V

- Czyli cztery dolary- uśmiechnąłem się do uprzejmej kobiety siedzącej na krzesełku przede mną i moją prowizoryczną sztalugą zrobioną z listewek. Pozowała dzielnie przez całe dwie godziny. Nie no tak serio... kręciła się niemiłosiernie. Ni jak nie dało się jej narysować, ale jakoś musiałem podołać. Katorga.

- Proszę bardzo. - dosyć zgrabna blondynka podała mi plik pieniędzy. Po chwili trzymałem już dłoni banknoty. Jeszcze kilka portretów i będę mógł zapłacić rachunek za czynsz.

- Masz ogromny talent. - uśmiechnęła się do mnie, kręcąc na palcu swoje długie farbowane włosy. Czy on próbowała flirtować?

- Dziękuje bardzo, chyba pierwsza mi to mówisz... - kłamie. Sporo osób mi to powtarza (nie chwaląc się oczywiście). - jednak mam nie tylko do tego- postanowiłem spróbować zagaić. Zobaczymy , co z tego wyniknie. W sumie co mi szkodziło i tak miałem zamiar się wyprowadzić.

- Czyli do czego?- zapytała, obniżając lekko głos i przysuwając się do mnie, co od razu zauważyłem, biorąc do za dobry znak. Francuzki wyjątkowo łatwo jest poderwać.

- Jakby to ująć. - zastanowiłem się przez moment, by dobrze dobrać słowa - potrafię odpowiednio dogodzić kobiecie- oznajmiłem, uśmiechając się. Byłem zbyt bezpośredni. To moja wada I zaleta. Zależy od sytuacji, jednak o dziwo tym razem to zadziałało. Blondynka z apaszką owiniętą wokoło szyi zachichotała, co było dobrym znakiem.

- Chciałabym zobaczyć czy mnie zadowolisz. - odparła zadziornie- może pójdziemy ode mnie. Mieszkam niedaleko- oznajmiła, nie owijając w bawełnę. W sumie wyglądała na puszczalską.
Spędziła ze mną jakąś godzinę, podczas której praktycznie w ogóle nie rozmawialiśmy. Wyjaśnijmy coś sobie. To nie był dialog na wysokim poziomie.

Mogłem po tej godzinie stwierdzić, że była łatwa. Nawet za łatwa dlatego z braku jakiegokolwiek wyzwania nie był to dobry seks.
No ale cóż musiałem się pogodzić z tym. Jeszcze trafi się jakaś lepsza laska, natomiast teraz wróciłem na swoje poprzednie miejsce, od nowa rozkładając się ze wszystkimi rzeczami. Technicznie rzecz biorąc, straciłem godzinę z życia. W tym czasie mogłem zarobić jeszcze 4 dolce.
No ale cóż mówi się trudno. Sam sobie na to zapracowałem.

Po jakiś czasie siedzenia na ławce i bazgrania w notatniku z powodu braku klientów zobaczyłem z daleka znajoma postać. Frank siedział na trawie i grał na swojej gitarze.

- Hej frank- krzyknąłem w jego stronę, gdyż chłopak był dość blisko. Ten jedynie rozejrzał się dziwnie, nie wiedząc czy aby się nie przesłyszał, dopiero po chwili mnie dostrzegając.

- Zająłeś mi moją ławkę. - mruknął z wyrzutem chłopak, marszcząc brwi, następnie wstając i biorąc instrument pod pachę.

- Była wolna. - wzruszyłem ramionami i uśmiechając się - Zresztą możesz się dosiąść. - powiedziałem, robiąc mu miejsce - I tak nie mam kogo rysować. - westchnąłem.

- Nie masz klientów?- zapytał, na co pokręciło przecząco głową. Widziałem jak poważnie zastanawia się nad tym co chciał powiedzieć - W sumie teoretycznie, jeżeli chcesz i to nie problem...- zaczął Frank- Możesz narysować mnie. - wzruszył ramionami.

- Serio?! - nagle zbystrzałem. Czekałem na to już sporo czasu.- Tym razem nie zabierzesz mi szkicownika? - zaśmiałem się. Że też teraz zebrało mi się na żarty. Ogarnij się, bo się rozmyśli.

- Nie, a nawet będę siedział spokojnie. - zapewnił mnie, posyłając szczery uśmiech.

- Miło. - mruknąłem pod nosem, przygotowując czystą kartkę. - Usiądź na krzesełku.- poprosiłem, wysuwając stołek na którym ten usiadł. Nie mogłem powstrzymać emocji, co w sumie jest trochę dziwne. Mam prawie 29 lat i jaram się tym, że mogę narysować jakiegoś chłopak. Może trochę jestem pokręcony. Jakby ktoś to wytłumaczył „jestem artystą".

- Masz świetne tatuaże.- odparłem po paru minutach ciszy, gdy byłem już w połowie luźnego szkicu jednym z twardszych ołówków.

- Dzięki- Frank uśmiechnął się niezauważalnie- mam jeszcze parę pod koszulką na brzuchu. - oznajmił, przez co jeszcze bardziej się zafascynowałem. Jezu ile bym dał, by ten chłopak za pozował mi do jakiegoś rysunku, a najlepiej nago. I żeby nie było, liczę tylko i wyłącznie na świetną pracę, a nie zobaczenie go bez bielizny. Jestem nastawiony tylko i wyłącznie na sztukę. To się dla mnie liczy.

- Musisz mi je kiedyś pokazać. - wypaliłem, nie kontrolując słów jakie wypadały z mojej jamy ustnej.

- Ym no okey. - ciemno włosy jakby zaśmiał się lekko nerwowo.

- Wiesz, chciałbym zobaczyć cię całego. - wyjaśniałem- I narysować. -dodałem po chwili i dopiero zdałem sobie sprawę z tego jak dwuznacznie musiało to brzmieć. Tym bardziej że chłopak nic nie odpowiedział- W senie- szybko pospieszyłem z wyjaśnieniem.- wiesz ja, jestem nastawiony tylko na rysowanie i rzadko mam tak ciekawego modela i - zacząłem się pokracznie tłumaczyć i odrywając się od kartki, patrząc na zmieszanego chłopaka. Pewnie pomyślał o mnie nie wiadomo co. Fuck. Ja i mój niewyparzony język - Twoi rodzice się zgodzili? - zmieniłem temat jedocześnie porzucając próbę dalszego przekonywania młodszego, że nie jestem jakimś zboczeńcem- Na tatuaże. - dodałem.

- Nie. - oznajmił - Ale mam ich tylko kilka. Sześć dokładniej.

- To i tak dużo. - powiedziałem- Ja nie byłbym w stanie przeżyć tego bólu.

- To tak bardzo nie boli.- usłyszałem, a widząc, że chłopak nie żywi do mnie urazy, od nowa zabrałem się za rysowanie.

- Jak byłem w Japonii spotkałem faceta, który był cały w tatuażach. - powiedziałem.

- Chciałbym tam być...- uśmiechnął się uroczo Frank. Czekaj. Uroczo? Serio Gerard serio?

- Tam jest pięknie.- przyznałem- ale i tak Francja jest moim faworytem.- chociaż nie nawiedzę francuzów- dodałem.

-Ja też nie. - zaśmiał się Frank. Zdawał się coraz bardziej odprężonym i rozluźnionym. -Oni są tacy...

- Aroganccy. - dokończyliśmy wręcz jednocześnie, przez co obydwoje wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem jak małe dzieci. Jezu on się tak niewinnie śmiał. Zupełnie jak bobas. Noworodek z tatuażami.

- Byłeś w wielu miejscach, co nie? - spytał Frank, zmieniając temat.

- Tak. - pokiwałem głową- Na palcach u rąk parunastu ludzi nie dałoby się zliczyć miast w których mieszkałem i zgonowałem chociaż raz. - powiedziałem, śmiejąc się i zaczynając dopracowywać lewe oko chłopaka.

- Cały czas jesteś w podróży?

- Tak. To ma swoje plusy, ale tez minusy.- westchnąłem- Chociaż w sumie nie przeszkadzają mi. - dodałem- zawsze poznaje masę świetnych ludzi.

- Czyli nie czujesz się samotny? - dalej siedział w bezruchu, jedynie co chwila otwierając i zamykając usta, by móc cokolwiek powiedzieć.

- Nie. Często zaliczam panienki w klubach.- odparłem, śmiejąc się pod nosem . Jednak chłopak się tylko speszył- To nie jest sposób na życie dla każdego. - dodałem - Nienawidzę rutyny- powiedziałem nie zaprzestając rysowania- a miasto z którego pochodzę takie jest- zrobiłem chwile przerwy, by zobaczyć czy nie zanudziłem swojego słuchacza, lecz gdy ten siedział cicho, dając mi możliwość kontynuowania opowieści, więc ciągnąłem dalej (potem sb gee będziesz ciągnął lol) - Wszyscy robią to samo, znają się, mieszkają w podobnych domach, kończą te same szkoły zero czegoś fajnego. - wyjaśniłem- dlatego postanowiłem wyjechać. Od paru lat ciągle podróżuje i to jest całkiem fajne. Nie żałuje żadnego odwiedzonego miasta. O na przykład- przypomniało mi się- kiedyś prawie obrabowałem bank wraz z nowo poznanymi chłopakami. Dobrze, że się wtedy wycofałem, bo finalnie ich złapali. Do teraz siedziałbym w kiciu..

- Mam jednak bardzo nudne życie...- usłyszałem jak ten wzdycha -Ja kompletnie nic ciekawego nie robię. - mówił- W życiu nawet seksu nie uprawiałem. - zaśmiał się nerwowo. Wyczułem drżenie w jego głosie, mimo że wciąż zachowywał powagę i siedział w tej samej pozie co parędziesiąt minut temu bym mógł dobrze go narysować.

- Masz 18 lat i wciąż jestem prawiczkiem - wzruszyłem ramionami. - Myślę, że to normalne. - chciałem go jakoś pocieszyć, mimo iż wiedziałem, że w stanach średni wiek pierwszego razu wśród nastolatków wynosi 16 lat.

- Czy ja wiem- mruknął smętnie -Zresztą założę się, że w moim wieku już dawno byłeś po... -zrobił chwile pauzy, jakby nie chcąc wypowiadać tego słowa- no wiesz czym- znowu się speszył. zauważyłem, jak włosy wpadają mu do oczu i na czoło. Szybko wyciągnąłem dłoń w celu odgarnięcia ich za ucho. Jak się okazało szatyn chciał zrobić to samo przez co styknęłiśmy się palcami przy jego uchu. Wcześniej nie wydawał się taki płochliwy. Wręcz przeciwnie bardzo wyzywający, a teraz zupełnie inny człowiek.

- Możliwe. - wzruszyłem ramionami- Studiowałem w akademii sztuki. Więc w sumie to tam raczej nie ma za wielu prawiczków.- uważam, że każdy tam jest panseksualny.- dodałem.

- Pan co?- nie zrozumiał. Ten chłopak coraz bardziej mnie śmieszył. Wyglądał na takiego z naprawdę dobrej rodziny.

- Osoby, które nie kochają danej płci tylko po prostu człowieka- wytłumaczyłem, odrywając się od pracy.

- Ty też? - zapytał jakby niepewnie.

- Teoretycznie. - powiedziałem, wzruszając ramionami. Zdarzyło mi się w końcu przespać parę razy z chłopakiem.

- Tak się da?- zdziwił się- W senie da się kochać chłopaka, jeżeli jesteś chłopakiem? -zrobił dziwną minę. Czy on serio nigdy o homoseksualizmie nie słyszał?

- Kojarzysz to określenie, że kocha się kogoś za charakter i tak dalej? - zapytałem, na co on pokiwał głową. - No właśnie. Wiedz, jeżeli podoba ci się charakter, sposób patrzenia na świat i tak dalej u jakiegoś chłopaka, a dodatkowo uważasz, że jest przystojny/ładny jak wolisz, to oznacza, że chyba go kochasz - powiedziałem - albo nie wiem co- dodałem- I tak samo jest z dziewczynami. Po prostu kochasz bez względu na płeć.

- Wow nie wiedziałem, że tak w ogóle można- przejął się - Rodzice nigdy mi nie pozwalali mieć bliższych kontaktów z chłopcami- odparł. Co za biedna duszyczka skrzywdzona przez los i rodziców.- To znaczy nie to, że nie miałem kolegów- dodał -ale kiedy raz im powiedziałem, że się... podnieciłem, kiedy nom...- zawahał się- no widziałem kolegę nago w szatni na basenie, to ojciec spuścił mi lanie.

- Mówiłeś im o takich rzeczach? - zdziwiłem się. On kompletnie nie wyglądał na taką osobę.

- Mówię im przecież o wszystkim.- pokiwał głową - A jak inaczej?

- Serio nie wyglądasz na takiego grzecznego. - zaśmiałem się wracając po raz kolejny do rysowania. Zostało już tylko poprawić najciemniejsze miejsca ołówkiem 8B. - Skończyłem- ogłosiłem radośnie, po jakimś czasie pokazując mu rysunek.

- Wow. - skomentował Frank- To serio ja...- nie mógł się powstrzymać. Dalej się w siebie wpatrywał. - Naprawdę masz ogromny talent- zachwycał się pracą -jeżeli chcesz, mógłbym ci jeszcze po pozować- zaproponował Frank przez co zrobiło mi się cieplej na serduszku - pokazałbym ci wszystkie tatuaże. Co prawda tylko sześć, ale zawsze.- odparł lekko nie pewnie, no cóż, nie dziwię się mu.

- Tak, byłoby fajnie. - uśmiechnąłem się.

- Ale u mnie w domu.- postawił warunek. Podejrzewam, że chciałby siedzieć półnagi u mnie w mieszkaniu ze mną sam na sam.

- No okey. Może być u Ciebie. - odparłem uradowany, że znalazłem modela. -Więc kiedy? Teraz?- zapytałem, a ten po raz kolejny się speszył - Jeżeli za szybko to przepraszam - szybko sprostowałem, nie chcąc go wystraszyć. - I tak mam dużo wolnego czasu- dodałem- więc kiedy chcesz...

- Jak chcesz możemy teraz.- szybko mi odpowiedział przerywając.

- Idealnie- klasnąłem w dłonie - Chodźmy.- wstałem zbierając swoje rzeczy, podczas gdy Frank podniósł z trawy gitarę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top