_______________________________

» Michael «

Wyszliśmy z gabinetu i skierowaliśmy się na mostek.
– Kapitan Joeson? – zapytałem jakiegoś faceta na mostku
– To ja. Coś się stało? – odparł
– Macie tu jakąś policję albo coś w tym stylu? – zapytała Annie
– Policję? Co się stało? – Kapitan był wyraźnie zdziwiony
– W skrócie? Własną teściowa omal mnie niezabiła.
– Wie pan chociaż gdzie ona jest?
– Lekarz jej pilnuje. I nie mów do mnie pan
– Dobra. Czekaj. – odparł i zadzwonił do statkowych słóżb bezpieczeńczeństwa, które zaraz przeszły z zakutą już matką Annie
– Zabiję was! – krzyczała. Poczułem jak Annie mocniej łapie mnie za rękę.

» Annie «

– Michael, ja się jej boję – szepnęłam
– Już nie masz czego. Zajmą się nią – odparł – Prawda?
– Tak. Niemacie się czego bać. Ona już wam nic nie robi – odparł jeden z "policjantów" poczym "niebiescy" zabrali gdzieś mamę i zniknęli w korytarzach statku, a ja ze łzami w oczach wtuliłam się w ukochanego.

» Michael «

– Szz... Annie już dobrze... Nie masz powodów do płaczu – próbowałem ją uspokoić – choć pójdziemy do sali bankietowej. Nauczę cię kilku kroków tanecznych – zaproponowałem
– Ok – odparła ocierając łzy

***

– Dobra to teraz tak – zacząłem. Boże, jak trudno jest być nauczycielem tańca...

» Annie «

I tym sposobem przetańczyliśmy cały wieczór...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top