VIII
- Halo? - zapytałem odbierając telefon i czekając aż ktoś po drugiej stronie się zgłosi.
- Gee.. to ty?- usłyszałem niepewny głos w słuchawce. Pierwszy raz zdrobnił moje imię. Słodkie.
- Tak - powiedziałem od razu.
- Przepraszam że nie zadzwoniłem wcześniej- chłopak już chciał się usprawiedliwić jakoś lecz mu przerwałem.
- Aż dwa dni czekałem na twój telefon lub chociaż SMSa. - odparłem odgarniając włosy do tyłu wolną dłonią- już zacząłem myśleć, że podałem ci zły numer lub po prostu nie chcesz ze mną gadać.- zaśmiałem się półgębkiem ten jednak chyba nie podzielał mojego dosyć lekkiego nastroju.
- Nie, nie o to chodzi.. po prostu powiedziałem wszytko rodzicom..- mrukną z jakby bojaźnią.
- I co powiedzieli? - zapytałem z ciekawości i jednocześnie pewnym lękiem przed tym że ci zabronią mu się ze mną spotykać czy nawet rozmawiać.
- No, że nie mogę się z tobą widywać... wiedzą, że pozowałem dla ciebie i że się całowaliśmy... nie i możemy być razem- usłyszałem. Czekaj co ? My? Razem? Jakie my? Nigdy nie było żadnego my. Teraz naprawdę zacząłem panikować.- Ale ja chce. Kocham cie Gee.. potrzebowałem trochę czasu aby wszystko pokładać i się udało. Naprawdę chce z tobą być- nie nie nie. To nie tak miało być... ja go tylko chciałem ośmielić , nie w sobie rozkochać. Chciałem się dobrze bawić, myślałem, że on tez. Przecież my nie mieliśmy być razem.
- Oh - tylko to udało mi się powiedzieć. Byłem w szoku i kompletnie nie wiedziałem co mam mówić. Coś w stylu "no wiesz jakby nie jesteśmy razem w planach miałem tylko cie narysować, przelecieć i wyjechać z miasta. Czyli między nami okey?" No nie przecież nie mogłem tak...
-Gee?- Frank się widocznie zaniepokoił przez dłuższą ciszę z mojej strony.
I w tamtym momencie zrobiłem najgłupsze rzecz na świecie
- Przepraszam Frank muszę kończyć ktoś do mnie przyszedł.- Chciałem się jak najszybciej rozłączyć- zadzwonię później pa. - rzuciłem rozłączając się.
- Kurwa- krzyknąłem jak najgłośniej potrafiłem- Kurwa- powtórzyłem jakby ktoś jeszcze w kamienicy nie usłyszał .
Nie chciałem dawać Frankowi choćby najmniejszego pozoru że coś do niego czuję iż w istocie nie czułem. Chciałem co prawda uprawiać z nim seks i może czasem się z nim całować bo wiadomo ale bez przesady nie chciałem mu nic obiecywać. Zero zobowiązań. Nie po to uciekłam z domu i wyjechałem z miasta by teraz być w związku. Nie nadawałem się do tego. Zobowiązania i to wszystko to dla mnie za dużo. przecież to było moje motto." przyjechać , pobawić, zarobić i wyjechać"
Westchnąłem kładąc się na łóżko. Nie mogę w to uwierzyć... Frank mnie kocha.. No a przynajmniej tak myśli. W sumie chyba nawet nie wie co to znaczy
- Co ja mam teraz robić? - jęknąłem po raz kolejny zamykając oczy...
Chciałem wyjechać i zacząć wszystko od nowa, ale na mojej drodze znalazł się problem. Frank. Nie chciałem go zranić bo naprawdę bardzo mi na nim zależało a może nie tyle co na nim a na ytm by nie zniszczyć mu życia tak jak to mi kiedyś uczyniono. Nie umiem tego wytłumaczyć. Po prostu myśl że może przeze mnie cierpieć była zbyt straszna.
dwie godziny później dostałem smsa
Frank
Może byśmy się spotkali? Wyszli gdzieś razem? Albo ja przyszedłbym do ciebie...
Gerard
W sumie jak chcesz możemy gdzieś wyjść.
Frank
Wiesz bo podobało mi się to co robiłeś ze mną, jak mnie dotykałeś, może jednak przyjdę do ciebie...
Zostałem postawiony pod trudnym wyborem. Nie chciałem uprawiać z nim seksu. NIe po takim wyznaniu z jego strony. Tym bardziej ze to miałby być pewnie jego pierwszy raz, a on wierzy że ja coś do niego czuje tak samo jak on do mnie
Frank
Proszę...
Gerard
no dobrze... będę czekał
Poddałem się. Może i zrobiłem to trochę zbyt wcześnie... W życiu nie powinienem był go rysować ani dotykać, a tym bardziej całować.
Teraz jak przyjdzie chwile pogadamy, a ja powiem mu, że lubię wolność i nie jarają mnie związki i... taki miałem przynajmniej plan...
Po parunastu minutach usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem pełen obaw do tego, jak przebiegać będzie ta rozmowa.
- Hej Frank. - uśmiechnąłem się do niego lekko wpuszczając do mieszkania.
- Cześć Gee. - wydawał się naprawdę szczęśliwy i wesoły. Zupełnie jak małe dziecko.
Od razu po zamknięciu drzwi zarzucił mi donie na szyje co bardzo mnie zdziwiło. Nigdy się nie zachowywał tak pewnie. Raczej był przy mnie nieśmiały. Cóż chyba jeden pocałunek go zmienił.
- Tak..- starałem się zdjąć jego dłonie z swoich ramion, by zachować obecnie niezbędny dystans, by przekazać mu to, co chciałem. - Napijesz się czegoś? Mam wyjątkowo sok i herbatę. No, chyba że wolisz kawę. - zmieniłem szybko temat idąc w stronę kuchni.
- Możesz dać sok. - powiedział chłopak.
- Usiądź sobie na kanapie. - zaproponowałem wracając po chwili z dwoma szklankami wypełnionymi sokiem ananasowym*. - Twoi rodzice nie wiedzą, że tu jesteś prawda? - zapytałem. W sumie po co? I tak znałem odpowiedź na to pytanie.
Pokiwał głową -Myślą, że jestem w szkole- odparł pewnie przybliżając się jeszcze bardziej do mnie, przez co naprawdę poczułem się niezręcznie.
- Wiesz, mimo wszystko myślę, że nie powinieneś opuszczać szkoły- powiedziałem lekko się odsuwając. Teraz o ja bałem się bliskości. widzę, że role się odwróciły.
- Ty akurat tak nie mów... wyjechałeś sobie z kraju, żeby podróżować- zaśmiał się.
- Ale mimo wszystko skończyłem szkołę. - przypomniałem.
- Może i masz racje- mruknął- widzę, że bardzo się o mnie martwisz, od kiedy jesteśmy razem- podkreślił ostatnie słowo, przez co zrobiło mi się słabo. Czemu z taką trudnością przychodziło mi, by powiedzieć prawdę i wyznać mu, że nic do niego nie czuje?
- Nie chce, żebyś narobił sobie przeze mnie problemów- oznajmiłem szczerze.
- Nie narobię.- zapewnił mnie.- ale w sumie chciałem ci coś powiedzieć- chłopak odwrócił się w moją stronę tak, że siedział teraz na kanapie przodem do mnie.
- Co takiego?- teraz to ja byłem skołowany.
- Wiesz, bo słyszałem, że jak jest się w związku to- przełknął ślinę ewidentnie nie wiedząc jak ma to powiedzieć - no wiesz.. Widziałem też na filmach..- mówił dążąc do jednego - widziałem jak chłopak liże drugiemu chłopkowi no wiesz co..- mówił taki niewinnym wyrazem twarzy. Co się dzieje? Czy on dąży do tego, o czym pomyślałem? Czy to tylko ja mam jakieś dziwne skojarzenia? Nie no chyba on o tym też myśli. Kura kura kura kura. Nie panikuj Gerard. On tylko chce ci zrobić laskę nic wielkiego... chociaż dla niego to pewnie tak.
- Wiesz.. Frank, bo chodzi o to, że...- zaciąłem się nie wiedząc jak ubrać to w słowa.
- Nie chcesz by robił to ktoś, kto tego nie umie..- rozumiem- zacisnął wargi smutniejąc- ale spokojnie nauczę się dla ciebie.- zapewnił mnie. Fuck. Czy on nigdy nie odpuści?
Czy on widzi, jaki ja jestem blady?. Muszę z nim porozmawiać, Na spokojnie wytłumaczyć wszystko.
- Będziesz mnie instruował.- zapewnił mnie dosyć nieśmiało schodząc z łózka i klękając przede mną na podłodze - powiesz mi co mam robić- powiedział układając dłonie na moich kolanach.
- Słuchaj Frank - zacząłem. - Wiesz na początku związków przeważnie ludzie skupiają się nad poznaniem siebie nawzajem. Tak więc uważam, że to jeszcze trochę za wcześnie- Chciałem odwieźć go jakoś od tego pomysłu. Na serio, gdyby tutaj w tej chwili klęczał ktokolwiek inny nawet bym się nie zastanawiał, ale jemu nie mogłem tego zrobić.
- Mówiłeś, że nie masz problemu z szybkim poznawaniem się...- mruknął zawiedziony jednocześnie przyłapując mnie na kłamstwie.
- No ale wiemy o sobie dosyć mało. - nie odpuszczałem- zresztą na ogół nie mam, ale ciebie akurat chciałbym najpierw poznać bliżej.- na szczęście to się udało i chłopak zrezygnował z wcześniejszego planu siadając obok mnie na kanapie.
- To co chciałbyś wiedzieć? - zapytał. Widocznie on też cieszył się, że akcja zwolniła.
- Wszystko- odpowiedziałem szczerze. - Od twojego ulubionego koloru do tego, co uważasz na temat Azjatów.- zaśmiałem się na własny żart, widząc, że czarnowłosy robi dokładnie to samo.
- No to lubię niebieski.- odparł szybko.
- Ja czerwony- powiedziałem.
-Widać. -po raz kolejny zachichotał wskazując na moje włosy. I w ten sposób zaczęliśmy jakąś tam luźna rozmowę. Zanim się obejrzeliśmy było już po 20, a Frank musiał wracać do domu. Przez ten czas naprawdę bardzo się rozluźnił. Okazało się, że mieliśmy bardzo wiele wspólnych zainteresowań. Obydwoje słuchamy tej samej muzyki, lubimy tych samych malarzy i to samo sądzimy o Francuzach i Azjatach.
-Odprowadzić cię?- zapytałem, iż nie chciałem jeszcze kończyć tej jakże interesującej rozmowy.
-Chętnie. - od razu rozpromieniał zaczynając wkładać buty.
*Wiecie, że sok ananasowy sprawia, iż sperma ma słodszy smak.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top