🌺12🌺
Rano obudziłem się w bardzo wygodnym łóżku i do tego wyspany. Podniosłem się do siadu rozglądając po pokoju. Racja... Byłem w posiadłości Park. Po chwili usłyszałem pukanie, a do środka wszedł blondyn.
ㅡ Śniadanie. ㅡ Uśmiechnął się szeroko. ㅡ Wyspany?
ㅡ Tak. ㅡ Skinąłem głową odwzajemniając gest. Podszedł bliżej, dlatego pociągnąłem go do siebie, że wylądował na mnie. ㅡ Dzień dobry. ㅡ Szepnąłem całując go w usta.
ㅡ Następnym razem śpisz ze mną. ㅡ Mruknął niezadowolony.
ㅡ Coś nie tak?
ㅡ Nie mogłem spać pół nocy.
ㅡ Mogłeś przyjść do mnie.
ㅡ Ale spałeś. Nie chciałem cię budzić. ㅡ Westchnął. ㅡ Nie ważne. Śpisz ze mną i już. ㅡ Rzekł wtulając się we mnie.
ㅡ Jeśli tego pragniesz to zgoda. Gdzie twoi rodzice?
ㅡ Oj, Guk... Już dawno w pracy. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Mamy dom dla siebie. Kazałem Mary wracać do domu i zrobić sobie wolne. Rodzice tylko to poparli. Jesteśmy sam, rozumiesz? ㅡ Szepnął mi na ucho. Wszedł mi pod kołdrę siadając mi na biodrach.
ㅡ Do szkoły trzeba się szykować.
ㅡ Jaka szkoła? ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Jest piątek.
ㅡ Właśnie. Piątek. Też chodzimy do szkoły.
ㅡ Dzisiaj cała szkoła ma skrócone lekcje. Nie słuchałeś?
ㅡ Nie. ㅡ Pokręciłem przecząco głową. ㅡ A... Twoi rodzice pracują też w weekend?
ㅡ Tak. Niestety.. ㅡ Posmutniał. ㅡ Ale za to kończą wcześniej. Wracają późnym popołudniem i jedziemy do kina.
ㅡ W takim razie pójdę jutro do Tae.
ㅡ Coś ty. Jedziesz z nami.ㅡ Uśmiechnął się. ㅡ Nie przerywaj tego.
ㅡ Ale czego? Nie rozumiem cię. ㅡ Uniosłem brew, a po chwili poczułem jak jego dłoń zjeżdża na moje krocze. Ścisnął moją męskość wpijając mi się w usta. Sapnąłem i nabierając pewności siebie ścisnąłem jego pośladki. ㅡ Jimin..
ㅡ Mów mi też Chim. ㅡ Szepnął.
ㅡ Chim... Słodko. ㅡ Stwierdziłem odwracając go na plecy, zwisając nad nim.
ㅡ Ucisz się i mnie bierz.
ㅡ Ależ jesteś chętny. Na pewno tego chcesz?
ㅡ Tak.
Skinąłem głową zdejmując swoją jak i jego bluzkę, a potem spodnie piżamowe. Zacząłem składać czułe pocałunki na jego ciele zostawiając raz po raz czerwone ślady.
ㅡ Pośpiesz się.
ㅡ A masz lubrykant?
ㅡ W moim pokoju.
ㅡ Wiedziałeś, że to będziemy robić? ㅡ Zdziwiłem się. Skinął głową, po czym wstał wychodząc z pokoju wracając po kilku chwilach z buteleczką. Rozłożył się na łóżku tak jak wcześniej. Zdjąłem naszą bieliznę rzucając w kąt. Rozlałem trochę na palce by po chwili włożyć je w niego. Zacząłem go powoli rozciągać.
Skończyłem po kilku minutach.
ㅡ Gotowy?
ㅡ Yhm. Zaczynaj.
ㅡ Niby to twój pierwszy raz, a... Wyglądasz jakby to nie był pierwszy.
ㅡ Po prostu.... Chcę w końcu tego doświadczyć.. Zacznij.
Zgodziłem wychodząc w niego powoli. Dlaczego mam wrażenie, że to tylko szybka runda? Czemu myślę, że to nie jego pierwszy raz?
Zagryzł wargę nie chcąc krzyknąć. Scałowałem jego płynące po jego policzku łzy.
ㅡ Spokojnie. Zaraz będzie dobrze.
ㅡ Wiem. ㅡ Uśmiechnął się czym jeszcze bardziej mnie zaskoczył, lecz nie komentowałem tego. Zrobiłem pierwsze pchnięcie, a potem kolejne i kolejne za każdym razem przyspieszając i wsłuchując się w jęki chłopaka.
***
Zdyszeni padliśmy na łóżko. Blondyn wtulił się we mnie uśmiechając się szeroko, lecz ja miałem jakieś obawy.
ㅡ Było super. ㅡ Rzekł.
ㅡ Tak. Było. ㅡ Uśmiechnąłem sztucznie. Nie chciałem go martwić. ㅡ Chim?
ㅡ Tak?
ㅡ Wszystkiego najlepszego. Pamiętaj, że dzisiaj idziemy na randkę.
ㅡ Ah tak. Przez chwilę zapomniałem. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Dziękuję, Jungkookie. ㅡ Cmoknął mnie w policzek.
ㅡ Idziemy na śniadanie?
ㅡ Yhm...tylko musimy się wykąpać.
ㅡ To idź, ja zejdę już na dół, dobrze? Nie lubię kąpać się z samego rana. ㅡ Skłamałem kolejny raz.
ㅡ W porządku. ㅡ Wstał i tak normalnie wyszedł. Co tu się dzieje? Ubrałem się schodząc na parter do kuchni. Zauważyłem pełno dań na stole.
ㅡ Wow.. ㅡ Szepnąłem. Usiadłem czekając na chłopaka, który przyszedł po kilku minutach. Usiadł i tak zaczęliśmy jeść.
Przez cały dzień świetnie się bawiliśmy. Już zapomniałem o zachowaniu blondyna rano.
Gdy chłopak poszedł do kuchni zabrzmiał dzwonek do drzwi.
ㅡ Kook otworzysz?!
ㅡ Pewnie.
Wstałem otwierając drewnianą powłokę widząc przed sobą kapitana drużyny piłki nożnej.
ㅡ Ty? Co ty tu robisz? ㅡ Spytał
ㅡ Mogę zapytać o to samo. ㅡ Fuknąłem.
ㅡ Przyszedłem do swojego chłopaka, nie widać? ㅡ Spytał, a mnie wryło w ziemię. Chłopaka? To dlatego... Jego zachowanie... On już to robił! I to z nim!?
ㅡ Co? Jimin! ㅡ Krzyknąłem, a blondyn przybiegł. Zdziwił się widząc zaistniałą sytuację. ㅡ Przyszedł twój chłopak. ㅡ Warknąłem idąc na górę. Nie czułem się zraniony tylko zły, że tak mnie wykorzystał. Zacząłem się po prostu pakować.
ㅡ Jungkook, posłuchaj.. ㅡ Do pokoju wbiegł starszy łapiąc mój nadgarstek.
ㅡ Co mam słuchać? Że masz chłopaka... Którego zdradziłeś? Jeśli on się dowie o tym... Już po nas, a tym bardziej po mnie. Taki miałeś plan? Czemu tak mnie okłamałeś?
ㅡ Bo ja go nie kocham i nie kochałem. Ukrywaliśmy nasz związek, bo tego chciałem.
ㅡ A to w ich szatni....
ㅡ Był po prostu wkurzony. Chciał powiedzieć wszystkim, by się ode mnie odczepili, ale nie zgodziłem się.
ㅡ Akurat. ㅡ Prychnąłem. ㅡ Dziękuję za spawienie problemów.
ㅡ Guk, miałem zamiar z nim zerwać... ㅡ Złapał moją dłoń, lecz wyrwałem się.
ㅡ Daruj sobie.
ㅡ Kocham cię. ㅡ Powiedział.
ㅡ Dlaczego nie powiedziałeś mi na początku? Zrozumiałbym, ale teraz... Za późno. Jadę do Tae.
ㅡ Jungkook, błagam...
ㅡ Aish, przestań już. Ledwo zaprosiłeś mnie pod swój dach... I takie coś odwalasz? Jimin. Myślałem... Nie.
ㅡ Co? Co takiego?
ㅡ Że jesteś porządnym chłopakiem. Miałem cię za ideał.
ㅡ Guk, bardzo cię przepraszam. Proszę... Wybacz mi. ㅡ Przytulił mnie. ㅡ Zerwę z nim tylko, błagam...
ㅡ Teraz? Teraz chcesz z nim zerwać, gdy się o tym dowiedziałem? Śmieszne. Puść mnie. ㅡ Wyrwałem się. Dokończyłem pakowanie się. ㅡ Powiedz rodzicom... Że dziękuję im za przyjęcie mnie oraz to.... By zostawili sprawę z moją rodziną w spokoju, bo nie spełnię ich życzenia. Cześć. ㅡ Rzuciłem wychodząc z pokoju, a potem z domu. Zamówiłem taksówkę, którą pojechałem do przyjaciela po drodze do niego pisząc. Zgodził się mnie przygarnąć.
Gdy byłem na miejscu i miałem zamiar zapukać, zadzwonił mój telefon. Był to ojciec. Zawahałem się, ale odebrałem.
ㅡ Tato?
Synu...
Wróć do domu. To nie twoja wina.
Nie słuchaj matki.
ㅡ Tato... Nie mogę. Nie chcę robić większych problemów Sungowi Tylko... Dlaczego? Miałem u niej wielkie wsparcie... Dlaczego to zniszczyła? Tato... Ja już nie mam matki.. ㅡ Szepnąłem drżącym głosem. ㅡ Nie mam, słyszysz?! Zraniła mnie. Złamała. Czy ona od początku takie miała o mnie zdanie?
Nie. Oczywiście, że nie.
Kocha cię. Jesteś jej synem.
Jungkook... Spotkajmy. Gdzie jesteś?
U Tae?
ㅡ Tak. Jestem u Tae. Ale... Przyjedź z Sungiem. Proszę. Chciałbym go zobaczyć.
Rozłączył się. Wziąłem głęboki oddech pukając w drzwi. No... Chociaż chciałem, bo te się otworzyły, a przyjaciel zaraz mnie przytulił.
Wybuchłem płaczem oddając gest.
ㅡ Tak, tak... Już wszystko jest dobrze, stary.. ㅡ Klepał mnie po plecach. ㅡ Wejdź.
Skinąłem głową i razem weszliśmy do środka. Przywitałem się z rodzicami Tae. Byli dla mnie drugą rodziną. Tak jakby. Byli przemili i kochani.
ㅡ Jungkookie.. ㅡ Powiedziała kobieta. ㅡ Dlaczego płaczesz? Co się stało?
ㅡ Nic, Pani Kim. Naprawdę. Dziękuję, że mogę tu zanocować. ㅡ Ukłoniłem się zaraz wycierając policzki rękawem.
ㅡ Możesz zostać na jak długo chcesz. Chodź. Zrobiłam ciasto czekoladowe. Twoje ulubione. ㅡ Powiedziała ciągnąc mnie do kuchni. Podziękowałem posyłając lekki uśmiech. Kobieta wyszła zostawiając mnie samego, dlatego mogłem odsunąć od siebie talerzyk z ciastem na bok, a sam położyłem głowę na blacie wzdychając. ㅡ Wszystko w porządku, kochanie? ㅡ Spytała mama przyjaciela. Natychmiast wyprostowałem się skinając głową. ㅡ Możesz mi powiedzieć. Spróbuję pomóc.
ㅡ Nie trzeba, proszę Pani. Pójdę do Tae. ㅡ Rzekłem wstając i idąc na górę.
*******************
04.12.20
Hejka
Pytanko... Albo nie hah nie było tematu
Jak wam się podoba?
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top