One

Dipper p.o.v.

- Dipper, dipper, spójrz, spójrz! - Zaczęła na całe gardło krzyczeć syrena, która znajdowała się aktualnie na grzbiecie swojego brata. Razem z nią siedziała na nim jeszcze jedna, dość masywna człowieko-ośmiornico dziewczyna, która była czasami nazywana przez niektórych meduzą. Obok nich szła jeszcze jedna osoba, mianowicie kolejna z przedstawicielek płci damskiej. Ciężko było opisać jej dokładny gatunek, ale jednym z najtrafniejszych byłoby chyba to, że jest kappą. - Dipper, Dipper, no patrz, patrz! - Nadal krzyczała moja siostra, tym samym wyrywając mnie z przemyśleń. Na całe szczęście wystarczyło się tylko odezwać, by przerwać jej melodyjnemu głosowi dalsze krzyczenie, więc tak też zrobiłem.

- Mabel, Mabel, Mabel. - Odparłem dość cicho, nie odzywam się zazwyczaj głośno. Sam fakt, że jestem centurem, tylko pogarsza moją sytuację. Głośne dźwięki, takie jak na przykład krzyk mojej siostry przed chwilą, tylko drażnią moje delikatne uszy. Nie przepadam za tym uczuciem, ale idzie się przyzwyczaić, w końcu to moja bliźniaczka, a na rodzinę nie ma lekarstwa.

- Spójrz, spójrz, spójrz! - Wskazała swoim palcem na jezioro, które było przed nami i podekscytowana tym, że zaraz nad nie dotrzemy aż skakała z radości. W momentach gdy jej ciało lekko unosiło się i za chwilę opadało, czułem przenikający, i niemiłosierny ból. Chciałbym móc pobiec czym to prędzej nad ten zbiornik i w końcu zasiąść w spokoju i ciszy czytając pewną książkę, jednak dwie dziewczyny, które poddały się swoim emocjom, wyraźnie mi przeszkadzały.

Widząc to, idąca koło mnie wcześniej wspomniana Cuksa starała się oznajmić moim pasażerką, żeby trochę się ostudziły z swoim zapałem. Na szczęście udało jej się to, co poskutkowało zastopowaniem swoich energicznych ruchów, tym więc po chwili mogłem już trochę przyspieszyć i iść dalej.

- Przepraszam braciak... - Powiedziała tylko po cichu Mabel i przytuliła mnie od tyłu.

- Nic się nie stało. - Wypowiadając te słowa zdążyłem już na spokojnie dojść do naszego miejsca docelowego. Dziewczyny jakby wyrwane z tego smutnego transu, od razu zskoczyły z mojego grzbietu i po chwili wylądowały w wodzie, przy okazji chlapiąc moje ubrania. - Śister, prosiłem nooo...! - Wykrzyknąłęm starając zasłonić się książka, jednak nic to nie dało.

Zupełnie tak jakby ktoś mnie specjalnie zmusił do tego bym nie zasłonił sobie moich ubrań, a twarz. Jak na złość ciecz wylądowała na odzieży, przez co byłem zmuszony zdjąć ją z siebie. Odłożyłem lekturę na bok i zająłem się zdejmowaniem z siebie najpierw kamizelki, a później podkoszulka. Dziewczyny natomiast widząc mój nagi tors, praktycznie od razu wlepiły w niego swoje spojrzenia i Mabel zaczęła sugestywnie poruszać brwiami w kierunku stojącej obok mnie Kappy. Co racja, to racja, nie przepadałem za pokazywaniem siebie jak to inni mówią: ,,W całej swojej okazałości", ale też nie było to dla mnie problemem. Nie raz, nie dwa zdarzało mi się, że musiałem zdjąć z siebie ubrania, ponieważ albo były brudne, albo właśnie mokre. Musiałem niekiedy nawet robić to przy innych, co z początku, rzeczywiście było krepujące, ale szło się przyzwyczaić. Takim oto sposobem, już nie straszne mi było to, że jeden z moich znajomych zobaczy mnie bez ubrań, po prostu musieli się do tego przyzwyczaić i tyle.

Wracając jednak do rzeczywistości, z której ponownie odpłynąłem. Nawet nie zdałem sobie sprawy z tego kiedy to jedna z koleżanek śister zaczęła się do mnie przysuwać, aż w końcu była tak blisko mnie, że musiałem zwrócić się w jej stronę.

- Emm... - Odparłem tylko spoglądając w jej oczy. Chyba znowu dziewczyny nakręciły ją na to co wcześniej, albo to znowu ja coś zrobiłem, że dziewczyna się we mnie zakochała. Nie rozumiem na jakiej zasadzie działają dziewczyńskie instynkty, niby mieszkam pod jednym dachem z wiecznie niezdecydowaną syreną, jednak nadal nie jestem w stanie pojąć mechaniki ich gustu. Wytłumaczcie mi, jak to jest: Chwilę temu nie zwraca na mnie uwagi, a raptem parę sekund później ma na moim punkcie fioła. Mechanika kobiecego organizmu jest trudna i chyba nawet najmądrzejszy męski umysł nie będzie w stanie jej pojąć.

***

Cuksa najwidoczniej zdążyła już dać sobie ze mną spokój. Niby z jednej strony ja pomogłem, a z drugiej jednak jeszcze moja Śister i Gruba. Mianowicie: Postanowiłem na początku posłuchać jej głosu (Przynajmniej ma u mnie plus za to, że nie drze się jak inni, tylko umie normalnie porozmawiać), który mówił coś o jej ulubionym jedzeniu i innych rzeczach, jednak kiedy doszła do wniosku, że chyba mi się to nie podoba, sama z siebie i za dłuższą namową Mabel postanowiła poświęcić trochę czasu swoim przyjaciółką. Skłamałbym gdybym powiedział, że nie odetchnąłęm z ulgą, ale tak właśnie było. Z lekkim uśmiechem na twarzy spojrzałem najpierw na moją odzież, na której nadal widoczne były plamy po wodzie, a później na dziennik. Otworzyłem go na ostatniej stronie jaką zaznaczyłem zakładką i zacząłem ją czytać, słysząc w tle kojący dźwięk śpiewu ptaków i śmiech moich towarzyszek, zapowiadał się piękny dzień.

Za bardzo wciągnąłem się w czytanie tego tekstu, że nie zdążyłem się w odpowiednim momencie zorientować, iż ktoś definitywnie nas od krótszej chwili obserwuję. Nie podobało mi się to uczucie tak samo z resztą jak innym, którzy tutaj ze mną przyszli. Najpierw zaczęło się od cichych szmerów pomiędzy gałązkami, a później coraz to głośniejszych wyraźnie słyszalnych kroków. Zdenerwowany tymi całymi odgłosami zdecydowałem się jak najszybciej założyć na siebie swoje ubrania, mimo tego, że nadal nie były kompletnie suche, po czym kazałem dziewczyną schować jak najgłębiej pod wodą. Nie zaprotestowały, najwyraźniej też poczuły to nieustające odczucie, że ktoś na patrzy. Zostawiłem dziennik na trawie i poszedłem w kierunku danego odgłosu. Na początku miałem zacząć uciekać, jednak jakoś nie sklejało mi się zostawić tutaj moją śister z swoimi koleżankami samą, więc zdecydowałem się na sprawdzenie co na nas się tak bacznie patrzy. Podchodziłem po woli w kierunku tego co wydawało te ciche szmery, starając się nie robić zbędnego hałasu i jakoś nawet mi się to udawało. Spojrzałem jeszcze raz na swoją siostrę, a to na jej przyjaciółki. One natomiast sugestywnie poruszały swoimi oczami na znak, żebym sprawdził co tam jest. Cały czas coś tam się poruszało, a ja cały czas miałem jakieś dziwne dreszcze, które towarzyszyły od początku tego hałasu. Zastanawiając się jeszcze chwilę czy dobrze robię, bo serio. Co jeśli będzie to człowiek? Zobaczy wtedy moją twarz z bliska, będzie mógł mnie poobserwować i może nawet jeszcze gorsze rzeczy będzie chciał zrobić.. Odrzucając te parszywe myśli na bok. Pokręciłem głową i szybkim ruchem odsłoniłem krzaki, za którymi był.. Nigdy nie zgadniecie, za krzakami był jelonek. Lekko uspokoiłem się i moje ciało przestało już tak niespokojnie drżeć. Nasz cichy podglądacz gdy tylko mnie zobaczył podszedł do mnie niepewnie i zaczął mi się uważnie przyglądać.

Dziewczyny z początku niespokojnie i zaciekawione tym co tam ujrzałem zaczęły się o mnie martwić, czemu nadal stoję w miejscu bez ruchu. Po chwili jednak, gdy usłyszały, że się śmieję, zdały sobie sprawę, że raczej nie jest to coś, czym można się martwić, więc wróciły do zabawy. Ja natomiast zdążyłem zostać wyprzytulany przez mojego nowego kolegę, a później sam już po chwili odszedł i pognał gdzieś w dal. Zaśmiałem się lekko na zaistniałą sytuację i wróciłem nad jeziorko.

Jeszcze przez chwilę usiadłem, czytając książkę, ale później zaczęło się robić dość szybko ciemno. Krzyknąłem do moich towarzyszek, że najwyższy czas już iść, a te natomiast tylko mruknęły, żebyśmy zostali tutaj jeszcze chwilkę. Zaczęła się bitwa na argumenty za i przeciw, oczywistym faktem było to, że trwała jakieś dziesięć minut, ale tyle wystarczyło żeby słońce zdążyło zniknąć za horyzontem. Mabel i jej koleżanki widząc to, już bez zbędnego gadania dały się namówić na opuszczenie naszego małego azylu, i wrócić do domu. Kappa pomogła mojej śister i Grubej wejść na mój grzbiet, po czym spokojnym krokiem zmierzaliśmy ku Tajemniczej Chacie.

***

Następny dzień był raczej spokojny, wrzaski z dołu informowały o tym, że wszystko jest w normie i dwójka naszych opiekunów nadal nie może znaleźć wspólnego języka.

- Dippiiiiii...! - Krzyknęła do mnie siostra, gdy w spokoju czytałem sobie jakąś powiastkę detektywistyczną. Trochę znudzony i zrezygnowany podeszłem do mojej bliźniaczki, i spojrzałem na co ta się tak bacznie patrzy. Wskazała palcem pewnego chłopaka, który miał blond włosy i już wiedziałem, że zaraz odpłynie do krainy fantazji i różowych jednorożców. - Widzisz go, widzisz?

- No, widzę. - Rzuciłem krótko, po czym miałem zamiar od niej odejść, jednak nie dała mi tego zrobić.

- A Ty widzisz jego oczy, patrz jakie rozmarzone! - Westchnęła tylko głośno, na znak jej poruszenia. Próbowałem się dopatrzyć w jego wizerunku oczu, jednak ciągle przed twarzą ukazywała mi się ta blond czupryna.

- Ja to się dziwię jak Ty je dostrzegasz z tej odległości. - Odpowiedziałem drwiącym głosem i spojrzałem na siostrę. Tak tylko spiorunowała mnie wzrokiem i najpierw zrobiła minę, która miała mi zasygnalizować, że ma na mnie focha, jednak po chwili nabrała cwanego uśmieszku. Teraz wiedziałem tylko jedno - nie odpuści mi tego. Tak jak się spodziewałem, rzuciła się na mnie i zaatakowała swoją tajną bronią. Mianowicie były nią jej ręce, które zaczęły się energicznie poruszać po moim ciele, sprawiając tym samym, że zacząłem się śmiać jak jakiś opętany.

- S-S-Siostraaaaa...! - Krzyczałem przez śmiech tym samym sprawiając sobie na własne życzenie dwudniowy ból uszu. - P-P-Pro-proszę...! - Jednak ta nie zaprzestała swoich poczynań. W dalszym ciągu jej ręce, tylko że teraz tak jakby bardziej rytmicznie błądziły po moim ciele.

Nagle jednak do pokoju wszedł wujek Stanek i zaciekawiony tym czemu u nas tak wesoło, postanowił zobaczyć co robimy. Z początku nie wiedział jak ma zareagować na sytuację, którą zastał, jednak po chwili zaczął dopingować Mabel, co tylko jeszcze bardziej ją nakręciło. Po upływie kilku sekund dołączył do nas nawet wujek Ford i też zaczął krzyczeć, jednak nie wspomagał mojej bliźniaczki, tylko mnie, mówiąc, że dam sobie z nią radę. Gdy w końcu znudziło się jej łaskotanie mnie, zdecydowałem się na śmiały ruch i mimo, iż się wyrywała udało mi się ją posadzić na moim grzbiecie. Razem z Mabel minąłem wujków i zbiegłem przepełniony energią po schodach. Cieszyłem się jak dziecko, że udało mi się nie spaść z nich, przy okazji nie zabijając siebie i śister, jednak mój tryumf, był za wczesny. Poczułem jak tracę panowanie i jedno z moich przednich kopyt bez uprzedzenia poślizguję się na stopniu, tym samym sprawiając, że aktualnie leżę na ziemi, a na mnie moja bliźniaczka.

Nasi opiekunowie najwidoczniej zaniepokojeni tym, że usłyszeli głośny huk w pokoju, zdecydowali się popędzić nam na ratunek. Nie wiedzieli jednak, co mają zrobić. Stali tak po prostu bez ruchu spoglądając to na mnie, to na Mabel, tym samym nie przerywając tej niezręcznej ciszy. Nagle jednak śister zaczęła się głośno śmiać z zaistniałej sytuacji, więc podążyłem za jej tokiem myślenia i włączyłem się do jej reakcji. Niedługo potem nawet wujkowie zrobili to samo co my, pomagając nam przy tym wstać z podłogi i pozbierać się.

***

Śniadanie minęło tak jak zwykle, donośne rozmowy, niekiedy śmiech i uśmiechy na twarzach były nieodłączną częścią naszego poranka. Po zakończonym posiłku razem z Mabel "pomogliśmy" posprzątać i poszliśmy do siebie na górę. Jak to na nas przystało zdecydowaliśmy się na zagranie w golfa, gdzie to moja siostra siedziała na mnie i celowała kijkiem w piłeczkę. Naszą rozmowę można było usłyszeć w całym pokoju, było zabawnie, nie powiem że nie. Nieustające dogryzanie sobie i robienie głupich min było w pewnym sensie już nasza tradycją, co chwilę któreś z nas mówiło coś w stylu: ,,To teraz patrz jak to profesjonaliści robią", co oczywiście kończyło się albo spudłowaniem i stłuczeniem czegoś, albo po prostu prychnięciem któregoś z nas, bo danej osobie udało się to wykonać. W pewnym momencie, w trakcie gry piłka została tak mocno popchnięta, że wybiła okno i wylądowała gdzieś na podwórku.

- No i co teraz robimy? - Powiedziałem i zatopiłem swój wzrok skierowany ku siostrze.

- Jak to co, idziesz po nią Bambi! - Krzyknęła tym samym naciągając na mnie moja czapkę, tak że dopóki jej nie poprawiłem nie widziałem nic oprócz czarnej pustki.

- Ale to nawet nie ja ją wywaliłem przez okno! - Pokazałem na rozbite i pokruszone szkło, którego kawałki leżały na podłodze.

- Widzisz to? - Wysunęła swój ogon do góry i wskazała go nawet ręką, by podkreślić ostatnie słowo. - To coś mówi: ,,DIPPEEER, ZLITUJ SIĘ NADE MNĄ I IDŹ PO TĄ PIŁECZKĘĘĘĘ...". - Wymawiając te słowa powiesiła się na mnie i zaczęła udawać, że nie może się nawet ruszyć. Poddenerwowany, ale też rozbawiony, skierowałem swój krok ku dziurze by zobaczyć gdzie wylądowała piłeczka. Zamarłem gdy zobaczyłem, że trzyma ją wcześniej widziany blondyn, który aktualnie manewrował nią sobie w rękach. Gwałtownie się schyliłem i nie wiedziałem co zrobić. Teraz przecież nie zejdę na dół i nie wyjdę na zewnątrz, zauważy mnie! Czułem jak po moim ciele po woli zaczynają spływać krople potu i sam zaczynam popadać w jakiś atak paniki. Mabel natomiast uradowana tylko, że widzi chłopaka jeszcze raz, zdecydowała się na nie zwracanie na mnie uwagi i zaczęła do niego krzyczeć.

- HEEEEJJJJJ!! - Wypowiadając te słowa czułem, że zaraz zapadnę się pod ziemię. W przeciwieństwie do mnie moja siostra od pasa w górę, wyglądała zupełnie jak człowiek. ,,Nawet najtęższy umysł nie byłby w stanie zorientować się, że jesteś syreną, dopóki nie zobaczyłby Twojego ogona." Mawiał zazwyczaj nasz wujek Ford. Chłopak natomiast zaciekawiony tym, że ktoś chyba najwyraźniej go woła spojrzał do góry. Zobaczył w wybitym wcześniej oknie, że macha do niego pewna dziewczyna, więc odmachał jej.

- Jaaaaa?! - Odpowiedział tym samym donośnym tonem co moja bliźniaczka. Wychyliłem się lekko i dałem jej do zrozumienia, że od wrzasków uszy mnie bolą, jednak ta tylko mnie popchnęła na dół i dalej kontynuowała rozmowę z nieznajomym.

- Taaaak, tyy! - Zastanowiła się chwilę co ma do tego jeszcze dodać, po czym zaczęła na nowo mówić. - Rzucisz nam piłkę?!

Blondyn na początku nie wiedział o co za bardzo chodzi, więc po prostu zaczął się rozglądać po otoczeniu. Gdy zorientował się jednak, że chodzi jej o tą co trzyma aktualnie w ręku, podszedł bliżej i rzucił nią prosto przez dziurę. Piłeczka miała już spaść z powrotem na dół i trafić w głowę tego chłopaka, jednak na jego szczęście w ostatniej chwili została złapana przez moją siostrę.

- Dziękiiiiii!! - Przedłużyła ostatnią literę i wyszła z okna. Ja natomiast przez całą rozmowę posłużyłem jej jako jakiś stołek do siedzenia i tylko pogrążony w myślach zastanawiałem się, co teraz będzie.

***

- Tak być nie może! - Krzyknął nagle wujek Ford, który zwołał tutaj przed chwilą wszystkich mieszkańców domu. - Ci ludzie zaczynają być jakoś dziwnie wścibcy! - Wraz z tymi słowami uderzył pięścią w stół, tym samym sprawiając, że wszyscy (oprócz wujka Stanleya) lekko podskoczyli.

- Wujku, uspokój się.. - Zaczęła mówić cicho Mabel, która starała się sprawić, by ten ochłonął.

- Ciężko mi! - Odetchnął, a później kontynuował. - Ci wredni ludzie, zaczynają zapuszczać się już nawet w te rejony! - Za wujkiem nagle pojawiłem się ją z Mabel na grzbiecie, która z kolei czule go przytuliła. Ford trwał jeszcze przez chwilę wyprostowany czując na sobie dwa uściski, mój i mojej śister. Odwrócił się do nas i sam z siebie schylił się do nas, by zatopić się w czułym uścisku naszych rąk. - Co ja bym bez Was zrobił dzieciaki?

- Co my byśmy bez nich zrobili Ford, co my.. - Odchrząknął Stanley, po czym też oddał się w objęcia Morfeusza i przyłączył się do naszej trójki. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, ale później wszyscy doszli do wniosku, że wystarczy już tych czułości. Razem z Mabel zdecydowaliśmy się znaleźć coś do jedzenia w lodówce i pójść do salonu przed telewizor. O dziwo szybko zleciało nam odszukanie czegoś, co nie wywołałoby u żadnego z nas bólu brzucha, czy też jakiegoś innego świństwa. Moje kopytka zawędrowały do wcześniej wspomnianego pokoju i razem z bliźniaczką na mnie usiadłem po woli na wykładzinie. Na fotelu oczywiście siedział wujek Stanek, który dzierżył w jednym ręku pilota, więc nici z oglądania tego co akurat my chcieliśmy. Razem z śister daliśmy sobie porozumiewawczo spojrzenie i doszliśmy do wniosku, że pooglądamy to co aktualnie leci na danym kanale. No cóż, naszym towarzyszem przez jakieś najbliższe trzydzieści minut będzie... Walki bobasów w pieluchach.. Oj, zapowiadał się długi ranek.

***

Nawet nie zwróciliśmy uwagi na wujka Forda, który nagle i niespodziewanie wbiegł do pokoju w połowie seansu. Zaczął z początku opowiadać jaka to sensacja i niesamowite odkrycie, które właśnie znalazł, ale my byliśmy pochłonięci przez film. Cała nasza trójka wpuszczała prawym, a wypuszczała lewym to co aktualnie mówił do nas jeden z opiekunów. Zwróciliśmy na niego uwagę dopiero wtedy kiedy powiedział coś o ludziach. Sześć oczu oderwało się od telewizora i wlepiło swoje spojrzenie w danego dorosłego mężczyznę, po czym tym razem chłonęło każde słowo wypływające z jego ust.

- Wiem co zrobić, byśmy chociaż trochę przypominali ludzi!

______

Yeheheheheeeee... ;-; autor/ka ZNOWU zdecydował/a się na napisanie jakiegoś bullshit'u...

ZABIJCIE MNIE

Czekajcie na update'a, powinien być za kilka godzin :'I

Status: Rozdział nie sprawdzony

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top