________________________________

» Annie «

Tego się po Michaelu niespodziewałam. Załatwić rejs jednym z największych statków na ziemii to nie lada wyczyn... Cieszę się, bo Titanic to jeden z moich ulubionych filmów... Świetnie. Kiedy stanęłam na dziobie statku, niczym Rose, Michael stanął za mną i zaplutł palce naszych dłoni. Statek wypłynął. Byliśmy już dobre 50km od brzegu kiedy poszedł do nas kapitan i oprowadził na po statku jednocześnie przedstawiając załogę. Moją uwagę przykuł mały, może siedmioletni chłopiec, pracujący jako pomocnik kucharza, który był z resztą jego ojcem.
- Wiesz co Michael? - zaczęłam kiedy byliśmy w naszym pokoju leżąc w ubraniach na łóżku

» Michael «

- Nie Annie. A coś się stało? - odparłem
- Dziwnie się czuję. Ty tyle dla mnie zrobiłeś: zapłaciłeś za moje leczenie, załatwiłeś wolność mojemu tacie i mojej siostrze, teraz jeszcze ten rejs... A ja co? Ja tylko słóżę jako pokarm dla hien paparazzi
- Przestań. Dla mnie wystarczy, że jesteś. Kocham cię.
- Wiem, ale czuję się winna ci przysługę...
- Przysługą było dla mnie twoje 'Tak' na zaręczynach, a potem na ślubie.

» Annie «

- Michael przestań - odparłam - czuję się winna ci przysługę. Za dużo dla mnie zrobiłeś. Niechcę być gorsza. Niewystarczy, że jestem. Chcę dać Ci coś ode mnie - dodałam przytulając się do niego

» Michael «

- To ustalmy tak: jutro pozwolisz, że nauczę cię tańczyć
- To będę Ci winna jeszcze więcej
- Nie prawda. Dla mnie największą przyjemnością jest dawanie radości innym
- Skoro tak mówisz, to co powiesz na małą zabawę? - to mówiąc zaczęła rozpinać kolejne guziki mojej koszuli
- A wiesz, że właśnie miałem cię zapytać o to samo? - odparłem i wypiłem się w jej usta. Mam wrażenie, że w tym momencie żadne z nas nie przejmowało się tym, że mam na głowie perułkę, a nie prawdziwe włosy. Zatraciliśmy się w przyjemności z tej, jakże naturalnej, czynności...

» Annie «
(następnego dnia rano)

Obudziłam się w jednym łóżku z moim mężem... Jak śmiesznie jest mówić o nich w ten sposób... Wstałam i ubrałam się tak jak zawsze: glany, czarne legginsy, czarny cropp-top na to czarna kurtka skórzana. Włosy rozpuściłam. Jeszcze tylko makijaż. Dopadłam się do mojej czarnej szminki i czarnych cieni do powiek. Poczym poszłam pospacerować po podkładzie. Nadal nie mogłam uwierzyć, że jestem na tym gigantycznym statku... Zadzwonił mój telefon

"Mama"

Bałam się odebrać. Ostatnio rozmawiałam z nią cztery lata temu

Tak?

Co ci strzeliło do głowy żeby wychodzić za tą papugę?! - znowu była upita

Przestań! Mówiłam: on przynajmniej mnie kocha!

Albo w tej chwili wracasz do domu, albo zabiję i ciebie i jego!

Po pierwsze: jestem na środku oceanu, a po drugie: nie tkniesz nas. Nieowarzysz się

Jeszcze się przekonamy! - odparła i się rozłączyła. Chwilę później usłyszałam głos Michaela:
- Zostaw mnie! - przez myśl przeleciały mi ostatnie słowa mamy. Niemyślałam więcej. Rzuciłam się w kierunku naszej sypialni. Wpadłam tam i zobaczyłam to czego się najbardziej bałam. Maja matka, nachlana jak niewiem, trzymała nóż tuż przy szyi Michaela i jedynym co sprawiło, że jeszcze go nie zabiła, było to jeszcze z nią walczył
- Mamo przestań! - krzyknęłam stojąc w drzwiach
- Uciekaj! - odparł Michael
- Ostrzegałam! - syknęła moja mama i niewiadomo skąd pojawiła się w niej taka siła, że pokonała Mike'a i gdyby nie to, że zepchnął jej rękę niżej, zabiłaby go. Wybiła nóż w jego ramię i chciała się rzucić na mnie ale...

» Michael «

Niepozwolę, żeby ta psyholka (czytaj moja teściowa) zrobiła cokolwiek mojej Annie. Kiedy tylko ruszyła na swoją córkę zrobiłem to co uznałem za właściwe: chwyciłem ją za kostkę przez co się przewróciła, uderzając głową w kant łóżka...

» Annie «

Ledwie moja mama uderzyła głową w kant łóżka, a już leżała nieprzytomna na podłodze. Podbiegłam do Michaela i pomogłam mu wstać, a potem...

» Michael «

...pomogła mi dojść do pokój w który zazwyczaj siedział lekarz...

» Dr. Johnson «

- Co się tu... - zacząłem kiedy weszli do gabinetu
- Powiedzmy, że moja teściowa omal mnie niezabiła - odparł Michael
- Skąd ona tu? - zdziwiłem się
- Nie pytaj. Nawet ja tego niewiem - odparł siadając na kozetce. Kontynuując rozmowę opatrzyłem ranę

» Annie «

Czułam się winna całej sytuacji... Po co prowokowałam mamę? Ale skąd się tu wzięła? Zastanawiąłam się przez cały czas i w końcu stwierdziłam, że muszę znaleść kogoś kto wyrazi sprawiedliwość i coś z nią zrobi. Już miałam to powiedź na głos gdy do gabinetu wpadła, a jakże by inaczej, moja matka...

» Michael «

Niepozwolę, żeby ta psyholka (czytaj moja teściowa) zrobiła cokolwiek mojej Annie. Stanąłem przed żoną...jak śmiesznie na jest tak o niej mówić... No, ale wracając...
- Nie tkniesz jej - stwierdziłem
- Michael nierób tego - oparła Annie

- Wiem co robię - odparłem
- Coś mi się nie wydaje - stwierdziła. Ledwie skończyła, a jej matka rzuciła się na nas. Nie mam w zwyczaju mieszać się w bójki, ale tym razem nieśmiałem wyjścia... Ale czy samoobrona to bójka? Sam nie wiedziałem co robię. Poprostu broniłem mojej Annie... Co mnie, że lekarz na to patrzył. Zachowałem się tak jak powinienem. Chroniłem moją królową. Kojarzyć scenę z Morderstwa w Orient Expresie kiedy to hrabia Andrei pobił paparazzi? No. To mniej-więcej coś takiego miało miejsce w gabinecie. Nawet ja nie wiem co w tamtym momencie we mnie wystąpiło.... Cokolwiek, jakie kolwiek słowa, dotarły do mnie dopiero gdy, sam niewiem dlaczego, przywaliłem własnej teściowej pięś ią w nos... Nadal mam wyrzuty sumienia... Czemu to zrobiłem? Nie wiem. Może w obronie Annie i siebie samego, a może zabardzo się wczułem w rolę zięcia... Co? Nigdy wcześniej nieśmiałem żony, ba! Nawet dziewczyny... Znaczy było kilka takich, które mi się podobały, ale najczęściej leciały tylko na moją sławę albo fortunę... Nie. Takich niechcę. Co ja król żeby lecieć na moją słwaę i pieniądze? Znaczy jestem królem Popu, a przy najmniej tak mnie nazwali, ale królem takim prawdziwym to niejestem... Odwróciłem się i spojrzałem Annie w oczy
- Annie...ja...nawet nie wiem co we mnie wystąpiło... Przepraszam - Co? Nie kłamałem. W odpowiedzi Annie rzuciła się na...

» Annie «

...jego szyję
- Boże, Michael dziękuję! - wykrztusiłam i wypłakałam się w jego ramię
- Dziękujesz mi za to, że pobiłem twoją matkę?
- Odkąd pamiętam chciała mnie zabić. I wszystkich, którzy jej przeszkodzą
- Może zamiast oddstawiać sceny jak z Disneya poszukamy kogoś kto się nią zajmie - zaproponował

» Michael «

- Dobry pomysł - odparła
- Doktor może przypilnować tej tu? - zapytałem lekarza wskazując jednocześnie na matkę Annie
- Ta... W psyhiatryku pilnowałem gorszych... - odparł

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top