R 6
= Diana =
#04.09.2001#
– Nie pójdziesz tak do szkoły! Zmyj ten makijaż! – krzyknęłam widząc córkę w makijażu – skąd ty w ogóle masz kosmetyki?!
– Od taty! – czego u niej nie znalazłam, zrzucała na Michaela... Nie rozumiałam tego. I ona i Alice zawsze mówiły, że dostawały te rzeczy od Michaela...
#06.09.2001#
Przez traumę związaną ze śmiercią ojca (i pewnie geny) Samantha zaczęła się odchudzać... Winiłam się za to, bo to ja miałam bulimię...
Nieraz, gdy przez synka budziłam się nocą, znajdowałam ją stojącą przy otwartym na oścież oknie, wychodzącym na lasek, w którym wiecznym snem spał jej ojciec, a mój mąż i najlepszy przyjaciel... Nigdy nie wchodziłam jej do pokoju, a co w nim było wiedziały tylko dziewczyny, które sprzątały i Alice, która z Samanthą dzieliła pokój one same nas na to namówiły gdy 4 lata temu po śmierci Michael'a Alice i Sarah zamieszkały z nami. Dopiero w 1998 roku dziewczynki wróciły do szkoły. Wcześniej żadna z naszej czwórki nie była w stanie normalnie żyć...
Wydawało mi się urocze, że dziewczynki mimo tego, że miały po 13 lat, dalej zostawiały na grobie Michael'a listy do niego...
Wydawało mi się, że już gorzej być nie mogło... Porzuciłam dwóch synów, rozwiodłam się z pierwszym mężem, wyprowadziłam się do Stanów, przyjaźniłam z gejem i z Piotrusiem Panem, zaręczyłam się z synem szejka, wyrzucił mnie z domu, zamieszkałam z przyjacielem, spałam z nim, zaręczyłam się i wyszłam za niego, urodziłam mu córkę... Zmarł jeden z moich przyjaciół. Zostałam wdową, bo mój mąż kosztem swojego życia, uratował moje...A teraz mieszkam pod jednym dachem z kobietą, z którą mój mąż ma córkę...
#31.10.2001#
Wieczorem nie mogłyśmy znaleść naszych córek. Ani ja, ani Sarah nie wiedziałyśmy, gdzie schowały się Samantha i Alice...
= Samantha =
– Jesteś pewna? – zapytała Alice
– Tak... Znasz inną metodę na wyciągnięcie taty z grobu?
– Wykopać go?
– Żywego... Tnij, nie gadaj...
– Dobra... – zrobiła mi kilka ran na przedramieniu, gdy moja krew skapnęła do miski z ciastem na ciasteczka – Teraz ja... Tnij - podała mi rękę...
Wymieszałyśmy całość na jednolitą masę i upiekłyśmy ciasteczkowe ludki, które zostawiłyśmy na grobie taty
– Przepraszamy tato, za to, co zrobiłyśmy, ale chcemy cię odzyskać...
– Jesteście kochane... Ale nie tnijciie się... To bez sensu – odparł – i nie sądzę, żeby podziałało...
– Jest Halloween. Wszystko jest możliwe.
Zjadł ciastka... I nic się nie stało...
– Nie płaczcie... Słuchajcie dam wam numer do Slasha, a wy zaproście go... Niech poprawi Dianie humor... Nie mogę już patrzeć na jej łzy...
– Dobra....
Dał nam numer do Slasha. Zależało mu na szczęściu mamy, a jego przyjaciel był jedyną osobą, która mogła to teraz zrobić... W sumie zarywał już do niej...
Zadzwoniłam.
– Halo?
– Wujku, możesz przyjechać? – tak, nazywałam Slasha wujkiem.
– Tak Sami... Skąd masz mój numer?
– Wyciągnęłam od taty... Znaczy z telefonu
– Aha... Dobra, jak szybko mam przyjechać?
– Szybko... Mama ma depresję, a ja nie mogę patrzeć na jej łzy... Zrób coś.
– Zabierzesz brata z domu?
– Tak...
= Diana =
Usłyszałam pukanie do drzwi... Otworzyłam. Stał przed nimi Slash. Wpuściłam go.
– Hej... Słuchaj, tak sama siedzisz, tylko z dziećmi, pomyślałem, że wpadnę... Nie płacz już... Proszę, to dla ciebie... – dał mi bukiet róż i czekoladki
– Nie zdradzę Michaela mimo, że on nie żyje. A kwiaty postawię na grobie...
= Michael =
Nie mogłem patrzeć, jak Diana spławia Hollywoodzkiego Don Juan'a... Kuźwa, Saul mógł wyrwać każdą, a akurat Diana dawała mu kosza.
Wiedziałem, że mnie nie usłyszy, ale...
– Ciekawe jaki on jest w łóżku? – szepnąłem jej na ucho
= Diana =
Nie wiem czemu zaczęłam myśleć o tym, jaki Slash jest w łóżku...
– Pomożesz mi. – pociągnęłam Slasha na górę, do sypialni.
Ten już się cieszył, a tu...
– Powiedz mi, czy ja jestem normalna, że trzymam rzeczy Michael'a, żeby móc jeszcze poczuć jego bliskość? – usiadłam na łóżku
– Jesteś... Niemowlęta lepiej zasypiają, gdy położysz koło nich np.: koszulkę ich matki... Jesteś normalna...
= Slash =
Ogarnęła mnie taka chęć pocałowania jej, że miałem już gdzieś, że to wdowa po moim przyjacielu...zatkałem jej usta pocałunkiem i... Koniec końców spałem z nią. Sam miałem wyrzuty sumienia, że zdradziłem przyjaciela, ale... Diana nadal wyglądała pięknie... Po za tym musiałem jakoś zastąpić ojca tym dwóm nastolatkom... Kochałem je jak własne córki, ale styl życia jaki prowadziłem, co noc inna panna... Nie dawał szans na rodzinę... A tu miałem dwie nastolatki i 3-letnie dziecko, które straciły ojca, a mnie nazywał wujkiem... Po za tym, dwie panny z dziećmi... Mi pasowało. Diana i Sarah zgrabniutkie, więc... Czemu nie?
– Diana, co jest, czemu płaczesz?
– Raz wyszłam za jednego, urodziłam dwóch synów, rozwiodłam się, zaręczyłam się z drugim, wyrzucił mnie z domu, wyszłam za trzeciego, urodziłam córkę, zostałam wdową w ciąży! Jestem samotną matką z dwojgiem dzieci!
– Słuchaj, kasy wam nie zabraknie. A możecie żyć spokojnie, jeśli przystanie na moją propozycję.
– Jaką?
– Zamieszkam z wami, weźmiemy ślub, wtedy nie dość, że macie kasę po Mike'u, to będziecie mieć i moją. Słuchaj, obie córki Michael'a nazywają mnie wujkiem. Byłem w ich życiu od zawsze, więc mi ufają. Nie wychowasz dzieci bez faceta. Oni potrzebują ojca. Jeśli nie dla mnie i dla nich, to zrób to dla Michaela
– Dla Michaela? Dla niego mam wyjść za ciebie?
– Tak. On chciał, żeby jego dzieci miały cudowne dzieciństwo. Straciły go, niech mają chociaż mnie. Masz z Michael'em syna. Jak nie chcesz mieć syna geja, to zgódź się.
– Chodź Slash... – poszłam do córki – Samantha, nie powiem ci o co chodzi, ale powiedz co mówi na to Mike. Tak czy nie?
– Tata chce, żebyś była szczęśliwa. Mówi, że tak, że masz wyjść za wujka.
Wieczorem....
– Dobranoc, Diana – powiedział Slash całując mnie w czoło...
"Znów straciłam bliską mi osobę... Samanthę porwali ludzie Escobara, zgwałcili ją kilkanaście razy i zabili... Stałam teraz nad trumną w której leżała... Oczami wyobraźni widziałam już jak jest szczęśliwa na ponowną możliwość przytulenia Michaela..."
Zerwałam się. I usłyszałam stłumione krzyki...
– Slash! – potrząsnęłam nim
– Coooooo....?
– Ktoś obcy jest w domu. I nie mówię o tobie. Ratuj Sami i Alice, błagam...
= Samantha =
Gdy się ocknęłam, siedziałam związana w jakiejś piwnicy
– G-gdzie ja jestem...? – zapytałam sama siebie
– Ludzie Escobara cię porwali na zlecenie Sarah – odparł tata i mnie uwolnił
Nagle do pokoju wpadł jakiś mężczyzna...
– Czego chcesz? – zapytałam
– Twój ojciec zrobił mojej siostrze dziecko. Nie wybaczę mu nigdy, że tak skrzywdził moją siostrę, gdy miała tylko 19 lat! Twój ojciec ją zgwałcił! Odbiorę co moje! Jeśli ona straciła dziewictwo, przez niego, ty stracisz je przeze mnie!
– Puszczaj!
– Sądzisz, że to dobra kara dla niego?! Cierpienie jego córeczki?!
– Zostaw mnie!
– Mała, spokojnie... Rozdziewiczę cię i będziesz wolna.
– Puszczaj!
Tata zniknął
= Alice =
Tata pojawił się w moim pokoju. Płakał i usiłował mi coś powiedzieć...
– Sarah... Escobar... Porwali Sami... Ratuj ją... Powiedz Slashowi – powiedział przez łzy
= Diana =
– Nie rozumiem... – odparł Slash – one widzą Michaela?
– Tak. Od zawsze. Nawet wtedy w szpitalu go widziały... Obie normalnie z nim rozmawiają... Sam widziałeś. Nie wiedziała o co pytam Michaela tylko miała powiedzieć jaka jest jego odpowiedź... One go widzą i słyszą...
– Nie lepiej je odesłać do psychiatry?
– To moja córka. Nie robię jej tego. Jej brat też widzi Michaela, a urodził się po jego śmierci... To tak jakby dzieci Michaela mogły go widzieć jako jedyne... Jest metoda... Miki Howard... Ma syna z Michaelem. Jeśli i on będzie go widzieć, to nagle wszystko się wyjaśni.
– Już nie wiem... To ile w końcu Samantha ma rodzeństwa?
– Wychodziło by, że 5... Mam dwóch synów z księciem Karolem...
Do pokoju wpadła Alice
– Porwali Sami! Wujku ratuj ją! – wyszlochała
Alice i Slash popędzili ratować Samanthę, a ja za nimi
= Samantha =
Kiedy odczepił się ode mnie poczułam ulgę, ale chwilę potem zimne ostrze szabli zdjętej ze ściany przebiło moje płuco... Straciłam przytomność
= Diana =
Gdy dotarliśmy na miejsce było już za późno... Sami leżała w kałuży krwi i szablą wbitą i klatkę piersiową
– Nie...! – krzyknęłam przytulając do piersi głowę córki – córeczko... Proszę...
Sami jakimś cudem przeżyła... W szpitalu spędziłam miesiąc czuwając przy niej...
#29.11.2001#
– Mamo, ja chcę umrzeć... – powiedziała trzymając mnie za rękę
– Nie możesz umrzeć córeczko... Zostanę wtedy sama... Kocham cię...
– To boli... Wolę umrzeć
– Nie mów tak... Ty przynajmniej widzisz Michaela...
– Widzę... A on każe ci wrócić do domu... Mówi, że posiedzi przy mnie i że masz wujka przysłać...
– Wiesz... Sarah i Alice też się o ciebie martwiły...
– Sarah chciała mnie zabić! Ojcem Sarah jest Escobar! To ona kazała mnie porwać i to jej brat to zrobił!
– Żartujesz?
– Nie! A kiedy uwiodła tatę, była naćpana! Ona jest psychopatką! Zrób coś nim zabije Alice tylko za to, kto jest jej ojcem
= Alice =
Mama wpadła do mojego pokoju
– Powiedzieć Ci prawdę?! Ja cię nie chciałam! Nie chciałam cię urodzić! Nienawidzę cię i gdyby nie to, że Jackson wyrzucił mnie wtedy z pracy, to oddałabym mu wszelkie prawa do ciebie i niech zrobiłby z tobą co by chciał! On mi cię zrobił i on powinien się tobą zająć, a nie zostawiać mnie samą! Tylko dlatego, chciałam zabić tą szmatę Sam!
– Nie mów tak o mojej siostrze! – krzyknęłam i zalałam się łzami. Tata nie żył, bo chronił życie Diany... Czemu?! Ja go teraz potrzebowałam.
Mama pobiła mnie do nieprzytomności
= Slash =
Usłyszałem jak Sarah wrzeszczy na Alice i zajrzałem do pokoju córek Michaela. Alice leżała nie przytomna, a Sarah zrywała plakaty Michaela ze ścian. Powstrzymałem ją
– Odbiło ci?! To jedyne co im zostało po ojcu, a ty to niszczysz! Na ich miejscu wolałbym mieć za ojca Josepha albo Pabla niż ciebie jako matkę! Jesteś dziwką i uwiodłaś Michaela naćpana! Zniszczyłaś życie mojego najlepszego przyjaciela! Zniszczyłaś mu życie ty kurwo jebana!
– Może wyładuj tą złość inaczej... – powiedziała spokojnie, podchodząc do mnie
– Niby jak?!
– Chodź... – pociągnęła mnie za rękę do swojej sypialni – ukaraj mnie. Zamiast krzyczeć wyżyj się na mnie fizycznie...
– Jesteś dziwką. – pobiegłem do pokoju dziewczynek i usiłowałem ocucić Alice – Alice błagam, otwórz oczy... Błagam...
Dziewczyna uchyliła oczy
– Zabierz mnie od niej... Błagam... – szepnęła
– Jak na razie to stąd nie wyjdziemy, bo muszę pilnować twojego brata, ale wezmę cię do jego pokoju... – wziąłem ją na ręcę i przeniosłem do pokoju małego – twoja matka w zasadzie zmusiła Michael'a do stosunku...
– Powiedziała mi... Dzięki wujku...
– Spoko młoda... Przejrzałem Sarah dawno... Mike powiedział mi wszystko 13 lat temu...
Godzinę później Diana wróciła od Sam i kazała mi jechać do szpitala
#30.11.2001#
Po nocy, którą spędziłem w szpitalu przy łóżku Samanthy, obudził mnie ciągły dźwięk. Sam nie żyła.
– Błagam Sami... – poklepałem ją po policzku...
Gdy przyjechała Diana, ciało Sam było już zimne.
– Przynajmniej znów może przytulić się do Michaela... – usiłowałem pocieszyć Dianę – Diana... Będzie dobrze...
– Ona mówiła, że chce umrzeć... Slash musisz mi coś obiecać...
– Słucham. Kochałem ją jak córkę...
– Weźmiemy ślub. I ona tego chciała i Michael... Miałam już dwa błędne związki w życiu. Trzeci skończył się tym, że właśnie zmarła moja córka. Pomóż mi w wychowaniu małego. Nie poradzę sobie sama...
– Jasne... Weźmiemy ślub, pomogę ci wychować syna...
– Chciałabym odzyskać Michaela i Sami... – przytuliła się do mnie
– Mogę Ci pomóc
– Jak?
– Zamknij oczy
Zamknęła. Wziąłem jej dłoń i położyłem na swoich włosach.
– Czujesz? – zapytałem – Jak jego, prawda?
– Podobne... – spojrzała na mnie czerwonymi od płaczu oczami – ale... To nie ta samo... A córki mi nie zmartwychwstaniesz...
– Nie, ale... Gdy cię nie było, Sarah prawie zabiła Alice... Odbierzmy jej prawa rodzicielskie. Załatwimy je sobie i będziesz znów miała córkę...
– Możemy... Ale Alice nie zastąpi mi Sami...
– Sam jest szczęśliwa i bezpieczna... Spokojnie. Michael z nią jest.
– Nie pomagasz, wiesz?!
– Diana, ja cię kocham. I zrobię wszystko dla ciebie
– Nie udawaj Michaela, dobra?!
– Nie denerwuj się tak, ok?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top