XXVII.

Kira jest raczej... specyficzna, ale wolałem rozmowę z nią od ryzykowania, że ochroniarze dopadną mnie pod nieobecność mojego pana. Poza tym skoro pan zaproponował mi, że mnie zabierze, to chyba nie jest na mnie aż tak zły.

Chociaż widać było, że nie jest zadowolony z faktu, że mnie zabiera. Pewnie przez ten nieszczęsny pocałunek...

Willa Simona była większa od rezydencji mojego pana, ale dużo bardziej surowa, jakaś taka zimna. Zdecydowanie wolałem mieszkać z moim właścicielem.

Weszliśmy do środka i od razu powitał nas lokaj, który zaprowadził nas salonu, gdzie czekała już Kira i jej rodzice.

Dziewczyna od razu przywitała mnie uśmiechem, a mój pan i jej rodzice zaczęli rozmowę o jakichś swoich sprawach, o których nie miałem bladego pojęcia. Rozmawiali na temat firmy, w której pracował mój pan razem ze swoim bratem. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że ja nawet nie wiem, czym zajmuje się mój właściciel. Dlatego postanowiłem przysłuchać się trochę ich dyskusji, niestety nic z tego nie zrozumiałem, równie dobrze mogliby rozmawiać w innym języku.

- Może pójdziecie do pokoju, co? - zaproponowała mi nagle matka Kiry.

Nie za bardzo wiedziałem jak na to zareagować. Na szczęście Kira wiedziała.

- Świetny pomysł - ożywiła się i zerwała z kanapy.

Ja nie zdążyłem się nawet odezwać, a do rozmowy włączył się mąż kobiety, widocznie niezadowolony z jej pomysłu.

- Lepiej niech zostaną - zaprotestował. - Wolę mieć ich na oku.

- Oj nie bądź już taki. - Machnęła na niego ręką i zwróciła się do nas. - A wy idźcie i bawcie się dobrze.

- Lepiej niech nie biorą tego zbyt dosłownie - mruknął, kręcąc głową z dezaprobatą.

W zasadzie to, czy oni dojdą do porozumienia nie za bardzo mnie interesowało, liczyło się tylko to co powie mój pan, dlatego to jemu posłałem pytające i lekko spanikowane spojrzenie.

On tylko wzruszył ramionami i skinął głową, z czego wywnioskowałem, że jemu to obojętne i decyzja należy do mnie.

Fajnie byłoby mieć chociażby okazję ją podjąć, ale moja ''przyjaciółka'' zrobiła to za mnie.

- Chodź. - Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę korytarza, a ja widząc, że mój pan daje mi wolną rękę i nie mając bladego pojęcia o czym rozmawiają, poddałem się jej i poszedłem z Kirą.

Jej pokój był wielki. Dużo większy od mojego, nawet od sypialni mojego pana. Wyglądano na to, że został podzielony na dwie części jedna była sypialniana, a druga do wypoczynku. Znajdowała się w niej kanapa, ogromny telewizor i kącik do czytania.

- Ładny pokój - ledwie zdążyłem wypowiedzieć te słowa i oberwałem poduszką w twarz.

- Draniu! - krzyknęła. - Powiedziałeś wujkowi, że to ja chciałam się z tobą całować?

Nie wiem skąd wiedziała. Może mój pan rozmawiał z jej ojcem, pewnie tak. Na początku miałem nawet wyrzuty sumienia, że zwaliłem winę na nią, ale potem uznałem, że tak jednak będzie lepiej. Ja za ten pomysł oberwałbym gorzej niż ona.

Ale teraz kiedy zobaczyłem jak Kira się na mnie złości, znowu zrobiło mi się głupio. Nie dość, że okłamałem właściciela, to jeszcze mój pan pomyśli, że Kira próbuje mnie poderwać...

- Ty wcześniej powiedziałaś tak ojcu - powiedziałem, próbując jakoś się wybronić.

- A ty ochoczo na to przytaknąłeś - odparowała szybko.

Rzeczywiście, nie protestowałem, kiedy Kira brała winę na siebie, ale nie wiedziałem co mam powiedzieć. Chciałem ją pocałować, żeby zobaczyć, czy podobają mi się dziewczyny, a ona zgodziła się mi pomóc, ale gdy przerwał nam jej ojciec... nie wiedziałem co robić.

- Wiesz jakie miałbym przez to kłopoty?

- Dbasz tylko o siebie, ty egoisto - burknęła, wymownie krzyżując ręce.

- Nie jestem egoistą!

Ja tylko próbuję... Staram się tylko nie dostać kary...

- Nie? Dbanie tylko o własny interes, to nie jest egoizm?

- Ja...

Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć. Nie jestem egoistą. Nie chcę tylko wpaść w kłopoty. Już dość dużo wycierpiałem i nie chcę cierpieć więcej. Gdyby pan się dowiedział, wściekły się i mnie ukarał, być może nawet oddał. To nie egoizm, ja tylko...

- Nieważne - warknęła Kira, wyrywając mnie z zamyślenia.

Nie wyglądała już na tak wkurzoną jak przed chwilą, widocznie wystarczyło jej, że wyrzuciła to wszystko i trochę na mnie pokrzyczała.

- Przepraszam?

- To było pytanie? - fuknęła na mnie. - Dobra w porządku. Ojciec dał mi tylko reprymendę, a ty... Nie wiem, co wujek by ci zrobił, gdyby się dowiedział, że chciałeś się całować.

- Pewnie kazałby mi myć podłogę w stroju pokojówki - mruknąłem.

- Co? - zapytała zdziwiona, ale dostrzegłem u niej lekki uśmiech.

- Nic takiego. - Pokręciłem głową, próbując odpędzić od siebie tę myśl. Rzecz w tym, że kazał mi robić coś takiego tylko dlatego, że byłem natarczywy, za całowanie się z dziewczyną pewnie zrobiłby mi coś gorszego.

Zresztą i tak jest wściekły za moje wścibstwo. A gdybym zaczął jeszcze go wypytywać o poprzedniego niewolnika to dopiero by było...

- Proszę, to dla ciebie - powiedziała nagle, podając mi coś.

Wziąłem do niej papierową torbę, która okazała się pełna książek. Wyjąłem jedną z nich i przyjrzałem się okładce. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom.

- Co to ma być? - zapytałem oburzony.

Kira nawet nie próbowała kryć śmiechu.

- Mówiłam, że przydałoby ci się więcej literatury erotycznej - stwierdziła, jakby to wszystko wyjaśniało.

- I dlatego mi ją kupiłaś?

- Nie ma za co. - Uśmiechnęła się radośnie.

Później Kira usiadła ze mną na kanapie i zaczęła opowiadać o każdej książce po kolei. Wszystkie były erotykami, albo przynajmniej zawierały jakieś pikantne fragmenty, część o miłości damsko-męskiej, ale znalazły się też takie o romansie męsko-męskim, jedna z książek opisywała nawet historię zniewolonej i wykorzystywanej kobiety.

- Znajdę ci jeszcze coś takiego w wersji yaoi - zapewniła mnie Kira.

To wszystko jakoś do mnie nie przemawiało.

Próbowałem przekonać Kirę, że nie mogę przyjąć tego prezentu, ale ona upierała się, że na pewno mi się przydadzą, a kiedy odmawiałem nadal, stwierdziła, że jeśli ich nie wezmę, powie swojemu wujkowi, że całowanie się było moim pomysłem.

Musiałem więc zrezygnować z dalszego kłócenia się z nią.

- Czytałeś kiedyś mangę? - zapytała po tym jak omówiła wszystkie książki.

- Słyszałem o tym, ale nigdy nie czytałem - odparłem szczerze.

Rozpromieniła się na moją odpowiedź.

- Skombinuję ci jakieś. Jestem pewna, że ci się spodoba.

Jakiś czas później przyszedł lokaj i powiedział mi, że mój pan zaraz będzie wychodzić. Zabrałem torbę z książkami i wróciłem do salonu. myślałem, że mój pan jakoś zareaguje, ale on nic nie powiedział.

- K-Kira kupiła mi książki - wyjaśniłem, żebyśmy mieli jasność.

Jej ojciec tylko przewrócił oczami, a mój pan znowu wzruszył ramionami, natomiast matka Kiry zaśmiała się, jakby wiedziała o jakiej tematyce są to książki.

Podszedłem do właściciela i skierowaliśmy się powoli w kierunku wyjścia, byliśmy już prawie przy drzwiach, gdy mój pan zatrzymał się i zwrócił do swojego brata.

- Wjechać po ciebie jutro? - zapytał.

- Jeśli to nie problem - odparł Simon.

- W takim razie, przyjadę około siódmej.

- Długo was nie będzie? - wtrąciła się matka Kira.

Wyglądało na to, że wszyscy poza mną wiedzą, o co chodzi.

- Jeden, może dwa dni - odpowiedział jej mąż. - Jak zawsze.

- O nie... Znowu? - mruknąłem cicho, gdy dotarło do mnie o co chodzi.

Mój pan po raz kolejny wyjeżdża, a to znaczy, że znów będę musiał mierzyć się z jego ochroniarzami. Ostatnio mnie nie zgwałcili, ale oberwali za zamknięcie mnie w piwnicy, więc teraz na pewno będą jeszcze bardziej zawzięci...

- Nie powinieneś się przypadkiem cieszyć z takiej sytuacji? - zapytała mnie szeptem Kira. - Twój pan na trochę wyjeżdża.

Nie, absolutnie nie! To nie jest powód do radości.

- Normalnie to może i tak, ale nie chcę zostać sam w rezydencji z jego ochroniarzami... - odpowiedziałem jej na tyle cicho, by nie usłyszał mnie nikt poza nią.

To chyba wprawiło ją w zakłopotanie. Nie ma się co dziwić. Niewolnik powinien się cieszyć, kiedy jego pan wyjeżdża, bo będzie miał chwilę spokoju, ale w moim przypadku nieobecność mojego pana skutkuje zemstą ochroniarzy.

- Czy oni...? - zaczęła, ale szybko urwała. - Masz z nimi na pieńku?

- I to jeszcze jak... - mruknąłem słabo.

Widocznie musiałem pogodzić się z kolejnym gwałtem. No trudno przecież jestem przyzwyczajony. To dla mnie... normalne.

- Matt mógłby zostać tu wtedy na noc - zaproponowała Kira, a ja omal się nie przewróciłem, kiedy to usłyszałem.

Chyba wszystkich to zaskoczyło. Spojrzeli zdziwieni na Kirę, a potem na mnie. Najszybciej z tego chwilowego szoku otrząsnął się ojciec mojej towarzyszki.

- Co? Nie ma nawet mowy - zaprotestował od razu.

Patrzył na mnie tak, jakby chciał mnie zabić wzrokiem, a ja miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Kto wie, co on sobie pomyślał? Z jakiego powodu dziewczyna może zapraszać chłopaka na noc pod nieobecność jej ojca? Pewnie wszystkim przychodziło na myśl tylko jedno. Wolałem nawet nie patrzeć w stronę mojego pana.

- Jak wujek będzie cię zabierać z domu, to może przy okazji go tu przywieźć - kontynuowała niezrażona. - To chyba nie problem?

- Owszem, to jest problem - powiedział dobitnie Simon.

- Chyba nie myślisz, że będziemy coś kombinować? Więcej zaufania. Poza tym mama może nas mieć cały czas na oku.

Wiedziałem, że Kira może się z nim kłócić, choć nie miałem bladego pojęcia, dlaczego zamierza mi pomóc, przecież ona nic z tego nie będzie mieć. Ewentualnie same problemy.

Ja na jej miejscu bym nie ryzykował, nie warto. Ochroniarze są moim zmartwieniem, nie jej.

- A ty nie masz nic przeciwko temu? - Simon zwrócił się do mojego pana.

Właściciel spojrzał na niego, a potem rzucił ostre spojrzenie w moją stronę.

- Matt, pozwól na chwilę. - Złapał mnie na ramie i pociągnął w głąb korytarza, na taką odległość, by nie słyszała nas reszta.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top