🌺5🌺

Rodzice wrócili z pracy wieczorem, gdzie nie byli świadomi mojego powrotu. Dopiero, gdy mnie zauważyli mama zaczęła płakać przepraszając mnie chyba ze sto razy.
Brat nie wychodził, bo się bał ich reakcji, dlatego skłamałem, że śpi oraz by nie szli do niego.

Zamknąłem za sobą drzwi wzdychając, lecz po chwili uśmiechnąłem się szeroko. Przecież jutro mam spotkanie z Jiminem.

Podszedłem do szafy wyjmując jakieś ładne ubrania, które zaraz położyłem na krześle.
Z każdą godziną robiło się późno, lecz z podekscytowania i stresu nie mogłem zasnąć. Kręciłem się z boku na bok, by po chwili jęknąc bezradnie.

ㅡ Zaśnij w końcu. ㅡ Szepnąłem do siebie zakrywając głowę poduszką. ㅡ Ugh...

Po kilku minutach dostałem wiadomość. Zdziwiłem się przecież było po północy, lecz sięgnąłem po urządzenie widząc imię mojego crusha.

Od Jimin:

Cześć, śpisz?

O, cześć Jimin.
Gdzie tam.

Nie mogę spać... Przeszkadzam ci?

Nie przeszkadzasz

Więc... Może porozmawiamy?

Jasne, czemu nie?
O czym będziemy rozmawiać?

O tobie?

Dlaczego o mnie?

Już nie dostałem wiadomości.
Zdziwiło mnie to. Próbowałem się go o to spytać jeszcze raz, ale było tak samo. Może zasnął? Ale przecież odpisywał od razu ot tak by zasnął?
Westchnąłem chcąc zablokować urządzenie, lecz odpisał.


Bo cię lubię.

Znaczy nie o to mi chodziło!

Ugh... Może zapomnij o tym.

Um... Dobranoc.

Zaśmiałem się cicho pod nosem z jego zakłopotania nawet przez wiadomości. Było to słodkie. Odpisałem tym samym życząc mu słodkich snów.
Teraz tym bardziej nie mogłem zasnąć mając na ustach szeroki uśmiech patrząc w sufit.

ㅡ Ah Jiminnie... ㅡ Szepnąłem.

***

Rano wstałem o dziwo wyspany.
Uszykowałem się nawet szybko jak nigdy co także mnie dziwiło, lecz i bardzo dobrze, bo gdy tylko spojrzałem na zegar prawie opadła mi szczęka.
Blondyn swój adres wysłał już rano, kiedy to ja smacznie jeszcze spałem.

Biegiem zszedłem na parter zakładając buty i bluzę.

ㅡ Randka? ㅡ Usłyszałem za sobą głos kobiety. Niepewnie spojrzałem na nią. Od tamtej pory nie jest tak jak kiedyś. Mam do niej teraz trochę większy dystans.

ㅡ Yyy.... To tylko spotkanie. Muszę już iść.

ㅡ Jungkook...

ㅡ Śpieszę się, mamo. ㅡ Powiedziałem wychodząc szybko z domu.
Olewając komunikację miejską pobiegłem pod wskazany adres po drodze kupując małe smakołyki chociaż nie wiem co lubi. Jeszcze...

W między czasie się rozpadło. Po kilkunastu minutach cały mokry dobiegłem. Warknąłem pod nosem widząc w telefonie, że byłem spóźniony już godzinę. Może autobusem byłoby szybciej?

Stojąc przed drzwiami byłem bardzo zestresowany oraz zmarznięty. Jestem idiotą. Jak mogłem się spóźnić? Zapukałem, a drzwi otworzyła mi jakaś starsza kobieta.

ㅡ Dzień dobry. ㅡ Ukłoniłem się. ㅡ Jestem kolegą Jimina. Jest może?

ㅡ Ah.. To ty jesteś tym chłopakiem. Jimin jest kochniutki, ale znaj pierwszą zasadę. Jimin nie lubi spóźnialstwa. Teraz siedzi w pokoju i  nie chce z niego wyjść.

ㅡ Ja.. Ja wiem, że zachowałem się głupio, ale nie mogłem się jakoś wyrobić i...

ㅡ Nie mnie się spowiadaj. Idź do niego na górę. Zaprowadzę się. Przyniosę ci też jakiś ręcznik.

Skinąłem smutno głową idąc za kobietą, ówcześnie zdejmując buty.
Weszliśmy na piętro stając zaraz obok ciemno brązowych drzwi. Kobieta odeszła w głąb domu.
Wziąłem głęboki oddech pukając i powoli wchodząc do środka.

ㅡ Jiminnie? ㅡ Spytałem zamykając za sobą drzwi. Zauważyłem go przy biurku piszącego coś w zeszycie. ㅡ Jimin...

ㅡ Co tu robisz?

ㅡ Przyszedłem. Przepraszam, że się spóźniłem, ale..

ㅡ Nasze spotkanie miało być godzinę temu. Teraz jest nieważne, więc wyjdź stąd. Nie mam czasu.

ㅡ Jimin przepraszam cię. Po drodze byłem też w sklepie, dwa razy się też zgubiłem... Przepraszam. Jestem dupkiem, bo cię wystawiłem, a nawet nie poinformowałem.

ㅡ Nie wiesz jak się czułem. Nikt nie wie. Po co dla mnie się starać? Czy ten pokój wygląda dla ciebie jak zaniedbana kamienica? Nie, ale cała szkoła myśli inaczej. Nie mam przyjaciół, nikogo do kogo mógłbym się odezwać, więc czemu ty chcesz wejść do mojego królestwa spokoju?
To jakiś zakład?

ㅡ Nie. Skąd.

ㅡ To co?

ㅡ Bo cię lubię. ㅡ Powiedziałem tak samo jak on mi w nocy napisał. Zamilkł patrząc na mnie ze łzami w oczach. ㅡ Jesteś inny. Tajemniczy. A także bardzo uroczy i mądry.
Przepraszam, że cię zraniłem. Może.. ㅡ Z reklamówki wyjąłem pudełko. ㅡ Ciasteczka? Na zgodę?

Uśmiechnął się lekko, dlatego odwrócił wzrok. Podszedłem do niego bliżej podając mu pudełko. Przyjął je oglądając z każdej strony.

ㅡ Wybacz, ale... Mam uczulenie na orzechy i kokos. ㅡ Odparł smutno oddając mi ciastka.

ㅡ Przepraszam ja...

ㅡ To nie twoja wina. Nie wiedziałeś. Może... Spotkajmy się innym razem.

ㅡ Ale...

ㅡ Proszę. Teraz nie mam humoru, ani..

ㅡ W porządku. ㅡ Przerwałem mu spuszczając głowę chowając słodkie z powrotem do reklamówki. ㅡ Pójdę już. To... Do zobaczenia. ㅡ Rzuciłem wychodząc z jego pokoju będąc załamany.

W kiepskim humorze wróciłem do domu. Zdjąłem buty chcąc iść prosto do mojego pokoju, lecz zatrzymała mnie mama.

ㅡ Już wróciłeś? Jak było? Coś się stało? ㅡ Pytała.

Zanim doszczętnie rozpłakałem się ominąłem ją idąc na górę. Miałem dosyć na dzisiaj, a jeszcze miałem iść na imprezę, na którą nie pójdę. Mam ją gdzieś.

Rzuciłem wszystko co kupiłem na bok  kładąc się na łóżku. Wysłałem jeszcze ostatnią wiadomość blondynowi, kolejne przeprosiny by potem zablokować telefon.
Zraniłem go. Zachowałem się jak dupek. Jak mogłem tak strasznie się zachować?

Po kilku minutach do środka ktoś wszedł.

ㅡ Jungkook? ㅡ Usłyszałem głos brata.

ㅡ Wyjdź, proszę. ㅡ Poprosiłem. Na szczęście leżałem do niego plecami i nie widział moich łez.

ㅡ Ale....

ㅡ Sung, błagam cię. ㅡ Uniosłem się patrząc na niego. Wyszedł zamykając za sobą drzwi. Podszedłem do nich zaraz zamykając je na klucz.

Weekend minął szybko. Lecz to w niedziele zaczęło coś mnie brać, dlatego w poniedziałek nie poszedłem do szkoły tak jak we wtorek i cały tydzień. Tae przynosił mi lekcje i zdając relacje co się dzieje w szkole. Mówił też, że nie raz Jimin się go pytał o mnie, lecz bardziej zdziwiło mnie zachowanie przyjaciela, że nie powiedział mu, że jestem chory.

Któregoś dnia, gdy byłem sam w domu usłyszałem dzwonek. Ze sztoteczką w buzi poszedłem otworzyć.

ㅡ Jimin? ㅡ Spytałem niewyraźnie. ㅡ Poczekaj.. ㅡ Pobiegłem na górę kończąc mycie zębów. ㅡ Co tu robisz? Skąd wiesz gdzie mieszkam? ㅡ Spytałem gdy wróciłem do gościa.

ㅡ Nie było cię w szkole i... Martwiłem się.

ㅡ Nie potrzebnie ja tylko...

ㅡ To przeze mnie? Za tamtą rozmowę? Ja już się nie gniewam Guk..

ㅡ Jimin. Ja byłem tylko chory..

ㅡ Oh.. Nie wiedziałem. Przepraszam.

ㅡ Skoro już jesteś wejdź. ㅡ Uśmiechnąłem się zapraszając go do środka. ㅡ Rozgość się. Do picia? Jedzenia?

ㅡ Nie, nie. Dziękuję. ㅡ Usiadł na kanapie.

ㅡ To... Może zagramy? I... Się poznamy?

ㅡ Chętnie. ㅡ Uśmiechnął się.

*

******************

12.12.20.

Hejkaaa
Jak wam się podoba?

Miłego wieczoru

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top