Rozdział 3

= Michael =

Po miesiącu wzięliśmy ślub. Moja babcia jeszcze na nim była...

#18.09.1987#

Cały czas jednak chodził za mną ten dziwny sen z Dianą nad moim grobem... Miałem wrażenie, że kiedyś się spełni... Kilka tygodni po ślubie okazało się, że Diana jest w ciąży, więc odłożyliśmy wyjazd na miesiąc miodowy na później...

#30.04.1988#

Diana urodziła naszą córeczkę, którą nazwaliśmy Samantha. Ta mała istotka od początku zrównała sobie otoczenie. Pokochali się chyba wszyscy poza Sarah...

Gdy ja i Diana zostaliśmy rodzicami, Sarah wpadła w szał.. Dwa razy próbowała zabić Samanthę... Po trzeciej próbie wywaliłem ją z pracy. Miałem dosyć tej pustej lali...

#30.04.1993#

Świętowaliśmy piąte urodziny Samanthy... I mimo, że wszyscy na około bawili się świetnie, tylko ja cały czas miałem wrażenie, że to, co mi się przyśniło, jest coraz bliżej...

#01.09.1995#

Za namową matki wysłałem córkę do normalnej szkoły. Oczywiście dałem się namówić na pójście z nią na rozpoczęcie roku... Swoją drogą demony sprzed lat mnie nawiedziły... Że też. Moje życie jest tak okrutne... Po tym głównym rozpoczęciu roku, gdy w salach klas I było to zapoznanie kto jest kim... Zatkało mnie na widok wychowawczyni mojej córki... Zapomniałem, że gdy Sarah u mnie pracowała, studiowała pedagogikę... Teraz ona, która trzy razy chciała zabić Samanthę, miała ją uczyć...

Gdy wróciliśmy z rozpoczęcia roku, Samantha spojrzała na mnie i zapytała:
– Tato, a czemu Pani Sarah tak na ciebie patrzyła?

– Wiesz córeczko... Jestem sławny, może dlatego...

– Wiesz skarbie... – zaczęła Diana – I Ja i tata jesteśmy bardzo znani... Może Pani Sarah porostu bardzo nas lubi?

Zajmując się Samanthą zapomniałem o tym wyjeździe do Paryża, który obiecałem Dianie...

Nie chciałem, żeby cały czas gdy Samanthą będzie w szkole, co rano patrzyli na nią przez to kim ja jestem, więc do szkoły i że szkoły woził ją Bill. Oczywiście dziecko, to dziecko, więc co jakiś czas przychodziła z koleżanką... Ale im częściej Alice, koleżanka Samanthą u nas była, tym częściej miałem wrażenie, że wygląda znajomo... Udało mi się wyciągnąć do Samanthy, że Alice ma urodziny 20.05... Zacząłem się bać, zwłaszcza, że jak się okazało, Alice jest córką Sarah...

#31.10.1995#

Alice miała zostać u nas na noc, bo było, Halloween... Samantha i jej dar zrównywania sobie wszystkich...

Alice zaczęła nagle płakać...

– Co się stało, Alice? – zapytałem siadając obok niej na podłodze

– Wszystkie dzieci w klasie mieszkają z mamą i tatą, a ja mam tylko mamę...

– Ojej... A co się stało z twoim tatą?

– Nie wiem... Mama mówi, że pracowała u niego i raz byli za blisko...

– Wiesz co... Mam pomysł... Jutro, po waszych lekcjach, zadzwonię do twojej mamy i z nią porozmawiam... Chyba znam twojego tatę.

– Naprawdę? A będę mogła z nim porozmawiać?

– Jeśli mama ci pozwoli, to tak...

#01.11.1995#

Sarah przyjechała po Alice...

– Pani Sarah, możemy porozmawiać? – zapytałem

– Tak. Możemy tu, czy...

– Bez dzieci.

Poszliśmy do kuchni...

= Samantha =

Miałam dziwne wrażenie, że tematem ich rozmowy będzie Alice i jej ojciec...

Zakradłyśmy się pod drzwi kuchni

= Michael =

– Sarah, kto jest ojcem Alice? Płakała wczoraj, że go nie zna.

– Przepraszam...

– Za co?

– Wtedy byłam naćpana... Panie Jackson...

– Mów mi po imieniu.

– Michael... Proszę wybacz mi... Mój ojciec to... Moim ojcem jest Escobar... Ja używam nazwiska matki, ale... Dziwnym trafem to i tak Gaviria... Przepraszam...

– Powiesz w końcu za co?

– Alice to twoje dziecko... Prawie na pewno twoje... Przepraszam... Ja naprawdę byłam naćpana i nie wiedziałam co robię... Nie chciałam...

– Nie płacz, Sarah... Słuchaj, zrobisz testy na ojcostwo, żeby sprawdzić czy ja jestem ojcem Alice. Dam Ci na nie kasę. Jeśli okazałoby się, że jestem, to będę Ci dawał pieniądze, znaczy alimenty... Ale... Nie idź z tym do mediów.

Nagle usłyszeliśmy pisk Samanthy i Alice...wybiegliśmy z kuchni i... Stały tuż za drzwiami skacząc przytulne...

– Podsłuchiwałyście? – zapytała Sarah

– No tak... – odparła Alice spuszczając wzrok

– Ale ani słowa, dopóki nie sprawdzimy...

– Ty też, Samantha. Nie mówcie nikomu....

# 15.07.1996#

W końcu zrobiliśmy te testy na ojcostwo. Okazało się, że jestem ojcem Alice... Ta wiadomość jednocześnie mnie ucieszyła i zasmuciła... Jak mogłem zrobić dziecko studentce mając prawie 30 lat?!

#01.08.1997#

Zostawiliśmy Samanthę z Sarah i Alice, a sami w końcu pojechaliśmy do Paryża...

Gdy w końcu dotarliśmy do hotelu, spędziliśmy  romantyczny wieczór tylko we dwoje.

Koło północy, gdy staliśmy na balkonie i patrzyliśmy na pięknie oświetloną Wieżę Eiffla...

...wydało mi się, że Diana jest smutna...

– Co się stało skarbie? – zapytałem zmartwiony...

– Brakuje mi Mercury'ego... Nie mogą uwierzyć, że to już 6 lat jak go z nami nie ma

– Też mi go, brakuje... Był dobrym przyjacielem...

– Michael, ty umrzesz następny, a ja zostanę sama z Samanthą...

– Oj tam, oj tam... Kocham cię i zawszę będę tutaj... – położyłem dłoń na jej sercu

– Paryż... Miasto miłości...

= Diana =
#02. 08.1997#

– Wiesz co, Michael?

– Tak?

– Martwię się o Samanthę...

– Czemu?

– Zostawiliśmy ją z Sarah... Przecież pamiętasz...

– Spokojnie... Jest z nimi Alice, a ona nie pozwoli Sarah skrzywdzić siostry...

– Michael wróćmy, albo ściągnijmy ją do nas...

– Dobra... Wrócimy... Wybaczysz mi Alice?

– Po twoim trupie. I nie licz, że zrobimy sobie drugie dziecko...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top