagaiłem do przyjaciela - Co ty chciałeś zrobić, że tyle biedy narobiłeś? -.
-Jadłeś kiedyś chleb bananowy?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Pierwsze słysze... A smaczne to?- zapytałem zaciekawiony. Im dłużej myślałem o tym koncepcie, tym bardziej miałem na niego ochotę.
- O stary! Nawet nie wiesz jak bardzo... - powiedział z zadumą. - Ale skoro iż jestem ciotą, to nawet tak prostej rzeczy nie potrafię zrobić - dodał.
Rozejrzałem się jeszcze raz po pomieszczeniu. Mąka na szafkach, jajka na podłodze, miazga, która kiedyś chyba była bananem gdzieś koło kanapy...
- A jak z nogą? - zapytałem zmartwiony.
- Nie jest źl- AAAA KURwa - wykrzyknął Zeron w bólu. Tak Zeronku, nie jest źle.
- O Boże, a jesteś w stanie sam wstać? - dopytałem jeszcze bardziej zestresowany niż wcześniej. Debilne pytanie. Logiczne chyba, że skoro drze się z bólu to nie będzie w stanie tego zrobić. Eleven ty debilu...
Brunet odłożył lód na blat, na który ledwie dosięgał z podłogi i podjął próbę stanięcia. Oczywiście, że to okazało się być porażką, nie wiem czego obaj się spodziewaliśmy.
- Wiesz co, ja chyba zostanę sobie tutaj na tej podłodze. Tak przytulnie, ciepło i w ogóle...- zażartował żałośnie Daniel, na co ja jedynie się słabo uśmiechnąłem. Było widać, że młody cierpi. Próbowałem jakkolwiek pomóc mu wstać, ale to również nie dawało żadnych efektów.
- Dobra dawaj, spróbuję cie podnieść - końcem końców zaproponowałem. - Moje mięśnie, a raczej ich brak tego pewnie nie wytrzymają ale trudno - zakpiłem sam z siebie. Brunet wystawił w moją stronę ręce, przez co miałem mamusiowy vibe. Podniosłem go bez stęknięcia, co mnie doprawdy zdziwiło. Mam mięśnie? Od kiedy? Zeron nie wyglądał na aż tak wychudzonego czy coś... Chociaż w sumie i tak jedyne co nosi to spore bluzy, więc nie mogę się zbytnio wypowiedzieć. - Typie, jak ty leciutki jesteś - powiedziałem zdumiony. Otrzymałem jedynie karcące, a zarazem... lekko zakłopotane (?) spojrzenie. - Dobra dobra, nie zabijaj, już kładę na kanapę... - odpowiedziałem żartobliwie.
- Ty tu spokojnie leż, a ja pójdę po coś, żeby sprzątnąć ten burdel... w razie czego to krzycz, dobra? - zapytałem niczym zmartwiona zmywara.
- Dobrze mamo - odpowiedział z szerokim uśmiechem na co ja również odwdzięczyłem się tym samym.
Zabrałem się wpierw za sprzątanie podłogi. Oczywiście na początku nie byłem świadom, że będą padać komentarze na temat mojej męki...
Until now.
- Weź sie tak nie wypinaj co - powiedział żartem obolały idiota. Posłałem mu w zamian mordercze spojrzenie i wróciłem uśmiechnięty do wykonywania kary.
W reszcie po jakichś 40 minutach, kuchenne rewolucje wersja sprzątaczek się zakończyła.
- Elek, weź chodź na moment - usłyszałem z dołu, kiedy ja byłem w trakcie odnoszenia detergentów na górę do łazienki. Zbiegłem szybko na dół i zapierdzielałem prędko w stronę kuchni. -Hm? Co jest?- .
- Dawaj spróbujesz pomóc mi wstać, powinno być już lepiej - odpowiedział zapalony Zeron (jak dobrze że nie napalony). Chwyciłem go za ręce, a ten z nie małym trudem próbował się podnieść. Nie było najlepiej, ale zrobił postęp od pierwszej próby.
Wreszcie stanął zadzierając lekko jedną nogę do góry. Przez brak chwilowej równowagi, brunet padł lekko na moje ramię, przez co poczułem dziwne... coś... w okolicach brzucha. W sumie przyjemne uczucie, ale nie byłem i nie jestem w stanie go określić. Kompletnie nie potrafię.
- Przez chwilę wyglądaliśmy, jakbyśmy tańczyli jakiegoś walca czy coś - wyrwał mnie z zamyśleń Daniel. - W sumie racja... - zaśmiałem się krótko. - Mógłbym panią poprosić do tańca? - zażartowałem. - Gdyby nie ból nogi to jak najbardziej - pośmieszkował czarnooki.
- Pff... Tania wymówka... - ciągnąłem dalej żart.
Oboje się zaśmialiśmy, założył swoją rękę na mój kark i próbowaliśmy się przedostać do jego sypialnego pokoju.
Cały czas się zastanawiałem - jak mam opisać to przyjemne uczucie w żołądku? Czemu w ogóle je poczułem? Może coś mi się dzieje i jestem jedynie masochistą który-
- Mateosz mówię do ciebie coś od 10 minut i dalej nie dociera - uświadomił mnie lekko zdenerwowany Zeron. - A tak tak, jeszcze raz co? - zapytałem zdezorientowany.
- Pytałem czy nie chcesz dzisiaj obejrzeć jakiegoś filmu... nie wiem, Shrek czy coś. Najwyżej jakiś serial na netflixie - zaproponował. Oj jak tylko usłyszałem słowo "Shrek" to od razu wiedziałem, że to jest najlepsza opcja. W międzyczasie dogadaliśmy się co jeszcze obejrzymy po zielonym księciu z bagien, co zjemy i co chcemy do picia. Oczywiście opcja z piciem padła na piwo, bo cóż innego. Nic więcej związanego z alkoholem nie mieliśmy zamiaru pić, założeniem było tylko jedno, bądź dwa piwerka...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top