Rozdział VI - Na Antarktydzie.
Po czterech godzinach lotu, w pewnym momencie, usłyszeli oni dźwięk telefonu Patryka. Od razu odebrał on go. Kiedy to zrobił, na ekranie ponownie ujrzał szefa znanej już im korporacji. Chwilę później, powiedział on:
- Witam ponownie.
- No gitara, siema. Ty lepiej powiedz, jak mamy pokonać Grzegorza i Laurę. – Rzekł Patryk.
- W bagażniku jest coś, co skutecznie ich unieruchomi. Fakt, ta rzecz jest niewidzialna, ale wyczujecie ją poprzez to, że kiedy będziecie chcieli dosięgnąć dna, po prawej stronie bagażnika, nie będziecie mogli tego zrobić, bo coś was będzie blokowało. To właśnie będzie to. Jest tego po cztery sztuki, więc wystarczy. Aby ich unieruchomić, należy po prostu rzucić to w ich stronę.
- Ja pierdolę. Czego wy tam jeszcze nie stworzycie. Ta twoja korporacja to chyba jest z innej planety.
- Zaraz tam z innej planety. Wszystkie siedziby są na Ziemi. Ale fakt, tworzymy też, że tak powiem, „inne" rzeczy.
- Heh. Tak w ogóle, to ile jeszcze zostało nam lotu na Antarktydę?
- Plus minus cztery godziny. Jak tak teraz patrzę na trasę lotu waszą oraz Grzegorza i Laury, to jeśli będziecie nadal lecieć tym samym tempem, to będziecie pierwsi. Bowiem Grzegorz i Laura polecieli inną drogą, o kilometr dłuższą.
- Czyli oni jednak nie są tacy inteligentni.
- Czasem faktycznie, zachowują się głupio, ale nawet nie zdajesz sobie sprawy, co tak naprawdę potrafi, np. Grzegorz. No, ale dobra. Ja już muszę kończyć. Odezwę się później.
Po tej rozmowie, połączenie zakończyło się. Kiedy zapanowała cisza, Patryk rzekł do Mateusza:
- A ty co tak cicho siedzisz? Zwykle wtrącałeś swoje dwa grosze do rozmowy.
- Nie mam po prostu co mówić, więc logiczne, że się nie odzywam. – Odpowiedział Mateusz.
- To jakiś cud w twoim wypadku.
- Spierdalaj
Jednak, po tych słowach, nastała ponowna cisza. I trwała ona do końca podróży...
Kiedy po paru godzinach oboje byli pięćset metrów od miejsca lądowania, Patryk rzekł:
- No i już jesteśmy. Mam nadzieję, że szybko pójdzie.
- Też mam taką nadzieję. – Powiedział Mateusz.
Po tych słowach, chwilę później, wylądowali. Kiedy to nastąpiło, ponownie założyli kaski z wbudowanymi w nie maskami tlenowymi, aby zimne, arktyczne powietrze nie zniszczyło im płuc. Następnie, wyszli z samolotu, po czym otworzyli bagażnik. Gdy to zrobili, Patryk wziął działo, które było potrzebne do wykonania zadania oraz dwa przyrządy do unieruchomienia Grzegorza, a Mateusz wziął rzeczy do unieruchomienia Laury. Kiedy to zrobili, zamknęli bagażnik i udali się na środek Antarktydy, który był niedaleko ich miejsca lądowania.
Po znalezieniu się tam, Patryk ustawił działo w odpowiednim miejscu. Lecz, kiedy chciał nacisnąć odpowiedni przycisk, on i Mateusz usłyszeli za sobą dźwięk przeładowywania broni. Od razu, gwałtownie się odwrócili. Kiedy to zrobili, ujrzeli...Grzegorza oraz Laurę, która celowała w nich dezintegratorem. Widząc to, Patryk rzekł:
- No jeszcze kurwa was tu brakowało.
- Widzisz. Od nas się nie uwolnisz. – Powiedziała Laura.
Lecz, w tym momencie, Grzegorz dostrzegł na kombinezonie Patryka i Mateusza wielki napis „Globus Corporation". Widząc to, powiedział:
- O. Co ja tu widzę. Pracujecie dla Globusa.
- TO TY GO ZNASZ?! – Krzyknęli razem Patryk i Mateusz.
- Tak, ale od dawna się nienawidzimy. Właściwie to od początku naszej znajomości. I robiliśmy praktycznie wszystko na niekorzyść drugiej strony. Jednak, któregoś dnia, zaszło to za daleko. I jestem pewien, że on wysyła was abyście mi przeszkodzili z czystej chęci zemsty po ostatnim razie. – Odpowiedział
- Ten świat jeszcze nie raz mnie zaskoczy... - Odparł Patryk.
- Mogę wiedzieć, o czym wy do cholery gadacie? – Spytała Laura.
- Później ci opowiem, skarbie. – Odparł Grzegorz.
Po tej rozmowie, zaczęła się walka. Na początku była ona z pozoru nie do wygrania dla żadnej ze stron, bowiem Grzegorz i Laura oraz Patryk i Mateusz walczyli prawie tak samo. Jednak, w którymś momencie, szala zwycięstwa przelewała się to na stronę Grzegorza i Laury, to na stronę Patryka i Mateusza. Lecz, ostatecznie wygrali Patryk i Mateusz. Otóż, w którymś momencie walki, kiedy Laura najmniej się tego spodziewała, Mateusz rzucił dwa razy w jej kierunku przyrządami, które miały ją unieruchomić. I rzeczywiście, odepchnęło ją to w kierunku pobliskiej góry lodowej, a kiedy dziewczyna próbowała wstać lub poruszyć rękoma, nie mogła.
Widząc to, Grzegorz spytał ze słyszalną złością w głosie:
- Co żeście jej zrobili?!
- Nie twój interes. – Odpowiedział Patryk.
Po tej jakże krótkiej rozmowie, on oraz Patryk i Mateusz wrócili do walki. Tym razem, wyglądała ona tak, że szala zwycięstwa przelewała się to na stronę Grzegorza, to na stronę Patryka i Mateusza. Jednak, w którejś chwili, wygrali Patryk i Mateusz. Bowiem, gdy Grzegorz chciał strzelić z dezintegratora w Patryka, ten wyskoczył w powietrze, robiąc efektowny obrót i tym samym unikając strzału. Kiedy wylądował na ziemi, dwa razy rzucił w kierunku Grzegorza tą samą rzeczą, która miała go unieruchomić. I tak się stało. Po uderzeniu, został odepchnięty w kierunku tej samej góry lodowej, pod którą siedziała unieruchomiona Laura. Kiedy chciał się uwolnić, nie mógł.
Natomiast Patryk i Mateusz, po unieruchomieniu swych wrogów, postanowili jeszcze bardziej dobić Grzegorza, tyle że tym razem psychicznie. Uznali, że nie zabiją go przed uratowaniem świata, ale każą mu patrzeć, jak świat jest ratowany, a on nie może nic zrobić. Podeszli więc do działa i Patryk nacisnął odpowiedni przycisk. Kiedy zaś dioda zmieniła kolor na zielony, ujrzeli oni cztery białe promienie, które wzbiły się w powietrze i poruszały tak, jakby tworzyły siatkę. W tym momencie, pozostało już tylko czekać.
Tymczasem, Grzegorz musiał patrzeć, jak jego marzenie było niszczone, a on nie mógł nic zrobić. Smutno mu się robiło, widząc to wszystko. Niby zawsze znosił porażkę, ale zwykle miewał jeszcze jakieś ostatnie linie obrony. A teraz, był unieruchomiony i jeszcze musiał na to wszystko patrzeć...
Zaś po paru chwilach, gdy promienie zniknęły, Patryk odruchowo wyją telefon i spojrzał na ekranik. Tak jak podejrzewał, po chwili włączyło się połączenie od ich szefa. Oprócz tego, dało się zauważyć, że ostatni z czterech pasków znajdujących się w logo korporacji, zmienił kolor na zielony. Po chwili, Globus powiedział:
- Gotowe. I tym samym, już po raz trzeci, uratowaliście świat przed zagładą.
- Tak w ogóle, skoro świat jest już uratowany i tak dalej, to co mamy zrobić z unieruchomionymi Grzegorzem i Laurą? – Spytał Patryk.
- Zostawcie ich tam, gdzie są. Tak szybko się nie uwolnią, a im dłużej będą uwięzieni, tym dłużej świat będzie bezpieczny.
- OK
- Dobra. Ale teraz wracajcie do swoich domów. Odezwę się, gdy nastanie taka potrzeba.
Po tej rozmowie, połączenie zakończyło się. W tym momencie, Patryk i Mateusz wsiedli do ich samolotu, zdjęli kaski i ruszyli w drogę powrotną...
TYMCZASEM, NADAL NA ANTARKTYDZIE.
Grzegorz i Laura, mimo wszystko, starali się uwolnić. Jednak ani trochę im to nie szło. Lecz, w pewnym momencie, gdy Grzegorz siłował się z tym czymś, co go trzymało, dało się zauważyć, że ni z tego, ni z owego, jego oczy zabłysły na jaśniejszy odcień żółtego koloru, niż dotychczas. Po chwili zaś, wokół jego dłoni, pojawił się ogień. Najprawdopodobniej miał on odpowiednio wysoką temperaturę, gdyż przetopił to, co trzymało Grzegorza. Po uwolnieniu rąk, w ten sam sposób, uwolnił również swoje nogi. Gdy zaś już był wolny, podszedł do szamoczącej się Laury i rzekł:
- Spokojnie, Lauro. Zaraz cię uwolnię.
Po czym, w taki sam sposób, ją oswobodził. Kiedy zaś była ona już wolna oraz, gdy się podniosła ze śniegu, spytała ze słyszalnym zaskoczeniem w głosie:
- Jak ty to zrobiłeś?
- Ja...Nie wiem. Do tej pory nie umiałem kontrolować ognia. – Powiedział
- Jeszcze wiele ciekawych rzeczy się o tobie dowiem.
Lecz, po tej rozmowie, oboje udali się do ich statku kosmicznego. Po znalezieniu się tam, ruszyli w kierunku ich bazy...
Jednak, w czasie drogi powrotnej, Laura spytała:
- Opowiesz mi wreszcie, o czym ty do cholery rozmawiałeś z Patrykiem i Mateuszem?
- Dobrze. Więc ten, o kim mówiliśmy, czyli Globus, jest szefem tajnej korporacji „Globus Corporation", której pracownicy zajmują się tworzeniem nowoczesnych technologii, często na zlecenie rządów różnych krajów. To właśnie ich szef wysyła Patryka i Mateusza aby mi przeszkodzili. Ja go znam od bardzo długiego czasu, jednak od początku naszej znajomości się nienawidzimy i staramy się sobie zaszkodzić. Jednak przestaliśmy, gdy zaszło to za daleko. Od tamtego czasu się do siebie nie odzywamy. – Opowiedział
Po tej rozmowie, nastała cisza, która panowała już do końca lotu...
Jednak, po kolejnym uratowaniu świata, życie obydwu stron było normalne. Aż do wydarzenia, które mogło poważnie zadecydować o losach świata...
CDN
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top