Wypadek i powrót.

Liam delikatnie otworzył oczy. Powoli zaczynał sobie przypominać co się wydarzyło. Jechał właśnie do Masona kiedy ktoś w niego przywalił i auto uderzyło w drzewo. Jednak zdziwił się bo nie był w szpitalu tylko na kanapie przykryty kocem. Głowa strasznie bolała więc próbował się przyzwyczaić do światła. Rozejrzał się powoli. Wszyscy patrzyli zmartwieni ale również uśmiechali się. Na fotelu siedział Derek, Malija ze Scottem stali niedaleko niego, Mason razem z Coreyem siedzieli na podłodze. Piter siedział na krześle w kuchni, przy nim stał Stails i Lidia. Chłopak uśmiechnął się lekko do wszystkich. Jednak gdy odwrócił głowę otworzył szerzej oczy niedowieżając. Przy ścianie z założonymi rękami stał Theo, który patrzył na niego z lekkim uśmiechem.
- Theo. Powiedział cicho Liam.
Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Theo wróciłeś. Powiedział Liam uśmiechnięty.
- Nie mógłbym zostawić swojej ulubionej bety. Zaśmiał się starszy.
Liam chciał wstać i przytulić chłopaka jednak ból i zmęczenie uniemożliwiły mu to. Theo widząc to podszedł do niego powoli i Liam po chwili przytulił chłopaka. Theo nieprzestawał się uśmiechać.
- Tak bardzo się za mną stęskniłeś?  Zapytał.
- Tylko trochę nie myśl sobie że jest inaczej. Odpowiedział rozbawiony wilkołak.
Theo parsknoł śmiechem a Liam zaczoł się cicho śmiać.
Theo po chwili usiadł koło chłopaka.
- Tak w ogóle to jak ja się tu znalazłem?  Zapytał.
- Derek wracał i zauważył twój samochód i Cie tu przywiózł. Wytłumaczył Scott.
- Dziękuję Derek. Zwrócił się do siedzącego męszczyzny,który się uśmiechnął.
- Jak się czujesz?  Zapytał troskliwie Theo.
- Głowa dalej boli ale oprócz tego nie jest źle. Odpowiedział Liam. Po chwili chłopak poczuł jak himera łapie go za nadgarstek i jego żyły robią się czarne.
- Wiesz że się do tego przyzwyczaiłem?  Powiedział Theo.
- Nawet ty?  Odpowiedź z uśmiechem Liam
- Nawet ja. Odpowiedział chłopak.
Po pół godzinie większość wyszła na patrol i do domu.
- Theo?  Dlaczego wróciłeś?  Zapytał Liam pijąc herbatę.
- Już wczoraj byłem w drodze do Beacon Hills. Powiedział starszy.
- Wróciłem bo stęskniłem się za miastem. Przegryzł warge co nie umkło uwadze bety.
- Klamca.
- Wcale nie.
- Jak kłamiesz to przegryzasz warge. No dlaczego wróciłeś?  Zapytał Liam dociekając.
Chłopak Westchnoł. Po chwili spojrzał na okno. Liama zrzerała ciekawość.
- Brakowało mi czegoś. To coś jest tylko w Beacon Hills. Odpowiedział spokojnie.
- CO to takiego?  Zapytał.
- Chodzenie na patrole, przywalenie ci w nos, kłócenie się z Maliją, dogryzanie ci za każdym razem no wiesz same fajne rzeczy. Odpowiedział z uśmiechem. Liam parsknoł.
- A tak naprawdę to brakowało mi was wszystkich i ciebie. Odpowiedział Theo. Liam spojrzał na chłopaka.
- Też się za tobą stęskniłem. Powiedział Liam.
- Wow. Odpowiedział po chwili.
- Co?  Zdziwił się Theo
- To była kolejna z naszych poważnych rozmów. Powiedział Liam. Theo pokiwał głową.
- Wiesz co?  Cieszę się że wróciłeś Theo.
- Cieszę się że żyjesz Liam. Odpowiedział z uśmiechem Theo.
- Tylko się tu nie całujcie. Powiedziała Malija wychodząc z kuchni.
- Jak długo tam stałaś?  Zapytał Liam.
- I ile słyszałaś?  Odpowiedział Theo.
- Wystarczająco. Uśmiechneła się.
- Scott też tu jest!  Powiedziała i wskazała na jedzacego kanapkę chłopaka.
- stęskniłaś się za mną?  Spytał Theo.
- Nie. Odpowiedziała
- A ja tak. Odpowiedział z uśmiechem.
- Masz gdzie spać?  Spytał Scott.
- Auto się liczy?  Spytał.
- Zaraz przynose ci jakiś koc. Odpowiedział Scott.
- Jeśli znów przemienisz się w wilka i zabrudzisz wszystko sierścią zabije Cie!  Powiedziała dziewczyna.
- Uwielbiam Cie wariatko.
- Idę po rzeczy i zaraz wracam. Uśmiechnął się do Liama i wyszedł.
- Przyznaj się że go lubisz. Powiedział Liam
- Nie przyznam się do tego. Odpowiedziała
- Ale?? 
- Ale trochę go lubię. Uśmiechnela się.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top