XXXII

Koronacja się rozpoczęła. Stałem z Tae po prawej stronie Guka i pary Królewskiej obserwując jak przekazują berło i koronę Księciu. Aż mi się przypomniała własna koronacja. Tyle, że nie było na niej mojej rodziny nie licząc Tae. Tak wiele wtedy musiałem się nauczyć w jak najkrótszym czasie. Westchnąłem patrząc na swojego męża, a bardziej na jego plecy. Zacząłem rozmyślać nad naszą rozmową. Naprawdę jest w stanie to zrobić? Żałowałem, że go do tego zmusiłem.

Nim się obejrzałem koronacja dobiegła końca, a wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować na cześć nowego Króla. Wtedy poczułem palący wzrok na sobie. Spojrzałem na Królową, która się perfidnie na mnie patrzyła. Speszyłem się odwracając wzrok.

ㅡ Ciężkie to berło. ㅡ Powiedział chłopak, który do mnie podszedł.

ㅡ Tak.

ㅡ Chim, nie myśl już o tym. Klamka zapadła.

ㅡ Twoja mama mi tego nie daruje.

ㅡ Nie przejmuj się nią. To już do mnie należy decyzja i to ja zdecydowałem. Wróćmy do tej rozmowy później. Teraz cieszmy się przyjęciem.

ㅡ W porządku wasza wysokość.

ㅡ Bez takich. ㅡ Uśmiechnął się łapiąc moją dłoń i prowadząc w głąb tłumu.

***

Następnego dnia wróciliśmy do swojego pałacu, gdzie poczułem ulgę. Pierwszy raz dusiłem się w pałacu Jeon i chciałem jak najszybciej stamtąd wyjechać.

ㅡ Nie byłeś zbyt rozmowny podczas śniadania. ㅡ Rzekł mąż, gdy weszliśmy do środka kierując się do ogrodów.

ㅡ Nie miałem co mówić.

ㅡ Moja mama wręcz zabijała cię wzrokiem. Coś się stało między wami?

ㅡ Co? Nie. Skądże. ㅡ Zaprzeczyłem głową.

ㅡ Jimin. ㅡ Chwycił mnie za nadgarstek zatrzymując nas. ㅡ Powiedz mi prawdę. Coś ci powiedziała?

ㅡ Dobrze wiesz o co chodzi. Rozmawiałeś z nią na ten temat.

ㅡ Tak, rozmawiałem, ale tylko dlatego by dowiedzieć się co zrobić. Byłem zagubiony, Chim, ale teraz wiem czego chcę.

ㅡ Ona nie chcę byś to robił. Sam już nie jestem pewny. Co się stanie, jeśli to zrobisz? Zbeści mnie? Wtrąci do lochów?

ㅡ  Nigdy jej na to nie pozwolę. Zresztą chciałem od niej rady, a nie by kierowała naszym życiem. Nie sądziłem, że zrobi coś takiego.

ㅡ Guk...

ㅡ Zrobię to koniec i kropka. Wezwij królewską surogatkę.

ㅡ Jungkook...

ㅡ Im szybciej zaczniemy tym szybciej będziemy mieć dziecko. ㅡ Posłał uśmiech opuszczając ogrody. Poczułem ukłucie w sercu. Czułem się źle mając myśl, że Guk odda się komuś innemu.

ㅡ Jungkook! ㅡ Zawołałem biegnąc za mężem. ㅡ Zmieniłem zdanie. Nie rób tego, proszę.

ㅡ Nie słuchaj tego co powiedziała moja mama, Chim. Robię to dla nas. Chcesz mieć ze mną dziecko czy nie?

ㅡ Chcę, ale...

ㅡ Ale innego wyjścia nie ma. To jedyny sposób by mieć dziecko. ㅡ Przytulił mnie. ㅡ Czego tak naprawdę się boisz?

ㅡ Po prostu tego nie rób.

ㅡ Czyli nie chcesz dziecka?

ㅡ Chcę.

ㅡ To mi pozwól. ㅡ Westchnął. Zamilkłem nie wiedząc co odpowiedzieć. ㅡ Będzie wszystko dobrze. Będziemy szczęśliwi z małym brzdącem. Zobaczysz. Zaufaj mi Jiminnie, proszę. ㅡ Położył dłonie na mych policzkach. ㅡ Ufasz mi?

ㅡ Ufam.

ㅡ To mi pozwól. ㅡ Spojrzał mi w oczy. Westchnąłem skinając głową. ㅡ Będzie dobrze. Nie bój się. Strażniku. ㅡ Zawołał. Po chwili obok nas pojawił żołnierz. ㅡ Wezwij królewską surogatkę. Natychmiast.

ㅡ Tak jest Wasza Wysokość.

ㅡ Kocham cię Jiminnie. ㅡ Powiedział wpijając mi się w usta oddałem gest zarzucając ręce za jego kark. ㅡ Chodź. ㅡ Chwycił mnie za rękę odsuwając się i idąc w kierunku komnaty. Tam już czekała wybrana królewska kobieta.

ㅡ Wasza Wysokość jestem gotowa. ㅡ Ukłoniła się. Spojrzałem na chłopaka w tym samym czasie co on.

ㅡ Daj nam chwilkę. ㅡ Poprosił. Kobieta wyszła z komnaty zostawiając nas samych. ㅡ Kochanie teraz jest szansa.

ㅡ Co jeśli nie wyjdzie za pierwszym razem?

ㅡ Ta kobieta obliczała swój cykl. W tym momencie jest płodna. Nie marnujmy tego. Teraz musisz mi pomóc. ㅡ Rzekł łapiąc moją dłoń kładąc ją na swoim czułym miejscu. ㅡ Tylko ty jesteś w stanie mnie podniecić. Także pomóż mi. ㅡ Szepnął przybliżając swoją twarz do mojej. Wpił mi się w usta łapiąc mnie za biodra. Oddałem gest popychając go na łóżko siadając mu na udach. Nachyliłem się nad nim masując jego męskość przez materiał hanboka.

ㅡ Chcę być jedyną osobą, która jest w stanie cię podniecić, jasne? ㅡ Przyspieszyłem ruchy dłonią.

ㅡ Masz moje słowo. ㅡ Sapnął odchylając głowę do tyłu. Po kilku chwilach odsunąłem się. ㅡ Dziękuję skarbie. ㅡ Posłał uśmiech. Skinąłem wstając i wychodząc z sypialni wpuszczając kobietę do środka. Gdy zamknąłem za nią drzwi zsunąłem się pod nimi czując w oczach łzy. Czułem cholerny ból, mimo że nic nie robiłem. Chciałem to przerwać i odwołać, ale nie mogłem. Skoro Jungkook tego naprawdę chciał nie mogłem mu przeszkodzić.

Po kilku minutach siedzenia pod drzwiami usłyszałem jęki kobiety oraz sapnięcia chłopaka. Wstałem na równe nogi i po cichu uchyliłem drzwi patrząc na tą dwójkę, która się kochała. Po chwili poczułem szarpnięcie.

ㅡ Nie patrz. ㅡ Powiedział kuzyn zamykając po cichu drzwi. Rozpłakałem się idąc przed siebie. ㅡ Jimin poczekaj. ㅡ Poprosił zatrzymując mnie i przytulając. ㅡ To się zaraz skończy. Naprawdę.

ㅡ Mam już dosyć. Niech to przerwie.

ㅡ Nie ma innego sposobu, Chim. Jeśli naprawdę chcecie dziecko Guk musi się poświęcić.

ㅡ To tak cholernie boli... ㅡ Wyszlochałem. ㅡ To moja wina. Ja naciskałem, ja go do tego zmusiłem. To przeze mnie.

ㅡ Jungkook też się zgodził. Nie wiń tylko siebie.

ㅡ Muszę się przewietrzyć. ㅡ Szepnąłem kierując się w stronę ogrodów. Tuż przed wejściem zakręciło mi się w głowie, dlatego złapałem się za filar upadając na kolana.

ㅡ Wasza Wysokość! ㅡ Krzyknął strażnik pomagając mi wstać.

ㅡ To nic. Puść. ㅡ Odparłem cichym głosem.

ㅡ Powinien Król się położyć.

ㅡ Wszystko jest w porządku. ㅡ Dodałem bojąc się puścić kolumnę.

ㅡ Nalegam Wasza Wysokość.

ㅡ Powiedziałem. Jest wszystko w porządku. ㅡ Rzekłem widząc czarne plamy przed oczami. ㅡ Zawołaj Tae. Już. ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Tak jest. ㅡ Powiedział biegnąc w jakimś kierunku. Próbowałem wrócić do poprzedniego stanu za sprawą głębokich wdechów, lecz nic nie pomagało. Wpadłem w panikę.

ㅡ Jimin. ㅡ Usłyszałem jak przez mgłę. Czując dotyk wystraszyłem się gwałtownie odsuwając się. ㅡ Jimin to ja Tae. Spokojnie. Jesteś bezpieczny.

ㅡ Nie. ㅡ Rozpłakałem się próbując wstać, ale nie potrafiłem ponownie upadając.

ㅡ Chim.. ㅡ Usłyszałem przejęty głos męża. ㅡ Kochanie uspokój się. Jestem przy tobie. ㅡ Dodał łapiąc moją dłoń. Po jakimś czasie czarne plamy zniknęły, a obraz bardziej się wyostrzył. Zobaczyłem przed sobą chłopaka, który patrzył się na mnie zmartwionym wzrokiem, a za nim był Tae i strażnicy. ㅡ Jest wszystko w porządku.

ㅡ Chcę być sam. ㅡ Odwróciłem głowę.

ㅡ Chim.. ㅡ Położył dłoń na mym policzku.

ㅡ Nie dotykaj mnie. ㅡ Odsunąłem się wstając i biegiem uciekając.

*************************
16.01.23

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top