#Chapter Fifteen

TaeHyung


Zimne okłady jak zawsze. Lód na dwadzieścia minut i dwadzieścia minut przerwy. Napisz, gdyby były jakieś problemy. -DaeHee


Notka?

Zostawiła mi cholerną notkę?

Ten, kto wykręcił jej numer, musiał być prawdziwym palantem. Pierwszorzędnym dupkiem. Ale nie mam czasu się nad tym zastanawiać, bo muszę ją znaleźć. Pogadać z nią. Rozpracować ją. Rozgryźć, co ją znowu przestraszyło.

Wybiegam z szatni jeszcze w korkach i zauważam Manny'ego.

-Hej, stary, nie widziałeś, gdzie poszła DaeHee? -Na jego ustach rozkwita niespieszny uśmiech, jakby sądził, że szukam jej nie tylko z powodu wytycznych dotyczących chłodzenia. -Daj spokój, człowieku.

Uśmiecha się jeszcze szerzej i wskazuje tunel prowadzący na parking.

-A czy ja coś mówię?

Słyszę za sobą jego śmiech, gdy biegnę korytarzem i wypadam przez boczne wyjście z boiska. Po kilku sekundach dostrzegam DaeHee i podbiegam do niej.

-Notka, DaeHee?

Zamiera na ułamek sekundy, ale natychmiast rusza dalej.

-Tak. Notka. Wykonałeś trening. Możesz się ochłodzić z moimi wytycznymi. Jestem twoją osobistą trenerką i...

-Jeśli jesteś moją trenerką, to rób, co do ciebie należy! -krzyczę sfrustrowany pod każdym możliwym względem przez tę kobietę, która nieustannie mnie sprawdza, odpycha i ode mnie ucieka, chociaż widzę w jej oczach, że pragnie mnie równie mocno, jak ja jej.

-Zrobiłam. Dostałeś wytyczne. Wiesz, co zrobić. Nie wiedziałam, że muszę trzymać cię za rączkę, Kim.

-Jasne, że wiem, co mam zrobić -mruczę i rozglądam się, żeby sprawdzić, czy w pobliżu nie ma nikogo z drużyny. Przerzucić cię przez ramię i zabrać do mnie, żebyśmy mogli to rozwiązać. A potem położyć cię na łóżku i sprawić, żeby było jeszcze lepiej.

-Zawodnik musi to robić dla sportu, prawda? -rzuca szyderczo.

-JiMin. -Wystarczy, że wypowiadam jego imię i wiem już, o co się wkurzyła. Ale ze mnie bałwan, że się nie domyśliłem.

-Trzymasz je na sznurku? To właśnie robisz ze mną, żeby mieć kobietę w każdym mieście, chętną i gotową, gdy wpadniesz przejazdem? -Nie sposób nie zauważyć bólu w jej spojrzeniu i jest mi przykro, że to przeze mnie.

-Co on, do cholery, ci zrobił, że masz tak niskie mniemanie o mężczyznach, DaeHee?

W jej oczach pojawiają się emocje, ale szybko się z nich otrząsa i odwraca wzrok.

-Nieważne. Zapomnij, że cokolwiek mówiłam.

Biegnę za nią, wkurzony na siebie, że to robię, ale jednocześnie chcę się dowiedzieć, o co dokładnie chodzi.

-Blondynka nic dla mnie nie znaczy.

-Uhm. -Nadal nie odwraca się do mnie i patrzy prosto przed siebie.

-Naprawdę. Chciałaś utrzymać to wszystko w tajemnicy... -Nie ma żadnego tego wszystkiego.

-A JiMin należy do zespołu -wyjaśniam, ignorując jej wstawkę. -Czego ode mnie oczekiwałaś? Że go poprawię? Każę mu nie pieprzyć głupot, chociaż normalnie śmieję się z ich docinków dotyczących kobiet w barach? Przecież od razu by się domyślił, że coś między nami jest. A coś między nami jest. -mówię, żeby nie zdążyła wtrącić się z kolejną polemiczną uwagą. -Więc oszczędź sobie zaprzeczania.

-Jesteś aroganckim dupkiem, wiesz o tym? -rzuca ze złością i odwraca się do mnie z założonymi rękami, jakby to miało obronić ją przed prawdą, której najwyraźniej nie potrafi zaakceptować.

-Może, ale ty jesteś strasznie słodka, gdy się na mnie wściekasz.

W jej gniewie pojawia się nieznaczne pęknięcie. Zaczątek uśmiechu.

-I chyba podoba mi się, że byłaś o mnie zazdrosna.

-Nie byłam.

-Oj, Kiciu, byłaś, byłaś. -Kolejny krok w stronę uśmiechu. -Kobieta ucieka zezłoszczona, tylko jeśli jest zazdrosna, i chociaż widok twojego tyłeczka, gdy odchodziłaś, niemal przekonał mnie, by pozwolić ci się wściekać, to powinnaś znać prawdę. Nie ma żadnej blondynki czekającej w barze tylko na mnie, bo ona czeka na każdego. Nie mam żadnych kobiet na sznureczku. Żadna na mnie nie czeka w innym mieście.

Patrzy na mnie. Zastanawia się, czy mi uwierzyć, i do licha... trzeba przyznać, że potrafi bronić swego zdania. Kręci mnie, że umie o siebie zadbać.

I jednocześnie frustruje.

-Powiedz mi, co myślisz, DaeHee. -Za dużo tego milczenia. Za dużo czasu na wątpienie i znajdywanie na siłę dziur w tym, co powiedziałem, żeby nagiąć to do dręczących ją niepewności.

-Ja tylko... To wszystko dzieje się...

-Zgaduję, że myślisz o tym, jak bardzo chcesz mnie teraz pocałować.

-Zbyt szybko -mówi w tej samej chwili co ja i oboje uśmiechamy się do siebie. Wygląda na to, że udało się odegnać największą falę jej temperamentu.

-Chcesz mnie pocałować zbyt szybko? -pytam, łącząc nasze wypowiedzi, na co ona potrząsa głową.

-Nie wiem, co z tobą zrobić -wyznaje w końcu cichym i przestraszonym głosem.

-Nic, DaeHee. Tutaj nie trzeba nic zrobić. To tylko my, którym jest ze sobą przyjemnie. To tylko my, rozgryzający, czy coś między nami jest. Nie ma żadnych zobowiązań. Nikt nie musi o niczym wiedzieć. Najzwyczajniej w świecie się poznajemy i cieszymy swoim towarzystwem.

-A co jeśli tego nie chcę?

Znowu ta wątpliwość. Ta niepewność, której nie rozumiem.

-Chcesz tego.

Muszę wykrzesać z siebie całą siłę woli, żeby nie nachylić się i nie zakosztować tych ukąszonych przez pszczołę ust, które kuszą mnie za każdym razem, gdy je widzę. Żeby nie przypomnieć jej, jakie to uczucie, gdy się całujemy.

Ona ma w sobie coś, co nie pozwala mi odpuścić, mimo że tak naprawdę nie zdążyłem jej jeszcze dobrze poznać.

Bo są kobiety, które nadają się do szybkiego seksu. Są kobiety, które można by zaliczyć, ale lepiej sprawdzają się jako przyjaciółki. I są kobiety takie jak DaeHee. Zmuszają do myślenia, wzbudzają olbrzymią ochotę i doprowadzają nas do szaleństwa, bo pragniemy ich, chociaż nie powinniśmy. Są zagadką. Niejasne, zwodnicze, kuszące i po prostu idealne.

Czekając na jej odpowiedź, obserwuję, jak kucyk smaga ją po głowie, gdy idziemy chodnikiem przez centrum. Jeszcze nigdy nie czułem takiego pragnienia, by przyciągnąć kobietę do siebie i wymazać zmartwienia z jej oczu.

Chcesz tego.

-TaeHyung. Kontrakt. Mój ojciec. To po prostu...

Rozglądam się po otoczeniu. W poszukiwaniu prywatności. Żebym mógł jej udowodnić, że potrzebuje uczuć, a nie tylko słuchania.

-Skomplikowane? Zagmatwane? Witaj w normalnym życiu, DaeHee. Ja też mam nie inaczej, a ty nie znasz nawet połowy tego wszystkiego.

Uśmiecha się w rozbrajający sposób. Wzbudza we mnie chęć zaopiekowania się nią, podczas gdy nigdy nie czułem pragnienia opiekowania się nikim prócz mamy.

-TaeHyung.

-Powtarzaj moje imię w ten sposób, a zacznę myśleć, że mnie lubisz.

Śmieje się. Mrok w jej oczach nieco się rozjaśnia i wiem, że udało mi się coś ugrać.

Akurat mijamy małą alejkę za stadionem z dala od głównych traktów, więc wciągam do niej DaeHee i wpijam się w jej usta, zanim jeszcze zejdziemy z chodnika.

Do licha.

Jest uzależniająca.

Pragnę jej.

Jej smak.

Muszę ją mieć.

Zapach jej perfum.

Zgódź się na to, DaeHee.

Miękkość jej warg.

Zgódź się na mnie.

Niepewność w jej języku, gdy walczy z pragnieniem, by się temu poddać.

Wpuść mnie, do cholery.

Nawet jej złość mnie nakręca.

Dlatego biorę to, czego od niej chcę. Czego od niej potrzebuję. Mój członek robi się sztywny od pocałunku. Od tego, jak jej palce zaciskają się na mojej koszulce. Od tego, jak jej piersi ocierają się o mój tors. Od tego pieprzonego westchnienia, który jest jak biała flaga, oznajmująca jej poddanie.

Nie chcę tego kończyć. Ale członek mi zesztywniał, a wciąż mam na sobie ochraniacz, co nie jest zbyt przyjemne. Poza tym jesteśmy na ulicy. W pobliżu stadionu. I chociaż z przyjemnością ulżyłbym sobie, robiąc z nią różne rzeczy tu i teraz, to z bólem serca kończę nasz pocałunek.

Odrywam się od jej warg, lecz moja samokontrola wisi na cienkim włosku.

Nie wypuszczam jej jednak z ramion i spoglądam w oczy. Próbuję złapać oddech i uciszyć swojego wewnętrznego jaskiniowca.

-Cóż, domyślam się, że ten sposób poznawania się nawzajem jest równie dobry, jak każdy inny.

Uśmiech powrócił, ale dopiero po kilku sekundach w jej oczach pojawia się ta sama pewność, którą słychać w jej głosie.

Ale trudno. I tak w to wchodzę.

Ryzykuję wszystkim dla kobiety, która chce uciec, chociaż przecież sam nigdy nie byłem tym, który miałby zostać.

Tym razem jednak nigdzie się nie wybieram.

Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!

Mój instagram: wanessa_w._

Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!

Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.

Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!

Pozdrawiam was, Wanessa

PS

Zajrzyjcie do "Danger Man" gdzie pojawiają się regularnie nowe i poprawione rozdziały!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top