#Chapter Twenty Nine

DaeHee

-Do licha, Kim! -Słyszę czyjś wrzask, po którym następuje kilka przekleństw oraz salwy szaleńczego śmiechu.

Wychylam się z pokoju treningowego i gdy widzę, że wszyscy chłopcy są przyzwoicie ubrani, wychodzę sprawdzić, co się dzieje.

-Gdzie jest ten skurwiel? -To chyba głos JeongGuk. Nie jestem pewna, bo wszyscy stoją tak ciasno, że blokują mi widok.

-Cóż, zawsze to jakiś sposób, by błyszczeć na boisku, JeongGuk -stwierdza JiMin, pokładając się ze śmiechu.

-Ech, stary, to gówno jest wszędzie. -To znowu JeongGuk. Otaczający go koledzy powoli się odsuwają, potrząsając głowami i śmiejąc się. -Wyglądam jak pieprzony Dzwoneczek.

-Zawsze mówiłeś, że potrafisz sunąć w powietrzu jak strzała, to teraz masz magiczny pył, żeby tego dowieść -kwituje HoSeok, wzbudzając kolejną salwę śmiechu.

Tym razem, gdy zawodnicy się rozstępują, dostrzegam przyczynę ich radości. JeongGuk stoi przed swoją szafką w podkoszulce i spodniach, z czapką baseballową w ręce, i jest od stóp do głów pokryty błyszczącym niebieskim pyłem. Sądząc po większej ilości na głowie i plecach, ktoś wsypał mu ten brokat do czapki i JeongGuk obsypał się cały, gdy ją założył.

-JeongGuk-Dzwoneczek -podłapuje ktoś. JeongGuk podnosi głowę, żeby obrzucić wszystkich gniewnym spojrzeniem i zauważa mnie.

Nie mogę powstrzymać śmiechu, gdy do mnie podchodzi. W szatnianym oświetleniu całe jego ciało błyszczy i migocze.

-Jesteś dziewczyną -mówi.

-Też mi odkrycie, Einsteinie -komentuje HoSeok. JeongGuk patrzy na niego z morderstwem w oczach, po czym wraca spojrzeniem do mnie.

-Tak, jestem kobietą -potwierdzam, walcząc ze śmiechem. Teraz, gdy się zbliżył, dostrzegam, że to jakiś bardzo drobny proszek, którego praktycznie nie sposób usunąć.

-Jak pozbyć się tego gówna? Im dłużej się wycieram, tym bardziej to do mnie przywiera. -Patrzy na mnie błagalnie, ale trudno mi zachować powagę, gdy widzę, że nawet rzęsy ma niebieskie.

-Dlaczego miałbyś to ścierać? Myślę, że niebieski to twój kolor. -Mrugam niewinnie powiekami, a otaczający mnie mężczyźni pohukują i pogwizdują w odpowiedzi.

-Czemu taka jesteś, DaeHee? Kim cię zaraził swoim podejściem i tymi swoimi... -milknie, gdy patrzy na pokryte migoczącymi niebieskimi plamkami dłonie i reaguje w jedyny możliwy sposób, czyli śmiechem.

-Możesz wziąć prysznic, JeongGuk... Ale pod światłem nadal będziesz błyszczał przez najbliższe kilka dni, a może nawet tygodni -rzucam półżartem i wracam do pokoju treningowego.

Padają kolejne żarty, ale jeden komentarz trafia do mnie bardziej niż wszystkie pozostałe.

-Kim już prawie wrócił, chłopaki. Przynajmniej tyle udało mu się dowieść.

Faktycznie.

Uśmiecham się do tej myśli, bo cieszy mnie ona bardziej niż cokolwiek przez cały dzień, czy raczej od ostatniego spotkania z TaeHyung'iem. Bo jeśli on znowu robi swoim kolegom psoty, to znaczy, że wraca do formy, zarówno psychicznej, jak i fizycznej.

***************

-Proszę jedną gałkę o smaku masła orzechowego w kubeczku -mówię do dziewczyny za ladą, która czeka na mój wybór z łyżką do lodów w dłoni.

-Proszę zrobić z tego trzy gałki. -Wydaję z siebie pisk na dźwięk głosu TaeHyung'a, ale nim zdążę się odwrócić, jego dłonie obejmują mnie w pasie i przyciągają do siebie. -Cześć. -Czuję na uchu jego gorący oddech i po tak długim dniu muszę wręcz siłą powstrzymywać się przed wtuleniem się w niego i zamknięciem oczu.

-Cześć. -Uśmiecham się mimowolnie, gdy odwracam się do niego twarzą i odsuwam się nieco, cały czas świadoma tego, że jesteśmy w miejscu publicznym. Patrzę na niego i zastanawiam się, czy kiedykolwiek przestanę czuć te motylki w brzuchu na jego widok. -Niebieski brokat, co?

Jego połowiczny uśmiech rozkwita na całą twarz, a w oczach pojawia się psotny błysk. Wzrusza ramionami niczym mały chłopiec w ciele dorosłego mężczyzny.

-Masło orzechowe i czekolada, co?

Kiwam głową.

-Tak.

-Rozpieszczasz się za coś konkretnego?

Przez głowę przewija mi się cały ten dzień. Wiadomość od Sally na temat ojca. Podwójna sesja treningowa z TaeHyung'iem. Gorączkowy telefon od wieloletniego klienta taty z klubu Red Sox z prośbą, bym rzuciła wszystko i poleciała do nich zbadać ich najlepszego miotacza, który wczoraj wieczorem doznał kontuzji ramienia. Odmówiłam i zgodziłam się na rozmowę wideo i pomoc w opracowaniu planu rehabilitacji. A potem ten raport dla HoSeok'a, który ostatecznie dopracowałam i który zawierał prezentację tego, jak mogłabym opiekować się na co dzień zawodnikami Aces, gdybym dostała długoterminowy kontrakt.

-Tak. Przetrwałam. -Uśmiecham się łagodnie. -Cóż to był za dzień.

-Aż tak zły? -pyta i mimo moich protestów podchodzi do lady, by zapłacić.

-Nie tyle zły, co zwariowany.

-Podoba mi się, że nagradzasz się lodami -stwierdza z uśmiechem, gdy siadamy naprzeciw siebie w niewielkim pomieszczeniu.

-Podoba mi się, że wybrałeś brokat, by talent JeongGuk'a jeszcze bardziej błyszczał w świetle reflektorów. -Unoszę brwi i kosztuję nieziemsko pysznych lodów.

-Jeśli próbujesz wymusić na mnie przyznanie, że coś dzisiaj zmalowałem -mówi i stuka mnie butem pod stołem -to obszczekujesz niewłaściwe drzewo. Pierwsza reguła psot w klubie jest taka, że nie robi się psot w siedzibie klubu.

-No proszę cię. -Śmieję się i przewracam oczami. -W każdym razie było to całkiem śmieszne, a biedny JeongGuk będzie to zmywał z siebie przez kilka dni.

-Super. Cieszę się, że to słyszę, bo nutella, którą na początku sezonu napchał mi tylne kieszenie spodni, była naprawdę koszmarna. -Otwieram szeroko oczy i wyrywa mi się zaskoczone westchnienie. -Tak. Było aż tak źle. Późno przyszedłem po przedłużającym się wywiadzie, więc szybko wrzuciłem na siebie strój sportowy i pognałem na stadion. Pierwszy trening, sięgam po coś do tylnej kieszeni i czuję to kleiste gówno. I teraz wyobraź sobie: stoję przy bazie z tłumem za plecami i czymś koloru kału na palcach. W co miałem się wytrzeć? W spodnie? Komentatorzy mieliby niezłe pole do popisu, gdyby zauważyli, że TaeHyung Kim kuca za bazą z tymi tajemniczymi brązowymi smugami na całych spodniach, które pojawiły się między rzutami.

Śmieję się tak mocno, że w oczach pojawiają się łzy, bo szczegółowość jego pogardliwego opisu sprawia, że wręcz mam przed oczami ten obraz. Trzeba mu przyznać rację.

-I co zrobiłeś? -pytam, gdy w końcu udaje mi się jako tako opanować chichot.

-Wytarłem dłonie o ziemię, żeby jakoś je oczyścić -wyjaśnia, a w jego oczach znowu pojawia się ten psotny błysk. -Stąd... brokat.

-Czyżbyś zatem złamał pierwszą regułę klubu? -droczę się, uświadamiając sobie, że to było idealne zakończenie tego dnia. TaeHyung w odpowiedzi pakuje sobie do ust pełną łyżkę lodów i pokazuje mi, że nie może mówić. -Hola. Chwila. Skąd wiedziałeś, że tu będę?

-Szedłem do ciebie, żeby spytać, czy masz ochotę coś zjeść, i zauważyłem cię tutaj.

-Mogłeś po prostu zadzwonić, wiesz?

-Wiem, ale uznałem, że gdy przyjdę osobiście, trudniej ci będzie powiedzieć „nie". -Jego uśmiech zmienia się w nieśmiały, a ja muszę wykrzesać całą swoją siłę woli, żeby nie nachylić się przez stół i nie musnąć jego ust w delikatnym pocałunku.

Czy on nie wie, że jest jedynym, któremu odpowiadam „tak"?

Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!

Mój instagram: wanessa_w._

Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!

Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.

Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!

Pozdrawiam was, Wanessa

PS

Zapraszam do "Danger Man" oraz do "Instagram heiress II JeongGuk Jeon II"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top