3

Pov.  [t/i]

-Liderko otrzymaliśmy list... To  znaczy Pani otrzymała list od Red Army. - podszedł do mojego biurka i położył na nim list.
- Wyjdź.

Otworzyłam list i...

Drogi Black Liderze,
Chciałbym prosić Cię o sojusz. Nasze obie armie są doskonałe i gdy połączymy siły... Przejmiemy cały świat i zlikwidujemy lub podporządkujemy inne armie. Proszę odpisz jak najszybciej.

                                                                                                                                                          ~ Red Leader

Od razu wzięłam się za pisanie listu. Zgadzam się.

Red Leaderze,
Zgadzam się. W Grudniu 24. Spotkajmy się w Polsce, Warszawie, pod Pałacem Kultury i Nauki.

                                                                                                                                                                  ~ Black Leader

Przybiłam czarną pieczęć. Przejdę się po bazie i zaniosę na pocztę (poczta jest w bazie).
Ilekroć przechodzę obok jakiegoś żołnierza on prostuje się i mi salutuje. Widać też w ich oczach strach... Kiedy przechodzę koło jakiejś grupki rozmawiającej i śmiejącej się od razu poważnieją. Taki los...

- *gwizd* Co taka ładna dziewczyna robi w takim miejscu? - od razu przerzuciłam go przez ramie, a on upadł na ziemie.

- Zgaduje że jesteś nowy, więc mnie nie znasz.

- A kim niby jesteś. - zapytał z pogardą w głosie.

- Leader Black Army, miło mi. - uśmiechnęłam się do niego psychopatycznie. 

Wyciągam pistolet z kieszeni munduru i strzelam mu kulką w łeb. Pada na ziemię do mych stóp nie żywy.

- NA CO SIĘ GAPICIE?! NIE MACIE NIC INNEGO DO ROBOTY?! JAZDA RUSZAĆ SIĘ! - krzyczę na żołnierzy którzy nadal obserwują moje poczynania, po chwili nie ma już nikogo oprócz mnie i zwłok tego pizdokleszcza - Alex!

- O co chodzi liderko?

- Niech ktoś tu posprząta. A i wyślij ten list...

~ 1 miesiąc później, Red Army , Pov. Tord ~

- Tord dostałeś list - mówi Paul wbijając mi do pokoju o... O 4:32

- Paul ale jest 4:32.

- Mieszkasz w moim domu i jesteś moim "synem" więc wybacz, a poza tym  to z Black Army.

- CO! Daj mi go!

- Ciiii bo obudzisz Patricka.

- Dobra dobra.

- To ty przeczytaj a ja se idę.

A w liście było napisane to (co z tego że wy czytelnicy już to czytaliście Tord nie XD dop. Aut.):

Red Leaderze,
Zgadzam się. W Grudniu 24. Spotkajmy się w Polsce, Warszawie, pod Pałacem Kultury i Nauki.

                                                                                                                                                                 ~ Black Leader


OŁ JESSSSSSSSSS!!!!!!!!!!!!!!! (specjalnie takie orto dop. Aut.)  Zgodził się! To teraz do Polski. 24 Grudnia? Chyba w tedy jest wigilia? Tak. 24 Grudnia jest wigilia... A dziś jest... ŻE CO KU**A?! Dziś jest 23.

- PAUL JEDZIEMY DO POLSKI JUŻ!, ILE TRZYMAŁEŚ TEN LIST ZANIM MI GO DAŁEŚ?

- Jezu Tord nie dryj ryja. Chyba... Chyba pięć dni a co? - podałem mu list

- O cholera. Dobra Pat się też już obudził więc idziemy na lotnisko i lecimy...

- Dobra to idziemy!


*******************

444 words 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top