XXVI

Kilkanaście dni później...

Cały zestresowany chodziłem po komnacie co chwilę poprawiając swoje odzienie. Tak, byłem już całkowicie zdrowy lekko kulejąc, ale z czasem to zniknie. Ważne, że mogłem już chodzić.
I tak dzisiaj był najważniejszy dzień w życiu, a mianowicie nasze wesele. Bałem się, że zrobię coś źle, że się potknę, że pomylę słowa. Na samą myśl, że popełnię błąd było mi słabo.

ㅡ Nie bój się. ㅡ Powiedziała mama wchodząc do środka. ㅡ Skarbie, jesteś cały blady.

ㅡ Niedobrze mi. Zaraz zemdleje. ㅡ Przyznałem oddychając ciężko.

ㅡ Kochanie, spokojnie. Głębokie wdechy. Właśnie tak. To potrwa tylko chwilę. Jimin będzie cały czas przy tobie. Nie martw się. Ja także się stresowałam. Wiesz... Chciałam nawet uciec, ale nie mogłam, bo kochałam twojego ojca u nadal bardzo kocham i pragnęłam za niego wyjść. Myśl tak samo kochanie. Wyobraź sobie, że będziecie tam sami.

ㅡ Boje się, że zrobię coś źle. ㅡ Spuściłem głowę. ㅡ Co jeśli potknę się o dywan? A to moje kulenie? Wstyd.

ㅡ Jungkook byłeś ranny. To normalne...

ㅡ Nie. Powinienem być już całkowicie zdrowy, a co jest? Chodzę jak kaczka! ㅡ Oburzyłem się kopiąc w fotel.

ㅡ Synku.. ㅡ Westchnęła.

ㅡ Daj mi pobyć samemu. ㅡ Poprosiłem siadając na łóżku. Kobieta wyszła zostawiając mnie samego. Wziąłem głęboki wdech podchodząc do swojej gitary. Usiadłem na fotelu zaczynając tak zwyczajnie grać by jakoś się odstresować, lecz ręce trzęsły mi się jak galareta, a w ciało uderzył zimny dreszcz, dlatego przerwałem grę odkładając instrument na bok i chowając twarz w dłoniach.

ㅡ Można? ㅡ Usłyszałem. Uniosłem wzrok widząc chłopaka, który opierał się o drzwi.

ㅡ Chim. ㅡ Wstałem przytulając go. ㅡ Tak tęskniłem. ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Ja też się stresuję, Gukie. Twoja mama mi wszystko powiedziała. Mimo że widzenie się przed ślubem przynosi pecha kazała mi do ciebie przyjść.

ㅡ Strasznie się stresuję. Mam ochotę zapaść się pod ziemię. ㅡ Bardziej się w niego wtuliłem.

ㅡ Jestem z tobą kochanie. ㅡ Szepnął głaszcząc mnie po głowie. Serce zabiło mocniej na to słowo, które z jego ust brzmiało cudownie, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. ㅡ Będę przy tobie do końca życia.

ㅡ Nie dam rady. ㅡ Odsunąłem się.

ㅡ Guk, proszę cię.

ㅡ Nie. ㅡ Pokręciłem przecząco głową.

ㅡ To tylko kilka minut. Po tym będziemy mieć noc poślubną, a potem będziemy tylko my dwoje jako małżeństwo. Nie chcesz tego?

ㅡ Cholernie chcę, ale będzie tyle ludzi...

ㅡ Dasz radę Jungkook. Wierzę w ciebie. Kochanie, jesteś najodważniejszym mężczyzną jakiego znam.

ㅡ Muszę się tylko uspokoić. ㅡ Odparłem i nie czekając wpiłem mu się w usta trzymając w pasie. Całowałem delikatnie i z uczuciem jakby świat nie istniał. To pomogło uspokoić moje galopujące serce.

ㅡ Jest dobrze?

ㅡ Chyba tak.

ㅡ To chodźmy. Niedługo rozpocznie się.

***

Stałem na ślubnym kobiercu czekając na Jimina. Przenosiłem ciężar z jednej nogi na drugą próbując nie patrzeć na ogromną widownię. Kilka minut później zabrzmiała muzyka, a na podeście pojawił się Chim w pięknej białej szacie podobnej do mojej, tyle że moja była czarna. Wyglądał jak anioł. Mój anioł i tylko mój. Uśmiechnąłem się szeroko czując w oczach łzy. I pomyśleć, że taka cudowna istota będzie za chwilę moim mężem.

Gdy pojawił się tuż przede mną chwyciłem jego dłonie patrząc mu w oczy.

ㅡ Wyglądasz ślicznie. ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Dziękuję Kookie. Jesteś bardzo przystojny.

ㅡ Dziękuję. ㅡ Uśmiechnąłem się. Po chwili obok nas pojawił się ksiądz rozpoczynając ślub. Po kilku minutowej mowie przeszliśmy do konkretów.

ㅡ Czy ty Park Jiminie  bierzesz sobie za męża Jeon Jungkooka i ślubujesz mu  miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że go nie opuścisz aż do śmierci?

ㅡ Tak. ㅡ Uśmiechnął się.

ㅡ Czy ty Jeon Jungkooku bierzesz sobie za męża Park Jimina i ślubujesz mu  miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że go nie opuścisz aż do śmierci?

ㅡ Ogromne tak. ㅡ Powiedziałem. Po tym założyliśmy złote obrączki.

ㅡ Możecie się pocałować.

ㅡ A czy mógłbym coś powiedzieć? ㅡ Spytałem niepewnie czym zdziwiłem wszystkich.

ㅡ Co ty robisz? ㅡ Szepnął.

ㅡ Chcę coś wyznać. ㅡ Odparłem i z małej kieszonki wyjąłem kartkę. Rozwinąłem ją czytając. ㅡ To dla ciebie Jimin. Chciałem ci wyznać publicznie jak bardzo cię kocham, i że jesteś pierwszą osobą, która pokazała mi co to miłość i jak kochać. Gdyby nie ty nie było by mnie teraz tutaj i nie poślubił najcudowniejszego chłopaka pod słońcem. Dzięki tobie jestem teraz szczęśliwy i mam nadzieję, że będziemy szczęśliwi aż do śmierci. Przyrzekam ci teraz leży wszystkich, że nigdy przenigdy cię nie zranię. Za każdą łzę, która pojawi się z mojej winy, otrzymam karę dwóch batów.

ㅡ Guk..

ㅡ Nie chcę byś cierpiał skarbie. Chcę ci podarować cudowne życie, wspólne życie.

ㅡ Ale..

ㅡ Już za późno. ㅡ Uśmiechnąłem się. ㅡ Mój ojciec to podpisał, wygłosiłem to publicznie, a teraz... ㅡ Podszedłem do niego. ㅡ Dokończymy ślub. ㅡ Dodałem wpijając mu się w usta. Po tym wszyscy zaczęli klaskać. ㅡ Bardzo mocno cię kocham Jiminnie. To była moja decyzja.

ㅡ Jesteś głupi. ㅡ Mruknął.

ㅡ Wiem, ale..

ㅡ Jak mogłeś? ㅡ Szepnął. Spojrzałem na niego zaskoczony. Odsunął się łapiąc moją dłoń i jak gdyby nigdy nic zeszliśmy z podestu ruszając do sali balowej.

***

Przez całą zabawę siedziałem zamyślony czy dobrze zrobiłem. Jimin był na mnie zły, dlatego się do mnie nie odzywał. Może przesadziłem?

ㅡ Skąd ta smutna mina? ㅡ Spytał ojciec, który podszedł do mojej osoby.

ㅡ Myślę.

ㅡ Chyba już wiem o czym. ㅡ Uśmiechnął się.

ㅡ Nie o tym. ㅡ Wywróciłem oczyma. ㅡ O mojej przemowie na ślubie. Przez to Jimin jest na mnie zły. Zrobiłem to tylko by był szczęśliwy, a ja nienawidzę go krzywdzić.

ㅡ Wiesz, że rozmowa jest nieunikniona. Zresztą to wasze wesele. Powinniście się bawić i cieszyć się z tego, a wygląda to jakbyście się rozwodzili.

ㅡ Nie chcę ze mną rozmawiać.

ㅡ Jungkook. Chcesz żeby tak było do końca dnia? A potem będziecie mówić, że było to najgorsze wesele w życiu.

ㅡ Tak, ale..

ㅡ Jesteście dorośli, nie dziećmi. Spróbuj z nim porozmawiać. ㅡ Odszedł klepiąc mnie po ramieniu. Westchnąłem patrząc na swojego męża. To pięknie brzmi i to piękny dla nas dzień, ale po co skoro jest zły? Wziąłem głęboki wdech podchodząc do chłopaka chwytając go za rękę prowadząc na taras, na którym na szczęście nikogo nie było.

ㅡ Przepraszam. ㅡ Powiedziałem na starcie.

ㅡ Przepraszasz? Za to co zrobiłeś nie wystarczy zwykłe przepraszam! ㅡ Krzyknął uderzając mnie w klatkę. ㅡ Po co to zrobiłeś?

ㅡ By cię nie krzywdzić.

ㅡ Jesteś normalny? Właśnie tak mnie teraz krzywdzisz, bo przeze mnie będziesz cierpieć. To ja najgorzej oberwie, bo to wszystko będzie z mojej winy.

ㅡ Jiminnie.. ㅡ Podszedłem do niego, lecz się odsunął.

ㅡ Masz to cofnąć. ㅡ Powiedział łamanym głosem.

ㅡ Złożyłem tę przysięgę publicznie. Nie mogę teraz jej cofnąć. Chim proszę cię. To nic takiego.

ㅡ Nic takiego? Nic takiego?! Mam dosyć. Wracam do domu. ㅡ Warknął ze łzami w oczach.

ㅡ Kochanie błagam...

ㅡ Nie. Zniszczyłeś nasz cudowny dzień i jeszcze nie widzisz problemu? Zawiodłem się na tobie. Nie wracaj dopóki tego nie cofniesz.

ㅡ Jimin...

ㅡ Powiedziałem. ㅡ Fuknąłem wchodząc do sali. Dopiero teraz dostrzegłem, że każdy na nas patrzył. Cóż trudno nie zauważyć, ponieważ okna były ogromne. Wtedy dostrzegłem swoją mamę, która patrzyła się na mnie z współczuciem. Spuściłem głowę schodząc schodami do altany siadając na małej ławce.

ㅡ Jimin ma prawo być zły. ㅡ Usłyszałem za sobą po kilku minutach. ㅡ Chciałeś dobrze, ale czasem są tego konsekwencje. ㅡ Usiadła obok mnie.

ㅡ Daj mi spokój, proszę. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Jestem okropny. Jakie teraz wszyscy mają o mnie zdanie?

ㅡ Kochanie. Da się to jeszcze naprawić.

ㅡ Nie da się cofnąć przysięgi.

ㅡ Owszem, da się. Tylko trzeba przejść jedną próbę cierpienia, bo chcesz złamać dane słowo.

ㅡ Jaką próbę cierpienia?

ㅡ Też miałam taką. ㅡ Podwinęła rękawy. Zobaczyłem dwie blizny w kształcie naszego herbu. ㅡ Także obiecałam coś publicznie, ale złamałam słowo, więc zostałam ukarana. Tylko w ten sposób możesz uwolnić się od tej przysięgi.

ㅡ Wszystko zepsułem. ㅡ Rozpłakałem się.

ㅡ Da się jeszcze to naprawić.

ㅡ Da się naprawić wesele? Zniszczyłem je. W tej chwili Jimin jest w drodze do domu.

ㅡ Jedź go zatrzymać i wyjaśnij mu to wszystko. ㅡ Odparła. ㅡ Decyzja należy do ciebie Jungkook.

ㅡ Zrobię to.

***********************

29.12.22

Hejka

Mam jeszcze dwa chcecie? I wtedy w końcu będę pisać rozdziały na bieżąco hah

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top