Kiedy uczucia skrywają tajemnice.
Theo spał na spokojnie w samochodzie. Było jeszcze wcześnie i chciał się przespać zanim pójdzie z Liamem do lasu biegać. Zbliżyli się bardzo do siebie i starszy bardzo cieszył się gdy młodszy dzwonił do niego kiedy może się z nim spotkać. Nie ukrywał zadowolenia z tych spotkań, zawsze były one zabawne i fajne i miło obaj spędzali czas. Theo usłyszał pukanie w szybę spodziewał się policjanta jednak zobaczył uzbrojonego łowce. Męszczyzna około 40 miał broń wymierzoną w niego. Szybko poderwał się do siadu i wysiadł z auta gdy zaczoł strzelać. Theo zareagował i popchnął łowce. Nie chciał mu zrobić dużej krzywdy więc jedynie uderzył go w twarz, nawet nie zauważył jak z jego boku zaczęła sączyć się szkarłatna ciecz. W tym samym momencie zadzwonił do niego Liam, chłopak odebrał tłumacząc że zaraz będzie w lesie, potem się rozłączył. Rana nie była według niego poważna więc z cichym jęknięciem ruszył przed siebie w stronę lasu. Gdy był na miejscu dostrzegł uśmiechniętego Liama i o dziwo Masona. Czarnoskóry nie był zachwycony z widoku himery a wręcz wydawał się być tym faktem oburzony.
-CO on tu robi? Zapytał oburzony
-Mason przecież Ci mówiłem że zaprosiłem Theo. Wytłumaczył Liam a potem podszedł bliżej i uściskał Theo, który również się do niego uśmiechnął ciepło i przyjaźnie.
Potem w ciszy zaczęli biegać jednak Theo zagadywał do Liama i ten się śmiał co denerwowało Masona który był zazdrosny o to że wilkołak woli spędzać czas z himerą niż ze swoim najlepszym przyjacielem.
-Zobaczymy czy tym razem uda Ci się pierwszemu dopiec do nemetonu i się nie przewrócić. Theo uśmiechnął się
-Tym razem wygram Theo.
-Mówiłeś tak poprzednim razem
Liam uśmiechnął się do himery.
Chłopaki biegli równo jednak potem Liam ich wyprzedził a Theo przez ból nie mógł go dogonić. Himera zwolniła i oparła się o pień drzewa. Mason miał gdzieś że ten krwawi postanowił się dowiedzieć dlaczego Reaken to wszystko robi.
-Po co to robisz? Zapytał
-Ale co?
-To wszystko! Krzyknął
Spędzasz czas z Liamem, umawiacie się na spotkania prawie codziennie i przez to on nie ma czasu dla mnie. Jeśli coś mu zrobisz!!
-Dlaczego miałbym go skrzywdzić? Odpowiedział Theo. Nie miał pojęcia że czarnoskóry tak się zachowa.
-Bo już raz to zrobiłeś!!Ale wiesz co? NIGDY GO NIE DOSTANIESZ!! Krzyknął i odszedł od himery, jego wzrok był pełen nienawiści tak samo jak słowa. Theo poczuł się dziwnie źle, zrobiło mu się słabo. Dopiero zorientował się że....... nie mógł się uleczyć. Krew kapała na liście i trawę. Chłopak podniósł się i wolnym krokiem ruszył w stronę nemetonu, musiał znaleźć Liama.
Liam przybiegł do nemetonu pierwszy bardzo się cieszył że mu się udało jednak zdziwił się że Theo jeszcze nie dotarł. Gdy nigdzie go nie widział ruszył z powrotem. Na dróżce znalazł Masona
-Gdzie jest Theo? Zapytał
-Nie wiem, chyba gdzieś z tyłu. Albo poprostu zrezygnował z biegu. Liam ja mu nie ufam.
-Mason ale ja mu ufam! Coś się musiało stać. Idę go poszukać.
Potem szybko ruszył zostawiając przyjaciela samego. Liam poczuł krew Theo i się przeraził. Znalazł bladego chłopaka przy drzewie.
-Theo!
Szybko się przy nim znalazł.
-Liam, powiedział cicho
-Jestem przy Tobie Theo, co się stało? Dlaczego krwawisz? Liam był naprawdę zdenerwowany.
-Przed naszym spotkaniem dostałem kulkę od łowcy. Wysapał.
-Lliam. Theo zaczoł widzieć mroczki przed oczami.
-Theo proszę Wytrzymaj! Theo!
Chłopak stracił przytomność. Liam szybko wzioł Himerę i zaniósł do samochodu. Mason również pojechał z Liamem. Po kilku minutach Theo leżał w łóżku Liama z zabandażowaną raną. Chłopak jednak dostał gorączki i dreszczy. Liam nie rozumiał dlaczego ten się nie może uleczyć.
-Theo dlaczego nie możesz się uleczyć? Zapytał zmartwiony
-Nie wiem, naprawdę.
Liam nerwowo chodził po pokoju.
Potem wyszedł do kuchni po herbatę dla blondyna. W kuchni również siedział Mason.
-Liam dlaczego ty mu pomagasz? To kłamca i manipulator!
-Przestań! On się zmienił! Nie widzisz tego? Jak możesz tego nie widzieć!
-On Cie wykorzystuje!
-Nie! Krzyknął Liam.
Liam poszedł spowrotem do chłopaka. Rozmawiali i Liam nie mógł uwierzyć że Mason mógł zrobić coś takiego. Wnuskując po jego zachowaniu Theo miał rację. Mason po kłótni z Liamem wyszedł. Chłopak natomiast delikatnie złapał za dłoń starszego.
-Theo ufam Ci i cokolwiek by się stało jesteś moim przyjacielem i nikt mi nie wmówi że się nie zmieniłeś.
Rana na boku zagoiła się a gorączka spadła, Theo dostał zdrowych kolorów twarzy i uśmiechnął się.
-Liam.
-Odpocznij Theo.
Dobrze że nic Ci nie jest.
-Dziękuję że mi pomogłeś. Ty też zawsze będziesz moim przyjacielem. Himera przymkneła oczy zasypiając. Liam cały czas trzymał go delikatnie za rękę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top