chłód i ciepłe ramiona

Był grudzień. Beacon Hills było pokryte śniegiem. Wszędzie były zaspy a dotarcie gdziekolwiek było prawie niemożliwe przez utrudnienia. Scott siedział i czekał w domu na wszystkich. Większość już dotarła. Liam nerwowo stukał w szklankę po gorącej herbacie. Brakowało Masona, Coreya i Theo.
Dżwi otworzyły się a w nich stanął Mason ubrany w gruby szalik i czapkę a za nim podążał dygoczący zębami Corey.
- Cześć Wam. przywitał się Mason
- Myślałem że Theo was przywiezie. Powiedział Liam patrząc na przyjaciela.
- Pojechaliśmy jednak moim autem.
Theo napewno zaraz przyjedzie. Dodał Corey.
Scott wręczył ciepły napój chłopakom.
Liam na nowo wbił wzrok w swój kubek. Minęło 10 minut a himery dalej nie było. Liam wyjął komórkę i próbował zadzwonić jednak się powstrzymał.
Z ostatniej chwili proszę zostać w domu. Niebezpieczeństwo na drogach i ryzyko zasypania jest coraz wyższe. Proszę zostać w domu.
Liam zmartwiony spojrzał na Scotta. Alfa wyczuł jego zmartwienie.
- Nie martw się. To w końcu Theo. Poradzi sobie. Powiedział Scott.
- Napewno zaraz tu wpadnie i... Stails nie dokończył przez dźwięk cichego skomlenia za dżwiami. Scott wstał i ostrożnie otworzył drzwi. Do pomieszczenia wszedł duży czarny wilk. Zwierzę cicho skomlało i trzęsło się.
- Theo?? Zapytał Liam
Zwierzę spojrzało na chłopaka wlepiając w niego swoje szare tęczówki. Lekko się uśmiechnął.
- Ale nas nastraszyłeś. Zaśmiał się Stails dokładając swój kij.
Liam podszedł do wilka i delikatnie go pogłaskał po sierści.
Scott poszedł po koc.
- co się stało Theo ? Zapytała Lidia
Zwierzę skomlneło kładąc uszy po sobie.
Scott okrył wilka a po chwili Theo przemienił się w ludzką postać. Ukazując roztrzepane włosy, lekko zaczerwienione policzki od zimna i wyrzezbiony brzuch. To co rzuciło się Liamowi w oczy to czerwone, trzęsące się ręce Theo. Chłopak oddychał głęboko próbując z całych sił się ogrzać.
- No więc. Zaczął powoli
- Utknąłem w śniezycy i auto powoli zasypywało. Robiło się coraz zimniej. Straż kazała wracać do domów, powiedzieli że odbiorę auto jutro. Obiecałem że będę więc przemieniłem się i przebiegłem przez las do was. Wyjaśnił a następnie zakrył usta dłonią powstrzymując kaszel.
Scott popatrzył na chłopaka z uśmiechem i troską. Następnie poszedł po gorącą herbatę. Liam z uśmiechem potrząsnął głową.
- Nie wierzę że przebiegłeś pół lasu by być na zebraniu. Powiedział Liam z uśmiechem. Theo cicho się zaśmiał. Po chwili znów się przemienił i podszedł do stołu gdzie Scott położył herbatę. Wilk zaczął powoli pić czując przyjemne chwilowe ciepło. Wskoczył na kanapę tuląc się do koca i kładąc łeb na kolanie Liama. Chłopak zaczoł delikatnie głaskać wilka po głowie.
Scott zaczął mówić o łowcach i o tym że w razie problemów z powrotem do domu mogą zostać u niego. Theo wyczuł na sobie czyiś wzrok. Postawił uszy i otworzył oczy. Następnie podniósł głowę i spojrzał w przenikliwe spojrzenie Dereka. Hale przez kilka minut obserwował uważnie Theo z ukrytą ciekawością i fascynacją. Theo po chwili został znów poglaskany przez Liama i na chwilę odwrócił swoją uwagę od Dereka.
- Theo. Powiedział Derek
Wilk od razu odwrócił głowę w stronę starszego męszczyzny.
- W jaki sposób ewoluujesz? Zapytał Derek.
Wilk zmarszczył lekko nos i jedno ucho cofnął do tyłu w geście niezrozumienia. Następnie spojrzał w
na Liama.
- Derekowi chodzi o to w jaki sposób zmieniasz się w wilka. Powiedział Liam.
- Theo jest pół wilkołakiem a pół kojotołakiem. Dlatego potrafi się przemienić. Wyjaśnił Scott.
Derek pokiwał głową że rozumie.
- Derek ewoluował i od niedawna potrafi się przemienić w wilka. Dodał Stails.
Theo zadrzał na ciele przez chłód. Liam od razu to wyczuł bo po chwili wzioł wilka bliżej siebie i otulił ramionami. Theo spiął się ale po chwili rozluźnił i wtulił się w ciepłą klatkę piersiową bety. Poczuł jak przyjemne ciepło rozchodzi się po całym ciele. Liam uśmiechnął się lekko i znów pogłaskał wilka po sierści ciesząc się z obecnej chwili.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top