Prolog/ Dinusiu!

26 lat wcześniej.

- Michael! Jeśtem ksieznicką! - krzyczała malutka blondwłosa córeczka pewnego biznesmena, który wraz ze swoim przyjacielem i żoną oglądali otwieranie prezentu przez małą istotkę.
Michael Jackson z uśmiechem na ustach i cieszącym się sercem wstał i podszedł do dziewczynki i pomógł jej nałożyć diadem, który kupił jej gdy tylko zjawił się w jej rodzinnej willi.
- Dla mnie zawsze będziesz księżniczką, Natalie. Jestem do usług. - odpowiedział mężczyzna, udając że robi ukłon w jej stronę a dziewczynka ze śmiechem przytuliła się i zaczęła wysuwać rączki i skakać, aby dać znak że życzy sobie aby wziął ją na ręce.
Ojciec dziewczynki, Christopher, był zadowolony że jego przyjaciel, nieco młodszy od niego, ma takie podejście do dzieci. Wiele razy słyszał o tym że Michael chce zostać ojcem.
- Natalie, chodź. Trzeba wziąć kąpiel i do łózia. Jest już późno. - szepnęła mama dziewczynki, podchodząc do muzyka i kierując wzrok na Natalie.
- Nie chcem. Chcem się bawić! - powiedziało zbulwersowane dziecko a muzyk jedynie się zaśmiał.
- Słoneczko, posłuchaj mamusi. Potem mogę Ci coś poczytać. Jestem ciągle i nie wyjadę tak prędko. Nie bez mojej księżniczki...
Michael pogładził jej włosy, a kiedy mama dziewczynki zniknęła wraz z nią za drzwami łazienki, mężczyzna usiadł na fotelu i milcząc patrzył przed siebie. Pan Johnson położył dłoń na jego ramieniu i z uśmiechem rzekł.
- Jeszcze i Ty będziesz miał taką córkę. Zobaczysz... Niezależnie od tego, co się stanie. Zawsze możesz na mnie polegać...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top