Zazdrość.
Watacha miło spędzała czas w domu Liama. Każdy był pochłonięty rozmowami. Scott już wcześniej przedstawił plan działania. Wszyscy mieli się mieć na baczności i trzymać się razem gdyż nigdy nie wiadomo do czego łowcy mogą się jeszcze posunąć by wygrać te wojnę. Wszyscy wiedzieli że Gerard jest nieobkiczalny. W domu rozldgło się pukanie do dżwi. Liam gdy tylko je otworzył został radośnie przywitany.
-Hej Liam! Zaświergotała Hayden i gdy weszła do środka przytuliła chłopaka. Theo widząc to zmarszczył brwi i ścisnoł butelkę piwa którą trzymał w ręce.
-Cześć Hayden, czemu przyszłaś? Zapytał Liam wieszając kurtkę dziewczyny.
-Chciałam Cie zobaczyć, tęskniłam za tobą. Powiedziała radośnie.
-I cześć wam! Zwróciła się do pozostałych.
-Napijesz się czegoś? Zapytał
-Chętnie.
Po chwili młodszy zniknął w kuchni.
-A tak serio to po co wróciłaś?
Dziewczyna spojrzała obojętnie na chłopaka.
-Theo, nie spodziewałam się tutaj ciebie. Odpowiedziała również takim samym tonem.
-Wróciłam bo na kilka miesięcy wracamy do Beacon Hills. Głównie wróciłam dla Liama.
Starszy uniósł jedną brew ku górze a następnie cicho warknoł.
-Proszę. Liam podał ciepły napój.
-O czym tak gadacie? Zapytał.
-O moim powrocie. Odpowiedziała radośnie.
-Na długo zostajesz? Zapytał Mason.
-Jeszcze nie wiem.
-A Liam może pójdziemy gdzieś jutro? Po szkole. Zapytała i złapała za rękę chłopaka.
-Wiesz sam nie wiem, mam całkiem sporo nauki. Odpowiedział.
-Wiesz bo tak sobie myślę może mogłabym u ciebie na dwa dni przenocować? Zapytała słodko
Liam potem usłyszał warczenie himery. Po chwili czarny wilk wskoczył na stół i wystawiał kły warcząc na Hayden. Dziewczyna cofneła się kilka kroków.
-Theo! Scott krzyknął
-Theo nie! Liam próbował jakoś nie dopuścić do rozlewu krwi.
-Theo, daj spokój proszę. Powiedział spokojnie Liam. Wilk przestał warczeć i odwrócił głowę w stronę chłopaka.
-Widzę że zblizyliscie się do siebie. Zauważyła.
-Ile zajęło ci go tresowanie? Theo się nigdy nie słuchał. Odpowiedziała uśmiechając się szyderczo do Reakena. Wilk warknoł kłapiąc zębami.
-Hayden! Skarcił ją.
Theo chodź.
Liam usiadł na kanapie. Wilk posłusznie wykonał polecenie i usiadł pomiędzy Maliją a Liamem.
Widząc jak Liam głaszcze wilczka po sierści zdziwiła się jeszcze bardziej.
-Wiesz co na mnie już pora. Dozobaczenia Liam!
-Pa wszystkim.
-Cześć Theo. Zwróciła się do chłopaka. Wilk warknoł a dziewczyna zrobiła to samo ukazując himerzą naturę. Następnie wyszła.
Wilk zeskoczył z kanapy i pobiegł do łazienki. Po kilku minutach wyszedł ubrany.
-Theo co to było? Zapytał Scott.
-Nic. Wzruszył ramionami.
-jeszcze trochę a byś się na nią rzucił. Powiedział Liam.
-Nie moja wina że jej nie znoszę. Rzachnoł się starszy.
-Dlaczego?
-Kręci się koło ciebie cały czas bez przerwy.
-Ehh niemożliwy jesteś Theoś. Westchnoł blondyn.
-Ktoś tu jest zazdrosny. Szepnął mu Mason na co chłopak przewrócił teatralnie oczami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top