Rozdział 2 cz 4
Ostatnia część tego rozdziału. W chwili obecnej ff zostaje zawieszone.
+++
Nie musiał długo czekać aż służba przyniesie jedzenie na stół i przyjdą jego rodzice. Ojciec, jak zawsze miał poważny wyraz twarzy, a matka wyglądała jakby była czymś zmartwiona. Chciał ją spytać o to, co się stało ale bał się w obecności Cesarza i miał świadomość, że mógł nie otrzymać żadnej odpowiedzi. Wyprostował się na siedzeniu i spojrzał na parę królewską - Dzień dobry ojcze i matko. Smacznego - powiedział im grzecznie i zaczął sobie nakładać żywność na talerz. Cisza była męcząca i dało się słyszeć tylko głosy dobiegające z kuchni, która była zaraz obok ale to wcale nie pokrzepiało Yoongiego. Coraz bardziej miał wrażenie, że coś tu się święci i to nie było nic dobrego.
- Musimy porozmawiać Synu - słowa ojca utwierdziły go tylko w przekonaniu, iż coś jest na rzeczy. Yoongi przełknął głośno ślinę z obawy. To mogło chodzić o wszystko ale miał wrażenie, że ci dowiedzieli się jakoś o związku jego i Taehyunga. Blondwłosy wyczuł na swojej szyi krople potu, a jego ręce w kilka sekund zrobiły się wilgotne ze stresu - Razem z twoją matką stwierdziliśmy, że jestem już za stary by prowadzić rządze i niebawem wyruszę na wojnę z której nie wiadomo czy wrócę żywy - urwał - Uważamy, iż to odpowiedni czas na to byś w końcu zaczął szukać wybranki serca z którą obejmiesz władzę w królestwie i spłodzisz potomstwo oraz...
- Nie, nie, nie! - przerwał mu Yoongi przez co mężczyzna był niezadowolony. Książę podniosł się, jak oparzony ze swojego miejsca i niemal wywrociłby krzesło ale przytrzymał je. Nim ktoś się obejrzał to wyleciał z pomieszczenia zalewając się słonymi łzami i nie zajęło mu to długo by dotrzeć do spokojnego miejsca, którym była huśtawka. Nikt też go nie zatrzymał ani nie pytał, co się stało. Przez to miał wrażenie, że każdy już wiedział o decyzji ojca. Yoongi nie chciał by tak to się skończyło. Nie było mowy o tym, aby objął panowanie po ojcu. Nie chciał tego, to nie to było jego marzeniem. Zapłakał jeszcze głośniej, a jego całym ciałem wstrząsnęły dreszcze.
Miał dość. Był już na przegranym miejscu i jedynym wyjściem dla niego była ucieczka, chociaż wiedział, że i tak zostanie znaleziony przez wojska, które będą w stanie zniszczyć wszystko i wszystkich by tylko z powrotem sprowadzić go do pałacu. Jego Ojciec był taki bezduszny i w ogólę nie liczył się z jego zdaniem, a Yoongi miał pełno do powiedzenia. Problemem było to, iż bał się wygadania z tego wszystkiego. Mógłby zostać wyśmiany, a własna rodzina by go znienawidziła i by się go chciała pozbyć. Życie było dla niego zbyt ciężkie... Możę ten sen, który miał dzisiejszego dnia chciał go ostrzec przed niepowodzeniem? Możwe to wszystko jakoś się łączyło w całość? Czy Hoseok grał tu jakąś ważną rolę? Miał tyle pytań w głowie, a zero odpowiedzi. Najbardziej go męczyło, jednak to że był tchórzem. Cholernym tchórzem, który nie potrafił sobie z niczym radzić i bał się problemow oraz odrzucenia. Nie nadawał się na pieprzonego Cesarza, nawet nie potrafił nikomu rozkazywać, a co dopiero mieć władzę nad całym Królestwem? Jego ojciec kompletnie zwariował! To niedorzeczne, że chciał go pozbawić radosnego życia już w tak młodym wieku.
Do tego miał znaleźć kobietę, jak nawet do żadnej go nie ciągnęło. Nie interesowała go płeć piękna od zawsze praktycznie. Nawet nie śnił o tym by kiedykolwiek zadawać się z jakąkolwiek dziewczyną, unikał ich niczym ognia, gdyż ich spojrzenia po prostu przenikały przez niego i wypalały od wewnątrz. Otoczony kobietami czuł się jakby w pułapce z której potrzebował uciec tak daleko, jak to było tylko możliwe i schronić się w ciemnościach, gdzie by nie dosięgło go żadne takie spojrzenie. W ich towarzystwie także odczuwał negatywne emocje i przytłoczenie. Nie potrafił też z żadną rozmawiać, bo ciągle się jąkał albo odchodził bez słową chcąc spławić taką. Nie cierpiał ich. Wyjątkiem były służące i jego matka.
- Dlaczego płaczesz? - usłyszał zmartwiony głos, który wiedział do kogo należał ale wolałby żyć w świadomości, że Hoseoka tu nie było. Widział jego łzy, jego słabość; mógł to wykorzystać w każdej chwili. To znaczyło tylko jedno, że Yoongi był skończony i już nie było dla niego ratunku, jednak gdzieś w głębi serca miał nadzieję, że Hoseok go nie ośmieszy. Potem mężczyzna dosiadł się do niego na huśtawce i położył dłoń na jego ramieniu. Yoongi miał wrażenie jakby go paliła i to było nawet miłe uczucie. Potrzebował teraz chodźby trochę ciepła i zrozumienia - Proszę cię, nie płacz. Co się stało? Boli cię coś? - Hoseok był coraz bardziej zdenerwowany, a ciałem Yoongiego wstrząsnął gwałtowniejszy szloch.
Ogrodnik nie odchodził. Wręcz przeciwnie; został i przyciągnął ciało Yoongiego do tego swojego. Opiekuńczo masował go po plecach, a Yoongi przez moment próbował się wyrwać z jego uścisku ale zrezygnował, kiedy zrozumiał, że Hoseok naprawdę chce mu pomóc, że chce go pocieszyć. Zrobiło mu się dziwnie ciepło na sercu i dał za wygraną. Pozwalał by chłopak go dotykał i uspokajał. Jego dotyk był naprawdę kojący i sprawił, że Yoongi przymknął powieki będąc całkowicie odprężonym ale wciąż cicho płakał, a jego łzy moczyły koszulę towarzysza. Ah, ile by oddał, żeby teraz tu z nim był Taehyung, lecz Hoseokiem też nie mógł pogardzić. Poczuł coś w rodzaju sympatii dla niego w tym momencie - Porozmawiamy, jak się uspokoisz - szepnął mu do ucha mężczyzna. Yoongi podniósł głowę i spojrzał na niego ze załzawionymi oczami, a łzy spływały po jego zarumienionych od płaczu policzach. Zapewne wyglądał strasznie ale Hoseokowi to nie przeszkadzało.
- Nie mam ci o czym mówić - zaczął Yoongi, a następnie pociągnął nosem - Pierw jakiś idiotyczny sen, potem rozmowa z SeokJinem, a teraz... Teraz dowiaduje się, że za moimi plecam... Za moimi plecami rodzice rozmawiali o tym, że najwyższy czas bym szukał kobiety - załkał sciskając jego koszulkę w pięściach - Wszystko mi się wali, rozumiesz? Nie mam już po co żyć, nie mam szans na prawdziwą miłość, nie spełnie moich marzeń i przede wszystkim utknę tutaj na zawsze! Pozostanę w tej norze i nic z tym nie zrobię! A miałem wyjechać z Taehyungiem daleko stąd, z dala od tych problemów i... Ja nie podołam. Nie potrafię rządzić ludźmi, nawet nie byłbym w stanie wydać żadnego wyroku śmierci, cholernie brzydzę się mordem niewinnych ludzi. Jak można karać kogoś na śmierć o jakieś drobnostki? To takie niesprawiedliwe! Nie chce być takim potworem, nie chce pieprzonej kobiety, nie chcę dzieci, nie chcę niczego z tych rzeczy. Po prostu zależy mi na szczęściu swoim i ludzi, a tego nie będę mógł osiągnąć będąc kimś złym.
Hoseok słuchał go uważnie, a raczej starał się to robić ale z tej paplaniny udało mu się wyciągnąć jakieś pojedyńcze słowa. Jednak zrozumiał to o czym mówił mu Yoongi i szczerze mu współczuł, że coś takiego działo się w jego życiu. Dlaczego Cesarz nie chciał wysłuchać chłopaka i dać mu wolnego prawa wyboru? W końcu podobno najważniejsze jest dobro i szczęście dziecka, prawda? - Nie przejmuj się tym Paniczu. Będzie w porządku - obiecał - Tylko nie możesz się poddawać, nie możesz pokazywać swoich słabości w takich momentach. Musisz być silny i walczyć o swoje marzenia. Zobaczysz, że wszystko się ułoży i jeszcze wyjedziesz daleko stąd. Kiedyś napewno wspomnisz moje słowa mój drogi ale przede wszystkim... Trochę wiary, Ona jest najważniejsza dla każdego - wymawiał swoje słowa spokojnie i bez pośpiechu po to by Yoongi załapał je po kolei i zrozumiał jego przekaz.
- Nie potrafię wierzyć w lepsze dni w takim przypadku - wymamrotał blondwłosy chłopak i odsunął się od niego. Rękawem koszuli wytarł swoje oczy oraz policzki i przyglądał się Hoseokowi - Dlaczego jesteś dla mnie taki dobry? Dlaczego martwisz się o mnie, jak ja jestem taki chamski dla ciebie? To nie ma sensu. Ty nie masz sensu. Jesteś kompletnym przeciwieństwem normalnego człowieka - Yoongi zacisnął mocno powieki chcąc pozbyć się resztek łez i szczerze? Nie wierzył, iż ktoś taki, jak Hoseok był w stanie go uspokoić. Do tej pory udawało się to tylko Taehyungowi. Yoongi był zmęczony tymi zagadkami.
- Każdemu przyda się chociaż ta odrobinka nadzieii - rzekł poważnie Hoseok - Co do twoich pytań to odpowiedź jest prosta. Każdy człowiek zasługuje na zrozumienie i wsparcie, nawet jeśli niewiadomo ile zła wyrządził, ile cierpienia przystworzył, jaką ilością nienawiści pałał to i tak należy mu pomóc w potrzebie. Ty akurat nic złego nie zrobiłeś Paniczu, jesteś po prostu kimś kto się zagubił i nie potrafi odnaleźć swojej prawdziwej drogi. Prawdą jest to, iż masz dużo możliwości tylko, że nie potrafisz w nie uwierzyć i ukrywasz tą maskę, która pokazuje strach ale okazałeś ją przede mną właśnie teraz. Nie bój się strachu. Strach jest ryzykiem, które trzeba zwalczyć i trzeba trwać w przekonaniu, że można wszystko zrobić. Obawy wyniszczają człowieka od środka i sprawiają, że człowiek już w nic nie potrafi uwierzyć. To jest złe. Nie możesz się niczego obawiać. Musisz pokazać, iż potrafisz coś zdziałać!
Słowa Hoseoka go zaskoczyły, ponieważ było w nich zbyt dużo prawdy. Skąd on to wszystko mógł wiedzieć? Nie znał go i nie wiedział o Yoongim prawie nic, poza jakimiś pojedyńczymi faktami o których troche mu opowiadał poprzedniego dnia. Ten człowiek rzeczywiście był bardzo zaskakujący i zdaniem Yoongiego zbyt miły. Czy on aby napewno nic nie ukrywał? Kiedyś ktoś dał Yoongiemu znać, iż nie ma ludzi, którzy są od tak sobie w porządku i tylko takich udawali, aby zdobyć czyjeś zaufanie, a potem wykorzystać wszelkie informacje, które usłyszały do złych czynów. Panicz nie powinien pozwolić, aby Hoseok dowiedział się o nim za dużo, ale Yoongi był już całkowicie zmylony. Hoseok nie wyglądał na kogoś kto byłby w stanie zranić nawet uporczywą muchę czy też mrówkę no i miał rację, co do tej nadziei i zagubienia. Nie, on miał we wszystkim rację ale blondwłosy wciąż miał jakieś wątpliwości, co do tego człowieka. Chciaż; miał szanse komuś się wygadać i musiał to wykorzystać. Nie myślał o tym, co Jung mógłby zrobić z faktami, którymi go obdarzy bo nic ośmieszającego jego osobę w nich nie było.
- Myślisz, że to jest takie proste? - pociągnął nosem - Że potrafię od tak zwalczyć ten strach, który codziennie jest we mnie i z każdym dniem narasta coraz bardziej? Jedna z tych rzeczy, których obawiałem się najbardziej właśnie może się sprawdzić, a ty mi mówisz o jakimś głupim strachu! - zawołał - Pierw mówisz bym nie pokazywał słabości, a teraz bym pokazał strach... O co ci chodzi człowieku? Nie potrafię cię zrozumieć - pokręciał głową, a jego słowa sprawiły, iż Hoseok zaśmiał się, a kolejno odsunął się od niego.
- Tego musisz się domyślić już sam, co mi chodziło po głowie, Paniczu - zakomunikował, uśmiechając się przy tym delikatnie i skłonł się - Miłego dnia. Mam nadzieję, że moje słowa dadzą ci trochę do zrozumienia - oblizał usta, a następnie wycofał się zostawiając Księcia kompletnie samego. Yoongi nie potrafił go zrozumieć. Pierw był poważny, a za chwilę zachowywał się bardzo dziwnie i był strasznie zagadkowy, a Yoongi nie lubił zagadek, były one zbyt ciężkie do ogarnięcia, a myślenie o nich zajmowało mu zbyt dużo czasu, który mógłby wykorzystać na dużo ciekawych rzeczy z Taehyungiem.
No właśnie; Taehyungiem! On jeszcze nic nie wiedział o tym, co rodzice Yoongiego zaplanowały! Min podniósł się szybko z miejsca i pognał w stronę stadniny, jednak nie zastał tam swojego kochanka. Westchnął cięzko, wycierając wierzchem dłoni swoje mokre policzki i usiadł na sianie postanawiając, iż zaczeka na niego tą chwilę, która dłużyła mu się niemiłosiernie długo i z tego aż zaczął głaskać konie oraz mówił do nich, co z perspektywy osób trzecich mogło wyglądać dziwnie ale kompletnie nikogo wewnątrz nie było, więc nie przejmował się niczym. Zwierząt właściwie też nie było za wiele, a potem Yoongiemu przyszło do głowy, że być może pożyczyli je żołnierze z wojska jego ojca. Więc gdzie był Taehyung? Dziewiętnastolatek poczuł się jakoś dziwnie, bo chyba go nie unikał, prawda? Po co Taehyung miałby robić coś takiego? Napewno nie chodziło o to. Może po prostu przeprowadzał ważną rozmowę z kimś albo był bardzo zajęty czymś innym bądź zabrał jakiegoś konia na szkolenia, za które także był odpowiedzialny? Yoongi tego nie wiedział. Zaciskając wargi w wąską linie opuścił stajnie i nawet nie zwrócił uwagi na to, iż na zewnątrz zaczęło się już sciemniać.
Zrezygnowany obrał drogę powrotną do pałacu i poczekał cierpliwie az straże pilnujące drzwi wejściowych, otworzą je. Podziękował im prawie niedostrzegalnym kiwnięciem głowy i przeszedł do środka. Potem dotarły do niego słowa Hoseoka i wyszło na to, iż na poważnie powiniem porozmawiać ze swoimi rodzicami. Podrapał się po głowie i nie myśląc długo, ruszył w stronę ich komnaty. Przygryzł wargę, a następnie zapukał do drzwi. Otworzyła mu je matka, która była zaskoczona jego wizytą, jednakże nigdzie nie mógł dostrzec ojca. Wszedł do środka, kiedy kobieta zrobiła mu przejście i usiadł na krześle, a swój wzrok utkwił na jej twarzy. Komnata należała do jednej z tych największych na całym terenie pałacu i znajdowała się zaraz na parterze. W środku znajdowało się ogromne łoże z baldachimem, różne szafki, biurko, fotele oraz krzesła i wiele antycznych gadżetów, które kosztowały więcej niż wszystkie szaty Yoongiego razem wzięte. Podłoga była wyłożona dywanem w kwiaty ze złotymi wiązkami, a na ścianie była jakaś szara tapeta w skomplikowane wzorki. Yoongi nie musiał się nawet rozglądać; pamiętał, co gdzie się znajdowało, gdyż w pomieszczeniu nie było przemeblowań od bardzo dawna, a on zza młodu często w nim przebywał.
- Co cię tu sprowadza synku? - spytała kobieta, siadając zaraz obok niego - Płakałeś? Wyglądasz fatalnie, nikt nie może cie zobaczyć w takim stanie bo będą ploty - zacmokała kręcąc głową - Co takiego się stało? Opowiadaj mi tu zaraz - zmarszczyła brwi, obejmując go ramieniem i przyciągnęła do siebie, aby ten mógł oprzeć głowę na jej ramieniu, lecz chłopak wyszarpał się, co widoczniej jej się nie spodobało - Wszystko w porządku? Jesteś o coś na mnie zły? - dopytywała i Yoongi uwierzył by, że się o niego martwiła gdyby nie ten surowy wyraz twarzy. Chciał mieć tą rozmowe za sobą już teraz, więc szybko podniósł się i stanął przed matką, która otworzyła usta chcąc coś powidzieć, ale on przerwał jej w tym.
- Tak, jestem zły - wziął głęboki oddech po powiedzeniu tego - Wiesz dlaczego? Ponieważ uzgadniacie to, że mam wyjść za mąż za moimi plecami, bez mojej zgody w dodatku! - zawołał nawet już nie próbując walczyć z napływającymi łzami do jego oczu - Nie uważasz, że to niesprawiedliwe? Jako pieprzony książe chyba powinienem być przy takiej rozmowie, która w dodatku jest na mój temat. Ja też mam tu dużo do powiedzenia. Jestem już dorosły i myślę, że to ja powinienem stwierdzić za kogo chcę wyjść za mąż - urwał - Właściwie nie tylko to mnie rani. Rani mnie też to, że nigdy mnie nie słuchacie! Zapewne to, co teraz ci powiedziałem też zlejesz... W ogólę was nie obchodzę i macie we mnie tylko jakiegoś przyszłego Cesarza, którym nawet nie potrafię być! Mógłbym wieki wymawiać to, co mnie wkurza i smuci ale...
Starł łzy, które spływały po jego policzkach wierzchem dłoni i przymknął powieki, pociągając nosem - Ale uważam, że to nie ma sensu bo i tak masz to wszystko w głębokim poważaniu - zadrwił, patrząc się na kobiete i zaczął odczuwać coś więcej niż tylko smutek. Złość, to była złość do jego rodzicielki oraz w jego głowie zaczęły się pojawiać myśli, które w ogóle nie powinny mieć miejsca w tym momencie, ani żadnym innym.
Rodzicielka przyglądała mu się zasmucona i westchnęła cicho - Proszę, możesz powiedzieć mi to wszystko - poklepała miejsce, które jeszcze przed chwilą zajmował - Mam trochę czasu, musisz się pośpieszyć - dodała jeszcze po tym i przetarła twarz dłońmi, kiedy usiadł obok niej. Spojrzała na jego zapłakaną twarz i wyciągnęła aksamitną chuste, którą wytarła mokre ślady - Nie płacz już. Nie możesz okazywać swojej słabości, synu. Tak nie przystoi Księciowi.
Yoongi na to wywrócił oczami i cofnął się delikatnie, dając jej znak iż nie chce by ta go dotykała w jakikolwiek sposób - Oh, wszystko? Myślę, że na to nie straci trochę czasu, jak ty to ujęłaś - prychnął, zakładając ręce na piersi - Zacznijmy od tego, że wcale nie masz dla mnie czasu! Nie spędzasz go ze mną, jak dawniej za czym tęsknię i tego potrzebuje. Brak mi matki, brak mi ojca oraz uczuć od rodziny, której czuje że w ogóle nie posiadam przez to wszystko - zapłakał. Mówienie o uczuciach było sprasznie przykre, zwłaszcza wtedy, kiedy chodziło o kogoś kogo tak cholernie się kocha, a zarazem nienawidzi - Kolejną rzeczą jest to, że mnie ograniczacie aż za bardzo. Zabraniacie mi przyjaźni, wychodzenia po zmroku z pałacu, zachowania godnego zwyczajnego człowieka, którym chciałbym być. Bronicie mi żartów, wygłupów i uczuć. Po prostu chcecie, abym był taki jak wy, racja? To jest wasze niepowodzenie! Jestem zupełnie inny, jestem człowiekiem dla którego liczą się uczucia innych, który sobie ceni kogoś bardziej od siebie i nigdy w życiu ale to nigdy nikogo by nie zranił; bynajmniej nie celowo. Również jestem kimś, kto potrzebuje zrozumienia, dużo uwagi i czułości bo tego naprawdę bardzo mi brakuje i tylko Taehyung jest w stanie mi poświęcić jakiś czas. Ko...Kolejną rzeczą jest to, że ranicie ludzi. Ranicie każdego! Zabieracie miastowym cały ich dobytek, sprawiacie, że nie mają pieniędzy, domów i jedzenia przede wszystkim. Jesteście koszmarnymi ludźmi, którzy nie liczą się z uczuciami tych biednych ludzi. Oni przez was cierpią, chorują i tracą najbliższych, a myślisz, że pieprzone lekarstwa kosztują grosze? To się mylisz! Cholernie się mylisz! Nie rozumiem po co zabieracie im cały dobytek! Wy macie wszystko, a oni nic! Ja gdybym był pieprzonym władcą tego kraju to robiłbym wszystko zupełnie inaczej; ale tego nie chcę! Na początku zwróciłbym wszystko, co odebraliście tym biedaką, no nie wszystko bo ich straconych rodzin już nie da się odzyskać! Następnie zafundowałbym im odbudowe domów i bezpieczeństwo przede wszystkim bo bezpieczeństwo jest najważniejsze! Dobry władca powinien dbać o dobro poddanych, bo to jest najważniejsze, a tym czasem? Tym czasem to wy jesteście ich największym koszmarem! - krzyknął, chowając twarz w dłoniach - Oni was nienawidzą, cholernie nienawidzą. Mnie też bo myślą, że jestem taki jak wy. Mylą się, nigdy nie będe takim potworem. Nigdy. Kolejna rzecz, która mnie irytuje to jest to, że skazujecie na śmierć niewinnych ludzi! Bo co, cholera? Zdarza im się kogoś okraść, bo ne mają co jeść ani gdzie spać czy też w czym chodzić? Bo zdarza się im obrazić władze, które traktują ich jak śmieci? To wszystko wina Ojca, jak i twoja, że ludzie tacy są i was nienawidzą. Ja... Ja też was nienawidzę za to, co robicie. Odbieracie każdemu nadzieje na lepsze życie! To jest nienormalne! Każdy powinien być na równi. Czy szlachta, czy biedak. To wszystko jedno. Każdy jest pieprzonym człowiekiem, każdy z nas się urodził i ma marzenia, które chciałby spełnić. Każdy chce bezgranicznej miłości, uczuć i dobroci oraz zrozumienia. W sumie wiesz co? Podziwiam tych wszystkich ludzi, że mimo iż nie mają prawie nic to i tak walczą... Walczą dla swoich rodzin, które chcą chronić i robią dla nich wszystko, aby wyrośli na wspaniałych ludzi. A dzieci, dzieci cierpią najbardziej, gdyż nie rozumieją co się dzieje wokół. Myślą, że wszystko jest idealne, a kiedy dorastają to rozumieją, że takie życie to jedno wielkie gówno z którego trudno się wydostać. Tylko nielicznym się udaje bo przetrwają dzięki tej walce i miłości, którą dają im bliscy. Ja... Też bym chciał takiej miłości, chciałbym być mężem kogoś, kogo pokocham naprawdę a nie będe musiał być z tą osobą dla formalności tylko po to, aby objąć rządy po ojcu. Chciałbym codziennie budzić się obok mojej miłości życia, dawać dużo ciepła tej osobie i przede wszystkim kochać, kochać do szaleństwa. Dać tej miłości wspaniałe dzieci, które biegałyby po całym królestwie z psem i świetnie się bawiły i pozwoliłbym spełniać moim dzieciom te marzenia. Również chciałbym zwiedzić cały świat, zobaczyć jak ludzie żyją w różnych krajach i... Zawsze jakbym wyjeżdzał to równie szybko bym wracał do moich dzieci i ukochanej osoby, tylko po to aby zobaczyć, jak się czują i ich przytulić oraz wycałować i opowiedzieć o tym, co widziałem. Myślę, że to jest sprawdziwa miłość. Prawdziwa rodzina.
Yoongi wycofał się zapłakany w stronę drzwi, a następnie wyszedł z pomieszczenia. Przed zatrzaśnięciem drzwi spojrzał jeszcze na matkę, która płakała chowając twarz w dłoniach. Najlepsze było to, że czuł ulgę po powiedzeniu jej tego wszystkiego ale ta i tak nie była w stanie nic z tym zrobić, a on jedynie o czym teraz myślał to pójście do swojej komnaty i położenie się do wygodnego łoża oraz zaśnięcie w nim i spaniu do samego ranka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top