Trucizna.

Pov.Liam
Wracałem z misji razem z Theo. Obaj byliśmy zmęczeni walką więc jak najszybciej chcieliśmy wrócić do Loftu. Z nami szedł również Scott. Gdy dotarliśmy do domu Dereka, mój alfa pierwszy wszedł do środka. Derek schodził właśnie ze schodów kiedy poczułem coś dziwnego.
-Liam ja nie czuje się najlepiej.
Usłyszałem Theo a następnie chłopak zemdlał na podłogę.
-Theo!!! Krzyknąłem i żuciłem się by mu pomóc. Był nieprzytomny ale oddychał. Nim się spostrzegłem mój alfa też zemdlał.
-Derek ty zajmij się Scottem a ja wezne Theo. Powiedziałem na co Hale przytaknoł i wzioł Scotta na ręce i zaniósł do łóżka. Ja natomiast położyłem Theo na kanapie, ułożyłem go by było mu wygodnie. Nie wiedziałem czemu zemdlał. Mówił że nie czuł się najlepiej. Podwinołem jego rękaw bluzy i zaczołem zabierać ból. Nic nie pomogło, dalej był nieprzytomny. Postanowiłem że posiedzę przy nim jednak to nie było możliwe i stawało się coraz trudniejsze z każdą minutą ponieważ nie mogłem patrzeć jak co chwila chłopak zaciska zęby w geście bólu a ja nie mogę za wiele zrobić. Derek zadzwonił do Ditona. Weterynarz kazał mieć obu na oku. Potrzebują odpoczynku. Kątem oka widziałem jak Derek zdjoł bluzę Scotta by sprawdzić czy nie ma ran. Ja skarciłem się za to że nie zrobiłem tego od razu. Szybko poszedłem w jego ślady, jednak Theo nie miał żadnych ran. Usiadłem przy nim i czuwałem. Po 20 minutach trzymania go za rękę poczułem jakieś poruszenie. Otworzyłem oczy i zobaczyłem że himera powoli otwiera oczy.
-Liam. Szepnął. A ja nie posiadałem się z radości.
-Jestem Theo. Co się stało? Dlaczego zemdlałeś.?
-Sam nie wiem. Ale Malija musiała mi coś dosypać do picia.
Otworzyłem szerzej oczy. Nie mogłem uwierzyć że ona chce się go pozbyć.
-Ale Scott też jest nieprzytomny. Wyjaśniłem.
-Nie ważne, pójdę do niej po lek. Odpoczywaj Theo.
-Liam. Zatrzymał mnie łapiąc za rękę.
-Uważaj na siebie. Okej?
-Oczywiście Theo. Powiedziałem z lekkim uśmiechem.
Potem ruszyłem prosto do jej domu.
Pov.Derek
Siedziałem przy nim już pół godziny a dalej żadnej poprawy. Cieszę się że Theo nic nie jest i że się obudził ale mam nadzieję że Liam przyniesie odtrutke. Delikatnie poprawiłem kołdrę i okryłem nią alfe.
-Nie pozwolę by coś Ci się stało. Wyszeptałem. I pogładziłem kciukiem wierzch jego dłoni.
W pewnym momencie zobaczyłem jak Scott delikatnie otwiera oczy.
-Derek. Szepnął.
-Hej, jestem przy tobie, jestem. Powiedziałem.
-CO się stało?
-Zemdlałeś i Theo też. Ale Liam poszedł po odtrutke do Maliji.
Wyjaśniłem.
-Muszę mu pomóc. Chciał się podnieść ale mu to uniemożliwiłem.
-Nie ma mowy Scott. Zostajesz i odpoczywasz. Poradzi sobie.
Po kilku minutach wrócił zdyszany Liam z lekarstwem.
-Mam nadzieję że to pomoże.
Podał je himerze.
A następnie ja dałem Scottowi. Po kilku minutach alfa był w stanie chodzić. Oczywiście gdy zrobił pierwszy krok upadły lecz go złapałem.
-Dzięki Derek.
-Nie ma za co Scott.
Obaj się uśmiechneliśmy.

-Tym razem to ty mnie ratujesz. Odpowiedział Theo uśmiechając się do Liama.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Liam również się uśmiechnął.

Dla kochanej AndreasLoves, która powróciła do pisania więc cieszcie się razem ze mną z tego wydarzenia!!!!! 😘😘😍😍

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top