🌺14🌺
Stałem przed drzwiami Tae widząc na podjeździe nieznajome mi auto. Zapukałem, a po chwili otworzył mi Jungkook. Miałem nadzieję, że będzie to Tae, ale najwyraźniej tak chce dać nam czas.
ㅡ Co tu robisz? ㅡ Spytał wzdychając. Miał duże wory pod oczami, a sam był blady. I on w tym stanie przyjechał samochodem?
ㅡ Chcę... Porozmawiać. Proszę Guk.. ㅡ Powiedziałem błagalnie. Przez kilka chwil patrzył się w jakąś stronę.
ㅡ Dobrze. ㅡ Przytaknął. Zdziwiłem się jego odpowiedzią. Myślałem, że będzie kazał mi się wynieść. ㅡ Jimin...
ㅡ Tak? ㅡ Spytałem szybko. Przytulił mnie głaszcząc po głowie. Stałem nieruchomo nie wiedząc co zrobić, ale oddałem gest nie rozumiejąc.
ㅡ Kocham cię. ㅡ Szepnął, a moje serce przyspieszyło.
ㅡ Ja ciebie też, Jungkook. Przepraszam za tamto. Żałuję, że nie zerwałem z nim wcześniej. Ale już to zrobiłem.
ㅡ Więc, dlaczego kłamałeś, że to był twój pierwszy raz skoro już miałeś to za sobą?
ㅡ Nie chciałem byś... W jakiś gorszy sposób o mnie myślał.
ㅡ Jimin. Nie pomyślał bym nigdy tak. Wcześniej się nie znaliśmy, więc to co robiłeś było twoją sprawą.
ㅡ Tak, wiem. Ale to ty zawsze mi się podobałeś. I mimo że nie gadaliśmy ze sobą ani słowem czułem coś do ciebie w małym stopniu. Potem, gdy już miałem pierwszy raz za sobą....żałowałem, że nie miałem go z tobą. Dlatego chciałem okłamać ciebie, a także i siebie.
ㅡ Jimin, dobrze. Załóżmy, że to był twój pierwszy raz, hm? Skończmy ten temat. Wejdźmy do środka.
ㅡ Czekaj... Wybaczysz mi?
ㅡ Daj czas, dobrze? Ja... Muszę to przemyśleć.... ㅡ Uśmiechnął się.
ㅡ Guk... A... Mogę cię pocałować? ㅡ Spytałem niepewnie. Zdziwiłem się gdy delikatnie przyciągnął moją osobę do siebie i wpijając mi się w usta.
Uśmiechnąłem się pomiędzy pocałunkami bardziej przyciągając go do siebie.
ㅡ Nie prowokuj, Jimin...
ㅡ Nic nie robię. A... Jak się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej. ㅡ Odsunąłem się spojrzawszy mu w oczy.
ㅡ Nie pytaj, dobrze? Wejdźmy do środka już.
ㅡ Guk... Proszę. ㅡ Powiedziałem błagalnie trzymiąc go za ramię. ㅡ Wiesz... Jeśli czujesz się winny....
ㅡ Tak. Czuję się. Bo pozwoliłem jej by...by zrobiła mu krzywdę. ㅡ Szepnął drżącym głosem. ㅡ Obiecałem mu, że po niego wrócę... Złamałem tą obietnice. Mogłem wrócić wcześniej..
ㅡ Jungkook, ale... Sung nie chciałby byś tak się czuł. Kochał cię.
ㅡ Jimin, nie rozumiesz.
ㅡ Może nie rozumiem, ale to nie twoja wina. Nic nie zrobiłeś.
ㅡ Pozwoliłem na to by umarł.
ㅡ Ale..
ㅡ Skończmy ten temat. ㅡ Szepnął i od razu wszedł do środka. Nie wiedziałem co zrobić. Ostatecznie odwóciłem się na pięcie chcąc wsiąść do samochodu, który ciągle na mnie czekał. ㅡ Jimin!
Spojrzałem na bruneta, który podbiegł do mnie.
ㅡ O co chodzi?
ㅡ Czemu nie wchodzisz?
ㅡ Ja...
ㅡ Jungkook!
Obejrzeliśmy się widząc mojego byłego. Po twarzy widać było, że jest wkurzony.
ㅡ W końcu cię znalazłem. ㅡ Warknął i bez żadnych wyjaśnień uderzył bruneta.
ㅡ Przestań! Zostaw go. ㅡ Krzyknąłem odpychając chłopaka, lecz to on mnie odepchnął, dlatego uderzyłem w samochód. ㅡ Wook, zostaw go! ㅡ Płakałem widząc jak bije mojego prawdziwego ukochanego. Podbiegłem do nich, próbując ich rozdzielić co szło marnie. Po chwili sam poczułem uderzenie w twarz.
ㅡ Wolałeś jakiegoś prostaka niż mnie?! ㅡ Krzyknął uderzając w drugi policzek. ㅡ Pożałujecie oby dwaj.
ㅡ Wook, posłuchaj. Tłumaczyłem ci to już i... ㅡ Przerwał mi kolejnym uderzeniem. Spuściłem głowę czując ogromny ból.
ㅡ Zamknij się. Jesteś zwykłą dziwką, skoro puszczałeś się z nim będąc ze mną.
Po chwili za swoim byłym zauważyłem jak Guk wstaje z ziemi, cały obolały. Jednakże mój oprawca usłyszał to, gwałtownie odwracając się do niego i kopiąc w brzuch.
ㅡ Wook, dosyć! ㅡ Krzyknąłem chcąc podejść, lecz złapał mnie za szyję zaczynając dusić.
ㅡ Mogłem to zrobić wcześniej. ㅡ Warknął ściskając moje gardło jeszcze mocniej. Traciłem powoli świadomość oraz tlen. Po chwili zostałem uratowany. Brałem głębokie wdechy upadając na kolana. Jak zauważyłem, był to Tae. Dziękowałem mu z całego serca. Wygonił Wooka grożąc, że zadzwonił po policję.
ㅡ Nic ci nie jest? ㅡ Spytał, pomagając mi wstać.
ㅡ Co z Jungkookiem? ㅡ Spytałem kucając przed chłopakiem. ㅡ Guk... ㅡ Szepnąłem kładąc dłoń na jego policzku. Wyglądał strasznie. ㅡ Tae, wezwij karetkę. ㅡ Poprosiłem. ㅡ Przepraszam cię, Jungkookie. To była moja wina. Przepraszam...
Uniósł wzrok na moją osobę.
ㅡ Mówiłem, że... Wynikną z tego problemy, ale.. Należało mi się.
ㅡ Nie prawda. ㅡ Szlochałem. ㅡ Nie zasłużyłeś na to. Ja już tak.
Po kilku minutach przyjechała karetka, która zabrała chłopaka do szpitala. Przytuliłem Tae, wybuchając płaczem.
ㅡ To nie powinno się wydarzyć.
ㅡ Masz rację. Nie powinno, ale stało się. Każdy wie jaki jest Wook. Nie odpuści. Przecież wiesz to sam.
ㅡ Wiem.. ㅡ Odsunąłem się wycierając policzki rękawem. ㅡ Muszę jechać do szpitala.
ㅡ Wsiadaj. Zawiozę cię. ㅡ Powiedział idąc do domu po kluczyki.
***
Wbiegłem na salę chłopaka, który był już opatrzony przez lekarzy i wyglądał dużo lepiej.
ㅡ Gukie.. ㅡ Powiedziałem oglądając go z każdej strony. Nie odzywał się. ㅡ Jungkook. Powiedz coś.
ㅡ Co mam mówić? Mam cię przepraszać? Ostrzegałem. Jeśli on się dowie... Będą problemy. I widzisz, są.
ㅡ I to przeze mnie. Przepraszam cię, Jungkookie. ㅡ Szepnąłem mając znowu łzy w oczach.
ㅡ Eh...A ciebie nie boli? ㅡ Spytał kładąc dłoń na mym policzku. ㅡ Masz sine. Widziałem też, że cię dusił.
ㅡ To nic. Należało mi się. ㅡ Rzekłem zabierając jego dłonie z mej twarzy, ponieważ bolała, lecz nie mówiłem mu tego by się nie martwił.
ㅡ Nie prawda.
ㅡ Nie zaprzeczaj. Należało. Musisz wyzdrowieć teraz. Dobrze?
ㅡ Arasso. ㅡ Skinął głową. ㅡ Ale obiecaj mi coś.
ㅡ Co takiego?
ㅡ Że już takiego głupiego błędu nie popełnisz.
ㅡ Przyrzekam. Przepraszam jeszcze raz Jungkook. ㅡ Szepnąłem całując go w policzek, a następnie w usta.
*******************
21.01.21
Hej
Jak wam się podoba?
Miłej nocy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top