XXII
Po tym jak opatrzył mnie lekarz musiałem leżeć, a to była udręka. Bałem się o Jungkooka. Czy jest cały? Czy przeżył? Tae nadal nie przychodził, więc w mojej głowie pojawiły się co rusz najczarniejsze scenariusze. Z wyczekiwaniem patrzyłem na drzwi aż te się otworzą i dostanę dobrą wiadomość.
ㅡ Straże! ㅡ Zawołałem. Po chwili do środka wszedł jeden z nich. ㅡ Zawołać mi Kim Taehyunga. Natychmiast.
ㅡ Jest zajęty Panie. ㅡ Ukłonił się.
ㅡ Niby czym? Ma tutaj przyjść.
ㅡ Kazał mu nie przeszkadzać.
ㅡ Od rozkazów to jestem ja. ㅡ Fuknąłem wstając z łóżka ignorując zalecenia lekarza i ból.
ㅡ Wasza wysokość proszę się położyć.
ㅡ Nie. ㅡ Warknąłem. Kuśtykając opuściłem sypialnię idąc do tej należącej do Jungkooka. Tuż przed nią zostałem zatrzymany.
ㅡ Nie może Wasza Wysokość tam wejść.
ㅡ Nie macie prawa mi zabraniać. Odsunąć się. ㅡ Warknąłem.
ㅡ Ale...
ㅡ Natychmiast! To rozkaz, chyba że wolicie loch.
ㅡ N-nie. ㅡ Odsunęli się, dlatego wszedłem do środka zauważając lekarzy i pielęgniarki, a na łóżku leżał nieprzytomny chłopak.
ㅡ Jungkook. ㅡ Szepnąłem chcąc podejść, lecz ponownie mnie zatrzymano.
ㅡ Wasza Wysokość nie możesz tu być.
ㅡ Chcę z nim być. Muszę być.
ㅡ W tej chwili próbujemy ratować jego życie. Proszę poczekać na zewnątrz.
ㅡ Nie. Chcę tu być, jasne? Co z nim jest?
ㅡ Ma kilka obrażeń, jedno z nich jest poważne, dlatego nalegam by zaczekać na zewnątrz.
ㅡ Czy wy nie słyszycie co ja mówię? ㅡ Fuknąłem tracąc cierpliwość. Już po chwili obok kobiety pojawił się lekarz.
ㅡ Przepraszam za nią wasza wysokość. Proszę usiąść na fotelu, ale nie przeszkadzać.
ㅡ Chcę być tylko przy Guku. Obiecuję, że nie będę przeszkadzać. ㅡ Odparłem robiąc o co prosił doktor. Ze skupieniem i ze strachem obserwowałem jak co rusz kolejne płachty szmat nasiąkniętych krwią lądują na podłodze. Co jeśli go stracę?
*
ㅡ Dobrze. Myślę, że najgorsze za nami.
ㅡ O co chodzi? ㅡ Poderwałem się z miejsca.
ㅡ Operacja się udała. Poczekajmy teraz aż odzyska przytomność. Wtedy zobaczymy co dalej.
ㅡ Dziękuję bardzo za pomoc. ㅡ Odparłem. Wszyscy wyszli zostawiając mnie samego z młodszym. Powoli okrążyłem łóżko siadając na jego krańcu patrząc na bladą i śpiącą twarz bruneta. ㅡ Mówiłem, że masz nie iść. ㅡ Szepnąłem łamanym głosem. ㅡ Jeśli nie wstaniesz to oberwiesz. Zobaczysz. Tak czy inaczej i tak dostaniesz jak się obudzisz, bo mnie nie słuchałeś. ㅡ Mruknąłem wycierając policzki. ㅡ Obudź się. Proszę cię.
Mijały dni, gdzie w dzień w dzień czuwałem nas Jungkookiem, którego stan się nie poprawiał. Nadal był nieprzytomny i blady jak ściana.
ㅡ Jimin chodź coś zjeść. ㅡ Poprosił Tae kładąc dłoń na moim barku. Zaprzeczyłem przytulając rękę młodszego. ㅡ To nie jest zdrowe, ale Guk byłby zły widząc jak niedbasz do siebie.
ㅡ Właśnie. Obiecałem mu to. ㅡ Szepnąłem przypominając sobie ten dzień. Niechętnie wstałem i wyszedłem z komnaty, a kuzyn za mną aż do jadalni. Zająłem miejsce bawiąc się serwetką.
ㅡ Wyjdzie z tego. ㅡ Rzekł siadając na miejscu obok. ㅡ Jest silnym mężczyzną, który raz dwa wyzdrowieje.
ㅡ To wyglądało na poważny uraz.
ㅡ Ale jest już po wszystkim. Teraz musi się tylko obudzić.
ㅡ A co jeśli...
ㅡ Nie mów tak. Myśl pozytywnie. ㅡ Rzekł. Skinąłem lekko głową bawiąc się palcami. Kilkanaście minut później przede mną pojawiło się danie, które pięknie pachniało przez co zaburczyło mi w brzuchu. Z westchnieniem zacząłem jeść co niechętnie zrobiłem. ㅡ Nie baw się.
ㅡ Nie jestem głodny. ㅡ Odsunąłem talerz.
ㅡ Zjedz chociaż trochę. Musisz mieć siłę.
ㅡ Nie. ㅡ Fuknąłem wstając chcąc wyjść.
ㅡ Jeśli Jungkook się obudzi... ㅡ Zaczął. ㅡ I dowie się, że nic nie jadłeś, że... Niedbałeś o siebie. Chcesz, żeby znowu był zły? By się denerwował, gdy ma odpoczywać? Pomyśl co się stanie. Ostatnim razem zerwał zaręczyny.
ㅡ Dosyć. W porządku. Zjem. ㅡ Warknąłem wracając na miejsce dokańczając posiłek. Kilka minut później talerz był pusty. ㅡ Jesteś zadowolony? A teraz daj mi spokój. ㅡ Mruknąłem idąc do sypialni młodszego.
Ponownie tego dnia usiadłem na drugiej połowie łóżka opierając się o ścianę. Chwyciłem jego dłoń głaszcząc jej wierzch kciukiem.
ㅡ Nie chce dłużej czekać Gukie. Błagam obudź się. ㅡ Szepnąłem kładąc się na boku i głaszcząc go po głowie. ㅡ Musisz do mnie wrócić, słyszysz? Wróć do mnie. Wróć i przytul mnie, pocałuj. Kocham cię. ㅡ Dodałem wtulając się delikatnie w niego i przymykając oczy. Zasnąłem po kilku minutach.
Następnego dnia poszedłem się dowiedzieć ile było szkód wywołanych przez wojnę. Nie mogłem wcześniej, ponieważ chciałem czuwać przy chłopaku, ale też musiałem interesować się królestwem.
ㅡ I?
ㅡ Ciała wrogów zostaną wyrzucone do wąwozu. Nie zasługują na godny pochówek. A nasi żołnierze zostaną jutro spaleni, a ich prochy wrzucone do jeziora. Zginęło także kilka twoich poddanych, a wioska nie została zbytnio stratowana. Musisz się jak najszybciej ożenić Jimin. Jesteś celem wielu rodów.
ㅡ Nie ożenię się.
ㅡ Chcesz czekać aż Jungkook się obudzi? To może trwać wieki!
ㅡ A właśnie, że będę czekać. Mam gdzieś ten ślub. Nie kieruj moim życiem, bo nie masz takiego prawa.
ㅡ Dobrze, ale nie zdziw się, gdy wróg ponownie zaatakuje. Każdy chce twojej śmierci.
ㅡ Nawet ty? ㅡ Uniosłem brew patrząc na niego poważnie. Chłopak zamilkł będąc zaskoczony.
ㅡ Jak możesz tak mówić? Jesteśmy rodziną.
ㅡ I co z tego? Nawet członek rodziny może zdradzić.
ㅡ Znowu mnie oskarżasz. Nigdy nie będę chciał twojej śmierci, Jimin. Nie chcę być Królem. Wolę mu doradzać niż rządzić. Chcesz znowu mnie do więzienia wtrącić za niewinność?
ㅡ Jestem tylko ostrożny. Zajmij się ciałami, a potem zwiększ obronę królestwa. Jasne?
ㅡ Tak, Wasza Wysokość. ㅡ Westchnął. Opuściłem pomieszczenie idąc do swojego małego gabinetu.
************************
25.12.22
Hejka
Jak wam się podoba?
Miłej nocy kochani 🥰 Miłego dnia 💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top