XXI

Po świętach wróciłem do swojego zamku. Niestety Jungkook musiał zostać ze swoimi rodzicami, którzy stwierdzili, że wyprawią wesele u nich, a do tego czasu z Gukiem nie możemy się zobaczyć. To dużo czasu. Nie mam zamiaru go nie widzieć aż do pierwszego dnia wiosny. To trzy miesiące! Jednakże stwierdzili, że jeśli złamiemy zakaz możemy pożegnać się ze ślubem. Bądź co bądź musiałem się na to zgodzić.

ㅡ Witaj Tae. Jak po świętach? ㅡ Spytałem znajdując kuzyna w pokoju obrad, w którym zazwyczaj są dyskusje, gdy dzieje się coś złego. ㅡ Coś się stało?

ㅡ Zaatakowali granicę. ㅡ Wyjaśnił. ㅡ Nieprzyjaciel zbliża się do zamku. Wysłałem do zamku Jeon list byś tam został, ale chyba nie dotarł. Najważniejsze jest twoje bezpieczeństwo, ponieważ jesteś ostatnim władcą tego Królestwa. Całe szczęście, że wróciłeś cały zdrowy.

ㅡ Jak to nieprzyjaciel? Kto to?

ㅡ Ród Kim wywołał wojnę na granicy. Chcą się przedostać do zamku i cię obalić.

ㅡ Słucham?

ㅡ Wasza Wysokość najlepiej będzie jak wrócisz do Jungkooka. Tu nie jesteś bezpieczny.

ㅡ Nigdzie nie jadę. Będę bronił Królestwa za wszelką cenę. Zresztą, gdy wrócę unieważnią mój ślub z Gukiem. Nie mogę. W dodatku jeśli tam będę ruszą na Królestwo Jeon.

ㅡ Jimin.

ㅡ Zostaje tutaj. Zdaj mi raport.

ㅡ Ale... Ugh... Wróg jest tutaj. ㅡ Pokazał na mapie. ㅡ Zanim dotrze do zamku miną dwa dni. Wysłałem już wojsko. Najlepsi żołnierze zostali tutaj. Powołałem też do armii każdego mężczyznę z wioski, który jest zdolny do walki.

ㅡ Dobrze zrobiłeś.

ㅡ Może się ukryj w podziemiach i...

ㅡ Nie. Będę walczył. Jak dużo ich jest?

ㅡ Więcej niż naszego wojska. ㅡ Westchnął. Serce zabiło nieprzyjemnie. Przegramy bitwę, a mnie mogą zabić. ㅡ Jest ich tysiące. Co robimy? Wiadomo, że nie wygramy.

ㅡ Wyślij najszybszego jeźdźca do zamku Jeon. Poproszę ich o pomoc. Nie pozwolę rodowi Kim przyjąć moich ziem.

ㅡ Tak jest. ㅡ Wyszedł. Usiadłem na krześle chowając twarz w dłoniach drżąc ze strachu.

***

Z wyczekiwaniem czekałem na wojska ze strony narzeczonego, które nie nadchodziły, a wróg był już o krok bliżej zamku. Zamarłem słysząc ostrzegawcze bębny, a z daleka zauważyłem nie przyjaciela, który zabijał wszystko i wszystkich na swojej drodze.

ㅡ Jimin schowaj się! ㅡ Krzyknął Tae. Zaprzeczyłem wyjmując miecz będąc gotowy do walki. Byłem zawiedziony, że nie dotarło wsparcie.

ㅡ Żegnaj Jungkook. ㅡ Szepnąłem ruszając do ataku. Zabijałem każdego nie patyczkując się. Byłem wściekły, zraniony i wystraszony, ale walczyłem. Nie mogłem zostawić królestwa. ㅡ Aish.. ㅡ Syknąłem, gdy wróg przejechał sztyletem po moim boku. Upadłem na kolana trzymając się za ranę, ale przecież nie mogłem tak siedzieć i patrzeć. Z całych sił próbowałem wstać, lecz już po chwili poczułem kolejny ból na nodze. ㅡ A! ㅡ Krzyknąłem upadając na ziemię. Odwróciłem się zauważając, że przeciwnik rusza w moją stronę wyciągając miecz przed siebie. Już miałem zostać trafiony, jednakże tuż przede mną stanął mężczyzna broniąc mojej osoby. Raz dwa powalił wroga patrząc na mnie.

ㅡ Wszystko w porządku?

ㅡ Jungkook? Co.. nie o twoją pomoc prosiłem.

ㅡ Wiem, ale musiałem. Muszę cię stąd zabrać. ㅡ Przerzucił moją osobę na bark biegnąc do zamku. ㅡ Jakiś schron? Gdzie jest?

ㅡ Idź do lochów. ㅡ Powiedziałem czując się bez sił.

Kilka minut później dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy do jednej celi, w której chłopak położył mnie na drewnianym łóżku.

ㅡ Spokojnie. Oddychaj. ㅡ Powiedział wyjmując z kieszeni szmatkę ścierając pot z mojego czoła.

ㅡ To boli. ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Musisz wytrzymać kochanie. Tu jak na razie jesteś bezpieczny. Będę cię bronił. ㅡ Posłał uśmiech głaszcząc kciukiem wierz mojej dłoni. ㅡ Jak to wygląda? ㅡ Spytał sprawdzając ranę. ㅡ Nie za dobrze.

ㅡ Jungkook zostań ze mną.

ㅡ Chciałbym, ale muszę pomóc.

ㅡ Nie. Nie idź. Możesz zginąć. ㅡ Rozpłakałem się.

ㅡ Skarbie cichutko. Teraz to my mamy przewagę liczebną. Na pewno wojna powoli się kończy. ㅡ Odparł. ㅡ Pójdę im pomóc. Zamknę drzwi by nikt nie wszedł.

ㅡ Nie, Guk..

ㅡ Spokojnie. Wrócę.ㅡ  Uśmiechnął się całując mnie w czoło, a następnie wchodząc ówcześnie zamykając kraty. Rozpłakałem się sycząc z bólu. Nie wiem kiedy straciłem przytomność z powodu braku krwi.

*

Obudziło mnie szturchanie w ramię. Ocknąłem się natrafiając na twarz kuzyna.

ㅡ Tae?

ㅡ Wygraliśmy. ㅡ Uśmiechnął się blado. Nie wyglądał za dobrze. Był blady, zakrwawiony.

ㅡ Jesteś cały?

ㅡ Tak, ale Jungkook...

ㅡ Co z nim? ㅡ Poderwałem się, ale szybko tego pożałowałem. ㅡ Aish.

ㅡ Chodź. Zaprowadzę cię do lekarza. ㅡ Zabrał mnie na ręce zanosząc do mojej komnaty. Położył na łóżku chcąc wyjść, lecz pospiesznie złapałem go za nadgarstek.

ㅡ Co z Jungkookiem? Mów. Żyje? Tae powiedz!

ㅡ Wzięli go z zaskoczenia. Operują go teraz. Nie wiem czy przeżyje noc. ㅡ Spuścił głowę. ㅡ Przykro mi Jimin. Walczył dzielnie.

ㅡ Muszę go zobaczyć.

ㅡ Nie. Teraz ty masz zadbać o siebie.

ㅡ Jak mam myśleć o sobie, gdy on walczy o życie? Jak?! ㅡ Krzyknąłem płacząc.

ㅡ Lekarze i tak cię nie wpuszczą. Robią co mogą. Jak operacja się skończy poinformuje cię. Teraz leż i czekaj na doktora. ㅡ Odparł wychodząc. Wybuchłem płaczem chowając twarz w dłoniach.

***********************

25.12.22

Hejka

Jak wam się podoba?

Miłej nocy kochani 🥰 i miłego dnia 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top