XXXIII
Siedziałem w ukrytej komnacie, o której niewiele osób wiedziało. Znajdowały się w niej rodowite pamiątki i skarby tego kraju, które musiały być ukryte.
Nie chciałem tak potraktować Jungkooka. Zareagowałem pochopnie. Zresztą chciał mnie dotknąć dłońmi, którymi dotykał tej kobiety. Nie mogłem tego znieść.
Obserwowałem przez okno dziedziniec, na którym spacerował Jungkook. Był zamyślony i przybity. Wiedziałem, że była to moja wina, dlatego poczułem się jeszcze gorzej.
ㅡ A więc to tu się ukrywasz. ㅡ Usłyszałem za sobą przez co podskoczyłem.
ㅡ Nie mów mu gdzie jestem. ㅡ Poprosiłem patrząc na kuzyna.
ㅡ Dlaczego się ukrywasz? Przecież to była wasza wspólna decyzja.
ㅡ Wiem, ale... Nie mogę teraz normalnie na niego spojrzeć.
ㅡ Jimin. Sam kazałeś mu to zrobić.
ㅡ Tak, wiem. I bardzo tego żałuję. Chciałbym cofnąć czas. Trzeba było posłuchać mamy Jungkooka.
ㅡ Tak czy inaczej stało się. Nie możesz go unikać wieczność. Porozmawiaj z nim.
ㅡ Boje się.
ㅡ Nie zdradził cię, Chim. Zrobił to dla was. Zresztą skąd wiesz czy on nie czuję się tak samo jak ty? To on musiał przespać się z tą kobietą nie ty. Może czuję się dużo gorzej, a teraz jeszcze bardziej, bo go unikasz. Jeszcze uciekłeś przed nim.
ㅡ Zaprowadź mnie na stryczek.
ㅡ Najlepiej będzie jak z nim porozmawiasz. Ukrywanie w niczym nie pomoże. ㅡ Rzekł wychodząc z pomieszczenia. Przez kilka minut wpatrywania się z daleka na Jungkooka opuściłem pomieszczenie idąc do chłopaka. Gdy dotarłem na dziedziniec podszedłem do niego i niespodziewanie przytulając.
ㅡ Chim? Wszystko w porządku?
ㅡ Przepraszam, że uciekłem. ㅡ Szepnąłem bardziej się w niego wtulając.
ㅡ Czy... Ty się mnie brzydzisz? ㅡ Spytał niepewnie. Zamilkłem myśląc nad odpowiedzią. ㅡ Bądź ze mną szczery. Nie musisz wymyślać wymówek.
ㅡ To nie tak, że się ciebie brzydzę.
ㅡ Czyli jednak tak.
ㅡ Nie. Po prostu... To wszystko przeze mnie. Czuję się źle. Ty pewnie także. Boże. ㅡ Rozpłakałem się chowając twarz w dłoniach.
ㅡ Czasu już nie cofniemy Chim. Też się na to zgodziłeś.
ㅡ Żałuję tego! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Mogliśmy dać sobie czas na podjęcie decyzji.
ㅡ Jimin. Spójrz na mnie. ㅡ Poprosił, lecz zaprzeczyłem. ㅡ Proszę. Spójrz mi w oczy. ㅡ Dodał błagalnie odsuwając dłonie od mojej twarzy. ㅡ Jesteśmy małżeństwem od jakiegoś tygodnia. Kochamy się, bardzo się kochamy, tak? ㅡ Spytał, więc skinąłem głową. ㅡ Więc dopiero się uczymy jak z tym wszystkim rządzić i dysponować. Każdemu na początku nie wychodzi. To był jeden błąd, ale jeśli naprawdę ta kobieta będzie w ciąży... Będziemy najszczęśliwszymi rodzicami na świecie. Jednakże jeśli nie powiedzie się... Nie będę już próbował, jeśli to ma zaszkodzić naszemu małżeństwu. Dobrze? ㅡ Położył dłoń na moim policzku delikatnie głaszcząc. Skinąłem głową wtulając się w niego. ㅡ Spróbujemy za jakiś czas.
ㅡ Przepraszam cię Jungkookie. Z całego serca przepraszam. ㅡ Wyłkałem. ㅡ A ty jak się czujesz?
ㅡ Nie lepiej nie gorzej. Nie martw się mną. To ty powinieneś się położyć. ㅡ Rzekł. ㅡ Twoje osłabienie nie wyglądało za dobrze.
ㅡ Ze mną już wszystko dobrze. Po prostu... Za bardzo się zdenerwowałem i...
ㅡ Widziałem cię. ㅡ Szepnął. ㅡ Obserwowałeś nas. ㅡ Westchnął. ㅡ Po co wszedłeś do środka? Widziałem też twój wzrok... ㅡ Uciekł wzrokiem.
ㅡ Myślałem, że nie widziałeś. Chciałem...
ㅡ Co takiego?
ㅡ Chciałem zobaczyć czy nie kochasz się z nią jak ze mną. ㅡ Spojrzałem na swoje dłonie.
ㅡ Chim. Z nikim innym nie było mi tak dobrze jak z tobą. Przyrzekam. Nikt inny mi cię nie zastąpi. ㅡ Objął mnie w pasie.
ㅡ Mogłem wcale się nie odzywać na temat dziecka. Teraz wszystko zniszczyłem.
ㅡ Nie. Nie zniszczyłeś tylko jest teraz między nami odrobinę niekomfortowo, ale z czasem to się zmieni. Zobaczysz, jeszcze będziemy szczęśliwi.
ㅡ Naprawdę?
ㅡ Obiecuję na mały palec. ㅡ Wystawił dłoń. Splotłem nasze małe palce razem pieczętując obietnicę. ㅡ Teraz nie mogę jej złamać. Chodźmy coś zjeść. Musisz nabrać sił.
ㅡ Nie jestem głodny.
ㅡ Chim. Musisz jeść i nie mam zamiaru kolejny raz się o to kłócić. ㅡ Westchnął biorąc mnie na ręce w stylu panny młodej i zanosząc do jadalni. ㅡ Pójdę do kucharza. ㅡ Dodał sadzając mnie na krześle.
ㅡ Guk? ㅡ Złapałem go za rękę. ㅡ Kocham cię.
ㅡ Ja ciebie mocniej. ㅡ Odpowiedział całując mnie w czoło i idąc do kuchni. Wrócił po kilku chwilach siadając obok mnie. ㅡ Po tym zaniosę cię do sypialni.
ㅡ P-po co?
ㅡ Byś odpoczął. Co się dzieje?
ㅡ Nie chcę być już w tej komnacie. ㅡ Szepnąłem.
ㅡ Oh.. no... W porządku. Rozkaże uszykować inną sypialnię. ㅡ Spuścił głowę. Przeklnąłem pod nosem. Chwyciłem jego dłoń głaszcząc kciukiem jej wierzch.
ㅡ Przepraszam.
ㅡ Jest w porządku. Na twoim miejscu zrobiłbym tak samo. Nie martw się. ㅡ Posłał uśmiech ściskając moją rękę. Kilka minut później przyszło jedzenie. ㅡ Ma być wszystko zjedzone. Ja pójdę do służek by uszykowały komnatę.
ㅡ Nie zjesz?
ㅡ Jak załatwię to wrócę. ㅡ Odparł opuszczając jadalnie. Westchnąłem bawiąc się jedzeniem. Nie miałem apetytu, ale musiałem posłuchać się Guka, dlatego po krótkim czasie zmusiłem się do jedzenia.
***
Leżałem w komnacie patrząc w ścianę. Na szczęście przenieśliśmy się do poprzedniego pokoju Guka.
ㅡ Jiminnie?
ㅡ Tak? ㅡ Odwróciłem się do młodszego.
ㅡ Wiem co nam dobrze zrobi. Pojedziemy na przejażdżkę konną. ㅡ Uśmiechnął się lekko. ㅡ Nie daj się przekonywać.
ㅡ No dobrze.
ㅡ Pokaże ci piękne miejsca, które odkryłem. ㅡ Usiadł obok mnie głaszcząc po głowie. Chwyciłem jego dłoń przyciągając do siebie i delikatnie całując w usta.
ㅡ Całowałeś ją?
ㅡ Ani razu. ㅡ Szepnął, dlatego ponownie wpiłem mu się w usta. Chłopak zawisł nade mną pogłębiając pieszczotę. Jęknąłem cicho, gdy się o mnie otarł.
ㅡ Kook?
ㅡ Hm?
ㅡ Zrobimy to przed przejażdżką?
ㅡ Chcesz?
ㅡ Tak.
ㅡ Dobrze. Pokaże ci jak bardzo cię kocham. ㅡ Szepnął odwiązując moje ubranie, a potem swoje. ㅡ Jesteś piękny, skarbie. ㅡ Dodał całując moją szyję schodząc niżej aż do dwóch punkcików na klatce piersiowej. Sapnąłem, gdy zassał się na jednym z nich. Wplątałem dłonie w jego włosy wiercąc się na boki. ㅡ Mam się spieszyć czy dać ci dużo przyjemności?
ㅡ Pół na pół.
ㅡ Rozumiem. ㅡ Uśmiechnął się językiem tworząc mokrą ścieżkę aż do podbrzusza. Wstrzymałem oddech spojrzawszy w dół. Wtem poczułem się dziwnie chcąc to natychmiast zakończyć, ale nie chciałem.
ㅡ Nie. Zmieniłem zdanie. Zacznij już. ㅡ Poprosiłem odsuwając go.
ㅡ Wszystko w porządku?
ㅡ Tak. Zacznij, proszę.
ㅡ Mogę przestać, jeśli...
ㅡ Nie. Nie chcę byś przerywał. ㅡ Przytuliłem go. ㅡ Dokończ. ㅡ Sięgnąłem po dzbanek z olejkiem.
ㅡ Jak coś to mów, dobrze?
ㅡ Tak. ㅡ Skinąłem głową uciekając wzrokiem. Chłopak namoczyć palce w substancji, a następnie włożył je delikatnie we mnie rozciągając. Syknąłem zakrywając oczy. Kilka minut później wyjął palce zastępując czymś innym.
ㅡ Gotowy?
ㅡ Yhm... Zacznij. ㅡ Szepnąłem przyciągając go do siebie i przytulając. Krzyknąłem, gdy wszedł we mnie całą długością do końca.
ㅡ Przepraszam kochanie. Przepraszam. ㅡ Powtarzał mi do ucha całując w skroń. Rozpłakałem się chowając twarz w jego zagłębieniu szyi. ㅡ Mam prze-....
ㅡ Nie.
ㅡ To nie tylko łzy bólu. Nie chcesz tego robić ze mną. ㅡ Powiedział smutnym głosem.
ㅡ Chcę. Bardzo chce, Jungkook.
ㅡ Nie kłam.
ㅡ Nie kłamie.
ㅡ Załóżmy, że ci wierzę. ㅡ Odparł robiąc pierwsze pchnięcie. Syknąłem zaciskając dłonie na jego barkach. Potem kolejne z czasem przyspieszając.
*
Po stosunku ubraliśmy się wracając do poprzedniego stanu.
ㅡ Powiedz szczerze. ㅡ Zaczął młodszy, który stał do mnie tyłem. ㅡ Co czułeś?
ㅡ Jung-...
ㅡ Powiedz szczerze. Obrzydzenie? Odrazę? Niechęć?
ㅡ Nic takiego nie czułem.
ㅡ Nie umiesz kłamać. ㅡ Spojrzał na mnie. ㅡ Zmuszałeś się by to ze mną zrobić. Czemu?
ㅡ By poczuć twoją bliskość. Byś czuł mnie, nie tą kobietę. Chciałem też by wszystko wróciło do normy, jak było wcześniej, ale... To było za szybko.
ㅡ Trzeba było przerwać.
ㅡ Nie chciałem. Chciałem to przetrwać.
ㅡ Jimin... W ten sposób siebie niszczysz. Jeśli coś ci nie pasuje od razu to kończ. Obiecaj, że następnym razem tak zrobisz.
ㅡ Dobrze. ㅡ Spuściłem głowę zawiązując pasek od hanboka.
ㅡ Cieszę się. ㅡ Odparł chcąc wyjść, lecz pospiesznie go zatrzymałem.
ㅡ Co z tą przejażdżką?
ㅡ Pojedziemy jutro lub pojutrze. Dziś już za dużo się stało. ㅡ Wyznał opuszczając komnatę.
*********************
16.01.23
Hejka
Jak wam się podoba?
Jak bardzo sknociłam? Mam nadzieję, że nie tak mocno.
Miłego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top