Poranek i codzienne wyzwania.
Pov.Liam
Obudziłem się dość wcześnie. Przetarłem oczy i spojrzałem na zegarek była godzina 7.30 no jak na mnie to faktycznie wcześnie. Obok mnie leżał Theo. Spał dalej spokojnie. Dobrze że nie śniły mu się żadne koszmary. Przyglądałem się jego śpiącej twarzy, pojedyńcze kosmyki włosów opadały mu na twarz więc je odgarnołem. Himerę przygarnołem do siebie jakoś ze 4 tygodnie temu i świetnie nam się razem żyje. Theo również zaczoł się budzić i mogłem zobaczyć jego szare piękne oczy i uśmiech chłopaka,. Uśmiech Theo był naturalny i naprawdę ładny bo ani nie wymuszany ani nie złośliwy. Uśmiechnąłem się i ja do niego.
-To co Theo? Idziemy na śniadanie? Zapytałem.
-Pewnie tylko daj mi jeszcze minutkę dobrze? Odpowiedział sennie i znowu położył się na poduszce. Lekko się zaśmiałem ale się zgodziłem co mogłem poradzić że tak uwielbiam tą Himerę.
-Ale tylko minuta i zaraz widzę Cie na dole.
Potem ubrałem się i zszedłem na śniadanie a raczej musiałem je sam przygotować. Najpierw wyjołem jajka i masło i może zrobię jajecznice?
Po chwili usłyszałem kroki ze schodów. Theo od razu poszedł zagotować wodę na herbatę. Gdy śniadanie było gotowe obaj je zjedliśmy. Najgorsze było to że znowu mogę się spóźnić do szkoły.
-Szkoła!! Jak tak dalej pójdzie to ciągle będę się musiał tłumaczyć nauczycielce!
Szybko wybiegłem do łazienki się ogarnąć. Przedtem słyszałem jedynie cichy śmiech Theo. Chłopak kręcił się po kuchni w poszukiwaniu czegoś.
Gdy byłem gotowy, wziołem plecak i zobaczyłem Theo opierającego się o futrynę. Trzymał nieduże pudełko śniadaniowe w rękach.
-Przynajmniej tak mogę Ci się odwdzięczyć za trzymanie mnie tutaj.
-Dziękuję Theo. Znów się do niego uśmiechnąłem i wziołem pudełko a potem pobiegłem do szkoły.
*******
Jak zwykle jakaś nienaturalna sprawa w Beacon Hills i kolejne spóźnienie. Westchnąłem i usiadłem obok Masona i Corea.
-Jak Ci poszedł test Liam? Mason popatrzył na mnie
-Eh sam nie wiem ale chyba dobrze.
Znów westchnołem, za dużo tego wszystkiego :szkoła, oceny i jeszcze stado oraz nadnaturalne istoty. Jak dobrze że w domu czeka na mnie ta genetycznie zmutowana himera, która zawsze mnie pociesza i jest ze mną. Otworzyłem pudełko i zobaczyłem ładnie wyglądające śniadanie. Pyszne kanapki. Oraz małą karteczkę pod nimi
Smacznego Liam
Twój Theo.
Uśmiechnąłem się po przeczytaniu karteczki.
Kanapka była naprawdę bardzo dobra. Podziękuję Theo jak już wrócę do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top