XXXIX

Gdy tylko zatrzymałem konia zsiadłem z niego wchodząc do środka pałacu. Szybkim krokiem ruszyłem do sali tronowej wymijając co rusz kolejną służkę. Pchnąłem drzwi wchodząc do sali zastając w niej rodziców.

ㅡ Jungkook? W końcu zrobił co należy. ㅡ Uśmiechnęła się podchodząc do mnie chcąc położyć dłoń na moim policzku, lecz złapałem ją za nadgarstek odpychając. ㅡ Co ty wyprawiasz?

ㅡ Może ty mi wytłumaczysz co ty  wyprawiasz? Jak możesz tak krzywdzić mojego męża?

ㅡ Poskarżył ci się? ㅡ Mruknęła unosząc brew. Zaśmiała się siadając na tronie obok mężczyzny.

ㅡ Mamo co z tobą? Nie byłaś taka.

ㅡ Po prostu traktuje ludzi jak na to zasługują.

ㅡ Jimin nic nie zrobił.

ㅡ Zmusił cię...

ㅡ Nie. Do niczego mnie nie zmuszał. Nawet chciał bym tego nie robił. Zresztą to była moja decyzja. Nie chciałem by Chim to robił. Chciałem by był czysty. Nie tak jak ja. Robiłem to z wieloma mężczyznami.... Chociaż on niech nie niszczy swojego sumienia. Bądź razie ty nie powinnaś się wtrącać. To nasze życie  i nasze małżeństwo.

ㅡ A twoje zaginięcie? Wrócił do zamku zostawiając ciebie samego.

ㅡ Kazałem mu. To było dla jego bezpieczeństwa.

ㅡ Kochanie ja wiem, że chcesz go chronić, ale..

ㅡ Przestań! ㅡ Krzyknąłem zdenerwowany. ㅡ Nie poznaje cię. Nie jesteś już moją matką. ㅡ Warknąłem. ㅡ Pomyśl co zrobiłaś źle, a wtedy porozmawiamy.

ㅡ Zamierzasz wrócić do niego?

ㅡ Owszem. Wrócę, a z tobą nie chcę mieć nic do czynienia.

ㅡ Jeśli stąd wyjdziesz wyślę wojska.

ㅡ W takim razie będę walczyć. ㅡ Fuknąłem spojrzawszy na ojca. ㅡ A ty nic nie powiesz? Tak bardzo chcieliście mnie odzyskać, a teraz chcecie skazać mnie na śmierć. Jacy z was rodzice?! Nienawidzę was. Nienawidzę. ㅡ Wyszedłem ze sali wychodząc z pałacu. Czym prędzej wsiadłem na konia ruszając. Czując w oczach łzy zatrzymałem się kawałek dalej od zamku wycierając policzki, w tym czasie usłyszałem za sobą stukot kopyt. Odwróciłem się widząc swojego ojca. Wywróciłem oczyma chcąc ruszyć, lecz zagrodził mi drogę.

ㅡ Poczekaj.

ㅡ Czego chcesz?

ㅡ Mama przesadziła.

ㅡ Nie broń jej. To co zrobiła i co chce zrobić jest niewybaczalne. Chce wojny to ją będzie miała.

ㅡ Też nie jestem z tego powodu zadowolony. Porozmawiam z nią. Jungkook jesteś moim pierworodnym synem. Nie mogę cię stracić. Czekałem na twój powrót przez całe dwadzieścia lat. Wiedziałem, że gdzieś tam jesteś, żyjesz i dorastasz.

ㅡ Nie pozwolił byś by taka sytuacja się wydarzyła. Dlaczego, więc kłamiesz?

ㅡ Dlaczego mam kłamać? Nie wiedziałem, że takie dzieją się rzeczy. Przepraszam, że tego nie zauważyłem. Spróbuje to zmienić.

ㅡ Jeśli chcesz coś zmienić pilnuj by się do nas nie zbliżała. Jest już dla mnie obcą osobą i nie chcę jej znać.

ㅡ Nie mów tak. To twoja mama.

ㅡ Nie powinna tak robić. Tak nie robią matki, a potwory. Zdecyduj się, po której stronie stoisz. ㅡ Powiedziałem ruszając do domu.

*

Dotarłszy na miejsce zaczepił mnie Tae. Odstawiłem konia do stajni, gdzie tam zajął się nim stajenny.

ㅡ Znalazł się?

ㅡ Tak. Jest w swojej komnacie. 

ㅡ Świetnie. Dziękuję. ㅡ Westchnąłem.

ㅡ Wszystko w porządku?

ㅡ Nie. Przygotuj wojsko. Niech będzie gotowe do walki, a na granicę wyślij patrole. Niech informują o wszystkim.

ㅡ Ale... Co?

ㅡ Rób co mówię. ㅡ Mruknąłem wchodząc do środka idąc do sypialni. Wolałbym być gotowy na wszystko niż na nic. Nie wiadomo ile matka była w stanie przekroczyć. ㅡ Chim. Kochanie. Gdzie byłeś? ㅡ Spytałem przytulając chłopaka.

ㅡ W swojej kryjówce. Przepraszam nie chciałem cię martwić. Słyszałem, że byłeś u swoich rodziców. Przepraszam, że się z nimi pokłóciłeś.

ㅡ Nie musisz, ale dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?

ㅡ Przepraszam. ㅡ Rozpłakał się wtulając się we mnie. Westchnąłem oddając ścisk i głaszcząc go po głowie.

ㅡ Nie przepraszaj kochanie. Bałeś się. To zrozumiałe. Już wszystko w porządku spokojnie. Spójrz mi w oczy. ㅡ Poprosiłem. Chłopak ani drgnął. ㅡ Skarbie spójrz na mnie. ㅡ Westchnąłem. Po kilku chwilach starszy zrobił to o co go prosiłem. ㅡ Kocham cię, Chim. ㅡ Szepnąłem kładąc dłoń na jego policzku delikatnie głaszcząc kciukiem. ㅡ Bardzo cię kocham. Kocham całym sercem i duszą. Nie wyobrażam sobie żyć bez twojej osoby, dlatego nie słuchaj tego co moja mama powiedziała. Nie opuszczę cię nawet jeśli będzie chciała mnie zabrać siłą. Rozumiesz?

ㅡ Też cię bardzo mocno kocham Jungkookie. Nigdy nikogo tak mocno nie kochałem naprawdę.

ㅡ Wierzę ci. ㅡ Uśmiechnąłem się składając czuły pocałunek na jego czole. ㅡ Mam teraz do ciebie prośbę i proszę zgódź się.

ㅡ O co chodzi?

ㅡ Jeśli przyjdzie nam stanąć w bitwie... Ukryjesz się bez względu na wszystko, jasne?

ㅡ Bitwie? Dlaczego prosisz mnie o takie coś?

ㅡ Błagam kruszyno. Schowasz się i przeczekasz całą wojnę, dobrze?

ㅡ Mam... Mam zostawić cię samego? Nie mogę. Nie zrobię tego..

ㅡ Chim proszę cię. Jesteś jedynym synem rodu Park. Gdy zginiesz, zginie Królestwo. Nie możesz się tak narażać.

ㅡ Nie posłucham cię. Będę walczył u twojego boku do samego końca.

ㅡ Nie pozwolę na to. ㅡ Westchnąłem. ㅡ Przepraszam, ale będę musiał wtedy cię gdzieś zamknąć czy ci się to będzie podobać czy nie.

ㅡ Jungkook nie. ㅡ Powiedział łamanym głosem.

ㅡ Spokojnie. Mówię to tylko na wszelki wypadek. Na razie cieszmy się sobą. ㅡ Poprosiłem przytulając go do siebie.

ㅡ Guke?

ㅡ Tak?

ㅡ Zagrasz mi coś? ㅡ Spytał cicho nie odsuwając się ode mnie na milimetr. Zaśmiałem się lekko zgadzając się. Odsunąłem się wstając i chwytając za instrument, który stał pod ścianą. Wróciłem na łóżko siadając na nim i jednocześnie opierając się o ścianę. Mąż w tym czasie usiadł obok mnie przytulając się do mojego boku  Ustawiłem gitarę zaczynając grać, a potem śpiewać spokojną piosenkę nie odrywając wzroku od chłopaka, który wyglądał na oczarowanego. Kilka minut później skończyłem. ㅡ Cudownie. Wiesz... Odkąd jesteśmy małżeństwem rzadko grasz.

ㅡ Bo teraz ty jesteś moim życiem, Chim. Wcześniej była to muzyka, ale odkąd cię pokochałem ważny jesteś ty.

ㅡ Aish.. przestań. ㅡ Zarumienił się.

ㅡ Taka prawda Jimin. Wolę zająć się tobą.

ㅡ W jaki sposób zająć? ㅡ Uśmiechnął się lekko kładąc dłoń na mym karku.

ㅡ A w jaki byś chciał? ㅡ Uniosłem brew odkładając gitarę na bok. Szybkim ruchem zmieniłem nasze pozycję zwisając nad chłopakiem.

ㅡ W jaki wolisz. ㅡ Zagryzł wargę przejeżdżając dłonią po mojej klatce piersiowej do samego podbrzusza. Wstrzymałem oddech patrząc mu w oczy.

ㅡ Dobrze wiesz jak wolę. ㅡ Odparłem łapiąc jego dłoń, którą położyłem na swoim czułym miejscu. Sapnąłem, gdy ścisnął mojego członka masując przez materiał. ㅡ Mówiłem ci, że jesteś piękny?

ㅡ Gukie. ㅡ Jęknął zawstydzony zasłaniając twarz. Zaśmiałem się zabierając jego dłonie patrząc mu w oczy.

ㅡ Naprawdę jesteś piękny. Nawet z rumianymi policzkami. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Cieszę się, że to ciebie pokochałem.

ㅡ Ja także. ㅡ Uśmiechnął się lekko co odwzajemniłem powoli odwiązując jego pas od hanboka.

ㅡ Mogę, prawda? ㅡ Spytałem nie odrywając od niego wzroku.

ㅡ Oczywiście. ㅡ Odparł pomagając mi zdjąć swoje odzienie. Tak szybko jak zaczęliśmy tak szybko skończyliśmy słysząc pukanie do drzwi i głos strażnika, że coś się dzieje na granicy. Westchnąłem ciężko zrezygnowany.

ㅡ Skarbie?

ㅡ Tak?

ㅡ Bardzo cię pragnę i bardzo cię kocham. Mam nadzieję, że dokończymy, gdy wszystko wróci do normy.

ㅡ Na pewno wróci. Nie mów w ten sposób..

ㅡ Po prostu nie wiem co przyniesie jutro. Każdy dzień jest zagadką. Nauczyłem się tego będąc sierotą. ㅡ Powiedziałem. ㅡ Także pamiętaj o wszystkim co ci mówiłem. Bez względu czy będziemy żyć czy nie. Jasne?

ㅡ Będę pamiętał.

ㅡ Ubierz się. Pójdę sprawdzić co się dzieje. ㅡ Wstałem wychodząc z komnaty. Zamknąłem drzwi za sobą patrząc na strażnika. Odszedłem kawałek od pokoju by starszy nie mógł nic usłyszeć. ㅡ Gdy zrobi się gorąco zamkniecie Króla w najbezpieczniejszym miejscu, jasne? Musi być bezpieczny.

ㅡ Tak jest, Wasza Wysokość.

ㅡ Jeśli będzie wam kazać go wypuścić nie słuchacie go. Nie mogę pozwolić by brał udział w tej bitwie.

ㅡ Ale..  on też jest Królem.

ㅡ Owszem, a także moim mężem i jedynym dziedzicem tego Królestwa, które nie może go stracić. Czy wyraziłem się jasno?

ㅡ Rozumiem Wasza Wysokość. Zrobię ci każesz.

ㅡ Dziękuję. Co się konkretnie dzieje na granicy?

ㅡ Złapaliśmy dwóch szpiegów Królestwa Jeon.

ㅡ Tylko dwóch?

ㅡ Reszty nie udało nam się znaleźć. Musimy być czujni.

ㅡ Zmiana planów. ㅡ Zacząłem. Skoro mogło być więcej szpiegów-zabójców, reszta mogła wkraść się do zamku i polować na Jimina. ㅡ Schowajcie Króla już teraz. Natychmiast.

***********************

13.02.23

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłego dnia 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top