Wszystko spieprzyłeś.
Pov.Liam
Byłem na jednej z imprez. Naprawdę dobrze się bawiłem. Większość nastolatków to osoby ze szkoły. Wszędzie było dość głośno, ja zdążyłem się ze wszystkimi przywitać i trochę wypić. Byli tu też osoby ze stada.
- Dobrze się bawisz? Koło mnie stanął Theo.
- Tak, w końcu można trochę odpocząć od tego wszystkiego. Powiedziałem.
- A ty? Zapytałem z uśmiechem.
- Dobrze. Również się uśmiechnął.
Staliśmy tak jeszcze chwilę i rozmawialiśmy. Dużo się zmieniło głównie pomiędzy mną a Theo. Szczerze to mogę powiedzieć że coś do niego czuje.
W pewnym momencie zobaczyłem Hayden.
- Za chwilę wracam. Powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko widząc zawiedzione spojrzenie Theo.
Ruszyłem przepychając się przez ludzi. Zobaczyłem dziewczynę siedzącą na ławce.
- Hayden? Co ty tu robisz? Zapytałem i usiadłem obok dziewczyny.
- Wróciłam Liam. Odpowiedziała z uśmiechem i złapała mnie za rękę.
- Tęskniłam za tobą! Powiedziała.
Nie wiedziałem co zrobić z jednej strony też za nią tęskniłem i brakowało mi jej ale z drugiej strony..... Theo.
- Nie cieszysz się że mnie widzisz? Zapytała.
- Cieszę się.... Tylko nie mogę. Odpowiedziałem i puściłem jej rękę.
- Dlaczego nie możesz? Zapytała wyraźnie smutna
- zawsze byłeś dla mnie ważny. Ja już dla Ciebie nie?? Zapytała.
Pov.Theo
Stałem tak i czekałem. Dalej Liam nie przychodził więc postanowiłem go poszukać. Przepchnolem się przez tłum pijanych ludzi. Niektórzy byli nieźle wstawieni i nie mogli utrzymać się na nogach. Wyszedłem na zewnątrz i rozejrzałem się dookoła. W pewnym momencie usłyszałem głos Hayden?? Nie myliłem się to była ona. Ale co tu robi?? Poszedłem dalej i to co zobaczyłem zmroźiło mnie.
Liam całował się z Hayden.
Po chwili oderwali się od siebie.
- Czyli jednak dalej ci na mnie zależy. Uśmiechneła się dziewczyna.
Nie mogłem uwierzyć w to co widzę.
Nie to się nie dzieje naprawdę.
- Theo nie wiedziałam że jesteś na imprezie? odpowiedźiala.
- Wpadłem tylko na chwilę, miłej zabawy. Odpowiedziałem patrząc na Liama. Chłopak patrzył na mnie i widziałem w jego oczach lekki strach jednak po chwili jedynie obojętność. Następnie poprostu odszedłem. Czego ja się spodziewałem??!! Że ktoś mnie pokocha?? Wziąłem pierwszy lepszy szampan i wyszedłem z imprezy. Szedłem przed siebie nie zważając na nic i wszedłem do ciemnej uliczki. Z całej frustracji roztrzaskałem stare lustro. Usiadłem zrezygnowany i wyciągnołem paczkę papierosów które dał mi kiedyś stary znajomy. Pora zrobić z nich użytek. Wyciągnołem jednego i zaciągnolem się dymem, otworzyłem szampana i wziołem spory łyk. Alkohol i tytoń dały odrobinę ukojenia ale to dalej za mało. Posunąłem się o krok dalej i wziołem leżące szkło. Spojrzałem na swoje odbicie i zastanowiłem się chwilę a walić to. Przejechałem po ręce jeden raz, drugi, trzeci aż w końcu czwarty. Odlożyłem szkło i upilem spory łyk z butelki. Wywaliłem papierosa i dorzuciłem go kawałek dalej. Po moich policzkach spłyneły łzy. Dlaczego nikt mnie nie chce?? Czemu znowu jestem z tym wszystkim sam?? Załkałem i gdy wypiłem cały szampan rzuciłem butelką o ścianę. Rękaw mojej bluzy był już cały we krwi. W głowie lekko mi szumiało a rany piekły.
Pierdolona Hayden, pierdolony Liam. Cicho warknąłem i wstałem jednak po chwili zachwiałem się i upadłem. Czyżby znowu ktoś chciał mnie zabić i dolał tojadu do wszystkich drinków? A gadają że ja jestem psychopatą. Coraz słabiej się czułem. Wyjołem telefon i napisałem do Scotta o swoich podejrzeniach, gdy chłopak zaczoł do mnie dzwonić nie kontaktowałem za dobrze. W pewnym momencie usłyszałem kroki. Ktoś ukucnoł obok mnie i delikatnie ujoł moją twarz.
- Theo! Theo obudź się!!
Otworzyłem oczy i spojrzałem na Scotta. Był widocznie zmartwiony.
- Scott. Odpowiedziałem słabo.
- miałeś rację, ktoś wlał tojadu do napojów ale nikomu nic się nie stało. Odpowiedział.
- Theo co ci się stało?? Zapytał zmartwiony widząc moją rękę.
- Kto ci to zrobił? Zapytał poważnie.
- Nikt. Powiedziałem.
Chłopak Westchnoł.
- Chodź zabiorę Cie stąd. Idziemy do mnie. Odpowiedział i pomógł mi wstać.
Pov.Scott
Spoczątku nie chciał ze mną iść ale powiedziałem że go samego tu nie zostawię. Szliśmy powoli i spokojnie.
Wyczułem trochę alkoholu i sporą ilość krwi. Wiedziałem że prawdopodobnie ma to związek z Liamem i Hayden. Jej powrót wszystkich zaskoczył i to niekoniecznie miło. Podprowadziłem chłopaka na kanapę i powoli zaczołem opatrywać mu rękę. Theo siedział spokojnie.
- Odpocznij, porozmawiamy jak się przespisz. Powiedziałem. Chłopak pokiwał głową.
- Dziękuję.
- Nie masz za co Theo. Uśmiechnąłem się i podszedłem do kuchni zrobić herbatę. Po chwili chłopak spał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top